GILGAMESZ
EPOS STAROŻYTNEGO DWURZECZA
MMII ®
TABLICA PIERWSZA
który wszystko widział po krańce świata, poznał morza i góryprzemierzył, w mrok najgłębszy zajrzał, z przyjacielem pospołuwrogów pokonał. Zdobył mądrość, wszystko widział a przejrzał,widział rzeczy zakryte, wiedział tajemne, przyniósł wieści sprzedwielkiego potopu. Kiedy w drogę daleką wyruszył, zmęczył sięogromnie, przyszedł z powrotem.
Na kamieniu wyrył powieść o trudach.
Murami otoczył warowny Uruk, gród i spichlerz świetny świę-tej Eanny. Obejrzyj mury, na których fryz jak z miedzi! Spójrzna wały, którym nie masz podobnych! Głazów dotknij, w któ-rych z dawien dawna obracają się trzpienie wrót, i wnijdź doEanny, w domostwo Isztar, któremu równego nie wzniesie ża-den władca wśród potomnych i żaden człowiek. Wstąp a przejdźsię po murach Uruku, podwaliny ich obejrzyj, sprawdź dłoniącegły. Czyliż te cegły nie są wypalone? Czyż nie kładło tychmurów siedmiu mędrców?
Większy jest nad wszystkich mężów Gilgamesz, w dwóch trze-cich bogiem będący, w jednej trzeciej człowiekiem. Widok jegociała jest niezrównany. Głowę jako byk nosi wysoko. Ciosu orężajego z niczym nie zrównasz, drużyna jego staje na odgłos bębna.Bóg słońca go urodą obdarzył, niebieski Szamasz, a bóg burzy,Addu, męstwem obdarzył. Na ich obraz przez wielkich bogówstworzony boską siłę posiada. Pierś jego, powiadają, na dwa-naście łokci szeroka, członek jego, powiadają, mierzy trzy łokcie.Nim znów do Uruku doszedł, wszystkie kraje przemierzył.
Dźwiga więc mury Uruku mąż popędliwy, którego głowa jaku byka wzniesiona, którego oręża cios nie ma równych, któregodrużyna staje na odgłos bębna.
W sypialniach skarżą się mężowie Uruku:
Rodzicom Gilgamesz synów odbiera! Po dniach i po nocach,rozszalały, ciała zażywa. Czy to jest pasterz warownego Uruku,Gilgamesz, pasterz synów Uruku potężny a sławny, wszystkowiedzący? Dziewice od ich matek bierze Gilgamesz, poczętez wojowników, przeznaczone dla męża!
Usłyszeli skargi bogowie z nieba i do pana Uruku rzekli bo-gowie:
Tyś to stworzył, Anu, byka bujnego, którego oręża cios nie marównych, którego drużyna staje na odgłos bębna! Rodzicom Gil-gamesz synów odbiera. Po dniach i po nocach, rozszalały, ciałazażywa. Czy to jest pasterz warownego Uruku, Gilgamesz, pa-sterz synów Uruku, potężny a sławny, wszystko wiedzący? Dzie-wice od ich matek bierze Gilgamesz, poczęte z wojowników,przeznaczone dla męża!
Ich skargi posłyszał Anu, bóg nieba gwiaździstego i ojciec bo-gów, boski władca Uruku. Wezwał wielką Aruru, biegłą w stwa-rzaniu:
Ty, Aruru, stworzyłaś Gilgamesza. Stwórz teraz istotę jemupodobną. Niechaj ci będzie jak jego odbicie, jako burza sercatamtemu równa! Niech w gród Uruku wstąpi, z Gilgameszemporywczym pójdzie o lepsze: niechaj dzięki temu Uruk odpocz-nie.
To usłyszawszy Aruru stworzyła w sobie istotę na podobień-stwo Anu. Ręce swe umyła, uszczknęła gliny, plunęła na niąi w step rzuciła. Walecznego Enkidu w stepie stworzyła.
Z milczenia pomocnego poczęty stanął, z treści Ninurty, bogawojny, na całym ciele swoim sierścią porosły. Włosy ma jakobyniewieście. Włosy mu sterczą jak pszenica, gęste ma kędzioryjako Nisaba, zbóż boska władczyni. O ludziach i świecie nie wie-dział. W skórę owczą odziany jak Sumukan, bóg niw i trzody,z gazelami razem karmi się trawą, ze zwierzyną się tłoczy dowodopoju, z bydłem dzikim wodą cieszy swe serce.
Spotkał go u wodopoju pewien myśliwy. Przez jeden dzień,drugi dzień i przez dzień trzeci Enkidu stał w drodze do wodo-poju. Ujrzał go łowca i twarz mu zastygła. Wraca ze zwierzynądo swej sadyby. Z trwogi zaniemówił, zamilkł ze strachu. Smutekw jego sercu, twarz ma posępną, rozpacz w łonie. Z oblicza stałsię podobny takiemu, który odszedł w daleką drogę.
Rozwarł usta myśliwy i powiada do swego ojca:
Ojcze! mąż jakowyś ze wzgórz się zjawił, siła jego na cały krajnasz ogromna, potężny jest jako zastępy Anu, nieustannie uganiapo wszystkich górach, z dzikim bydłem karmi się trawą. Do wo-dopoju się tłoczy ze zwierzętami, stopę swą wciąż stawia u wo-dopoju. Straszny mi jest, nie śmiem do niego podejść! Ja wy-kopię jamę, on ją zasypie, ja paści zastawiam, on je poniszczy.Z rąk mych wyprowadza dziką zwierzynę, miesza moje zajęciana stepie.
Ojciec usta rozwarł i rzecze do swojego syna, do myśliwego:
Pójdź do miasta Uruk, tam jest Gilgamesz, którego dotych-czas nikt nie pokonał, którego siła na cały kraj nasz ogromna,potężny jako gwiezdne zastępy Anu. Idź, twarz ku niemu pod-nieś, powiedz o potędze tego przybysza. Poproś go o nierząd-nicę ze świątyni, weź ją ze sobą. Ona go powali jak mąż potężny!Gdy zwierzęta przywiedzie do wodopoju, niech ona szaty z sie-bie zedrze, wdzięki ukaże. Skoro ujrzy, wnet zbliży się do niej.Wtedy obcym się uczyni dla dzikich zwierząt, które z nim wy-rosły na jego puszczy.
Posłuchał myśliwiec rady ojcowskiej. Ruszył łowca do Gilgamesza. Wybrał się w drogę i stopy swe postawił w mieście Uni-ku. Przed obliczem Gilgamesza rzecze te słowa:
Ze wzgórz jakowyś mąż się zjawił, siła jego na cały kraj naszogromna, potężny jest jako zastępy Anu! Nieustannie ugania powszystkich górach. U wodopoju staje ze zwierzętami, stopę swąwciąż stawia u wodopoju. Straszny mi jest, nie śmiem do niegopodejść! Ja wykopię jamę, on ją zasypie, ja paści zastawiam, onje poniszczy! Z rąk mych wyprowadza dziką zwierzynę! Mieszamoje zajęcia na stepie.
Rzecze doń Gilgamesz, do myśliwego:
Idźże, mój myśliwcze, zabierz ze sobą nierządnicę Szamhatz przybytku Isztar. Gdy on bydło przywiedzie do wodopoju,niech ona szaty z siebie zedrze, wdzięki ukaże. Skoro ujrzy,wnet zbliży się do niej. Wtedy obcym się uczyni dla dzikichzwierząt, które z nim wyrosły na jego puszczy.
Poszedł myśliwy prowadząc kobietę Szamhat. Wybrali sięz powrotem, ruszyli w drogę. W trzecim dniu miejsce przezna-czenia swego ujrzeli. W zasadzce siedli twarzą w twarz ku sobiełowca i lubieżnica. Siedzą jeden i drugi dzień na czatach u wo-dopoju. Przyszła pić wodę gadzina pełznąca. Przyszły wreszcie
dnia trzeciego zwierzęta stepowe pić z wodopoju, przyszło dzikiebydło napawać się wodą i on z nimi, Enkidu, też we wzgórzachzrodzony. Z gazelami pospołu karmi się trawą, wodę chłeptaćsię tłoczy ze zwierzętami, z dzikim bydłem wodą cieszy swe serce.
Zobaczyła go Szamhat, dzikiego człeka, męża zajadłego z da-lekich stepów.
Oto on, niewiasto! Obnaż swe piersi, przyrodzenie odsłoń,iżby źrałość twoją mógł posiąść! Skoro cię ujrzy, zbliży się dociebie, zbądź się wtedy wstydu, zbudź w nim żądzę! Przyjmijpożądliwe jego dyszenie! Szaty swe rozrzuć! Ukaż mu się naga,niech cię posiądzie! Spraw, iżby siła w nim wezbrała! Niechajlegnie na tobie! Uczyń mu, dzikiemu, sprawę kobiecą! Obcymsię uczyni dla dzikich zwierząt, które z nim wyrosły na jegopuszczy. Jego moc miłosna będzie się na tobie napawać. Piersiąlegnie na twoim grzbiecie.
Obnażyła Szamhat swe piersi, srom odkryła, ujrzał to Enkidui zapomniał, gdzie się był rodził! Wyzbyła się wstydu, wzbudziłażądzę, oddech jego prędki mile przyjęła, szaty rozrzuciła: i legł naSzamhat. Uczyniła dzikiemu sprawę kobiecą, jego moc miłosnabyła jej miła. Przez sześć dni i przez siedem nocy wciąż dopadałi zapładniał Szamhat Enkidu.
Aż miłością się nasyciwszy na zwierzęta swoje zwrócił oblicze.
Zobaczywszy Enkidu w skok pierzchły gazele. Od ciała jegow trwodze pierzcha zwierzyna stepu.
Porwał się Enkidu: ciało ma słabe! Nogi mu w ziemię wrosły:uszły zwierzęta! Obłaskawił się Enkidu, już nie będzie biegał jakniegdyś, zyskał za to rozum i słyszenie swoje rozszerzył. Wracado Szamhat i przy stopach jej siada, w oblicze kobiety zaczynapatrzeć i cokolwiek warga jej wysłowi, tego ucho jego słuchauważnie.
Ona tak rzecze do Enkidu:
Enkidu, jesteś piękny, jesteś jak bóstwo! Czemu ze zwierzę-tami w stepie uganiasz? Pójdź, wprowadzę cię do warownegoUruku, do lśniącego przybytku, gdzie mieszkają Isztar i Anu,kędy włada Gilgamesz, mocarz wyborny, krzepki jak byk i śródpotężnych potężny. Położysz się przy nim jak przy kobiecie,ujrzysz i pokochasz jako siebie samego. Wstań z ziemi, z posła-nia pastuchów!
Tak ona prawi, on tego rad słucha, przyjaciela spragniony, aby
serce w nim wyrozumiał. Powiada do niej Enkidu, do nierząd-nicy:
Nuże, wstań i prowadź mnie, Szamhat, do świętego przybytku,świetnego domu, kędy przebywają Isztar i Anu, kędy włada Gil-gamesz, mocarz wyborny, krzepki jak byk i śród potężnych po-tężny. Wyzwę go do walki, przemówię mocno, zakrzyknę nasiłacza głosem donośnym pośrodku Uruku: jam jest siłacz! Mniejednemu losy odmieniać! Kto w stepach zrodzony, ten jestmocarz!
Odrzekła mu:
Więc chodźmy! Niech cię ujrzy Gilgamesz! Doskonale wiem,gdzie go szukać. Pójdźmy, Enkidu, w gród warowny Uruku,gdzie się pysznią w przepaskach pięknych mężowie, gdzie siękażdego dnia święci święto, gdzie mężowie miłują chłopców roz-pustnych i kapłanki miłości słyną z urody: jakim wdziękiemkuszące! jakże pachnące! Wielkich wywabiają z nocnego łoża.Ty, Enkidu, nic nie wiesz o życiu: pokażę ci Gilgamesza, któryw jękach się kocha! Przyjrzyj mu się, popatrz w oblicze, jakipiękny w męstwie mocy swej męskiej! Całe jego ciało to samarozkosz. On ci jest silniejszy od ciebie. We dnie ani w nocy niezna spoczynku! Porzuć swój występny zamiar, Enkidu! Gil-gamesza ukochał Szamasz, bóg słońca! Anu, Ellil i takoż Earozszerzyli jego ucho na głos mądrości. Jeszcześ ty ze wzgórztutaj nie przyszedł, już Gilgamesz w Uruku we śnie cię widział.Wstał Gilgamesz i sen wykłada, rzecze do swojej matki:
Matko, sen widziałem dziś w nocy! Wesół szedłem wśródinnych mężów, zebrały się, lśniły gwiazdy na niebie. Wtem ru-nęły na mnie zastępy Anu i treść Anu mnie przygniotła, wojow-nik z gwiazd! Dźwignąłem go wzwyż i okazał mi się za ciężki,trząsłem nim i zrzucić z siebie nie mogłem. Wstała doń krainaUruku, kraj wszystek naprzeciw niego się zebrał, lud Urukuciżbą się cisnął. Stanęli wokół niego wszyscy mężowie, towa-rzysze moi stopy mu całowali. Ległem na nim ciałem jak nakobiecie, czołem się zaparłem, tamci wspomogli mnie: dźwig-nąłem go wreszcie i pod stopy twoje przyniosłem, matko, iżeśty go zrównała ze mną.
Więc mądra macierz Gilgamesza, wszystko wiedząca, rzeczwykłada swojemu władcy. Ninsun mądra, wszechwiedząca,tak wieści Gilgameszowi:
Ten, co wśród mężów był jako gwiazdy z nieba, ten, co runąłna ciebie jak wojak Anu, którego dźwignąłeś i okazał ci się zbytciężki, którym trząsłeś i nie mogłeś go zrzucić, ten, co na nimległeś jak na kobiecie i pod stopy mi go przyniosłeś, iż go zrów-nałam z tobą: to na pewno ów mąż tobie podobny, w stepie uro-dzony, co rósł na wzgórzach. Ujrzysz go i upodobasz w nimsobie: to mocny towarzysz, zbawca przyjaciela swego w potrze-bie, siła jego na cały kraj nasz ogromna, mocny jako zastępy Anu.Druhem ci będzie i nie odstąpi cię, skoroś tak legł na nim jakna kobiecie. Wszyscy mężowie mu będą stopy całować, tyobejmiesz go, pokochasz, do mnie przywiedziesz: tak się otosen twój wykłada.
Legł i znowu zobaczył sen. Znów rzecze Gilgamesz do swojejmatki:
Matko, znowu sen zobaczyłem! Szedłem po ulicy w Urukuwarownym, wtem spadł topór. Tłum go obstąpił. Wstała dońkraina Uruku, kraj wszystek naprzeciw niego się zebrał, ludUruku ciżbą się cisnął. Był ów topór niezwykły z wyglądu.Ujrzałem i widok radość mi sprawił. Pokochałem go i ległem jakna kobiecie, podjąłem, przy boku zawiesiłem i pod stopy twojeprzyniosłem, iżeś ty go zrównała ze mną.
Więc mądra macierz Gilgamesza, wszystko wiedząca, rzeczwykłada swojemu władcy. Ninsun mądra, wszechwiedząca, takwieści Gilgameszowi:
Człowiekiem ów topór, któryś ujrzał! Tak przylgniesz do niegojak do niewiasty, iż go zrównałam z tobą. To mocny towarzysz,zbawca przyjaciela swego w potrzebie, siła jego na cały kraj naszogromna, mocny jako zastępy Anu!
Rozwarł usta Gilgamesz i rzekł do matki:
A niech spada na mnie największe z nieszczęść, byłem sobiezyskał mocnego druha! Z takim razem rad ruszę na jakiego-kolwiek bądź wroga!
Tak swe sny Gilgamesz wykłada.
Rzekła do Enkidu Szamhat. Siedli oboje.
TABLICA DRUGA
kiedy usiadł przed nią Enkidu, szatę rozdarła i spowiła w jednąpołowę jego, w drugą siebie. Za rękę ująwszy powiodła jakobysyna do stołu pastuszego, do zagród bydlęcych.
Zebrali się koło nich pastuchy, poglądając na niego szepcą:
Do Gilgamesza ten mąż z lica podobny, wzrostem niższy,w kościach przecie mocniejszy. Pewnie to Enkidu, stwór ste-powy! Siła jego na cały kraj nasz ogromna, mocny jako zastępyAnu, wykarmiony ci jest mlekiem zwierzęcym!
Na położony sobie chleb w pomieszaniu zerka, łypie Enkidu.Nie umiał Enkidu spożywać chleba, picia chmielu nie był uczo-ny. Umiał tylko ssać mleko zwierzęce. Guzdrał się niezdarnie,oczy wytrzeszczał, jak się zabrać do tego, nie wiedział, jak jeść,jak pić napitek chmielony.
Rozwarła usta nierządnica i rzecze:
Jedz chleb, Enkidu, tak to jest w życiu! Pij napitek chmielony,taki jest świat!
Spożył więc Enkidu chleba do syta, chmielu wychylił siedemdzbanów. Zagrała w nim wątroba raźno, swobodnie, serce sięw nim weseli, twarz promienieje. Ciało swe włochate wziąłi obmacał, starł z siebie sierść kudłatą, olejkiem się namaścił,do ludzi stał się podobny, w odzież się odział, mężem stał sięz wyglądu. Chwycił za oręż, lwy szedł wojować, pasterze po nocy spali w spokoju. Wilki poskramiał, lwy zwyciężał, spoczywali błogo starsi z pastuchów: Enkidu stał na straży, mąż wciąż bezsenny.
Pewien człowiek rzekł mężom w Uruku:
W osadzie pasterskiej mąż się pojawił, do Gilgamesza z obliczapodobny, wzrostem niższy, w kościach przecie mocniejszy. Zwiesię Enkidu, stwór stepowy! Siła jego na cały kraj nasz ogromna,mocny jako zastępy Anu, wykarmiony mlekiem zwierzęcym!
Wybrał się jeden z mieszkańców Uruku do Enkidu, do osadypastuchów.
Enkidu i nierządnica cieszą się sobą. Wtem on wzniósł oczyi widzi człowieka. Więc taki rozkaz wydaje kobiecie:
Przypędź mi tu, Szamhat, tego człowieka! Czego przyszedł?Chcę znać jego imię!
Okrzyknęła Szamhat tego człowieka, podeszła do niego, jęłaz nim mówić:
Dokąd zdążasz, panie? Co ma na celu podróż twa uciążliwa?
Otwarł usta człowiek i tak rzecze do Enkidu:
Do przybytku małżeństwa nie masz dostępu! To los ludzkiulegać możnym! Miastu Gilgamesz każe murarskie napełniaćkosze, karmić miasto każe ladacznicom jeno wesołym! Dla królaUruku warownego huczą na bębnie, zanim wolno im będziezwiązków dopełnić, dla króla, Gilgamesza, huczą na bębnie,iżby wolno im było wstąpić w małżeństwo: on wówczas masprawę z oblubienicą. On czyni to najpierw, małżonek po nim!Na bóstw naradzie tak zrządzono, od ucięcia pępowiny taki losmęża!
Od słów jego Enkidu pobladł na twarzy.
Prowadź mnie, Szamhat, w gród Uruku, gdzie włada Gilga-mesz, mocarz wyborny, krzepki jak byk i śród potężnych po-tężny! Do walki mu samowtór rzucę wyzwanie, krzyknę na mo-carza głosem donośnym w samym środku Uruku: jam tu siłacz!Mnie jednemu tu sądzono odwracać losy!
Przodem stąpa Enkidu. Kobieta z tyłu.
Jak wkroczył w gród warowny Uruku, lud naokół ciżbą sięcisnął. Skoro wstąpił w ulice miasta Uruku, tłum zgromadzonytak o nim rzecze:
Z oblicza ten mąż do Gilgamesza podobny! Wzrostem niższy!Ale w kościach mocniejszy!
Oglądają go sobie zewsząd i widzą:
Siła jego na cały kraj nasz ogromna. Wykarmiony ci jest mle-kiem zwierzęcym! Teraz wciąż w Uniku broń będzie szczękać!
Wstała doń kraina Uruku, kraj wszystek naprzeciw niego sięzebrał, lud Uruku ciżbą się cisnął. Nogi mu całują jak słabe dzieci.On rzekł idąc ulicą Uruku:
Gdzie silnych trzydziestu, abym ich zwalczył?
Cieszą się mężowie:
Oto bohater! Odtąd nie szczędź, Uniku, dziękczynnych ofiar!Mężowi słynnemu z lic swych piękności, Gilgameszowi, jak bógstanął godny przeciwnik!
Usłane jest święte łoże miłości, leży jako Isztar, czeka w łożuIszhara. Wstąpił w nie Gilgamesz, sypiał z nią w nocy, miałsprawę z Iszhara, noce z nią spędzał.
Na ulicę wyszedł Enkidu, drogę zastąpił, chce sprawdzić nasobie moc Gilgamesza.
Zahuczał bęben dla króla Uruku, iżby wolno było związkówdopełnić, dla króla, Gilgamesza, bęben zahuczał, iżby wolno byłowstąpić w małżeństwo, aby pierwszy miał sprawę z oblubienicą.Zobaczył Gilgamesz dzikiego człeka z kędziorami krętymi nakarku. Podszedł, stanął z nim oko w oko, na szerokiej drodzeobaj się zeszli: drzwi Enkidu nogą zagrodził, do weselnego do-mostwa Gilgamesza nie wpuścił. Starli się i zwarli się jako dwabyki. Jak dwa byki kolana ugięli. Strzaskali odrzwia i muremzatrzęśli. Chrapali jak dwa byki w starciu. Pękły odrzwia i mursię zatrząsł.
Gilgamesz kolano ugiął ku ziemi, gniew swój powściągnął
i serce uśmierzył.
Serce uśmierzywszy Enkidu rzecze do Gilgamesza:
Jednego cię matka urodziła jako bawolica w zagrodzie, Ninsun,a nie zrodził się drugi tobie podobny! Wysoko innych mężówgłową przerosłeś, Ellil ci dał rządy nad żyzną ziemią, Anu cizawierzył miasto swe, Uruk, Ea, ludziom życzliwy, rządy nadludźmi! Ucho twe rozszerzył na głos mądrości. Czemuż ci sięzachciało rzeczy takie wyczyniać? Do przybytku małżeństwadostęp zamykasz, dla ciebie, Gilgamesza, huczą na bębnie, iżbywolno było związków dopełnić: wówczas ty masz sprawę z oblu-bienicą, ty najpierw to czynisz, później małżonek. Czyżeś typasterz warownego Uruku, Gilgamesz, pasterz synów Urukupotężny a sławny, wszystko wiedzący? Szamasz dał ci władzękrólewską, ona ci sądzona, nie życie wieczne. Nie bądź smutnyw sercu ani przybity! On ci dał moc wiązać i rozwiązywać, byćmrokiem ludzkości albo jej światłem. Dał ci władać nad ludemUruku, zwyciężać w bitwie, z której nie masz powrotu, w na-jazdach, w napaściach, skąd nikt nie ujdzie. Władzy swej nie-zmiernej źle nie używaj, dla sług swoich bądź sprawiedliwy, sprawiedliwość czyń wobec Szamasza!
Wysłuchał Gilgamesz słów Enkidu i ucałowali się, i przyjaźńzawarli.
Podziwia lud mądrość i moc Gilgamesza. Lud podziwia mą-drość i moc Enkidu.
Wiedzie go Gilgamesz do swojej matki, usta rozwarł i tak domej przemawia:
Oto mój przyjaciel przybyły z puszczy! Siła jego na cały krajnasz ogromna, potężny jest jako zastępy Anu. Ty go pobłogo-sław, uczyń mym bratem!
Macierz Gilgamesza usta otwarła i przemawia, i rzecze doswego władcy, bawolica Ninsun, usta otwarłszy, tak prawi, takrzecze do Gilgamesza:
To Enkidu, to mąż tobie podobny, mocny twój towarzysz,zbawca przyjaciela swego w potrzebie. Druhem twoim będziei nie odstąpi cię, skoroś przylgnął do niego jak do kobiety. Po-kochałeś go, przywiodłeś, jest moim synem! Dziś go urodziłam,z tobą zrównałam, przeto stał się twoim rodzonym bratem.Otwarł usta Gilgamesz i rzekł do matki: Zdjęte mi są z pleców ciężkie występki. W drzwiach był stanął, siłą mnie pouczył, z goryczą wytykał moje szaleństwo. Ni ojca, ni druha nie ma Enkidu, włosów rozrzuconych nigdy nie ostrzygł, w stepie się urodził. Nikt mu nie zrówna!
Stanął Enkidu, słów tych słucha, zasmucił się wielce, siadłi zapłakał. Oczy jego łzami się napełniły, luźno ręce opuścił bezczynne. Siła w nim słabnie.
Objęli się przyjaciele, razem usiedli, wzięli się za ręce jakbracia.
Gilgamesz go pożałował i tak powiada: Czemu oczy twe łzami się napełniły, czemu w sercu swym się dręczysz i głośno wzdychasz?Enkidu rozwarł usta i rzecze do Gilgamesza?Łkanie, przyjacielu, zadzierzga żyły mej szyi. Nazbyt mnieobejmowały te, z którymi dzieliłem łoże. Ręce opuściłem, siedzębezczynnie, siła we mnie niszczeje. Nie tak bywało w ów czas,...
Alexa_89