UPIÓR W OPERZE
The Phantom of the Opera
Muzyka: Andrew Lloyd Webber
Słowa piosenek: Charles Hart
Dodatkowe słowa piosenek: Richard Stilgoe
Libretto: Richard Stilgoe i Andrew Lloyd Webber
na podstawie książki “Le Fantôme de l'Opéra” Gastona Leroux
Przekład: Daniel Wyszogrodzki
Współpraca: Wojciech Kępczyński
Teatr Muzyczny ROMA
Premiera: 15 marca 2008
UPIÓR W OPERZE – AKT I
PROLOG:
Scena Opery Paryskiej, 1905
Trwa aukcja dekoracji teatralnych.
PROWADZĄCY, POMOCNICY, LICYTUJĄCY + RAOUL
RAOUL ma około 70 lat, ale nie utracił ostrości spojrzenia.
Akcję rozpoczyna uderzenie młotka PROWADZĄCEGO.
PROWADZĄCY:
Sprzedany. Dziękuję.
Numer 663, panie i panowie! Plakat z „Hannibala” Chalumeau.
Czy ktoś da dziesięć franków? W takim razie pięć. Jest pięć.
Sześć, sześć, czyżbym widział siedem? Siedem. Ten pan daje więcej.
Osiem. Osiem po raz pierwszy, po raz drugi. Sprzedany...
...panu Raoulowi, wicehrabiemu de Chagny. Bardzo dziękuję.
Numer 664, panie i panowie. Drewniany pistolet i trzy czaszki z inscenizacji
„Roberta Diabła” Meyerbeera w 1831 roku. Cena wywoławcza, 10 franków.
Jest dziesięć, dziękuję. Dziesięć, kto da więcej? Piętnaście, dziękuję panu.
Po raz drugi, po raz trzeci i sprzedane za piętnaście.
Pański numer, Monsieur? Panie i panowie, numer 665. Pozytywka z papier-mache ozdobiona figurką małpy w perskim kostiumie, grającej na cymbałach.
Przedmiot, znaleziony w podziemiach teatru, zachował się
w doskonałym stanie. Panie i panowie...
Zaczniemy od 20 franków? Proszę państwa... Piętnaście więc? Piętnaście po raz pierwszy, ale widzę dwadzieścia.
GIRY:
Dwadzieścia pięć.
25 po mojej lewej, dziękuję madame. Mamy dwadzieścia pięć. Trzydzieści?
W takim razie 30 po raz pierwszy, 30 po raz drugi i sprzedane za trzydzieści,
wicehrabiemu de Chagny. Raz jeszcze dziękuję panu.
RAOUL:
[Raoul bierze do ręki pozytywkę i uważnie się jej przygląda,
przez chwilę skupiając na sobie uwagę.]
To doprawdy biały kruk
Każdy detal z jej opisu znam od lat
Zapamiętała ciebie, wiesz?
Ołów figurki i twój tak subtelny plusz
Czy wciąż grać będziesz
Gdy nas śmierć zabierze już?
Numer 666! Żyrandol. Niektórzy z państwa mogą pamiętać tajemniczą historię „Upiora w Operze”, zagadkę nigdy nie wyjaśnioną. Wieść głosi, panie i panowie,
że to właśnie ten żyrandol spowodował słynną katastrofę.
Nasza pracownia poskładała go i wyposażyła w nową instalację elektryczna.
Może mała iluminacja pomoże nam przegonić duchy przeszłości... Panowie?
[PROWADZĄCY zapala żyrandol – wielki błysk i rozpoczyna się UWERTURA.
W czasie UWERTURY opera odzyskuje dawny splendor. Żyrandol – świecący jasno – unosi się magicznie nad sceną i zawisa wysoko ponad orkiestrą.]
AKT I
SCENA 1
PRÓBA „HANNIBALA” CHALUMEAU.
Oglądamy wielką scenę chóralną, w której Hannibal powraca ze swoją armią, by ocalić Kartaginę przed najazdem Rzymian pod wodzą Scypiona.
Partię Hannibala wykonuje UBALDO PIANGI, partię Elissy, królowej Kartaginy (i kochanki wodza) śpiewa CARLOTTA GIUDICELLI.
Dwie niewolnice grają CHRISTINE DAAE i MEG GIRY.
MADAME GIRY (matka MEG) kieruje baletem.
Próbę prowadzi MONSIEUR REYER.
[Zbliża się do końca wielka aria Elissy (w wykonaniu CARLOTTY).
Królowa jest sama i trzyma w rękach prezent od Hannibala –
krwawiącą ściętą głowę.]
CARLOTTA:
Trofeum wyzwolenia! Wyzwolenia!
Nie damy by nas gnębił... Rzym!
CHÓR ŻEŃSKI:
I uczta i tańce i śpiew
Wiktorię świętujemy
Wodzowi co przybył na zew
Pokłony oddajemy
CHÓR MĘSKI:
Rzymianie, czy znacie ten dźwięk
To trąby Kartaginy
Sądny to dla was jest dzień
Bębny bach! Hannibal ach!
PIANGI:
Znam-ja ten kraj i bardzo gniewa mnie
Widzieć, jak znów tu „romska” zawisła pięść...
REYER:
Nie, nie, nie... Signor: poprawnie jest rzymska, a nie „romska”.
Widzieć, jak znowu rzymska wisi tu pięść...
[Pracownik przechodzi przez scenę z drabiną. Inni pracownicy budują scenografię.]
Si, si – rzymska, nie romska. Dla mnie bardzo trudne. Roma-Rzym, Roma-Rzym...
[Wchodzi pan LEFEVRE, do niedawna właściciel opery, w towarzystwie panów FIRMINA i ANDRE, którym właśnie sprzedał teatr.]
W takim razie jeszcze raz. Zaczniemy od „Znam-ja...”
LEFEVRE:
Tędy, panowie, tędy. Jak widzicie, trwają próby do naszej najnowszej premiery,
„Hannibala” Chalumeau.
[Orientując się, że nastąpiła przerwa w próbie,
LEFEVRE próbuje skupić uwagę na sobie.]
Panie i panowie, być może niektórzy z was mieli przyjemność poznać
panów Firmina i Andre...
[Nowi właściciele grzecznie się kłaniają, ale wkracza REYER.]
Przepraszam, panie Lefevre, ale ja tu próbuję! Czy mógłby pan zaczekać?
Proszę wybaczyć, panie Reyer. Raczy pan kontynuować...
Bardzo dziękuję. [do tenora] „Znam-ja”, signor...
Monsieur Reyer, nasz główny korepetytor. Obawiam się, że nieco despotyczny...
Widzieć, jak znów tu rzymska zawisła pięść...
Już jutro wstanie tu wolności dzień
Powrócił tu wasz wódz – radujmy się!
[Panowie LEFEVRE, FIRMIN i ANDRE przyglądają się tańczącym baletnicom.
Ich obecność na scenie przeszkadza. Baletnice tańczą na poniższym dialogu.]
LEFEVRE [wskazując Piangiego]:
Signor Piangi, nasz główny tenor. Świetnie wypadają razem z La Carlottą.
GIRY [zezłoszczona ich obecnością uderza laseczką w podłogę sceny]:
Bardzo proszę! Czy byliby panowie uprzejmi stanąć z boku?
Najmocniej przepraszam, Madame Giry.
[zabierając panów FIRMINA i ANDRE na stronę]
Madame Giry, kierowniczka baletu.
Wyznam panu, panie Firmin, że nie będę płakać za całym tym operowym interesem.
FIRMIN:
Nadal mi pan nie odpowiedział, co skłoniło pana do rezygnacji?
LEFEVRE [ignorując pytanie]:
Jesteśmy szczególnie dumni z kunsztu naszych tancerek.
[MEG wysuwa się w balecie na pierwszy plan.]
ANDRE:
Co to za dziewczyna, panie Lefevre?
Ona? To Meg, córka Madame Giry. Obiecująca tancerka, panie Andre,
bardzo obiecująca.
[Na pierwszy plan wysuwa się CHRISTINE. Zamyślona, gubi krok.
Madame GIRY dostrzega je pomyłkę i uderza laską.]
Ty! Christine Daae! Skup się, dziewczyno!
MEG [cicho do CHRISTINE]:
Christine... Co się z tobą dzieje?
Daae? Nietypowe nazwisko.
Szwedzkie.
Ma coś wspólnego z tym skrzypkiem?
To jego córka, jak sądzę. Zawsze z głową w chmurach...
[Balet tańczy do zakończenia sekwencji i powraca CHÓR.]
CHÓR MIESZANY:
Gdy Hannibal staje wśród nas
Na trąbach słonie grają
Dydona przygląda się z gwiazd
Raz jeszcze otoczy mnie blask
Kochanka zwycięskiego
Raz jeszcze dostąpię tu łask
Tryumfu najsłodszego
To słonie Kartaginy
[Po ostatnim refrenie LEFEVRE klaszcze w dłonie prosząc o ciszę.]
Panie i panowie – Madame Giry, dziękuję – czy mogę prosić o uwagę?
Od kilku tygodni dochodziły was pogłoski o moim rychłym odejściu.
Pragnę je teraz potwierdzić i przedstawić dwóch panów, którzy przejęli
Opera Populaire: Richard Firmin i Gilles Andre.
[Grzecznościowe oklaski. Na plan pierwszy wysuwa się CARLOTTA.]
Panowie, oto Signora Carlotta Guidicelle,
nasza cudowna diva już od pięciu sezonów.
[FIRMIN i ANDRE kłaniają się uprzejmie.]
Oczywiście, oczywiście. Widziałem panią we wszystkich rolach, signora.
A to Signor Ubaldo Piangi.
To dla nas zaszczyt.
Piaceri.
ANDRE [chce zrobić dobre wrażenie]:
Jeśli dobrze pamiętam, Elissa śpiewa w trzecim akcie „Hannibala” piękną arię.
Czy byłaby pani tak uprzejma i zechciała uraczyć nas specjalnym występem?
Rzecz jasna, jeżeli Monsieur Reyer nie ma nic przeciwko temu...
CARLOTTA [zadowolona]:
Wola dyrekcji. Monsieur Reyer?
REYER [kłaniając się CARLOCIE]:
Wola mojej diwy. Czy wystarczą dwa takty wstępu?
Dwa takty to aż za wiele.
Signora?
Maestro.
[wstęp na fortepianie]
Wspomnij mnie, myśl o mnie ciepło
Gdy pożegnam cię
Pamiętaj mnie – złóż obietnicę
I dotrzymaj jej
Przyjdzie dzień, nie tak odległy dzień
Że dawny głos podpowie ci
Może warto mi poświęć
Chociaż jedną myśl
Wspomnij mnie, gdy się obudzisz...
[Arię CARLOTTY przerywa oberwanie się prospektu,
który odcina solistkę od pozostałych wykonawców.]
CHÓR:
To Upiór!
BALETNICE:
To on – to upiór tej opery!
Znowu straszy, znowu duch...
ANDRÉ:
Doprawdy, bardzo proszę uspokójcie się.
Idioci! Cara! Cara! Nic ci nie jest?
Signora! Nic pani nie jest? Buquet! Gdzie jest Buquet?
Czy nikogo nie obchodzi nasza primadonna?
Sprowadzić go tu! Szybko! [do FIRMINA i ANDRE]
To kierownik naszych maszynistów, on za to odpowiada.
[Po podniesieniu prospektu, nad sceną ukazuje się JOSEPH BUQUET,
stary maszynista teatralny, trzymając w ręku długa linę].
Buquet! Na miłość boską, co się tam dzieje?
BUQUET:
Bóg mi świadkiem – to nie ja
Zapewniam panów, że swój fach znam za dwóch
Bóg mi świadkiem – ktoś tam był
I myślę, że mógł to tylko być ów duch!
MEG + BALETNICE:
To on – to Upiór tej Opery...
Zabobon rozpanoszył się na dobre tu.
Mademoiselles...
ANDRE [do CARLOTTY]:
Takie rzeczy się zdarzają.
TAKIE RZECZY się zdarzają? Jest pan tu dopiero od pięciu minut! Nic pan nie wie!
Si! TAKIE RZECZY się zdarzają – cały czas! Od trzech lat TAKIE RZECZY się zdarzają!
[do LEFEVRE’A] Miał pan temu zaradzić. I co? I nic! [do FIRMINA i ANDRE]
A wy, panowie, jesteście tacy sami! „TAKIE RZECZY się zdarzają!”
Dopóki nie przestaną się zdarzać, to ja się tu już nie zdarzę!
Ubaldo! Andiamo!
Amatorzy!
[PIANGI i CARLOTTA wychodzą]
Nie sądzę, abym się mógł na coś przydać. Powodzenia, panowie!
Gdyby ktoś mnie potrzebował, będę w Australii.
[Wychodzi. Aktorzy spoglądają z niepokojem na nowych dyrektorów.]
La Carlotta wróci. Na pewno.
Tak panowie uważają? Mam tu wiadomość od Ducha Opery.
[Dziewczęta drżą i kulą się ze strachu.]
Wielkie nieba! To jakaś obsesja.
Pragnie tylko powitać panów w swojej Operze i przypomnieć, że loża numer pięć
ma być zawsze do jego dyspozycji oraz że minął czas należnej mu wypłaty.
Duch pobiera pensję?
Pan Lefevre wypłacał mu 20 000 franków miesięcznie. A może zaoferują panowie więcej, mając takiego mecenasa, jak wicehrabia de Chagny?
[Tancerki reagują na znane nazwisko. CHRISTINE przytula się nerwowo do MEG.]
Madame, odebrała mi pani przyjemność przekazania tej nowiny.
Czy wicehrabia obejrzy dzisiejsze przedstawienie?
Z naszej loży numer 5.
Kto jest dublerką w tej roli?
Nie mamy dublerki, to nowa produkcja.
MEG:
Christine Daae może to zaśpiewać, (proszę pana).
...
Asfaloth