Snape mentor - Schowek.doc

(195 KB) Pobierz
SCHOWEK

SCHOWEK

Autor: Enahma  Tłumaczenie: Mirriel Korekta: Toroj Wersja word: Phoe

 

 

Noc była lodowato zimna, ponieważ była to już jesień: był późny październik, prawie listopad. Na niebie nie było żadnej chmury, ale ostry wiatr wiał z północy, więc zmroziło to ciało szesnastoletniego chłopaka siedzącego na kamiennej podłodze Wieży Astronomicznej. Harry Potter sprawiał wrażenie, że mu to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie: siedział tam w podkoszulce i cienkich spodniach, i bez dreszczy wpatrywał się w niebo.

Harry miał nadzieję, że gryzący chłód da mu pewne uczucie życia: uczucia, które rzadko odczuwał w ciągu ostatnich miesięcy, od kiedy Syriusz zginął. Na ogół czuł, jakby wszystko wokół się kręciło, jakby szybował; kolejne miesiące mijały mgliście, a on pozwalał unosić się upływającemu czasowi bez trosk. Nie żył, jedynie istniał. Istniał i przetrwał: przetrwał długie, nudne lato z wujem Vernonem, ciotką Petunią i Dudley'em; zostawili go w spokoju aż do września, kiedy to wrócił do Hogwartu ale nie potrafił już myśleć o szkole jako o swoim domu... Wszystko wydawało się takie puste i nic nieznaczące. Tutaj mógł w całej rozciągłości czuć, że stracił gdzieś po drodze swoje życie.

Nie mógł nawet czuć się winny czy smutny z powodu tego, co się stało w ostatnim roku. Po prostu był pusty. Sama skorupa, bez duszy, jakby wyssał ją z niego dementor. Miało to przynajmniej jedną zaletę: nie musiał wysilać się, opróżniając umysł przed snem: ćwiczenie, które postanowił wykonywać codziennie przed zaśnięciem. Jego umysł był i tak pusty, nawet podczas jego zaawansowanych lekcji. Oceny miał okropne, a Hermiona ciągle dręczyła go z tego powodu, lecz nie mógł nic na to poradzić. I tak nie będzie żył wystarczająco długo, aby znaleźć sobie jakąś pracę po szkole. Voldemort go z końcu zabije, więc poddał się i nie walczył o lepsze oceny.

Oczami wędrował po jasnych konstelacjach, aż zatrzymał wzrok na Canis Major. Psia konstelacja... Syriusz najjaśniejsza gwiazda mrugał do niego wesoło... Harry wstrzymał oddech, ale nie zapłakał. Nie płakał, ponieważ po prostu nie umiał płakać, już nie. Płacz był częścią życia, a on nie żył. Nie mógł sobie nawet przypomnieć, kiedy płakał po raz ostatni.

Przesunął wzrok z nieba na jaskrawo świecący koniec papierosa i kolejny raz zaciągnął się dymem. Ciemna czerwień zmieniła się na dłuższą chwilę w karmazyn, potem znowu zblakła.

Otaczający chłód powoli docierał do ciała chłopca i Harry zadrżał.

Panie Potter zimny głos przerwał lodowatą ciszę.

Harry przewrócił oczami i odłożył papierosa na kamienną podłogę.

Tak, pani profesor? ze zmęczonym wyrazem twarzy spojrzał na Opiekunkę swojego domu.

Już jest cisza nocna powiedziała ostro sroga kobieta. A pan znowu tutaj.

Taak, wiem wymamrotał Harry, przygotowując się na typową rozmowę. Następnie jego nauczycielka zapyta o jego samopoczucie, on odpowie, że czuje się całkiem dobrze, wtedy Profesor Transmutacji zbeszta go za łamanie zasad szkolnych i nieodpowiedzialne zachowanie, po czym odprowadzi go do pokoju wspólnego Gryffindoru, próbując otrzymać w zamian jakąś prawdziwą reakcję ze strony Harry'ego. Ostrzec go przed możliwymi negatywnymi konsekwencjami palenia i włóczenia się na zewnątrz po ciszy nocnej. Harry zlekceważy jej troskę, a w końcu pożegnają się.

Och, i potem będzie kolejna bezsenna noc, ale to nie należało już do tej rozmowy, to był po prostu typowy wzór w tych dniach.

Wstał i spojrzał na profesorkę, okazując, że jest gotowy na powrót do Wieży Gryffindoru. Ale McGonagall nie poruszyła się.

Już cię ostrzegałam, byś nie zachowywał się w ten sposób, panie Potter powiedziała z nutką zniecierpliwienia w głosie. Przez twoje powtarzające się złe zachowanie Gryffindor traci dziesięć punktów, a ty masz tydzień szlabanu.

Harry westchnął i wzruszył lekko ramionami, prawie niewidocznie, ale McGonagall zauważyła to. Jej głos stał się jeszcze ostrzejszy.

I odpracujesz szlaban u profesora Snape'a. Twarz Harry'ego pociemniała i zacisnął pięści z gniewu.

Nie może pani tego zrobić wyszeptał ochrypłym głosem.

Profesor uniosła z poirytowaniem brwi.

Zapewniam cię, panie Potter, że mogę i zrobię to odparła i zacisnęła wargi tak mocno, że jej usta uformowały się w cienką, groźną linię.

Harry oparł się o mur, patrząc na swoją nauczycielkę.

Nienawidzę Snape'a i on mnie nienawidzi, wie pani o tym. Nie chcę, aby przez cały tydzień dyszał mi w kark.

Dla ciebie to profesor Snape, i jeśli nie chcesz, by Gryffindor stracił więcej punktów, to nie używaj więcej tego tonu, gdy rozmawiasz ze starszymi, panie Potter. Cokolwiek czujesz do profesora Snape'a, jest on profesorem tej szkoły, i odpracujesz swój szlaban właśnie u niego.

Harry zacisnął pięści tak mocno, że paznokcie wbiły mu się w ciało. Nie chciał oglądać tego dupka!

Pani profesor, nie sądzę, aby wyszło na dobre, jeśli będę przez cały tydzień z profesorem Snape'em. Wie pani, on i Syriusz... spróbował płaczliwego tonu: to zawsze skutkowało.

To nie jest teraz istotne, panie Potter głos McGonagall stał się jeszcze chłodniejszy. Najwidoczniej byłam za łagodna i to nie wychodzi ci na dobre. Musisz w końcu wziąć się w garść.

Harry odsunął się gniewnie od ściany.

Wie pani, myślę, że jest pani najlepszym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek miałem powiedział sarkastycznie, nie będąc w stanie ukryć wstrętnego uśmieszku.

I to kosztuje Gryffindor kolejne dziesięć punktów, panie Potter.

Harry ponownie wzruszył ramionami.

Nie obchodzi mnie to.

Mogę zorganizować kolejny tydzień warknęła groźnie profesor Transmutacji.

Harry opuścił głowę, ale w jego wnętrzu poziom gniewu zbliżał się do niebezpiecznego punktu.

Głęboko wewnątrz wstydził się swojego zachowania, ale gniew, jaki czuł za każdym razem, gdy ktoś wspominał o Snape'ie, zmywał poczucie winy i wyrzuty sumienia. Nienawidził tego odrażającego typa bardziej niż kogokolwiek innego w swoim życiu, bardziej niż Voldemorta czy Umbridge. Voldemort pozostawał poza jego nienawiścią czy miłością, a Umbridge była po prostu głupim i okrutnym pionkiem Ministerstwa, ale Snape... Snape to co innego: to był ktoś, komu ufał Dumbledore; ktoś, komu wolno było nienawidzić Syriusza i Harry'ego; ktoś, kogo Dumbledore zawsze bronił. A tymczasem starzec śmiał winić Syriusza za jego zachowanie względem Stworka, przeklętego skrzata domowego, i nawet za jego własną śmierć w niecałą godzinę po tym kiedy nastąpiła... A nigdy nie powiedział złego słowa o Snape'ie Smarkerus, kawał gówna, który był większym dręczycielem niż James kiedykolwiek, a po prostu mu wybaczano i nikt nigdy nie bronił przed nim Harry'ego czy innych nie-Ślizgońskich uczniów, ani nie wypomniał dupkowi jego niesprawiedliwego i okrutnego zachowania!

Harry uśmiechnął się gorzko. Przypomniał sobie dzień, kiedy otrzymał wyniki swoich SUMów. Otrzymał cztery W: dwie za egzamin z Obrony, jedną z Wróżbiarstwa (okazało się, że profesor Marchbanks rzeczywiście spotkała tęgiego, ciemnowłosego i przemokniętego obcego, który poinformował ją, że ta herbata, którą zapomniała wypić pewnego dnia była rzeczywiście zatruta, więc naprawdę powinna była umrzeć tamtego wtorku który był dokładnie tym wtorkiem, o którym wspomniał Harry na egzaminie) i jedną z pisemnych Eliksirów, chociaż z warzenia otrzymał P, podobnie jak z Transmutacji, Zaklęć, Opieki nad Magicznymi Stworzeniami i praktycznego Zielarstwa... Ostateczną oceną z Eliksirów było W, jak poinformowała go McGonagall w tamtym liście, jednak Snape odmówił przyjęcia go do swojej klasy ze względu na jego "porażkę" z warzenia.

Harry jednak nie walczył. Odpisał, że i tak nie zamierzał uczęszczać na lekcje Eliksirów, ku rozpaczy McGonagall. Nie obchodziło go to jednak. Ulżyło mu, że nie jest zmuszony uczęszczać na te lekcje, gdzie byłby codziennie wyśmiewany i upokarzany. Na pewno mu tego nie brakowało.

Idąc za swoją Opiekunką do dormitorium, Harry myślał o wydarzeniach z nowego roku szkolnego. Jego zakaz gry w quidditcha nadal nie został zniesiony nie żeby go to dziwiło, podejrzewał, że Dumbledore nie chciał, aby grał: to było zbyt niebezpieczne, ale to też go nie obchodziło. Quidditch w jakiś sposób stracił swoją atrakcyjność, kiedy myślał o sobie trzymającym znicza, z potarganymi włosami... Mimo, że nienawidził Snape'a, nadal czuł wstręt na myśl o tym, w jaki sposób zachowywał się jego ojciec: gorzej nawet niż Malfoy. Znęcający się nad słabszymi dupek, Wspaniały Szukający... Nie, koniec z quidditchem zdecydował.

Kiedy Dumbledore poinformował go o tym zakazie: on, Harry, stał tak blisko drzwi jak to tylko było możliwe, z oczami utkwionymi w podłodze, świadomie unikając patrzenia na dyrektora nie z powodu Voldemorta, ale dlatego, że wiedział, iż Dumbledore był wystarczająco dobry z Legilimencji by odczytać uczucia, jakie Harry czuł do niego: gniew i nienawiść. Skinął tylko głową na wspomnienie o zakazie i pośpiesznie odrzucił ofertę Dumbledore'a, że ten będzie uczyć go Oklumencji. Nie potrzebował następnego człowieka, czytającego jego umysł: Snape i Voldemort wystarczyli. Dyrektor starał się go przekonać o konieczności Oklumencji, ale Harry po prostu go zignorował. Wymamrotał coś o "ranach, które są zbyt głębokie, by się zabliźnić" kpiącym tonem i kiedy jego sarkastyczna uwaga uciszyła starszego mężczyznę, wymaszerował z pokoju nie oglądając się za siebie. Od tamtego dnia nie spotkali się już więcej.

Jedynym dorosłym, który zachowywał się jakby mu zależało na Harry'm (poza Hagridem, oczywiście, ale to w opinii Harry'ego się nie liczyło) była aż do tego wieczora McGonagall, ale teraz jej decyzja, by wysłać go do Snape'a, była zbyt podłym ciosem, by to wybaczyć.

 

* * *

 

Ich pożegnanie przed portretem Grubej Damy było lodowate jak biegun północny i Harry musiał się bardzo starać, by nie posłać za nią jakiś zjadliwych komentarzy, tracąc kolejne sto punktów Gryffindoru.

Ron i Hermiona czekali na jego powrót, jak każdego takiego wieczora, ale Harry tylko skinął krótko głową w ich stronę i uciekł do dormitorium. Nie chciał rozmawiać, mimo że jego przyjaciele martwili się o niego. Jutro. Jutro usiądzie z nimi i zjedzą razem śniadanie. Wszystko będzie pomiędzy nimi w porządku.

 

* * *

 

Myślę, że jeden tydzień wystarczy na sprzątnięcie tej klasy bez korzystania z magii, panie Potter Snape uśmiechnął się do niego z pogardą i Harry poczuł, jak krew zaczyna mu się gotować w żyłach. Ale nie spojrzał w górę i nie pozwolił Snape'owi zobaczyć jego oczu, podobnie jak dyrektorowi. Przeklęta Legilimencja: dwóch dupków o zakrzywionych nosach!

Tak, proszę pana odpowiedział lodowato, ale z idealną uprzejmością.

Chcę, aby stoły zostały wyszorowane, schowki wyczyszczone, składniki ustawione w porządku, kociołki oczyszczone i podłoga nieskazitelna. Nie odejdziesz przed dziewiątą: drzwi będą zamknięte. Jeśli do końca weekendu nie skończysz sprzątania sali, odpracujesz kolejny tydzień szlabanu...

Ale Harry podniósł głowę i spojrzał pełnym nienawiści wzrokiem na Snape'a. McGonagall wyznaczyła tylko jeden tydzień!

Uśmieszek Snape'a poszerzył się.

Och, zgodziła się, kiedy wspomniałem jej o tej możliwości.

Harry musiał zwalczyć ochotę splunięcia na swojego nauczyciela, więc odwrócił się.

W porządku te słowa zabrzmiały jednak jak splunięcie.

Pięć punktów od Gryffindoru za nieuprzejmy ton w stosunku do nauczyciela...

Nie jesteś nauczycielem Harry odwrócił się z powrotem w stronę Snape'a. Jesteś dręczycielem wysyczał.

To kolejne dziesięć punktów...

... nie lepszym niż James Potter...

WYSTARCZY! Snape podszedł do Harry'ego i złapał go za ramię tak mocno, że chłopak znowu zasyczał, ale tym razem z bólu. Zamknij się Potter, i nie mów o rzeczach, o których nie masz pojęcia! wykrzyczał. Odepchnął Harry'ego od siebie tak, że ten upadł na stół. I to będzie kolejne dwadzieścia punktów.

Powiedziawszy to, wyszedł z sali, a szaty powiewały za nim jak zwykle.

Harry nie ośmielił się poruszyć, dopóki drzwi nie zamknęły się za odchodzącą postacią. Dopiero kiedy został sam, złapał się za bolące ramię, pomasował je powoli i wstał.

Smarkerus... wymamrotał z nienawiścią. Prawda jest bolesna, nie?

Powoli podszedł do schowka, w którym znajdowały się sprzęty do sprzątania i po kilku minutach przygotowań zaczął swoją pracę. Sprzątanie rozpoczął od stołów, szorowania i zeskrobywania starego brudu za pomocą tępego noża. Tak bardzo pogrążył się w pracy, że otwierające się drzwi o dziewiątej sprawiły, że aż podskoczył. Ale do tego czasu wyczyścił już prawie połowę stołów i odłożył narzędzia z uczuciem dumy. Oczyszczone stoły wyglądały jak nowe, zniknęła warstwa brudu i nawet smród w sali zmniejszył się znacząco.

Tej nocy nie czuł potrzeby odwiedzenia Wieży Astronomicznej: po odrobieniu pracy domowej wraz z Hermioną (która była z niego bardzo zadowolona tego wieczora) i Ronem (który cały czas go żałował z powodu szlabanu) poszedł prosto do łóżka, po krótkiej medytacji i oczyszczeniu umysłu zasnął.

 

* * *

 

Następnego dnia nawet nie spotkał Snape'a: sala była pusta gdy przybył, a drzwi zamknęły się w momencie kiedy wszedł. Przez chwilę rozważał czy nie zacząć krzyczeć z frustracji, ale kiedy pomyślał o sobie, stojącym w pustej sali i krzyczącym samotnie, odrzucił ten pomysł i wzruszył ramionami. Zamiast tego zabrał się z powrotem do pracy. Najpierw wytarł brud z już wyskrobanych stołów i dopiero wtedy zabrał się za skrobanie reszty. Drzwi otworzyły się dokładnie o dziewiątej, ale Harry nie opuścił sali, dopóki nie dokończył ostatniego stołu. Była już prawie dziesiąta, ale wszystkie stoły były czyste jak nigdy wcześniej.

Tym razem Hermiona trochę się zmartwiła, kiedy nie pokazał się na czas, ale i tak mu pomogła w pracy domowej. Kiedy skończyli i Ron poszedł spać, Harry przyznał się Hermionie, że polubił te szlabany. Snape'a przez cały czas nie było widać, praca nie była zbyt rozweselająca, ale przynajmniej wyczerpywała Harry'ego tak, że później błyskawicznie zasypiał.

 

* * *

 

Trzeciego dnia, podczas porządków w schowkach z narzędziami do warzenia, Harry bawił się myślą o zarobieniu kolejnego tygodnia szlabanu. W sali Eliksirów nikt nie męczył go pytaniami o jego zdrowie, nie zerkał na niego pytająco, nie chciał, aby opowiadał o Voldemorcie, ani nie pytał o Syriusza. To było prawie relaksujące. Harry skrobał, wycierał, czyścił, mył i porządkował, nucąc jakieś kolędy (nie wiedział czemu akurat kolędy, ale dość dobrze się je mruczało). Był taki odprężony wracając do Wieży Gryffindoru, że mógł szybciej odrobić pracę domową, więc zdołał nawet poczytać dodatkowe rzeczy. Hermiona była zupełnie zadowolona z jego dokonań.

Gdybym wiedziała, że sprzątanie klas tak ci pomoże, to dużo szybciej bym to doradziła profesor McGonagall. Och, Harry uśmiechnęła się do niego dzisiaj, kiedy byłam na Eliksirach, nie mogłam rozpoznać sali. Świetnie ci idzie.

Harry uniósł brwi z zaskoczenia.

Tak myślisz? ale nie mógł ukryć satysfakcji w głosie.

Oczywiście.

Pochwały Hermiony rozproszyły jego wątpliwości: wreszcie miał jakąś pracę, która miała widoczne rezultaty i która sprawiała mu radość, mimo, że Malfoy i jego kumple śmiali się z niego i gratulowali mu znalezienia innego wykorzystania dla miotły. Te kpiny były jednak tak dziecinne, że nawet Harry'ego nie denerwowały. Malfoy nie należał wystarczająco do jego świata, aby było warto słuchać jego głosu.

 

* * *

 

Następnego dnia skończył układać rzeczy w schowkach. Zaczął czyścić kociołki i inne narzędzia, co jeszcze robił piątego dnia. Do tego czasu Harry zorientował się, że jest za daleko w tyle i nie zaczął nawet układać składników w odpowiednich szafach. Następnego dnia, na szczęście, była sobota, więc poprosił Hermionę o jakieś książki do Eliksirów i biorąc odpowiednie poszedł do sali Eliksirów tuż po obiedzie. Zaczął układanie różnych składników. To zajęło kilka godzin, więc zanim skończył, była już jedenasta. Zadowolony, rozejrzał się po szafach i pokoju. Było wręcz niewiarygodnie czysto i tylko niewielki ślad po niemiłych zapachach unosił się w powietrzu: dużo lepszy zapach środków czyszczących tłumił zgniły zapach źle uwarzonych eliksirów i szlamowatych składników.

Tylko podłoga i schowek na sprzęt do czyszczenia zostały mu na następny dzień.

W niedzielę znowu poszedł do lochów tuż po obiedzie. Chciał skończyć pracę przed kolacją, aby mieć jeszcze czas na dokończenie eseju z Transmutacji i ćwiczenie przed lekcją Obrony ich najnowszy nauczyciel, Shacklebolt, był bardzo wymagający i Harry nie chciał z nim zadzierać.

 

* * *

 

Nie miał problemów z podłogą, chociaż była w dużo gorszym stanie niż stoły. (Czy ktoś kiedykolwiek wcześniej sprzątał tę salę? wściekał się.) Natomiast mały schowek, gdzie znajdowały się narzędzia do sprzątania... był po prostu niewiarygodny. Harry znowu musiał użyć noża, próbując usunąć prawie skamieniały brud.

To był mały schowek, a Harry dość znacznie urósł w czasie wakacji, więc musiał klęczeć i bardzo uważać, aby nie uderzyć głową w niski strop. Ale nawet gdyby był tak mały jak na pierwszym roku, to i tak miałby problemy z poruszaniem się w środku.

Włożył szmatę do wody. Została ostatnia część jego szlabanu: drzwi od schowka, które były nie tylko zwyczajnie brudne, ale na dodatek wysmarowane jakąś odrażającą substancją, więc postanowił rozmiękczyć to wodą i po kilku minutach ponownie spróbować nożem.

Wkrótce zauważył coś pod brudem.

Litery! Tu były litery!

Zaciekawił się, ale nie chciał się śpieszyć i zniszczyć napisu, więc użył więcej wody, aż napis stał się czytelny.

Certyfikat głosiła pierwsza linia.

Harry prawie stracił zainteresowanie, myśląc, że to z pewnością jakiś certyfikat dotyczący mebli, ale wtedy zauważył słowa "Syriusz" i "Snape" kilka linijek niżej. Nerwowo zaczął szorować drzwi z taką siła, na jaką się odważył, nie chcąc zniszczyć napisu.

Brud nie zniknął, ale stał się bardziej przeźroczysty, więc litery były spod niego widoczne.

W kącie sali było dość ciemno, więc Harry musiał zaświecić różdżką.

Lumos wyszeptał i przysunął się bliżej.

Tekst napisany był dużymi, dziecinnymi literami, a linie były krzywe. Było oczywiste, że tekst został napisany przez pierwszo lub drugoroczniaka. Brzmiał:

Niniejszym my, James Potter i Syriusz Black zaświadczamy, że Severus Snape, po spędzeniu dwóch dni w tym schowku nie tylko błagał o swoje ohydne życie, ale płakał i zmoczył się jak dziecko, więc teraz oficjalnie dostał imię "Smarkerus", na które od teraz ma odpowiadać.

W imieniu komisji egzaminacyjnej: James Potter i Syriusz Black.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin