To rzecz wspaniała.
Chyba się jednak
Dobrze starałam.
Chciałam,
By lubić zaczął mnie ktoś,
Więc byłam miła,
Mówiłam wciąż:
Proszę, przepraszam,
Bardzo dziękuję
I uśmiechałam się,
I w ogóle.
Teraz mnie lubią
Wszyscy,
Więc w górę
Skaczę z radości -
Do samych chmurek!
Pięć paluszków rączka ma - 2 razy Jedna robi pa, pa, pa, Druga robi pa, pa, pa. Nóżka tupie tup, tup, tup - 2 razy jeden skok i drugi skok teraz na dół hop, hop, hop. ( wykonujemy odpowiednie ruchy ) Jeden palec drugi, trzeci, tak umieją liczyć dzieci. Czwarty, piąty palec mam widzisz umiem liczyć sam.
Tu paluszek, tu paluszek, kolorowy mam fartuszek. Tutaj rączka, a tu druga, a tu oczko do mnie mruga. Tu jest buźka, tu ząbeczki, tu wpadają cukiereczki. Tu jest nóżka i tu nóżka, choć zatańczyć jak kaczuszka
………………………..
Jedzie pociąg - fu,fu,fu Trąbka trąbi - tu,tu,tu A bębenek - bum,bum,bum Konik człapie - człap,człap,człap Woda z kranu - kap,kap,kap Mucha bzyczy - bzy,bzy,bzy A wąż syczy - sy,sy,sy Baran beczy - be,be,be A owieczka - me,me,me
„Asy w przedszkolu”
Na zajęciach grupa nasza
malowała pieska Asa.
As Agatki był kudłaty,
a Agnieszki w czarne łaty.
As Adama był niebieski,
zamiast nóg miał cztery kreski.
As Artura stał przed budą,
szyję długą miał i chudą.
gnał co sił za białą kurką.
A As Ali przez podwórko
Na straganie - J. Brzechwa
- Może pan się o mnie oprze Pan tak więdnie panie koprze.
- Cóż się dziwić, mój szczypiorku leżę tutaj już od wtorku...
Rzecze na to kalarepa:
- Spójrz na rzepę, ta jest krzepka.
Groch po brzuszku rzepę klepię:
- Jak tam rzepką? Coraz lepiej.
- Dzięki, dzięki panie grochu, jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka - z tą jest gorzej, blada, chuda, spać nie może.
- A to feler - westchnął seler.
Burak stroni od cebuli, a cebula doń się czuli.
- Mój buraczku, mój czerwony, czy byś nie chciał takiej żony?
Burak tylko nos zatyka
- Niech no pani prędzej zmyka, ja chcę żonę mieć buraczą, bo przy Pani wszyscy płaczą.
- A to feler - jęknął seler.
Naraz słychać głos fasoli:
- Gdzie się pani tu gramoli?
- Nie bądź dla mnie taka wielka - odpowiada jej brukselka.
- Widzieliście jaka krewka - zaperzyła się marchewka.
- Niech rozsądzi nas kapusta,
- Co? Kapusta? Głowa pusta.
A kapusta rzecze smutnie.
- Moi drodzy, po co kłótnie, po co wasze spory głupie - wnet i tak zginiemy w zupie.
- A to feler jęknął seler.
Światła sygnalizatora - Dorota Gellner
Idą dzieci, idą dzieci,
a nad jezdnią sygnał świeci.
Mam czerwone wielkie oko,
mam buzię jak mak,
gdy pokażę się nad jezdnią,
wołam do was tak:
Uwaga! Czerwone światło!
Stój! O wypadek łatwo!
Mam zielone piękne oko,
zielone jak liść.
Gdy się zazielenię w górze,
to możecie iść.
Zielone światło, zielone!
Przechodźcie na druga stronę.
A czy mrugacie też,
kiedy pada deszcz?
Oczywiście! Co za pytanie!
Kto się zawsze zajmuje mruganiem,
ten nawet wtedy mruga,
gdy na świecie
deszcz i szaruga!
Zielone światło - T. Śliniak
Ulicami spieszą ludzie,
każdy gdzieś przed siebie gna.
Idą grubi idą chudzi.
Ktoś na smyczy wiedzie psa.
Jadą auta i tramwaje
Dyliżansów tylko brak...
Ale oto wszystko staje,
pan policjant daje znak.
Światło zielone,
światło zielone,
można przechodzić
na drugą stronę.
Pojazdów szereg
posłusznie czeka.
Krzywda nie spotka
tutaj człowieka.
Póki zielone światło jak liść
bezpiecznie można iść.
Biegały ptaszki, biegały
po śniegu jak płótno białym.
Stukały dzióbkiem w okienko:
- Rzućcie nam prosa ziarenko!
Ziemia na kamień zmarznięta.
- Czy o nas nikt nie pamięta?
Wybiegły dzieci z przedszkola,
sypią ziarenka na pole.
Ptaszki ziarenka zebrały
i dalej - frrr – poleciały.
Cuda i dziwy - Tuwim Julian
Spadł kiedyś w lipcuśnieżek niebieski,szczekały ptaszki,ćwierkały pieski.Fruwały krówkinad modra łąką,śpiewało z niebazielone słonko.Gniazdka na kwiatachwiły motylki.Trwało to wszystkomoże dwie chwilki.A zobaczyłemten świat uroczy,gdy miałem właśnieprzymknięte oczy.Gdym je otworzył,Wszystko się skryłoI znów na świecieJak przedtem było.
Wszystko się pięknieDzieje i toczy...Lecz odtąd - częstoPrzymykam oczy
Nowy rok - H. Bechlerowa
Idzie Nowy Rok
lasem, miastem, polem.
Za nim idzie czworo dzieci,
każde z pięknym parasolem.
Jeden parasol - niby łąka:
kwiaty na nim i biedronka.
A na drugim kłosy żyta,
mak jak promyk w nich zakwita.
Na tym trzecim nie ma kłosów
ani kwiatów i biedronek,
tylko liście kolorowe -
złote rude i czerwone.
Czwarty - pięknie haftowany,
srebrne gwiazdki błyszczą na nim.
lasem, miastem, polem...
Teraz nazwij wszystkie dzieci,
które niosą parasole!
12 miesięcy
Pierwszy miesiąc, czyli styczeńZwykle śniegiem w oczy dmucha.
Drugi miesiąc, czyli lutyRzadko chodzi bez kożucha.
Trzeci miesiąc, czyli marzecCo dzień zmienia nam pogodę.
Czwarty miesiąc, czyli kwiecieńWczesnej wiosny ma urodę.
Piąty miesiąc, maj zielonyHojną ręką rzuca kwiaty.
Szósty miesiąc, czyli czerwiecZiołom daje aromaty.
Ósmy miesiąc, czyli sierpieńJabłkiem błyska na jabłoni.
A dziewiąty, czyli wrzesieńFioletami barwi wrzosy.
A październik, a dziewiątyRankiem nam czerwieni nosy.
Jedenasty ten listopadLubi deszcze i szarugi.
Zaś dwunasty, czyli grudzieńTwardym lodem kryje strugi.
Tydzień - J. Brzechwa
Tydzień dzieci miał siedmioro:"Niech się tutaj wszystkie zbiorą!" Ale przecież nie tak łatwoRadzić sobie z liczną dziatwą:Poniedziałek już od wtorkuPoszukuje kota w worku,Wtorek środę wziął pod brodę:"Chodźmy sitkiem czerpać wodę."Czwartek w górze igłą grzebieI zaszywa dziury w niebie.Chcieli pracę skończyć w piątek,A to ledwie był początek.Zamyśliła się sobota:"Toż dopiero jest robota!"Poszli razem do niedzieli,Tam porządnie odpoczęli.Tydzień drapie się w przedziałek:"No a gdzie jest poniedziałek?"Poniedziałek już od wtorkuPoszukuje kota w worku -I tak dalej...
Chory kotek - S. Jachowicz
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł kot doktor:
“Jak się masz koteczku?”
“Źle bardzo” - i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego
I dziwy mu prawi:
“Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! Źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta.
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta”.
“A myszki nie można?” - zapyta koteczek -
“Lub z ptaszka małego choć parę udeczek?”
“Broń Boże! pijawki i dieta ścisła!
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”.
I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki
Nie tknięte; z daleka pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę,
Musiał więc nieboraczek, srogą ponieść karę.
Tak się z wami, dziateczki, stać może:
Od łakomstwa strzeż was Boże!
Katar
Spotkał katar Katarzynę -A - psik!Katarzyna pod pierzynę -A - psik!
Sprowadzono wnet doktora -A - psik!Pani jest na katar chora -A - psik!
Terpentyną grzbiet jej natarł -A - psik!A po chwili sam miał katar -A - psik!
Poszedł doktor do rejenta -A - psik!A to właśnie były święta -A - psik!Stoi flaków pełna micha -A - psik!A już rejent w michę kicha -A - psik!
Od rejenta poszło dalej -A - psik!Bo się goście pokichali -A - psik!
Od tych gości ich znów goście -A - psik!Że dudniło jak na moście -A - psik!
Przed godziną jedenastą -A - psik!Już kichało całe miasto -A - psik!
Aż zabrakło terpentyny -A - psik!Z winy jednej Katarzyny -A - psik!
Motylek - A. Przemyska
Motylek lekki fruwa nad łąką,
w dole są kwiaty, w górze jest słonko.
Fru, fru, fii, fii!-
wesoło, wesoło mu.
Motylek lekki w trawie się błąka,
myśli, że kwiaty to małe słonko.
Motylek lekki fruwa nad światem,
myśli, że słońce jest dużym kwiatem.
Piękne zwyczaje Cz. Janczarski
Słonko ma bardzo piękne zwyczaje;mówi "dzień dobry", gdy rano wstaje.A drzewa, lśniące rosą nad ranem, szumią "dzień dobry, słonko kochane".Gdy słonko chmura zasłoni siwa,mówi "przepraszam", potem odpływa.Gdy ciepłym deszczem sypie dokoła,"dziękuję"- szumią trawy i zioła.Słonko cały dzień po niebie chodzi "Dobranoc" mówi, kiedy zachodzi.Mrok szary wkoło, trawy i drzewa"dobranoc" szumią z prawa i lewa.
Ryszkar