Sobieski - Listy do Marysieńki.pdf

(1394 KB) Pobierz
146527859 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
146527859.001.png 146527859.002.png
JAN III SOBIESKI
LISTY DO MARYSIEŃKI
1
W Pielaskowicach , we wtorek [9 VI
1665].
Żoneczko moja najśliczniejsza,
największa duszy i serca mego pociecho!
Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć
oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę
absence znieść będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski , że
ze mną całą przegadał noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i
pomyśleć niepodobna. Owo widzę, że mię twoje wdzięczne tak
oczarowały oczy, że bez nich i momentu wytrwać będzie niepodobna, i
tak tuszę, że notre amour ne changera jamais en amitie, ni en la plus
tendre qui fut jamais. To jest pewna, że już od dawnego czasu zdało mi
się, żem bardziej i więcej kochać nie mógł; ale teraz przyznawana, że lubo
nie bardziej, bo niepodobna kochać bardziej, ale je vous admire coraz
więcej, widząc perfekcję a tak dobrą i w tak pięknym ciele duszę. Owo
zgoła, serca mego królewno, chciej tego być pewna, że wprzód wszystko
wspak się odmieni przyrodzenie, niżeli najmniejszą odmianę śliczna
Astree w swym uzna Celadonie.
Z Warszawy żaden mój dotąd nie powrócił posłaniec. Ja jutro stąd, da P.
Bóg, przede dniem w swoją wybiorę się drogę. - Z naszych piszą mi
krajów, że orda przyszła już pewnie do p. wojewody ruskiego; p.
wojewoda też krakowski już się pewnie ruszył od Tarnopola w Ukrainę,
poszedł za nim i p. Sieniawski. Nie wiem tedy, kto pójdzie teraz do boku
Króla JMci, ponieważ co życzliwsi wszyscy w Ukrainie, a drudzy albo
przy tamtej stronie, albo w domu, na rzeczy patrząc, siedzieć będą.
Konserwację odoru zalecam i przypominam, na którym wszystka
Sylwandrowa zawisła szczęśliwość. Dla Boga, nie proszę, ale uniżenie
suplikuję, aby tym odorem tak nie szafować, jako swoim! Orondate
według danego parolu do swojej pospieszy Kasandry, bo pewnie le dieu
meme qui fait qu'on aime swoich mu w tę drogę doda skrzydeł. Czekać go
tedy z ochotą et sans aucune melancolie, tylko z tą impacjencją, z której
on pojedzie i w której będzie, póko nie ogląda to, co jest najpiękniejszego
i najdoskonalszego nie tylko na ziemi, ale i parmi tous les astres. Proszę
nie wątpić w tym i wierzyć jako najżyczliwszemu swemu.
Kompanii wszystkiej kłaniam. Dziś ekspediować, żeby tu przede dniem
stanął posłaniec. Sprawy jako tam idą, oznajmić.
2
W Żółkwi, 14VI 1665.
Najśliczniejsza i najukochańsza duszy i
serca pociecho!
Na dwa listy moje, z Pielaskowic pisane , ledwom się tu jednego w Żółkwi
doczekał responsu. O Sylwandrze i Astrei że takie już i po klasztorach
mowy, żal się Boże. Zawsze się tego spodziewała Beaulieu. Niech widzi
teraz Hamaleon, co są za skutki de ss importune activite . Widzę, że ci
ludzie, tj. Syl vandre i Astree, będą sceną i komedią wszystkich mów
ludzkich, bez czego wszystkiego mogło się było obejść; ale że niewinnie,
niech im P. Bóg płaci. La tante de Beaulieu, wierzę, że w głowę zaszła
albo ktoś mocny musiał perswadować, że takiej uwierzyła bajce. Widzę,
że na tym świecie nie masz nic tak słodkiego, do czego by się siła zaraz
nie miało przymieszać gorzkości. Orondate najżałośniej, że nie postrzegł,
że la Girouette się gwałtem nasadziła zedrzeć go z honoru i reputacji,
żeby tym powolniejszy był i żeby z nim czyniono, co chciano.
Jam tu w tych krajach nie zastał jmp. wojewody krakowskiego: i on jest w
Międzybożu. O wojsku bardzo głucho, a od jmp. wojewody ruskiego cale
nic: znać, że pąsu wolnego nie ma. Wojsko aż koło Pawołoczy, mil stąd
pod sześćdziesiąt, niepodobna tedy z nim konferencja; jmp. wojewoda też
krakowski najmniej stąd mil czterdzieści. Pisałem, posłałem, gdziem
tylko rozumiał. Sam dziś do Lwowa jadę dla sporządzenia fortyfikacji
miasta, do której p. Delarego przysłać było potrzeba jako najprędzej.
Ludzi żadnych nie masz we Lwowie inszych, tylko moich ośmdziesiąt
dragonów. Ci, co byli jmp. wojewody ruskiego, nie wiem gdzie się
stamtąd podzieli; trzeba tedy, żeby tam jakich ludzi Król JMć ordynował.
Są sam suplementy, których panowie oberszterowie na prywatne swoje
zażywają posługi: książę Wiśniowiecki swymi Zamość osadził, p.
wojewodzica sandomierskiego także jedni w Tomaszowie, Zamościu i
różnie; trzeba tedy, żeby Król JMć dał ordynans do księcia
Wiśniowieckiego, żeby swoich pod Janowiec wyprawił, a ci p.
wojewodzica, z p. Delarym jako swym oberszterlejtnantem, do Lwowa
[niech idą]. O tym Związku powiadają, żeby się pieniędzmi dał ująć.
Lepiej by tak, jeśli można. Mówić Królowej JMci. Jam pisał do jmp.
wojewody krakowskiego, ruskiego i do kogom tylko rozumiał. Listy pisać
potrzeba do księcia Dymitra i do p. wojewodzica, wokując ich do boku
Króla JMci. Ja te membrany do inszej zażyłem okazji.
Trafunkiem mijając Zamość, dowiedziałem się, że tę rajtarię
3
sprowadziwszy umyślnie z Ukrainy, abdankowali ich w Zamościu,
pokazawszy drogę do Łańcuta. Posyłałem ja tedy za nimi, napisawszy list
do Króla JMci. Nie nagonił ich mój, aż już za Sanem; co odpisują,
posyłam. A wyprawuję znowu do nich, aza da P. Bóg, że ich zwerbuję.
Ten mój posłaniec powiada, że żadnych około Łańcuta nie masz ludzi:
było kilka chorągwi nad Sanem, ale powrócili, wyprawiwszy w różne
strony różnych posłańców. O samym powiadają, że poszedł ku Nowemu
Miastu, O jak dobra okazja pójść za nim, gdyby było z czym! Już bym ja
przecię o tym pomyślił, gdyby nie ta moja tak gwałtowna do Warszawy
potrzeba; na którą kiedy wspomnę, że czas jak idzie, tak idzie, a w Róży
jak roście, tak roście, tedy mię zaraz wszystkie odpadają imprezy. A
gdyby były ordynanse te poszły zaraz, kiedym ja ich popisał w Ukrainę,
uprzedziłyby były wszystko złe i już byśmy tu byli mieli ludzi. Piwo się
tu włóczy z chorągwią ode wsi do wsi; dla Boga, dać mu ordynans jaki,
żeby szedł do obozu Króla JMci!
Tuteczni sam obywatele nic się tym wejściem p. Lubomirskiego nie
turbują, jakoby to nigdy nic. Na rzeczy się tylko patrzą, a dyskurują, jako
się te rzeczy skończą: jakoby to właśnie równy z równym wojował!
Powiadał też to mój posłaniec, ten który jeździł do rajtarii, że tam pewnie
słychać, że w Łańcucie boratyńczyki robią i one na lenungi rozdają. Będę
dostatecznie o wszystkim wiedział o środzie, bom kilku rozesłał
posłańców.- Pisać do jmp. łowczego czasu nie mam, bo prędko
wyprawuję. Przeczytać mu to wszystko i jmci ks. kanclerzowi, przy
oddania uniżonego mego jegomości pokłonu.
Co strony les desordres de mes gens, dziwna rzecz, że ten tam plotka,
powiadając to, samże się na się skarży. On dawał pieniądze szafarzowi,
toć go on i rachunków słuchać był powinien. Prawda, że ja nie co dzień
rachunków słuchać każę, ale po stu złotych dawać szafarzowi, które skoro
wyda, zaraz się z nich i wyrachować powinien. Wszak mu to przypominał
jmp. Koniecpolski wiele razy; ale i przypominać nie potrzeba, bo to jest
każdego cnotliwego podskarbiego powinność. Co na to powie, rad bym z
duszy wiedział. Co o maitre d'hótel ten u mnie nigdy pieniędzy w swej
nie miewa dyspozycji i jeśli ich kiedy miał, to chyba w niebytności
tamtego hultaja. Niechaj tedy nie tęskni: będzie czas temu, że się on mnie
i za się, i za szafarza rachować będzie. Jeśli on szafarza niedobrze słuchał,
to ja go nauczę, jak miał słuchać. Niechby był swego dobrze pilnował, nie
wdawając się w inne, co mu nie należały! Nabrał na borg bez wiadomości
mojej na kilkaset złotych wina, które wypił z takimiż hultajami jako sam.
Teraz kazałem z Pielaskowic jmp. Koniecpolskiemu pisać do niego, aby
dał sprawę rozchodu tego wina, bo piwniczni na niego wszystką kładą
winę. Na to jegomość nawet i nie odpisał, choć tam dwóch miał
posłańców.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin