Rozmowy z bogiem 1.doc

(796 KB) Pobierz

Jesteś u progu niecodziennego doświadczenia. Zaraz rozpoczniesz rozmowę z Bogiem. Tak, wiem... to niemożliwe. Tak uważasz (lub tak cię nauczono) – to nie jest możliwe. Można zwracać się do Boga, ale rozmawiać z nim? Przecież Bóg nie odpowiada, prawda?

Ja myślałem podobnie. I wtedy przydarzyła mi się ta książka. Dosłownie. Tej książki nie napisałem, ona mi się przydarzyła. Podobnie będzie z Tobą, gdy po nią sięgniesz, ponieważ wszystkich nas życie stawia przed prawda, do której dojrzeliśmy.

Neale Donald Walsch


tytuł oryginału

Conversations with God book l

Original English language edition Copyright © 1995 by Neale Donald Walsch

Ali rights reserved including the right

of reproduction in whole or in part in any form.

This edition published by arrangement'

with G. P. Putnam's Sons, a member

of Penguin Putnam Inc. Copyright © 2002 by Dom Wydawniczy LIMBUS, Bydgoszcz

ANNĘ M. WALSCH,

która nie tylko wpoiła mi, że Bóg istnieje,

ale ukazała też wspaniałą prawdę,

że Bóg jest moim najlepszym przyjacielem;

która była mi więcej niż matką

i zrodziła we mnie

tęsknotę i miłość do Boga,

i wszelkiego dobra.

Mama była dla mnie

pierwszym zetknięciem z aniołem.

oraz

ALEXOWI M. WALSCHOWI,

który często powtarzał mi,

“Nie ma się czym przejmować",

“Nie zniechęcaj się odmową",

“Człowiek jest kowalem swojego losu"

i “Sięgaj po więcej".

Tato był dla mnie

pierwszym doświadczeniem niepokorności.

 

 

 

'Podziękowania

I rzede wszystkim, zawsze i nieustannie, zwracam się do Źródła wszystkiego, co znalazło się w tej książce, wszystkiego, co składa się na życie – i samego życia.

Dalej, pragnę podziękować moim duchowym nauczycielom, do których należą święci i mędrcy wszelkich religii.

Wreszcie, wierzę, że każdy z nas mógłby sporządzić listę osób, których wpływu na nasze życie nie sposób wręcz przecenić; osób, które głosiły nam swą prawdę, dzieliły się z nami swą mądrością, cierpliwie znosiły nasze wady i słabostki; które przejrzały nas na wylot, dostrzegając to, co w nas najlepsze. Osób, które przez swą akceptację, a także w równym stopniu przez swą niezgodę na uznanie w nas tego, czegośmy tak naprawdę dla siebie nie wybrali, przyczyniły się do naszego wzrostu. Dzięki nim staliśmy się w jakiś sposób więksi.

Oprócz mych rodziców, którzy byli dla mnie tym wszystkim, do ludzi tych należą: Samantha Górski, Tara-Jenelle Walsch, Wayne Davis, Bryan Walsch, Martha Wright, Ben Wills Jr., Roland Chambers, Dań Higgs, C. Berry Carter II, Ellen Moyer, Annę Black-well, Dawn Dancing Free, Ed Keller, Lyman W. Gris-wold, Elisabeth Kiibler-Ross, i drogi, drogi Terry Co-le-Whittaker.

Gdy serce przepełnia mi wdzięczność za dary, jakie od nich otrzymałem, pragnę wymienić osobę szczególnie miłą memu sercu – Nancy Fleming Walsch, moją pomocniczkę, małżonkę, partnerkę, pełną madrości, współczucia i miłości, która udowodniła mi, że me najszczytniejsze marzenia o tym, czym może być związek dwojga ludzi, mogą stać się prawdą.

Chciałby również wyrazić swoje uznanie ludziom, których nigdy nie spotkałem, ale którzy swoim życiem i dziełem wstrząsnęli mną do głębi jestestwa i którym nigdy nie przestaję dziękować za owe wyśmienite chwile, za wgląd w ludzką dolę i za czysty, prosty Lifegefeelkin (sam wymyśliłem to słowo!).

Wiecie chyba, jak to jest, gdy ktoś daje wam posmakować prawdy o życiu, rozkoszować się nią przez cudowną chwilę? Dla mnie rolę tę spełniają artyści, twórcy i odtwórcy, bowiem ze sztuki czerpię natchnienie, tam szukam warunków sprzyjających refleksji i tam też znajduję to, co nazywamy najpiękniejszym wyrazem Boga.

Dlatego chcę podziękować... Johnowi Denverowi, którego piosenki zapadają głęboko w mą duszę i budzą na nowo wiarę w możliwości ludzkiego życia; Richardowi Bachowi, którego utwory sięgają w sam głąb mego życia, opisując wiele doświadczeń, które stały się moim udziałem; Barbrze Streisand, której sztuka muzyczna, aktorska i reżyserska ujmuje moje serce za każdym razem, sprawiając, że prawdę odczuwam, a nie zaledwie pojmuję; oraz nieżyjącemu Robertowi Heinleinowi, który w swoich literackich wizjach postawił pytania i przedstawił odpowiedzi w sposób do dziś niedościgły.

Przedmowa

Jesteś u progu niecodziennego doświadczenia. Zaraz rozpoczniesz rozmowę z Bogiem. Tak, wiem... to niemożliwe. Tak uważasz (lub tak cię nauczono) – to nie jest możliwe. Można zwracać się do Boga, ale rozmawiać z Nim? Przecież Bóg nie odpowiada, prawda? Przynajmniej nie w formie zwykłego dialogu, jaki prowadzimy na co dzień!

Ja myślałem podobnie. I wtedy przydarzyła mi się ta książka. Dosłownie. Tej książki nie napisałem, ona mi się przydarzyła. Podobnie będzie z tobą, gdy po nią sięgniesz, ponieważ wszystkich nas życie stawia przed prawda, do której dojrzeliśmy.

Byłoby mi pewnie znacznie łatwiej, gdybym zachował to wszystko dla siebie. Lecz nie taki był tego cel. I chociaż książka ta może postawić mnie w sytuacji dość niewygodnej (na przykład, zostanę okrzyczany bluźniercą, oszustem, hipokrytą za to, że nie żyłem zgodnie z tymi prawdami w przeszłości, lub – co gorsza – świętym), nie jest już w mojej mocy zatrzymać bieg wydarzeń. Nie mam zresztą takiej ochoty. Miałem okazję się wycofać, ale tego nie uczyniłem. Postanowiłem zdać się na głos instynktu, odsuwając na dalszy plan przewidywaną reakcję świata na zawarty tu materiał.

Instynkt ten mówi mi, że to nie są bzdury, wytwór rozgorączkowanej wyobraźni duchowej czy wynurzenia człowieka próbującego wynagrodzić sobie chybione życie. Och, rozważałem każdą z tych możliwości – każdą. Dlatego dałem maszynopis do przeczytania kilku przyjaciołom. Wzruszyli się. Popłakali. Ubawili zawartym w niej humorem. A ich życie, mówili, się odmieniło. To nimi wstrząsnęło, tchnęło w nich nowe siły.

Wielu opowiadało o gruntownej przemianie.

Wtedy nabrałem pewności, że ta książka przeznaczona jest dla każdego i trzeba ją wydać drukiem. Stanowi bowiem wspaniały dar dla tych, którzy prawdziwie łakną odpowiedzi i cenią pytania; którzy ze szczerym sercem, otwartym umysłem i tęsknotą w duszy poszukują prawdy. Czyli właściwie dla każdego z nas.

Książka ta porusza odwieczne zagadnienia życia i miłości, celu i funkcji, ludzi i związków, dobra i zła, grzechu i winy, przebaczenia i odkupienia, ścieżki do Boga i drogi do piekła... słowem, wszystko. Bez osłonek omawia seks, władzę, małżeństwo, dzieci, pracę, zdrowie, “życie po życiu" i “życie przed życiem"... wszystko. Zgłębia wojnę i pokój, wiedzę i ignorancję, ofiarowanie i branie, radość i smutek. Rozpatruje to, co konkretne i to, co abstrakcyjne, widzialne i niewidzialne, prawdę i nieprawdę.

Można powiedzieć, że stanowi ona “najnowsze słowo Boga", choć niektórym trudno będzie to przyjąć, zwłaszcza jeśli zakładają, że Bóg od dwóch tysięcy lat milczy, albo jeśli przemawia, to tylko do świętych, nawiedzonych, do kogoś, kto od trzydziestu lat medytuje, albo od dwudziestu lat jest dobry, albo od dziesięciu lat prowadzi dość przyzwoite życie (ja nie zaliczam się do żadnej z tych kategorii).

Prawda jest taka, że Bóg rozmawia z każdym. Dobrym i złym. Bogobojnym i nikczemnym. I z całą resztą pośrodku. Weźmy jako przykład ciebie. Bóg wkraczał w twoje życie na wiele sposobów, a ten

stanowi jeden z nich. Czyż nie mówi się: nauczyciel przychodzi, gdy uczeń jest gotowy? Tym nauczycielem jest niniejsza książka.

Od samego początku byłem przekonany, że rozmawiam z Bogiem. Wprost, osobiście. Niezaprzeczalnie. A Bóg odpowiada na pytania zgodnie z moimi możliwościami pojmowania. To znaczy, udziela mi odpowiedzi językiem dla mnie zrozumiałym. Tłumaczy to częste występowanie zwrotów potocznych oraz sporadycznych nawiązań do mych uprzednich doświadczeń życiowych oraz wcześniej zebranych materiałów z innych źródeł. Wiem teraz, że cokolwiek przytrafiło mi się w życiu, pochodziło od Boga, a obecnie zbiera się w jedną całość i składa na wspaniałą, wyczerpującą odpowiedź na każde pytanie, jakie kiedykolwiek mnie nurtowało.

Już w trakcie zorientowałem się, że powstaje z tego książka, która zostanie opublikowana. Otrzymałem nawet szczegółowe pouczenie, że w sumie z rozmów tych wynikną trzy książki:

1. Pierwsza poświęcona będzie tematom osobistym, głównie występującym w życiu jednostki wyzwaniom i sposobnościom.

2. Druga zajmować się będzie zagadnieniami geopolitycznymi i metafizycznymi o wydźwięku globalnym, oraz zadaniom, jakim musi obecnie sprostać świat.

3. Trzecia poruszać będzie uniwersalne prawdy najwyższego rzędu, oraz wyzwania i sposobności, przed jakimi stoi dusza.

Niniejsza książka, pierwsza z cyklu, ukończona została w lutym 1993 roku. Gwoli jasności winienem wyjaśnić, że podczas pisania podkreśliłem pewne wyrazy i zdania, które uderzyły mnie ze szczególną siłą – jak gdyby Bóg nadawał im specjalne znaczenie – i zostały one wyróżnione inną czcionką.

Muszę wyznać, że – po zapoznaniu się z zawartą tu mądrością – jestem zażenowany życiem, jakie prowadziłem, ciągłymi błędami i potknięciami, zachowaniami, za które mi wstyd, oraz pewnymi decyzjami i wyborami, które dla innych zapewne są bolesne i niewybaczalne. Choć szczerze boleję, że odbyło się to kosztem innych, jestem wdzięczny za naukę, jaką dzięki temu wyniosłem, oraz świadomość, że jeszcze tyle mam do nauczenia się. Przepraszam wszystkich za opieszałość w zdobywaniu tej wiedzy. Ale Bóg uczy nas sobie wybaczać, nie poddawać się winie i lękowi, lecz wciąż na nowo – nieustannie – próbować wcielić w życie coraz to wspanialszą wizję.

Wiem, że tego oczekuje od nas wszystkich Bóg.

Neale Donald Walsch Central Point, Oregon, 1994

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wiosną 1992 roku – mniej więcej w porze świąt wielkanocnych – zdarzyła się w moim życiu niezwykła sytuacja. Przemówił do ciebie Bóg. Przeze mnie.

Pozwól, że wyjaśnię.

Przeżywałem wówczas trudne chwile, pod względem osobistym, zawodowym i uczuciowym, a moje życie wydawało mi się całkowicie przegrane. Ponieważ od lat miałem w zwyczaju spisywać swe myśli w listach (które z reguły nie trafiały do adresata), sięgnąłem po wysłużony żółty notatnik i zacząłem przelewać swe żale na papier.

Jednak tym razem, zamiast po raz kolejny kierować list do osoby, którą posądzałem o to, że się nade mną znęca, postanowiłem zwrócić się do samego źródła; prosto do naczelnego oprawcy. Napisałem list do Boga.

Był to list naładowany złością i pasją, pełen wyrzutów i zarzutów. Zawarłem w nim też całą listę gniewnych pytań.

Dlaczego moje życie jest nieudane? Czego potrzeba, aby je naprawić? Dlaczego nie znajduję szczęścia w związkach z innymi? Czy nigdy nie będzie mi dane zaznać dobrobytu? I wreszcie – najgorętsze – Czym zasłużyłem sobie na życie będące pasmem nieustannych zmagań?

Ku mojemu zdziwieniu, kiedy skreśliłem ostatnie z mych gorzkich “pytań bez odpowiedzi" i chciałem odłożyć długopis, moja ręka zawisła nad kartką papieru, jakby przytrzymywana jakąś siłą. Nagle długopis zaczął sam z siebie się poruszać. Nie miałem pojęcia, co napiszę, ale to za chwilę miało się okazać, więc poddałem się biegowi wydarzeń. Spod pióra wyszło...

Czy naprawdę chcesz wiedzieć czy tylko dajesz upust emocjom?

Zamrugałem z wrażenia... ale zaraz odpowiedziałem. To również zapisałem.

Jedno i drugie. To jasne, że daję upust emocjom, lecz jeśli na te pytania są jakieś odpowiedzi, to piekielnie mi spieszno je usłyszeć!

“Piekielnie ci spieszno"... do wielu rzeczy. Czy nie przydałaby ci się odrobina “niebiańskiego spokoju"?

Na co ja odparłem: Co to niby ma znaczyć?

Zanim się spostrzegłem, nawiązał się prawdziwy dialog... ja zaś w mniejszym stopniu pisałem, niż posłusznie notowałem.

Dyktando to zajęło w sumie trzy lata, a ja wtedy nawet nie przeczuwałem, dokąd zmierzamy. Odpowiedzi na przelane na papier pytania pojawiały się dopiero wtedy, kiedy kończyłem pisanie i odganiałem własne myśli. Często padały z taką prędkością, że nie mogłem nadążyć z pisaniem i gryzmoliłem, żeby niczego nie uronić. Kiedy gubiłem trop albo ogarniało mnie uczucie, że te słowa nie przychodzą do mnie z zewnątrz, odkładałem długopis i przerywałem rozmowę, dopóki znów nie naszło mnie natchnienie (niestety, to jedyne słowo, jakie tu pasuje).

Dialog ten toczy się nadal i większa jego część trafiła na karty tej książki... książki będącej zapisem niesamowitej konwersaq'i, w którą z początku trudno mi było uwierzyć. Później uznałem, że przedstawia wartość czysto osobistą, teraz zaś widzę, że nie była przeznaczona wyłącznie do mojego użytku. Przeznaczona była dla ciebie i każdego, kto zetknie się z tą książką. Gdyż moje pytania są również twoimi.

Chcę, abyś jak najszybciej podjął ten dialog, ponieważ w rzeczywistości liczy się nie moja historia, lecz twoja. To ona przywiodła cię tutaj. To do twoich doświadczeń osobistych ma odniesienie zawarty tu materiał. W przeciwnym razie nie czytałbyś go teraz, w tej chwili.

Zacznijmy więc rozmowę od pytania, które nurtowało mnie od dawna: W jaki sposób przemawia Bóg i do kogo? Oto, jaką otrzymałem odpowiedź:

Przemawiam do każdego człowieka. Nieustannie. Rzecz nie w tym, do kogo się zwracam, ale kto mnie słucha.

Zaintrygowany, poprosiłem Boga, aby rozwinął tę myśl. Oto, co rzekł:

Najpierw zastąpimy słowo przemawiać innym, na przykład komunikować. To znacznie lepsze, pełniejsze i trafniejsze określenie. Kiedy rozmawiamy ze sobą, natychmiast stajemy się więźniami słów, które niosą ze sobą niesamowite ograniczenia. Dlatego też rzadko używam słów, aby coś przekazać. Najczęściej komunikuje za pośrednictwem uczuć.

Uczucia są mową duszy.

Jeśli chcesz się przekonać, czym naprawdę jest dla ciebie dana rzecz, zwróć uwagę na to, jakie budzi w tobie uczucia.

Poznanie swoich uczuć czasem sprawia trudność, a jeszcze trudniej przychodzi nam je zaakceptować. Mimo to twoja najwyższa prawda ukryta jest w najgłębszych uczuciach. Chodzi o to, aby do nich dotrzeć. Pokażę ci, jak tego dokonać. Jeszcze raz. Jeśli tego chcesz.

Odparłem, że owszem, pragnę tego, ale w tej chwili bardziej zależy mi na uzyskaniu wyczerpującej odpowiedzi na pierwsze zadane przeze mnie pytanie. Bóg odpowiedział:

Komunikuje również za pomoce myśli. Choć uczucia i myśli często występują razem, różnią się od siebie. Komunikując poprzez myśli często posługuje się obrazami. Z tego względu myśl stanowi skuteczniejsze narzędzie porozumiewania się niż same słowa.

Oprócz myśli i uczuć, wykorzystuje też doświadczenie jako dobitny komunikat.

Jednak kiedy zawiodą uczucia, myśli i doświadczenia, pozostaje mi tylko użyć słów. Ale tak naprawdę słowa są najsłabszym środkiem przekazu, dopuszczają bowiem różne czy wręcz wypaczone interpretacje.

Dlaczego tak się dzieje? Wynika to z samej natury słów: dźwięków, które oznaczają uczucia, myśli i doświadczenia. To tylko symbole. Znaki. Etykietki. Nie są Prawda. Nie są prawdziwymi rzeczami.

Słowa pomagają zrozumieć. Doświadczenie pozwala wam poznać. Ale pewnych rzeczy doświadczyć nie można. Dlatego dałem wam inne narzędzia poznania, czyli uczucia, a także myśli.

Wy zaś, jak na ironię, tak dalece zawierzyliście Słowu Bożemu, że niemal pomijacie Jego doświadczenie.

W gruncie rzeczy, doświadczenie ma dla was tak niska wartość, że kiedy wasze doznanie Boga odbiega od tego, czego was o Nim nauczono, automatycznie przekreślacie doznanie i obstajecie przy słowach, podczas gdy powinno być dokładnie na odwrót.

Doświadczenie i uczucia, jakie żywicie wobec danej rzeczy, stanowią odbicie tego, co faktycznie i intuicyjnie o niej wiecie. Słowa mogą jedynie starać się przedstawić symbolicznie wasza wiedze i często wprowadzają do niej zamęt.

Takimi zatem posługuje się narzędziami, lecz nie wszystkie uczucia, nie wszystkie myśli, nie wszystkie doświadczenia i nie wszystkie słowa pochodzą ode Mnie.

Wiele wypowiadano słów w Moim imieniu. Za wieloma myślami i uczuciami kryją się przyczyny nie będące Moim bezpośrednim dziełem. A dają one początek mnogim doświadczeniom.

Stajecie przed wyzwaniem, jakim jest odróżnienie Boskich przekazów od danych płynących z innych źródeł. Rozpoznanie ułatwi następująca prosta reguła:

Ode Mnie pochodzi twa Najwyższa Myśl, twe Najtrafniejsze Słowo, twe Najwznioślejsze Uczucie. Reszta pochodzi z innego źródła.

Rozróżnienie przestaje być trudne, gdyż nawet początkujący adept bez kłopotu może określić, co stanowi Najwyższe, Najtrafniejsze, Najwznioślejsze.

Udzielę – ci następujących wskazówek:

Myśl Najwyższa to zawsze ta myśl, która niesie radość. Najtrafniejsze Słowa to te, które głoszą prawdę. Najwznioślejsze Uczucie to uczucie zwane przez ciebie miłością.

Radość, prawda, miłość.

Te trzy wartości są w istocie zamienne, jedna zawsze prowadzi do drugiej. Nie ma znaczenia, w jakiej kolejności je umieścimy.

Po określeniu w oparciu o powyższe wskazówki, które komunikaty 39 ode Mnie, a które pochodzą skądinąd, pozostaje jeszcze pytanie, czy odniosą właściwy skutek.

Większość Moich przekazów mija się z celem. Niektóre dlatego, że wydaję się zbyt piękne, aby były prawdziwe. Inne dlatego, że zbyt trudno się do nich zastosować. Wiele zostaje opacznie zrozumianych. Reszta, a tych jest najwięcej, nawet nie zostaje odebrana.

Mym najpotężniejszym przesłaniem jest doświadczenie, a nawet ono jest ignorowane. Szczególnie ono jest ignorowane.

Świat nie walaliby się w obecnym położeniu, gdybyście po prostu wsłuchali się w to, co mówi doświadczenie. Ignorowanie doświadczenia prowadzi do tego, że stale się ono powtarza, wciąż od nowa. Gdyż nie można udaremnić Mego zamierzenia ani lekceważyć Mojej woli. Moje przesłanie dotrze do ciebie. Prędzej czy później.

Jednak nie będę ci niczego narzucał. Nie zmuszę cię do niczego. Nie po to obdarzyłem ciebie wolna wola – dałem ci możliwość wyboru – aby ci to kiedykolwiek odebrać.

Będę wiec dalej wysyłać te same przekazy, choćby całe tysiąclecia, do każdego zakątka wszechświata, w którym się znajdziesz. Zasypywać cię będę nieustannie Muimi przesłaniami, aż w końcu je przyjmiesz i uznasz za swoje.

Przyjdą do ciebie w stu różnych postaciach, w tysiącu chwil, w ciągu miliona lat. Nie możesz ich przeoczyć, jeśli naprawdę słuchasz. Nie możesz ich zbyć, kiedy raz naprawdę ich wysłuchasz. W ten sposób nawiąże się na dobre porozumienie miedzy nami. W przeszłości bowiem tylko mówiłeś do Mnie, modliłeś się, błagałeś, nalegałeś. A teraz będę mógł Ja przemówić do ciebie, jak to czynię tutaj.

Skąd jednak mogę wiedzieć, że te słowa pochodzą od Boga? Może to tylko moja wybujała wyobraźnia?

A jaka to różnica? Czy nie pojmujesz, że równie dobrze mógłbym posłużyć się iwą. wyobraźnia? Tym czy innym sposobem, ześlę na ciebie właściwe myśli, słowa czy uczucia, w dowolnej chwili, odpowiednio dobrane do postawionego celu.

Poznasz, ze to Moje słowa, gdyż sam z siebie nigdy z taka jasnością się nie wyrażałeś. Gdybyś potrafił z taka jasnością odpowiedzieć na te pytania, to wcale byś ich nie zadawał.

Z kim komunikuje się Bóg? Czy są jacyś szczególni ludzie? Szczególne czasy?

Wszyscy ludzie są szczególni, każda chwila jest wyjątkowa. Żaden człowiek i żaden czas nie jest wywyższony. Wielu pragnie wierzyć, że Bóg porozumiewa się w specjalny sposób i tylko z wybranymi. Zwalnia to ogół ludzi z odpowiedzialności wysłuchania Mojego przesłania, a nawet odebrania go; sprawia, że wierzymy na słowo, na cudze słowo. Nie musisz się we Mnie wsłuchiwać, gdyż uznałeś, że inni już wysłuchali, co mam do powiedzenia na każdy temat, wiec teraz masz ich do słuchania.

Zdając się na to, co inni maja do powiedzenia o Mnie, nie potrzebujesz w ogóle myśleć.

To głównie z tego powodu tylu ludzi nie dopuszcza do siebie Moich przekazów. Akceptując to, że Moje przekazy docierają bezpośrednio do ciebie, stajesz się odpowiedzialny za ich zrozumienie. O wiele wygodniej jest uznać interpretacje innych (choćby nawet żyli dwa tysiące lat temu), niż samemu starać się odczytać wiadomość, która mogę ci przekazywać nawet w tej chwili.

Niemniej zapraszam cię do skorzystania z nowego sposobu komunikacji z Bogiem. Komunikacji obustronnej. Prawda jest jednak taka, że to ty zaprosiłeś Mnie. Ja przybyłem w tej postaci, w tej chwili, w odpowiedzi na twoje wołanie.

Dlaczego niektóre jednostki, Chrystus na przykład, odbierają więcej Twoich przekazów niż pozostali?

Ponieważ niektórzy ludzie są gotowi naprawdę słuchać. Szczerze słuchają i pozostają otwarci nawet na to, co wydaje się straszne, zwariowane czy błędne.

Mamy słuchać Boga nawet kiedy to, co mówi, wydaje się błędne?

Szczególnie wtedy. Jeśli myślisz, że masz we wszystkim słuszność, to po co komu Bóg?

Dalej, ruszaj w świat i działaj w oparciu o cała swoje wiedze. Ale weź pod uwagę, że wszyscy tak postępujecie od niepamiętnych czasów. I zobacz, do czego doprowadziliście ten świat. Niewątpliwie coś przeoczyliście. Rzecz jasna, jest coś, czego nie rozumiecie. To, co rozumiecie, siła rzeczy wydaje się wam “słuszne", ponieważ tym słowem określacie coś, z czym się zgadzacie. To, co wam umknęło, musi wiec z początku wydać się wam “błędne".

Jedyna droga naprzód zaczyna się od postawienia sobie pytania: “Co by się stało, gdyby wszystko, co uważałem za 'błędne', w rzeczywistości było 'słuszne'?" Te sytuacje zna każdy wybitny naukowiec. Kiedy coś nie wychodzi, uczony odrzuca dotychczasowe założenia i zaczyna od nowa. Wielkie odkrycia dokonywane są przez gotowość, umiejętność uznania, że się błądzi. Tego właśnie potrzeba tutaj.

Nie możesz poznać Boga, póki nie przestaniesz sobie wmawiać, że już go znasz. Nie możesz usłyszeć Boga, póki tkwisz w przekonaniu, że już go usłyszałeś.

Nie mogę przekazać ci Mojej Prawdy, dopóki nie przestaniesz zasypywać Mnie swoja.

Ale moja prawda o Bogu pochodzi przecież od Ciebie.

Kto tak twierdzi? Inni.


Jacy inni?

Przywódcy. Duszpasterze. Rabini. Księża. Książki. Biblia, na miłość Boską!

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin