2007.01. To nie tylko rehabilitacja.pdf

(118 KB) Pobierz
str_44_45.indd
JAK ONI TO ROBIĄ?
W rodzinnej atmosferze
To nie tylko
rehabilitacja!
Maria Herma i jej najnowszy nabytek
– Ja po prostu lubiĊ ludzi. Bardzo chcĊ im pomóc. WspóáczujĊ wszystkim tym,
którzy są sami, z którymi los nie obszedá siĊ zbyt áaskawie… – rozmawiamy
z mgr Marią Hermą , wáaĞcicielką katowickiego zakáadu „Rehabilitacja”.
Marek Jarzċbski: Wszystkim szefom zakâadów rehabilitacyjnych, z który-
mi dotychczas rozmawiaâem, bardzo zaleīaâo na kontrakcie z Narodowym
Funduszem Zdrowia. Pani jest wyjĆtkiem od tej reguây. Dlaczego?
Maria Herma: Stawki, które proponuje NFZ, są po prostu nie-
opłacalne. Korzystniej jest sprzedawać nasze usługi bezpośred-
nio klientom, nawet po najniższej z możliwych cen. Niedawno
wprowadziliśmy na przykład abonamenty o wartości 100 złotych,
w ramach których pacjent może korzystać z pełnego spektrum
naszych usług przez cały miesiąc, w godzinach między 8 a 14.
W ramach takiego abonamentu ma do dyspozycji masaż, gimna-
stykę i fizykoterapię.
Jestem bardzo zadowolona, że nie muszę współpracować
z NFZ. Wiele lat pracowałam „na kontrakcie”, w publicznej służ-
bie zdrowia… i to wystarczy.
To, że możemy się nimi zajmować, jest powodem mojej nieusta-
jącej satysfakcji. To kochani, bardzo wdzięczni ludzie. Obraz-
ki, które zdobią nasze ściany, są w dużej części dowodami ich
wdzięczności.
To bardzo szlachetne, ale prowadzi pani przecieī biznes rehabilitacyjny.
Tak jest, ale sprawiedliwy. Ci, których stać na zapłatę, finansują
niejako pomoc pacjentom, którzy zapłacić nie mogą. Poza tym ja
nie jestem zbyt merkantylnie nastawiona do świata. Prowadzę tak-
że wykłady, więc w razie potrzeby zawsze mogę „dorobić”.
Tuī obok dziaâa konkurencyjny zakâad równieī zajmujĆcy siċ rehabilita-
cjĆ? Nie przeszkadza to pani?
Nie. Nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś zrezygnował z naszych usług
na rzecz konkurencji. Jak powiedziałam wcześniej, pacjenci wra-
cają do nas, czasami po wielu latach. Wciąż przybywa nowych.
To pozwala mi z nadzieją myśleć o przyszłości.
Īeby prywatny biznes rehabilitacyjny miaâ sens, muszĆ znaleĩý siċ pa-
cjenci, którzy zechcĆ zapâaciý za usâugi, jak to siċ fachowo mówi out
of pocket , czyli z wâasnej kieszeni. Z tym, jak wiadomo, jest zwykle pro-
blem, bo przecieī, „jeğli pâacimy skâadkċ na ubezpieczenie zdrowotne, to
nam siċ naleīy”.
Prowadzę gabinet od wielu lat. Znaczna część pacjentów do
mnie wraca. Czasem po czterech, ośmiu, a nawet po dziesię-
ciu latach. Wracają, bo są bardzo zadowoleni z zabiegów i at-
mosfery, która tu panuje. Wielu z nich twierdzi, że jest ona nie-
powtarzalna. Dzisiaj na przykład przyjmowałam pacjenta, któ-
ry wrócił do nas po czternastu latach. Uważa, że na terenie Ka-
towic nie ma lepszego ośrodka rehabilitacyjnego. Do atmosfe-
ry panującej w zakładzie przywiązuję tak wielką wagę, bo uwa-
żam, że w rehabilitacji jest ona nie mniej ważna niż same pro-
cedury terapeutyczne.
Od lat z gabinetem związani są ludzie sztuki, artyści malarze,
aktorzy. Bardzo często prowadzą tutaj rozmaite, jak to nazywam,
akcje kulturalne. Mamy więc na przykład dostępne dla naszych
pacjentów bardzo tanie bilety do teatru. Starsze i niezamożne oso-
by bardzo chętnie z nich korzystają.
Nasi pacjenci z reguły bardzo dobrze się znają, wiele przyjaź-
ni nawiązało się dzięki tej firmie. Ludzie mi mówią, że panuje tu
taka dobra aura.
Jaka jest w tej chwili oferta pani zakâadu?
Wciąż ją rozszerzamy. Wymieniamy sprzęt. Kupiłam ostatnio
dwa nowe aparaty: Duoter i Sonoter. Jestem z nich bardzo zado-
wolona. To urządzenia najnowszej generacji o olbrzymich moż-
liwościach.
Oprócz fizykoterapii wykonujemy także masaż pneumatycz-
ny i masaż klasyczny. Prowadzimy gimnastykę zarówno korek-
cyjną, jak i typowo leczniczą.
Do grupy zajęć, które tak naprawdę pozwalają nam utrzymać
dość drogi lokal, który dzierżawimy od spółdzielni mieszkanio-
Nie kaīdy potrafi jĆ wytworzyý.
Ja po prostu lubię ludzi. Bardzo chcę im pomóc. Współczuję
wszystkim tym, którzy są sami, z którymi los nie obszedł się zbyt
łaskawie. Darzę ich ogromną sympatią. To, że pacjent po wyle-
wie, niedołężny, zaczyna po miesiącu czy dwóch intensywnych
ćwiczeń widzieć postępy rehabilitacji, sprawia mi ogromną ra-
dość, której nie staram się ukrywać.
Niektórych pacjentów przyjmujemy za darmo, bo wiemy, że
nie mają z czego płacić. Prawie zawsze mamy 3-4 takie osoby.
Najbardziej cieszą postĊpy „trudnych” pacjentów
44 REHABILITACJA W PRAKTYCE 1/2007
89209686.001.png
 
JAK ONI TO ROBIĄ?
wej, zaliczamy pilates, aerobik i gimnastykę kręgosłupową – jak
ją nazywamy. Są to ćwiczenia prowadzone w cztero-, pięciooso-
bowych grupach. Z nich w głównej mierze żyjemy.
To takie pogranicze rehabilitacji?
Panie, które do nas trafiają, rozpoczynają ćwiczenia od gimnasty-
ki kręgosłupowej, po jakimś czasie, kiedy podnosi się poziom ich
sprawności, przechodzą do wykonywania trudniejszych zadań.
Nasz aerobik to nie jest godzina zwykłego skakania, ale raczej ćwi-
czenia rytmiczne, które w następnej kolejności przechodzą w ćwi-
czenia ogólnokondycyjne i zwiększające ruchomość stawów. Sta-
ramy się dobierać grupy ćwiczących zarówno według kryterium
wiekowego, jak i możliwości fizycznych pacjentek.
Czyli obsâuguje pani jakby dwie grupy klientów. Pacjentów z okreğlony-
mi schorzeniami, czasem znacznym stopniem niepeânosprawnoğci, wy-
magajĆcych, īe siċ tak wyraīċ, klasycznej rehabilitacji, oraz ʋ gâównie
panie – dbajĆce o dobrĆ kondycjċ.
Tak jest, niemniej chciałabym zauważyć, że ostatnio zaczęli do
nas przychodzić także panowie.
ĝciany zdobią obrazy namalowane przez pacjentów
Na aerobik?
Na ćwiczenia poprawiające sprawność. Mamy dwie grupy panów
leczących kręgosłup za pomocą ruchu. Ordynujemy im gimnasty-
kę zgodną z metodę McKenziego.
Wiem, īe ma pani doskonaâĆ specjalistkċ od akupunktury.
Pani doktor jest absolwentką akademii medycznej w Ułan Ba-
tor. Odbyła pięcioletnią praktykę w Chinach. Od sześciu lat jest
w Polsce. Ma bardzo dobre efekty, wielu pacjentów udało się jej
postawić na nogi tą metodą. Czasami nawet zastanawiam się, jak
to w ogóle możliwe.
Do niedawna godziâa pani prowadzenie tego zakâadu z pracĆ w publicznym
ZOZ-ie. Zrezygnowaâa pani z pracy „na paĕstwowym”, poğwiċcajĆc siċ wy-
âĆcznie prywatnej praktyce. Czy to byâo sâuszne posuniċcie?
Najsłuszniejsze. W państwowej przychodni zajmowałam się
wszystkimi pacjentami, którzy do niej trafiali. Czasami było to
30, czasami 50 osób dziennie. Często awanturniczo nastawio-
nych i ustawicznie niezadowolonych. Tutaj pracy mam wpraw-
dzie jeszcze więcej, ale i więcej czasu mogę poświęcić każdemu
pacjentowi. A tych stale przybywa.
Pilates
To ciekawe, bo, o ile wiem, nie prowadzi pani īadnych dziaâaĕ promo-
cyjnych.
Najlepszą reklamą są zadowoleni klienci, którzy polecają moją
firmę wszem i wobec.
W czasie poprzedniej wizyty spotkaâem tu grupċ studentek. Zajmuje siċ
pani dydaktykĆ?
Od wielu lat prowadzę szkolenia dla pielęgniarek środowisko-
wych z zakresu rehabilitacji geriatrycznej. Jednym z elementów
tych szkoleń są praktyki w moim zakładzie, podczas których uczy-
my podstawowych ćwiczeń i zachowań w stosunku do ludzi star-
szych i chorych. Dość często goszczą u mnie także praktykanci
z AWF i Akademii Medycznej.
Czego jeszcze brakuje w zakâadzie, aby mogâa pani powiedzieý: chcia-
âam, īeby wâağnie taki byâ?
Chcę mieć pełną fizykoterapię, zamówiłam więc jeszcze laser,
który jest szczególnie przydatny w terapii osób z wszczepionymi
endoprotezami czy rozrusznikami. ASTAR ABR obiecał dostar-
czyć go w pierwszych dniach marca.
Planujemy także zakup firmowego samochodu. Takiego, do któ-
rego będziemy mogli załadować aparaturę i pojechać do pacjenta
do domu. W ten sposób będziemy mogli obsłużyć także chorych,
którzy nie poruszają się o własnych siłach.
Pacjentki üwiczą w maáych grupach
REHABILITACJA W PRAKTYCE 1/2007
45
89209686.002.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin