Przebudzenie charyzmatów, ks. Serafino Falvo
O CHARYZMATACH OGÓLNIE„ Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą" (Mk 16, 17).BRAK WIEDZY O CHARYZMATACH„Nie chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli o darach duchowych". Tak pisał św. Paweł do pierwszych chrześcijan z Koryntu (1 Kor 12, 1). Problem niedostatecznej wiedzy odnośnie tych Darów jest ciągle aktualny, od początków Kościoła do czasów obecnych...Lecz przecież chrześcijanie z Koryntu nie byli takimi ignorantami w tej dziedzinie, jakimi jesteśmy my, dzisiaj! Niewiele nam pomaga świadomość dwóch tysiącleci, jakie upłynęły od czasów św. Pawła.Wierni z Koryntu przeciwnie, dobrze znali charyzmaty nie dlatego, że pilnie uczyli się katechizmu, ani też z kursu teologii. Znali je dobrze, gdyż nimi żyli, doświadczali ich, posiadali je i stosowali w życiu codziennym. Dla nich życie chrześcijańskie znaczyło: życie charyzmatyczne.Paweł o tym wiedział, świadom był obfitego objawiania się Darów Duchowych w Koryncie. Jedynie sposób korzystania z nich budził jego zastrzeżenia. Zdecydował się na interwencję nie po to, aby pouczyć ową wspólnotę o tym, że charyzmaty w ogóle istnieją, nie uczył o ich naturze, ale o właściwym ich używaniu, aby jak największy pożytek przynosiły całemu Mistycznemu Ciału Chrystusa. Cenna to dla nas okazja aby poznać, jakie to w rzeczy samej były owe charyzmaty objawiające się w Kościele Korynckim.Spójrzmy więc na ich spis dokonany przez Apostoła:„Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch;różne są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan;różne są wreszcie działania, lecz ten samBóg, sprawca wszystkiego we wszystkich.Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra.Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa,drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha,innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu,innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu,innemu dar czynienia cudów,innemu proroctwo,innemu rozpoznawanie duchów,innemu dar językówwreszcie innemu łaska tłumaczenia języków.Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch,udzielając każdemu tak, jak chce".(1 Kor 12, 4-11).Tak więc chrześcijanie z Koryntu dobrze znali wszystkie te dary, gdyż je posiadali i praktykowali, a co więcej, stanowiły one jakby ducha przenikającego całe ich życie wspólnotowe.A co można powiedzieć o nas, dzisiejszych chrześcijanach?W Koryncie Apostoł miał do czynienia ze zbyt wieloma charyzmatami, tak, że musiał interweniować, aby wprowadzić nieco porządku.Dzisiejsze wspólnoty wykazują natomiast niewiedzę, nawet co do ich istnienia!Co odpowiedzieliby dziś wierni, mieszkańcy jednej z parafii, gdyby napisał do nich biskup, upominając żeby należycie i we właściwym porządku używali podczas zgromadzeń daru języka, daru proroctwa, daru uzdrowienia, czy też daru czynienia cudów?Co powiedzieliby wierni z innej parafii, jeśliby ich biskup podczas jednej z wizyt duszpasterskich użył takich słów, jak św. Paweł w Galacji: „Czy ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, czyni to dlatego, że wypełniacie Prawo za pomocą uczynków, czy też dlatego, że dajecie posłuch wierze?" (Gal 3, 5).„Działa cuda wśród nas..."- Jakie cuda działa wśród nas Bóg? - wykrzyknęliby osłupiali parafianie.Paweł nie chciał żeby chrześcijanie z Koryntu .trwali w niewiedzy odnośnie charyzmatów, ale my -wyznajmy to szczerze - trwamy w absolutnej ignorancji co do natury i możliwości spożytkowania owych darów.Dla nas, ludzi dwudziestego wieku, w którym zredukowano chrześcijaństwo do jednej z filozofii, Nowy Testament do kodeksu moralności i sprawiedliwości społecznej, praktyki religijne do zbioru pustych gestów i tradycji, a świętość do przestrzegania zasad - rozmowa o charyzmatach może się wydawać rozmową o nierealnym świecie, do którego wstęp nie jest nam dany.Stoimy z lękiem w obliczu tego tematu, jak przed szkatułką, którą boimy się otworzyć. Z obawą i respektem, jak wobec tajemniczych zjawisk zarezerwowanych wyłącznie dla niewielu uprzywilejowanych dusz. Całe rzesze wiernych nie mają najmniejszego pojęcia o charyzmatach. Niektórzy znają je wprawdzie w teorii, ale ignorują w życiu praktycznym. Wygląda to tak, jakby się ich bano.Panuje powszechnie pogląd, nawet wśród osób o bogatym życiu wewnętrznym, że charyzmaty są darami wyjątkowymi, dostępnymi dla niewielu nawet świętych. Zwłaszcza dar uzdrawiania czy dar czynienia cudów w naszej tradycyjnej mentalności związane są zawsze ze świętością osoby.Czy jest ktoś taki, kto uzdrawia i dokonuje cudów?...A więc to musi być ktoś święty - takie jest powszechne mniemanie.A jednak Paweł pisał do zwykłych, prostych chrześcijan, z których nie wszyscy byli święci. Adresatom listu nieobce były różne wady i ułomności, nawet poważne, jak można wywnioskować z treściniektórych listów.Mimo to charyzmaty objawiały się wśród nichw obfitości.Dlaczego więc my dopatrujemy się w nich usilnie premii za praktykowanie heroicznych cnót?CHARYZMATY A ŚWIĘTOŚĆBardzo często możemy usłyszeć takie oto słowa, a wypowiadają je osoby pobożne, starające się żyć doskonale: - Robię wszystko co możliwe aby podobać się Bogu, ale cuda... nie udało mi się nigdy uczynić nic nadprzyrodzonego. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek dokonał cudu.A przecież chrześcijanie z Koryntu czynili cuda, choć może byli mniej święci niż wielu naszych braci.Jeszcze raz przypatrzmy się stwierdzeniu: »Ja nie mogę czynić cudów. Tylko święci potrafią je sprawiać".Jest ono prawdziwe.Ale musimy dobrze zrozumieć kim są święci.Przez wieki Lud Boży sądził, że święci to ci, których obrazy wystawione w »Glorii Berniniego« wędrują potem do któregoś z kościołów, gdzie w złoconej niszy otoczone zostają światełkami, kwiatami i świecami.Na początku jednak tak nie było.W czasach apostolskich uważano za świętych wszystkich chrześcijan, ponieważ wszyscy oni pełni byli Ducha Świętego i zostali wyposażeni w dary charyzmatyczne. Tak właśnie nazywa pierwszych chrześcijan św. Paweł w swych listach.Powiedzieć »chrześcijanin« i powiedzieć »święty« przez pierwsze wieki dziejów znaczyło to samo.Wraz z upływem lat, kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową, a nawrócenia odbywały się masowo, bardziej dla korzyści niż z przekonania, dochodzić do głosu zaczęła tragiczna rozbieżność pomiędzy chrześcijanami wybranymi, których nazywano »klerem« i »zakonnikami«, a zwykłymi chrześcijanami zwanymi »laikami« i »świeckimi«. Tylko ci pierwsi zobowiązani byli do świętości, podczas gdy drugiej grupie wystarczyło wyznanie wiary.Dla olbrzymiej rzeszy wiernych chrześcijaństwo stało się więc bardziej doktryną niż doświadczeniem egzystencjalnym, a świętość powoli opuszczała Lud Boży, kryjąc się w pustelniach i samotniach, aby nieco później wraz z zakonnikami i siostrami zakonnymi przenieść się do klasztorów.Święty stał się figurą wyjątkową, oddzieloną i różniącą się od społeczności wiernych.Stało się jeszcze gorzej, gdyż utarł się pogląd, że tylko taka kategoria osób godna była otrzymać dary Ducha Świętego. Charyzmaty stały się premią za ich cnoty i nie budzące wątpliwości inne znakiświątobliwości.Święty postrzegany był w jakimś nadludzkim świetle, oderwany od rzeczywistości ziemskiej, jak meteor, jak zjawa samotna, która przechodzi przez świat czyniąc cuda.Często wokół takich świętych gromadziły się wspólnoty zakonne. Często bywało jednak tak, że zamiast szlachetnej rywalizacji z charyzmatem ich założyciela wszystkie siły poświęcano propagowaniu osoby założyciela jako cudotwórcy tak potężnego, że wypadałoby się do niego uciekać w każdejpotrzebie.Wierni w swej masie stracili z oczu oryginalną koncepcję własnej świętości, nie czując przy tym żadnej potrzeby charyzmatów, bo wystarczyło zwrócić się o pomoc do jednego ze świętych i skorzystać z charyzmatu osoby wyniesionej na ołtarze. I oto: kościoły, kaplice, sanktuaria, nisze i ołtarze z marmuru, kazania okolicznościowe, utwory literackie, obrazki i pamiątki, wszystko to zaczęło służyć utrwalaniu cudowności świętego Jakby chciano powiedzieć przy pomocy wszystkich tych środków, nie mówiąc już o samych słowach, że owi święci byli jedynym kanałem, przez który spływa na ludzi moc Boża; że stanowią jedyną drogę, po której z nieba możemy otrzymać rozliczne łaski i cuda.Nie takie były z pewnością zamiary Kościoła, kiedy wynosił na ołtarze te święte osoby. Zostały nam dane nie tylko po to, by stać się dla nas pośrednikami, ale i wzorami do naśladowania.Nie można jednak zaprzeczyć, że w praktyce, z różnych zresztą powodów, nie wyłączając ekonomicznych, w kulcie świętych zaczął przeważać aspekt dewocyjny i orędowniczy.To było błędem i przyniosło wiele szkód!Szkoda, że nieskończone rezerwy potencjału charyzmatycznego przeznaczone do rozdzielenia wśród członków Kościoła tyloma kanałami, ilu tylko jest chrześcijan w świecie, zostały zawężone i w świadomości wielu wierzących spływały nielicznymi kanałami. W konsekwencji tego pozostaliśmy na ziemi biedniejsi i słabsi. Mniej napełnieni, choć mogliśmy rozporządzać skarbami niewyczerpalnymi, nieskończonym bogactwem i mocą tak potężną, że mogłaby zburzyć królestwo szatana i zmienić oblicze świata.Wyobraźmy sobie, na przykład, ogromną rzeszę wygłodzonych istot, które nie mając innego wyboru tłoczą się w nielicznych punktach rozdziału żywności. Używając innego porównania, Lud Boży biegnie niczym spragnione stado, by ugasić pragnienie przy kilku leśnych strumykach.Mam nadzieję, że się dobrze rozumiemy. Nie zamierzam potępiać kultu świętych patronów, a jedynie wykazać, jak szkodliwe może być zatrzymanie się na tym etapie.Nie powinniśmy poprzestać na słowach skierowanych do pielgrzyma zdążającego do sanktuarium, aby zapalić świeczkę na grobie swego świętego i wyprosić upragnione łaski: >-Miej nadzieję i módl się. Twój święty jest tak mocny przed Bogiem, że z pewnością spełni twoją prośbę. Zaufa) mu i wracaj do domu«.Koniecznie powinniśmy dodać: -Jednak i ty sam możesz być tak mocny w Bogu, jak ów święty. Ba! Możesz być pewien, że w nie mniejszym stopniu niż on, bo Bóg nie ma synów bardziej lub mniej uprzywilejowanych. Charyzmaty, które dał świętemu, może dać i tobie«.Powinniśmy upowszechniać świadomość, że każdy może dokonać tej miary czynów, o których czytamy w żywotach świętych i że każdy chrześcijanin może być dla swej rodziny lub dla swej wspólnoty takim samym przykładem, jakim bywali dla swych zakonów ich założyciele.Myli się więc ktoś, kto mówi: - Nie jestem w stanie czynić cudów.Jako jeden z niezliczonej rzeszy świętych i członek Mistycznego Ciała naszego Pana, może otrzymać wszystkie te charyzmaty, jakie mieli inni członkowie tej samej wspólnoty Chrystusowej.Zapamiętajmy to: Bóg nie ma synów uprzywilejowanych. W Jego oczach wszystkie dzieci są równe i wszystkie na tych samych prawach mogą otrzymać nieskończone bogactwo Jego łask.Duch Święty jest Darem Ojca dla wszystkich i zarazem dla pojedynczych osób wierzących w Chrystusa. Podobnie jest z darami Ducha, ponieważ On nie przybywa do nas bez nich.Duch Święty jest Darem Ojca osiągalnym dla wszystkich, ale Jego charyzmaty, chociaż są dla wszystkich, to jednak są różne dla różnych osób.CHARYZMATY SĄ DLA WSZYSTKICHOgłosił to uroczyście św. Piotr, jako głowa Kościoła, w swym pierwszym oficjalnym wystąpieniu w dzień Pięćdziesiątnicy, cytując proroctwo Joela, które w owym momencie zostało spełnione: „Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz" (Dz. 2, 39).Jaka obietnica?Ta ogłoszona wcześniej przez proroka:„I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, a starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia. Nawet na niewolników i niewolnice wyleję Ducha mego w owych dniach" Joel 3, 1-2).Istotnie, tego dnia Duch Święty rozlał swoje Dary obejmując nimi poszczególnych członków Mistycznego Ciała, ponieważ wszyscy są przeznaczeni do kontynuowania misji Chrystusa na ziemi przez wszystkie dni aż do skończenia świata.Misja Chrystusa sprawowana była trojako: przez głoszenie Dobrej Nowiny, uzdrawianie chorych i uwalnianie opętanych, co daje ostatecznie całkowite wyzwolenie człowieka z każdego rodzaju uzależnienia, czy to duchowego, czy cielesnego.Tę samą misję Jezus powierzył Apostołom, ale nie tylko tym dwunastu, którzy zawsze znajdowali się na przedzie, ale także i tym ze wszystkich epok historii, a więc i żyjącym w ostatnich czasach, aby głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu i dojść przy tym do krańców ziemi.Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam" O 20, 21).Spełniając przez wieki tę samą misję, nie można obyć się bez tych samych pełnomocnictw. Największym zaś z nich nie było uzdrawianie chorych, lecz odpuszczenie grzechów.„Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: - Odpuszczają ci się twoje grzechy-, czy też powiedzieć: -Wstań i chodź!-" (Mt 9,5).Z pewnością łatwiej jest powiedzieć kilka słów niż dokonać cielesnego uzdrowienia. Ale jeśli tym kilku słowom odpowiada rzeczywiste odrodzenie się duszy, jest to coś więcej niż uzdrowienie ciała. Jezus dał Apostołom moc odpuszczania grzechów: „którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone" (J 20, 23); dał im tym bardziej moc czynienia łatwiejszych rzeczy, jakimi było uzdrawianie chorych. Nie tylko Apostołowie obdarzeni zostali ową niezwykłą mocą. Jezus obiecał ją każdemu, kto w Niego uwierzy: „Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże będą brać do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie" (Mk 16, 17-18)1.Ten tekst to nic innego, jak przykład potwierdzający tezę, że każdy wierzący może dokonać wszystkich tych cudów, które uczynił niegdyś Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wani: kto we mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, które ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca" (J 14,12).Jakie były więc Jego dzieła?Wymienił je On sam wysłannikom Jana Chrzciciela:„Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Dobrą Nowinę" (Łk 7, 22).A więc te same dzieła mogą być dokonane także przez wierzących w Niego. Jego obietnice nie mogą się skończyć. A do dokonania tego wszystkiego nie trzeba absolutnie zostać świętym w takim sensie, jaki nadajemy temu słowu w powszechnym mniemaniu, to znaczy zrównując ową świętość z osiągnięciem doskonałości w praktykowaniu cnót.Jezus nie tyle domaga się świętości, co wiary w Niego. Nie powiedział przecież: „Kto jest święty...", ale: „Kto we mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, które Ja dokonuję...", to znaczy: kto uwierzy w Jego boską wszechmoc.A te zaś „znaki towarzyszyć będą" tym, „którzy uwierzą", a nie tym, którzy najpierw osiągną świętość.Kiedy zbliżymy zanadto do siebie »świętość« i »cuda« i będziemy je traktować jako przyczynę i skutek, ryzykujemy przekonanie, że cuda sprawia święty, a nie Moc Boża.To geniusz twórcy jest autorem dzieł, a nie pióro, pędzel czy dłuto. Można napisać niezapomniane strofy zwykłym kawałkiem węgla. Albo czyż Mojżesz Michała Anioła nie został wyrzeźbiony zwykłym dłutem?Apostołowie i pierwsi chrześcijanie byli ludźmi normalnymi, a nie nadludźmi. Duch Zielonych Świąt pozostał i działał w nich, tak jakby w kruchych glinianych wazach.Charyzmaty są więc darami danymi darmo przez Ducha Świętego. Nie są premią za nasze zasługi. Otrzymuje się je nie przez wzgląd na nasze cnoty, ale z łaskawości Dawcy. Dary dla wszystkich wierzących, a nie tylko atrybuty świętych.NIEZBĘDNOŚĆ CHARYZMATÓWCzy charyzmaty konieczne są także dla Kościoła naszych dni?Odpowiedź może być tylko pozytywna.Charyzmaty niezbędne są dla chrześcijan zawsze, tak, jak to było w przypadku samego Chrystusa, jak było w przypadku Apostołów, jak i Kościoła pierwszych wieków.1. Były niezbędne dla ChrystusaJezus nie mógł obyć się bez Darów Ducha. „Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia", opowiadali strażnicy najwyższym kapłanom i faryzeuszom (J 7, 46).A jednak Jezus nie ograniczył swej misji tylko do głoszenia słowa. Zapragnął potwierdzić swą doktrynę cudami. Tłumy, które za nim podążały, nie tylko słuchały słów, ale i obserwowały wszystko, by łatwiej zapamiętać.Słuchali zdumieni, ponieważ „uczył ich jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie" (Mk l, 22); jednocześnie przypatrywali się w osłupieniu cudom, które zdziałał na ich oczach: „Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich, wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: •Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj"" (Łk 5, 26).Wcześniej już wspomnieliśmy, że wysłannikom Jana Chrzciciela, pytającym czy jest Mesjaszem, Jezus odpowiedział nie wywodami teologicznymi, ale wskazał na cuda, których w owych dniach właśniedokonał.Nie udowadniał swego mesjanizmu i swej bo-skości słowami, lecz dziełami. Nie mówił, że jest Synem Bożym, ale pokazywał to poprzez fakty. Faryzeusze i uczeni w piśmie tracili czas na niekończące się dyskusje na temat prawa, które najczęściej nie doprowadzały do rozsądnych wniosków, a w tym czasie Jezus demonstrował im obecność Bożą dokonując cudów.Działo się tak - mówi apostoł Jan - aby zniszczyć dzieła Szatana (patrz l J 3,8), a do tego, zaiste, nie wystarczą tylko słowa.2. Były niezbędne dla ApostołówKiedy wysłał ich na pierwszą misję apostolską, Jezus postanowił wyposażyć ich w te same moce, jakie sam posiadał:„Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości" (Mt 10, 1).Zalecił im więc bez wątpienia używanie otrzymanych charyzmatów:„Idźcie i głoście: "Bliskie już jest królestwo niebieskie". Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!" (Mt 10, 7-8). Taką samą władzę dał 72 uczniom.Powrócili oni, zaiste, upojeni radością, że oto poddane ich słowom zostały nawet moce diabelskie:„Panie, przez wzgląd na Twoje Imię, nawet złe duchy nam się poddają". Rzekł więc do nich: „Widziałem Szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi" (Łk 10, 17-19).Ale dopiero po Zielonych Świętach Apostołowie używali w sposób ciągły, w każdym niemal momencie swej działalności, Darów Charyzmatycznych, którymi zostali napełnieni w Wieczerniku.Któż starałby się zasłużyć na łaskę jednego choćby spojrzenia owych rybaków z Galilei, biednych i niedouczonych, jeśliby w ich słowach nie wyczuwało się przepotężnej mocy Ducha?Kto by uwierzył w zmartwychwstanie Jezusa, jeśli by oni nie poparli tego cudami?Był więc cud uzdrowienia chromego u bram świątyni, dokonany przez Piotra i Jana; cud, który wprawił tłum w zdumienie i zachwyt, a zakłócił spokój Sanhedrynu.Po tym wydarzeniu aż trudno by było zliczyć następne.„Wiele znaków i cudów", pisze autor Dziejów Apostolskich, „działo się przez ręce Apostołów wśród ludu"... „Coraz bardziej też rosła liczba mężczyzn i kobiet przyjmujących wiarę w Pana. Wynoszono też chorych na ulicę i kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodącego Piotra padł na któregoś z nich. Także z miast sąsiednich zbiegało się mnóstwo ludu do Jerozolimy, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia" (Dz 5, 12-16).Paweł pisze, że zaniósł Dobrą Nowinę aż do Dalmacji, działając „słowem, czynem, mocą znaków i cudów, mocą Ducha Świętego" (Rz 15, 18-19).W Efezie dokonał cudów szczególnych, większych jeszcze niż te, które niemal każdego dnia były dziełem Apostołów: „Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich, wychodziły złe duchy" (Dz. 19, 11-12).Cały świat był przeciwko nim: władze polityczne, przywódcy religijni, panująca wówczas filozofia, mentalność ludzi - wszystkie rekwizyty pogaństwa. Oni jednak nie składali broni i nie uznawali się za zwyciężonych. Naprzeciw tylu wrogom, którzy na ludzki sposób wydawali się nie do pokonania, maszerowali Apostołowie uzbrojeni wyłącznie w moc Ducha Świętego. I odnieśli zwycięstwo. Nie minęło kilka lat, a imię Chrystusa rozbrzmiewało od krańca po kraniec imperium.3. Niezbędne były dla pierwotnego KościołaKościół pierwszych lat swojej historii był Kościołem Ducha Świętego. Bycie chrześcijaninem oznaczało wówczas posiadanie żywych Jego Darów.Duch Święty dla wierzących w Chrystusa nie był tylko jednym z punktów wyznania wiary, ale był życiem, siłą i radością wspólnot, które gromadziły się w imię Pana. Wszyscy dobrze wiedzieli co otrzymali, kiedy, gdzie i jak.Piotr i Jan udali się do Samarii, gdyż nawróceni mieszkańcy tego kraju „byli jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa", ale „na żadnego z nich nie zstąpił jeszcze" Duch Święty. „Wtedy więc wkładali Apostołowie na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego" (Dz 8, 16-17).Kiedy Paweł dotarł do Efezu, pierwsze pytanie, jakie zadał napotkanym tam uczniom, brzmiało: „Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście wiarę?" Żeby odpowiedzieć na to pytanie, czy to twierdząco czy przecząco, trzeba było wcześniej zetknąć się praktycznie i przeżyć osobiście napełnienie Duchem Świętym. Bardzo naturalna wydaje się ich odpowiedź: „Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje", ale już w chwilę później poznali sami, jak objawiają się Dary charyzmatyczne: „A kiedy Paweł włożył na nich ręce Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też językami i prorokowali" (Dz 19, 2-6).Kościół apostolski był w stu procentach Kościołem charyzmatycznym. Nie można było sobie wyobrazić jakiegoś zgromadzenia, aby nie objawił się w ten czy inny sposób Duch Święty.Darów charyzmatycznych doświadczono w obfitości, gdyż pierwsi chrześcijanie nie obawiali się o nie prosić: „»A teraz spójrz, Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą, gdy Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego sługi Twego Jezusa«. Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże" (Dz 4, 29-31).Spotkania modlitewne w owych czasach były w najgłębszej swojej istocie spotkaniami grup charyzmatycznych. Ci, którzy przychodzili a...
zualina