Niecodzienne przeżycie.doc

(55 KB) Pobierz
Niecodzienne przeżycie

 

 

Niecodzienne przeżycie

 

Było to 24.06.1995 roku, dzień przed oficjalnym objawieniem Królowej Pokoju w Medziugorje. Podczas odmawiania Różańca świętego – tajemnicy bolesnej, zerwała się wielka burza, wprost nawałnica. Ludzie zaczęli uciekać we wszystkie strony, gdzie tylko była możliwość schronienia się, ponieważ wszyscy znajdowali się na placu przed polowym ołtarzem. Burza była potworna, jakby śnieżyca. Ludzi ogarnęła panika. Znalazłam się przy ołtarzu, gdzie wchodzą kapłani do odprawiania liturgii. Byliśmy ściśnięci razem z kapłanami, oczy moje nieustannie zwrócone były na górę Kriżewac. Staliśmy w ogromnym tłoku i ścisku. Obok mnie stała Chorwatka z córką. Zaciekawiona spojrzałam na zegarek, oczekując zbliżającego się objawienia. Była godzina 18.35. Nadal nie spuszczałam wzroku z góry Kriżewac. W pewnym momencie niebo jakby rozjaśniło się. W tym czasie odmawialiśmy Różaniec Swięty - II tajemnicę bolesną.

 

W modlitewnym skupieniu wprost struchlałam. Patrzyłam niedowierzając. Zobaczyłam białą, świetlistą postać Matki Bożej. Stała po prawej stronie krzyża w krótkim welonie rozwichrzonym od wiatru. Lewa ręka poruszała się rytmicznie, jakby Matka Boża chciała nas przywołać lub przygarnąć do siebie. Stałam jakby zahipnotyzowana a z oczu ciurkiem płynęły mi łzy. Obok mnie stojąca i zapłakana Chorwatka powiedziała: „Mamo popatrz na krzyż”. Matka zaszlochała a ja zapytałam niedowierzając: „Co tam je na gore?”. Młoda dziewczyna powiedziała: „Patrz na krzyż”. Odpowiedziałam ze łzami: „Majka Boża”. One nie mogąc nic mówić, skinęły głowami. Upewniłam się, że widzę Maryję.

 

Patrzyłam nadal i straciłam poczucie obecności ludzi i tego ogromnego tłu-mu. Złączona byłam z obrazem, który widziałam przed sobą. W pewnym momencie Matka Boża zaczęła znikać w chmurach. Ogarnął mnie ogromny żal, jakby tęsknota, że już Jej nie zobaczę, choć trwało to jak jeden moment. I właśnie w tym momencie Ona wróciła ale z czarnym krzyżem, jak- by przyklejonym do pleców. Widząc ten czarny krzyż, który Maryję obarcza, zapragnęłam współcierpieć z Nią. Łzy płynęły nieustannie z moich oczu. Natychmiast odczułam straszny ból w całym moim ciele. Ból dotykał niemalże każdej mojej tkanki. Byłam jakby sparaliżowana. Paciorki różańca w moim ręku nie przesuwały się. Czas jakby się zatrzymał. Dużego krzyża na górze nie widziałam - znikł. Była tylko Maryja z czarnym krzy żem „na plecach”. Kiedy Matka Boża znikała z krzyżem w chmurach, tajemnice bolesne Różańca świętego dobiegły końca. Burza ustała, deszcz przestał padać, niebo rozjaśniło się i rozpoczęła się Msza św. o godzinie 19.00.

 

Długo rozmyślałam i zastanawiałam się, dlaczego ja, dlaczego mnie pokazała się Maryja z czarnym krzyżem. Pragnę nadmienić, że dzień przed wyjazdem z Medziugorje w 1995 r. weszłam do sklepiku z pamiątkami, a sprzedawca wręczył mi obrazek Matki Bożej na tle krzyża. Dużo tych obrazków rozdałam znajomym. Skojarzyłam sobie też, że od wielu lat od-mawiałam modlitwę podyktowaną przez Maryję w Amsterdamie, która objawiła się w latach 1945-1959. Tam właśnie Maryja sama nazwała się „Panią Wszystkich Narodów”. Wówczas nie przypuszczałam, że Maryja przedstawiła mi się jako „Pani Wszystkich Narodów”. Obrazek, który wręczył mi sprzedawca był bez podpisu. Byłam tylko wielce zdumiona, dlaczego on mi go dał.

 

Teraz, kiedy dowiedziałam się, że już czwarty raz z rzędu odbywa się „Międzynarodowy Dzień Modlitwy Pani Wszystkich Narodów” w Amsterdamie, w miejscu objawień „Pani Wszystkich Narodów”, jestem przekonana, że i w Medziugorje Maryja potwierdziła swoją obecnością pragnienie uznania Jej przez wszystkie narody za „Panią Wszystkich Narodów”. Oby mogła się zrealizować obietnica, jaką Maryja wyraziła w „Magnificat” – „Odtąd błogosławić mnie będą wszystkie narody”.

 

 

Gdańsk, 1 czerwca 2000 r.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin