Rychlewski Marcin - Antologia absurdów PRL.pdf

(537 KB) Pobierz
Rychlewski Marcin - Antologia absurdów PRL
ABSURDY
Opracowanie i przedmowa Marcin Rychlewski
antologia
Poznań 2006
Dedykują Pawełkowi,
któremu trudno sobie wyobrazić,
jak wyglądał świat bez czekolady
Absurdy PRL-u Copyright © Yesper 2006
Wybór i przygotowanie: Marcin Rychlewski Korekta: Magdalena Wójcik Projekt okładki:
Marcin Rychlewski
Wszystkie prawa zastrzeŜone. śadna część tej ksiąŜki nie moŜe być reprodukowana bez
zgody wydawcy z wyjątkiem zacytowania krótkich fragmentów przez recenzenta.
Do autorów kilku zdjęć i tekstów zamieszczonych w tej publikacji nie udało się nam dotrzeć.
Osoby zainteresowane proszę o kontakt.
VESPER www.vesper.pl
Dystrybucja:
In Rock
ul. Wieruszowska 16
60-166 Poznań
tel./fax (061) 8686795, 8686506
Dział handlowy:
milosnik@inrock.pl
tomek@inrock.pl
www.inrock.pl
Wydanie I
Poznań, listopad 2006
ISBN 978-83-60159-25-5 Druk i oprawa: Lega, Opole
SPIS TREŚCI
Przedmowa................................................9
Humor polityczny z czasów PRL-u.........15
Z ksiąg skarg i zaŜaleń;..........................101
Z instrukcji.............................................131
Z pism urzędowych...............................159
Wiersze socrealistyczne.........................185
Indeks.....................................................203
Wybrana bibliografia.............................224
Przedmowa
Od dłuŜszego czasu obserwuje się modę na PRL, która przybiera zresztą bardzo róŜne
kształty. Oto na przykład jak grzyby po deszczu wyrastają puby stylizowane na lokale
gastronomiczne z minionej epoki, gdzie organizuje się wieczory w stylu kara-oke, podczas
których uczestnicy śpiewają ulubione przeboje z lat sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych.
Atmosferę tychŜe lokali tworzą ponadto portrety wodzów rewolucji oraz osobliwe menu (teŜ
„z epoki"), sprowadzające się do chleba ze smalcem i „lornety z meduzą" (dla
niewtajemniczonych -wódki z obowiązkową w czasach PRL-u galantyną). Sam byłem w
takim pubie i mogę zaświadczyć, Ŝe wszystkie stoliki były zajęte, mimo Ŝe był to dzień
powszedni. Niemniej moda na PRL nie sprowadza się li tylko do kwestii rozrywkowo-
gastronomicz-nych. Studenci wydziałów humanistycznych przejawiają coraz większą
fascynację nowomowa czy socrealizmem, co znajduje swoje odzwierciedlenie w tematach
prac rocznych i magisterskich.
Z czego to wynika? Z całą pewnością nie z tęsknoty za opresyjnym systemem i reglamentacją
towarów (pamięć zresztą, jak wiadomo, bywa krótka i wybiórcza). Dla czterdziesto- i
pięćdziesięciolat-ków jest to raczej rodzaj nostalgii za młodością, którą zawsze nieco się
koloryzuje niezaleŜnie od okoliczności, w których przyszło ją przeŜywać.
10 • ABSURDY PRL
W przypadku dwudziestolatków naleŜałoby natomiast mówić o zainteresowaniu egzotycznym
światem znanym przewaŜnie z Rejsu Piwowskiego i filmów Barei - światem, który wydaje się
tak groteskowy, Ŝe aŜ... nierzeczywisty.
A przecieŜ rzeczywistość socjalistyczna była de facto rzeczywistością surrealistyczną.
Grotesko-wość tego świata przejawiała się w niemal wszystkich dziedzinach Ŝycia
społecznego, począwszy od konsumpcji, a skończywszy na języku. W pierwszym przypadku
chodziło o oczywisty i zauwaŜalny kontrast pomiędzy propagandą sukcesu a „przejściowymi"
(czytaj - ustawicznymi) „ograniczeniami" w sferze konsumpcji, które zaowocowały takimi
osobliwościami, jak „wyrób czekoladopodob-ny" czy „opakowanie zastępcze". Sytuację tę
trafnie wykpił swego czasu Stanisław Barańczak w wierszu Przeglądając czasopismo
„Home&Garden ":
Więc tak wygląda na tamtym świecie; ale okaŜmy czujność, nie dajmy się zwieść, te ich
meble teŜ pokrywają się kurzem, te soczyste befsztyki bywają przypalone, te trawniki trzeba
bez przerwy strzyc, kurz, spalenizna, warkot motoru na tamtym świecie takŜe czasem kogoś
uwiera, czasem ktoś umiera z tych ludzi, ich opalone i wymasowane twarze teŜ czasem
bledną lub pokrywają się potem;
poza tym i my mamy swoje osiągnięcia,
nasze wyroby w niczym nie ustępują, nasze
• 11
pozytywne zjawiska coraz częściej występują, nasze roboty postępują, nasza młodzieŜ
wstępuje w szeregi, nasze widoczne efekty następują po podjęciu określonych działań.
W drugim przypadku chodziło o swoistą schizofrenię komunikacyjną. Najprościej mówiąc:
obywatel PRL-u egzystował w rzeczywistości „dwujęzycznej" - pomiędzy nowomowa a
językiem codziennym, pomiędzy tym, co prywatne i publiczne, oficjalne i nieoficjalne,
ideologicznie nacechowane a neutralne, wreszcie - zakłamane i niezakłamane. Co więcej,
nowomowa stanowiła język do tego stopnia abstrakcyjny i hermetyczny, Ŝe w zderzeniu z
codziennym konkretem obnaŜała swoją sztuczność i groteskowość. Oto cytat z śycia
współczesnego MroŜka:
Dziś rano, wyjrzawszy przez okno, zobaczyłem, Ŝe na podwórku przed bramą stoi
zagadnienie. Kiedy potem wychodziłem z domu, stało ciągle, nie zmieniwszy pozycji.
Mechanizmy tego języka demaskował równieŜ Michał Głowiński w swoich licznych pracach,
między innymi w klasycznej juŜ dziś ksiąŜce Nowomowa po polsku. ZauwaŜył między
innymi, Ŝe nowomowa nierzadko ocierała się o kicz i stawała się niezamierzoną autoparodią,
zwłaszcza wówczas, kiedy była uŜytkowana przez ludzi z „awansu społecznego",
snobujących się na nową elitę: Nowomowa stała się wzorem, „eleganckiego mówienia", a
więc wymyślnego, stroniącego od
12 • ABSURDY PRL
prostoty i spontaniczności; jej związki z kiczem zyskują coraz większą wyrazistość
(Głowiński, 1990: 22).
Ślady tego „eleganckiego mówienia" znajdziemy i dziś, mimo iŜ PRL-u juŜ nie ma. Oto
całkiem niedawno w jednym z przedszkoli wysłuchałem uroczystego przemówienia, w trakcie
którego pani dyrektor wygłosiła zdanie niezwykłej urody: „W naszym przedszkolu zawsze
mieliśmy bardzo duŜe osiągnięcia na odcinku baśni". To juŜ nie parodia MroŜka, to,
parafrazując Białoszewskiego, „donos rzeczywistości".
Niniejsza antologia stanowi zapis najbardziej zabawnych zjawisk z czasów realnego
socjalizmu. KsiąŜka ukazuje absurdalność Ŝycia w PRL-u zarówno od strony codzienności,
jak i w perspektywie całokształtu kultury. Spora część zamieszczonych tutaj materiałów
nigdy nie była wcześniej publikowana.
Pierwsza, najobszerniejsza część ksiąŜki, to dowcipy z minionej epoki, głównie polityczne.
Opierają się one przewaŜnie na komizmie sytuacyjnym, niemniej dla koneserów najbardziej
smakowite mogą okazać się kawały i powiedzonka, będące efektem inwencji lingwistycznej.
Jak to, Ŝe „Polska będzie moczarstwem", zawierające oczywistą aluzję do Mieczysława
Moczara, ministra spraw wewnętrznych w okresie gomułkowskim. Dowcipy z czasów PRL-u
zostały przemieszane z autentycznymi wycinkami z prasy podziemnej. Ich konfrontacja
prowadzi do interesującej obserwacji: granica pomiędzy zamierzonym komizmem dowcipów
a nie-
• 13
zamierzonym komizmem rzeczywistych sytuacji jest nader nieostra.
W części następnej czytelnik znajdzie autentyczne wpisy klientów do „ksiąg skarg i zaŜaleń",
listy obywateli do radia i telewizji oraz listy czytelników do czasopisma konsumenckiego
„Veto". W sposób niezwykle wiarygodny ilustrują one przerost popytu nad podaŜą oraz - co
logiczne - równieŜ jakość konsumpcji w PRL-u: wadliwość towarów, poziom usług i dbałość
o klienta (a właściwie - petenta).
W kolejnych częściach zamieszczono co bardziej zabawne instrukcje obsługi (między innymi
instrukcję korzystania z toalety i instrukcję uruchamiania Fiata 126p „przez pchanie") oraz
niektóre pisma urzędowe, których mimowolny komizm jest nieodparty (na przykład raportów
milicyjnych). Komizm wynika tutaj najczęściej po pierwsze z nieporadności językowej
autorów instrukcji i raportów, po drugie zaś - z sygnalizowanego juŜ kontrastu pomiędzy
oficjalnym, urzędowym językiem a opisywaną rzeczywistością.
Ostatnia część ksiąŜki to miniantologia cytatów z najbardziej sztandarowych (i jednocześnie -
kuriozalnych) wierszy socrealistycznych. Znajdują się w niej między innymi Piosenka o
Coca-Cola i Widokówka z miasta socjalistycznego Adama WaŜyka, fragmenty Słowa o
Stalinie Władysława Broniewskiego, oprócz tego wiersze Wiktora Woroszylskie-go,
Andrzeja Mandaliana czy Arnolda Słuckiego.
Niniejsza ksiąŜka zapewne nie zawiera wszystkich absurdalnych historii z czasów PRL-u. Nie
sądzę zresztą, by stworzenie takiej kompletnej antologii
było kiedykolwiek moŜliwe. Sam chętnie przytoczyłbym kilka anegdot, które nie znalazły się
w ksiąŜce, bo zabrakło dla nich miejsca. Oto jedna z nich:
Mój kolega (imienia i nazwiska nie podam, dlatego Ŝe nie ma to nic do rzeczy) u progu lat
osiemdziesiątych miał kilkanaście lat. Jego rodzice właśnie „dostali" mieszkanie, więc ojciec
zadzwonił do niego, aby wziął wszystkie pieniądze, jakie są w domu, gdyŜ w sklepie
meblowym „rzucili" długo oczekiwane meblościanki. Jak ojciec kazał, tak syn uczynił.
Problem w tym, Ŝe do sklepu meblowego nie dowieziono meblościanek, tylko...
radiomagnetofony. To sprawiło, Ŝe mój kolega stał się szczęśliwym nabywcą sprzętu hi-fi,
dzięki któremu jako nastolatek z całą pewnością miał większe szanse u ładnych dziewcząt.
Taki był PRL od strony codziennej. Trochę straszny i trochę śmieszny.
Marcin Rychlewski
Humor polityczny z czasów PRL-u
(dowcipy i wycinki z prasy podziemnej)
HUMOR POLITYCZNY • 17
* **
Oficer radziecki rozmawia z rekrutem:
- Kto jest twoim ojcem?
-Marszałek Stalin - odpowiada przyszły Ŝołnierz.
- Jak to? - ze zdziwieniem pyta oficer.
- PrzecieŜ marszałek Stalin jest ojcem nas wszystkich, prawda?
Zaskoczony oficer musiał przyznać rację swojemu rozmówcy; po czym pyta dalej:
- A kto jest twoją matką?
- Związek Radziecki - słyszy w odpowiedzi.
- Co to znaczy?
- Skoro mówi się, Ŝe Związek Radziecki jest matką wszystkich narodów...
Odpowiedzi rekruta spodobały się radzieckiemu oficerowi, który z nadzieją w głosie zadaje
jeszcze jedno pytanie:
- Kim ty chciałbyś zostać?
- Sierotą! - odpowiada kandydat na czerwonoarmistę.
* **
Po konferencji jałtańskiej przedstawiciele trzech mocarstw pokazują sobie pamiątkowe
papierośnice, których są właścicielami.
Na papierośnicy Churchilla jest napis: „Winsto-nowi Churchillowi - Królowa". Roosevelt w
swojej papierośnicy ma dedykację: „Prezydentowi - Naród". Natomiast w złotej papierośnicy,
którą chwali się Stalin, jest wygrawerowane: „Potockiemu - Radziwiłł".
18 • ABSURDY PRL
* * *
Delegacja polska przyjeŜdŜa z oficjalną wizytą do Moskwy. Chraszczow zwraca się do
Gomułki:
- Towarzyszu, słyszałem, Ŝe u was w Polsce jest taki antyrosyjski poeta. Nazywa się
Mickiewicz.
-Ale on juŜ nie Ŝyje... - odpowiada Gomułka. Chruszczow poklepuje Gomułkę po ramieniu
i mówi: -1 za to was lubię, towarzyszu, za to was lubię!
* **
Na posterunku MO skarŜy się okradziony przed chwilą męŜczyzna:
- Jakiś cudzoziemiec ukradł mi zegarek.
- Cudzoziemiec? MoŜe Amerykanin? -Nie - odpowiada poszkodowany.
- Anglik? A moŜe Francuz?
- Ani Anglik, ani Francuz.
- To kto to mógł być? - pyta dalej posterunkowy.
- Myślę, Ŝe Fin - mówi niepewnie okradziony.
- Obywatelu, Finów w Polsce nie ma! MoŜe Rosjanin?
- Tak, ale to pan powiedział, panie posterunkowy.
***
Przychodzi milicjant do księgarni i pyta, czy sąja-kieś nowości.
- Jest ksiąŜka o logice - odpowiada księgarz. Milicjant nie bardzo wie, co to jest logika, więc
księgarz zaczyna mu tłumaczyć:
- Ma pan akwarium? -Mam.
HUMOR POLITYCZNY • 19
- W akwarium są rybki? -Są.
- Rybki lubią pływać?
- Lubią.
-A jak lubią pływać, to dobrzeje złowić? -Tak.
- A jak sieje łowi, to przydałoby się coś wypić, a jak się wypije, to przydałaby się jakaś
babeczka. A jak jest babeczka, to wszystko jest w porządku. I to jest właśnie logiczne!
-Aha!
Zadowolony milicjant wybiega z ksiąŜką na ulicę i spotyka kolegę. Kolega woła:
- Co tam masz?
- KsiąŜkę!
- O czym?
- O logice.
- A co to jest logika?
- Akwarium masz?
- Nie mam. -To jesteś pedał.
***
„Informator Bydgoski" donosi:
W Bydgoszczy 30.04.1985 r. w porze duŜego nasilenia ruchu, z mieszczącego się przy
głównej ulicy Klubu MpiK wymaszerowała świnia. Na prawym boku miała duŜy czerwony
napis „PZPR", na lewym - „idę na pochód". Coraz gęstszy tłum płakał ze śmiechu. Zjawiła
się milicja i po dłuŜszym przygotowaniu bojowym wzięła świnię szturmem. Po zwycięskiej
bitwie zaczęły się narady, co dalej począć
20 • ABSURDY PRL
z jeńcem. Początkowo oddano ją do stołówki milicyjnej. Tam któryś ze strategów doszedł do
wniosku, Ŝe ekstrema „Solidarności" mogła zatrać świnię, by w ten sposób rozprawić się z
policją. Zwierzę przekazano więc do Bydgoskiego Domu Starców. (1985 nr 80)
* * *
„Informator Lublin":
W ramach szkolenia politycznego przyprowadza się grapy ZOMO, ORMO i wojska do
Muzeum Martyrologii na Majdanku. Jednej z oprowadzanych grup ZOMO przewodnik
opowiada o obozach koncentracyjnych, wspomina o Oświęcimiu. W pewnym momencie
pyta: „Czy panowie wiedzą, kto był komendantem obozu w Oświęcimiu?". Cisza. Nikt nie
odpowiada. Milczenie staje się kłopotliwe. Wreszcie jeden odwaŜył się: „No, ten, jak mu
tam... Honecker!". (1982 nr 45)
***
Do sklepu papierniczego przychodzi brudny, niechlujnie ubrany klient:
- Czy są portrety Lenina? - pyta sprzedawcę. -Są.
- A portrety Stalina?
- TakŜe są.
-To poproszę po 10 sztuk. Po para dniach ten sam klient wraca do sklepu papierniczego.
Wygląda juŜ nieco schludniej.
- Proszę 20 portretów Lenina i 20 portretów Stalina.
HUMOR POLITYCZNY • 21
Minęło znowu kilka dni i sytuacja się powtarza. Tyle Ŝe tym razem klient ubrany jest w
elegancki garnitur i prosi 50 portretów i Lenina, i Stalina. Kiedy następnym razem ten sam
człowiek podjechał pod sklep własnym samochodem i poprosił o 100 portretów jednego i
drugiego wodza Związku Radzieckiego, sprzedawca nie wytrzymał i pyta:
-Panie, o co chodzi z tymi portretami? I jak pan dorobił się samochodu? Jeszcze niedawno nie
miał pan w czym chodzić...
- Otworzyłem strzelnicę za miastem.
***
Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych przychodzi kandydat do słuŜby dyplomatycznej. -
Nazwisko? - pyta komisja.
- Samuel Rosenberg.
- Wykształcenie?
- Szkoła Nauk Politycznych w ParyŜu i Oksfordzie.
- Języki obce?
-Niemiecki, angielski i francuski. -Dobrze. Zatrudnimy was, ale pod warunkiem, Ŝe zmienicie
nazwisko. -Nie mogę, bo juŜ raz zmieniałem. -A wcześniej jak się nazywaliście?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin