MM-Bernatt S.-Halo Thresher...Halo Thresher.pdf

(1253 KB) Pobierz
Microsoft Word - 16. Halo Thresher...Halo Threshe.doc
Halo „Thresher”!... Halo Thresher!...
dokonania zabiegów konserwacyjnych i naprawienia usterek. Pobyt w stoczni trwał do
16 października tegoż roku. Po dokonanych próbnych rejsach przeprowadzonych na
obszarze zachodniego Atlantyku (w okresie od 17 października do 28 listopada 1961
roku) „Thresher” ponownie zawitał do stoczni w Portsmouth, gdzie w czasie od 29
listopada 1961 roku do 8 lutego 1962 roku znowu przeprowadzono zmiany i usuwano
usterki. Następnie pełnił on służbę do dnia 15 kwietnia 1962 roku, po czym znalazł się
w stoczni „Electric Boat Division” w Groton w stanie Connecticut, gdzie w ciągu
miesiąca dokonano wzmocnień kadłuba, ponieważ okręt oczekiwały próby na
wytrzymałość podwodnych wybuchów. W drodze na wyznaczone miejsce
przeprowadzania tych prób, w sąsiedztwie Key West na Florydzie, w pobliżu
dzisiejszego Przylądka Kennedy’ego, najechał na „Threshera” holownik i wgniótł mu
zewnętrzną ścianę jednego z głównych zbiorników balastowych. „Thresher” zmuszony
był powrócić do stoczni w Groton, gdzie szybko dokonano naprawy. Próby na
wytrzymałość kadłuba „Threshera” trwały od 17 do 29 czerwca 1962 roku, po czym
podwodny okręt pełnił wyznaczoną mu służbę do dnia 15 lipca tegoż roku.
W dniu 16 lipca „Thresher” skierowany został do stoczni w Portsmouth w
celu przeprowadzenia generalnego remontu i dokonania modernizacji. Przyjmowano,
że pobyt w stoczni trwać będzie pół roku i że do zrealizowania zaplanowanych celów
wystarczy 35 tysięcy dniówek. W rezultacie generalny remont i modernizacja trwały
prawie 9 miesięcy – do dnia 9 kwietnia 1963 roku – i wymagały ponad 100 tysięcy
dniówek.
Koszt „Threshera” podawany przez jedne źródła na 45 milionów dolarów,
natomiast przez inne na 57 milionów dolarów. Przyjąć można, że różnica – kwota 12
milionów dolarów – została zużyta na remonty i modernizację. Najważniejszym
unowocześnieniem, dokonanym podczas ostatniej
bytności „Threshera” w stoczni w Portsmouth, było
zainstalowanie – po raz pierwszy w dziejach
atomowych okrętów podwodnych – nadzwyczaj
czułego sonaru 2 w dziobie okrętu.
Stanisław Bernatt
Gdy pierwszy amerykański atomowy okręt podwodny, „Nautilus”, sposobił
się w lipcu 1958 roku do odbycia rejsu pod czaszą lodową pokrywającą biegun
północny, ówczesny kontradmirał Hyman George Rickover zapytał dowódcę,
komandora Andersona, czy ma jakieś specjalne życzenie. W odpowiedzi komandor
zdjął z nadgarstka złoty zegarek, który otrzymał ostatnio w upominku od
Amerykańskiej Ligi Morskiej, i poprosił, by cenny ten przedmiot doręczony został
jego żonie. Podczas samego rejsu pod lodami Arktyki lekarz okrętowy z „Nautilusa”,
dr R. F. Dobbins, stwierdził u około 90% załogi objawy lęku.
Po kilku latach, gdy amerykańska flota atomowych okrętów podwodnych
uległa znacznemu powiększeniu, a same okręty zostały udoskonalone, załogi oswoiły
się w pewnym stopniu z nowym rodzajem broni. Jednakże członkowie załóg
atomowych okrętów podwodnych z wielką ulgą przyjmują każdorazowe szczęśliwe
zakończenie rejsu.
Gdy wieść o katastrofie i całkowitej stracie „Threshera”, prototypu nowej serii
atomowych okrętów podwodnych, zelektryzowała świat, dowiedziano się w trakcie
dochodzeń, że dla dowództwa amerykańskiej marynarki wojennej meldunki o różnego
rodzaju awariach podwodnych okrętów atomowych nie były niczym nadzwyczajnym.
Awarie te trzymano w tajemnicy przed amerykańską opinią publiczną, ale nie
stanowiły one sekretu dla członków załóg podwodnych okrętów atomowych;
przypuszczalnie także dla ich
rodzin i osób bliskich.
Życiorys „Threshera”
Podwodny okręt
atomowy :Thresher” 1 (SSN
593), przyjęty do służby w
dniu 3 sierpnia 1961 roku
przez atlantycką flotę
okrętów podwodnych, już w
dniu 24 września tegoż roku
odstawiony został do stoczni
w Portsmouth w celu
przeprowadzenia
drobniejszych
Pierwsza w świecie katastrofa podwodnego
okrętu atomowego
zmian,
W dniu 9 kwietnia 1963 roku
przeprowadził „Thresher” w bliskim sąsiedztwie
brzegów próby z przyrządami nawigacyjnymi i
łącznościowymi w położeniu nawodnym. Na dzień
następny, tj. na 10 kwietnia, zostało wyznaczone
spotkanie między „Thresherem” a okrętem
2 Sonar – aparat hydrolokacyjny. Skrót od słów sound navigation and ranging .
1 Thresher oznacza po polsku rekina kosogona.
378393891.002.png
ratowniczym „Skylark” w odległości 200 Mm na wschód od przylądka Cod na pozycji
41 O 46’N i 65 O 02’W, ponieważ w tym dniu „Thresher” miał przeprowadzić próby
zanurzania, a „Skylark”, w myśl obowiązujących przepisów, przy próbach tych miał
być obecny.
W kadłubie okrętu podwodnego, dowodzonego przez komandora Johna W.
Harvey’a, było 129 mężczyzn, w tym 16 oficerów, 96 podoficerów i marynarzy, 13
inżynierów ze stoczni w Portsmouth i 4 przedstawicieli przedsiębiorstw, które
dostarczyły przyrządy nawigacyjne i urządzenia sonarowe.
Okręt ratowniczy
„Skylark”, długości 60 metrów,
dowodzony przez kapitana
Stanleya W. Heckera, był
jednostką specjalnie dostosowaną
do ratowania załóg z zatoniętych
okrętów podwodnych.
Wyposażony był w 6 kotwic i w
najróżniejszego rodzaju pławy. Na
jego pokładzie przebywała ekipa
nurków umiejących przymocować
do zatopionego okrętu
podwodnego odpowiednie
przewody, którymi wtłaczano
powietrze, służące bądź do
oddychania, bądź do
wydźwignięcia na powierzchnię
okrętu podwodnego. Poza tym
„Skylark” rozporządzał
podwodnym dzwonem
ratowniczym tego typu co dzwon,
który w 1939 roku uratowano 33
ludzi z załogi zatopionego okrętu
podwodnego „Squalus”. Dzwon
ratowniczy ze „Skylarka” działał skutecznie do głębokości 250 metrów, natomiast w
miejscu, gdzie „Thresher” przeprowadzał ćwiczenia zanurzeniowe, głębokość morza
była dziesięć razy większa.
Do dnia dzisiejszego nie wiadomo, dlaczego dowódcy okrętu „Skylark” nie
poinformowano o rodzaju prób, jakie miał przeprowadzić „Thresher”, oraz o
możliwościach zanurzania się i prędkości tego okrętu.
W dniu 10 kwietnia o godzinie 6:35 „Thresher” wynurzył się na głębokość
peryskopową i stwierdził, że znajduje się w odległości 10 Mm od „Skylarka”. O
godzinie 7:45 oba okręty dzieliła odległość 3 000 metrów. Przybliżona ówczesna
pozycja „Skylarka” to 41 O 46’N i 65 O 03’W, tak jak się umówiono.
O godzinie 9 rano, gdy „Thresher” osiągał wyznaczoną mu głębokość, na
powierzchni morza obserwowano drobną martwą falę. Z północy ku wschodowi wiał
łagodny wiatr o sile 3 O skali Beauforta.
W dwie minuty później – okręty porozumiewały się akustycznym telefonem
podwodnym – „Thresher” poprosił o powtórne podanie kursu „Skylarka”. W 10 minut
później oba okręty dokonały wzajemnej kontroli kursów.
O godzinie 9:13 „Thresher” – według oficera nawigacyjnego „Skylarka”,
porucznika Watsona – niespodziewanie zakomunikował: „Mam znaczny przechył…
Usiłuję szasować” 3 . Natomiast kapitan Hecker zrozumiał tę wiadomość z „Threshera”
następująco: „Napotkałem niewielkie trudności… Mam wyraźny przechył… Usiłuję
szasować”. Bosman Roy S. Mowen słyszał jeszcze rzekomo dodatkowe słowa:
„Będziemy was informowali”. Następnie w mikrofonie „Skylarka” rozległ się świst
powietrza uchodzącego pod wielkim ciśnieniem.
Gdy o godzinie 9:14 „Skylark” zwrócił się do „Threshera” – posiłkując się
nadal akustycznym telefonem podwodnym – by podał swój kurs i namiar, nie otrzymał
odpowiedzi. Dowódca „Skylarka” polecił wówczas telefoniście, by zapytał: „Czy okręt
wasz panuje nad sytuacją?”. Odpowiedzi nie było. Wówczas kapitan Hecker wziął do
ręki mikrofon i powtórzył pytanie trzykrotnie. Okręt podwodny nie odpowiedział.
Niebawem, o godzinie 9:17, na pokładzie „Skylarka” usłyszano jakieś zniekształcone
zdanie, którego kapitan Hecker nie zrozumiał. Porucznik Watson natomiast zrozumiał
te słowa jako „test depth” (dopuszczalna głębokość zanurzenia). W kilka sekund
później usłyszano w mikrofonie huk, który porucznikowi Watsonowi przypomniał
znany mu z okresu drugiej wojny światowej odgłos przełamującego się kadłuba
okrętowego bądź rozpadnięcia się wodoszczelnej komory statku.
Kapitan Hecker niezwłocznie o godzinie 9:21 określił swoją pozycję na
41 O 45’N i 64 O 59’W i począł patrolować akwen, wzywając nieprzerwanie „Threshera”.
Dopiero o godzinie 10:40 „Skylark” począł wrzucać do wody granaty, których
wybuchy stanowiły dla okrętów podwodnych umowny sygnał, by wypłynęły na
powierzchnię. O godzinie 10:45 kapitan Hecker polecił jednemu z oficerów, by ułożył
tekst depeszy donoszącej dowództwu o straceniu łączności z „Thresherem”. Okazało
się, że były jakieś przeszkody w nawiązaniu łączności ze stacją w New London, gdzie
mieściło się dowództwo flotylli okrętów podwodnych, chociaż w godzinach rannych
łączność radiotelegraficzna z tą stacją była bez zarzutu.
Wreszcie o godzinie 12:45 radiostacja w New London otrzymała następującą
depeszę nadaną alfabetem Morse’a:
3 Szasowanie – opróżnianie balastów przy pomocy sprężonego powietrza.
378393891.003.png
„NIE MAM MOŻNOŚCI POROZUMIENIA SIĘ Z THRESHEREM OD
GODZINY 9:17. WZYWAŁEM CO MINUTĘ ZA POMOCĄ UQC 4 I CW QHB CW 5 .
WYBUCHAJĄCE CO 10 MINUT SYGNAŁY BEZSKUTECZNE. OSTATNIA
OTRZYMANA WIADOMOŚĆ BYŁA ZNIEKSZTAŁCONA. PODAWAŁA, ŻE
THRESHER ZBLIŻAŁ SIĘ DO WYZNACZONEJ GŁĘBOKOŚCI. MOJA OBECNA
POZYCJA 41 O 43’N I 64 O 57’W. DOKONUJĘ DALSZYCH POSZUKIWAŃ.
Depeszę tę doręczono w New London komandorowi J. Sneed Schmidtowi,
dowódcy drugiej flotylli okrętów podwodnych, o godzinie 13:02, gdy wrócił do
swojego gabinetu po spożyciu lunchu. Komandor gościł wówczas u siebie dwóch
oficerów z Norfolk. Przeprosił ich, że będzie zajęty i nie będzie mógł się nimi zająć,
jednakże po zaznajomieniu się z depeszą ze „Skylarka” nie nasunęła mu się nawet
myśl o możliwości katastrofy „Threshera”. „Zdarzało się często – zeznał później
komandor Schmidt – że tracono łączność z okrętami podwodnymi. Depesze tego
rodzaju otrzymywałem średnio raz na tydzień”.
Mimo to komandor Schmidt działał szybko i sprawnie. Przed upływem
godziny depesza „Skylarka” zakomunikowana została telefonicznie wiceadmirałowi
Eltonowi W. Grenfellowi, dowódcy wszystkich okrętów podwodnych na Atlantyku,
przebywającemu w Norfolk. Wcześniej jeszcze, bo o godzinie 13:32, z depesza
„Skylarka” zapoznał się w New London zastępca dowódcy floty atlantyckiej,
wiceadmirał Wallace Beakley. W ciągu pięciu minut wydał on rozkazy, by na pozycję
podaną ostatnio przez „Threshera” wyruszył natychmiast atomowy okręt podwodny
„Seawolf”, konwencjonalny okręt podwodny „Sea Owl”, okręt ratowniczy „Sunbird” i
samolot obserwacyjny. Wkrótce potem skierowano drugi okręt ratowniczy
(„Recovery”) i kilka dalszych samolotów, a poza tym poproszono o pomoc kanadyjską
marynarkę wojenną, jako że ostatnia pozycja „Threshera” oddalona była tylko o 100
Mm od brzegów Nowej Szkocji.
Kanadyjczycy zwrócili się do przebywającego w Halifaxie brytyjskiego
okrętu podwodnego, by wziął udział w akcji ratowniczej. Gdy dowódca zaczął
wzywać na pokład załogę, Halifax zelektryzowany został wiadomością, że
amerykański okręt podwodny znalazł się w trudnej sytuacji. Wiadomość tę podchwycił
reporter miejscowej stacji telewizyjnej i w świat popłynęła wstrząsająca wiadomość:
„JAK DONOSZĄ, AMERYKAŃSKI OPKRĘT PODWODNY ULEGŁ
AWARII NA PEŁNYM MORZU, A MOŻE NAWET ZAGRAŻA MU
ZATONIECIE.”
Katastrofa atomowego okrętu podwodnego „Thresher” przestała być
tajemnicą.
Wiadomość okrętu ratowniczego „Skylark” o utracie łączności z
„Thresherem” osiągnęła w Waszyngtonie admirała Andersona, dowódcę
amerykańskich sił morskich, o godzinie 15:30. Admirał udał się niezwłocznie do
ministra sił morskich Kortha, który natychmiast połączył się z komandorem
Shepardem – morskim adiutantem prezydenta Kennedy’ego – rezydującym w Białym
Domu. W kwadrans później komandor Shepard był w gabinecie prezydenta.
Pierwsze pytanie prezydenta, który jak wiadomo, w czasie drugiej wojny
światowej był porucznikiem marynarki wojennej, dotyczyło liczby ludzi, których miał
„Thresher” na pokładzie. Shepard nie umiał jej podać dokładnie, ale oświadczył, że
przeważnie załoga na tego rodzaju okrętach podwodnych liczy około 90 osób.
Komandor Shepard powiedział później, że prezydent Kennedy polecił informować go
na bieżąco o wyniku poszukiwań i że bardzo martwił się na samą myśl o możliwości
katastrofy okrętu podwodnego.
Tego samego dnia o godzinie 20:00 ministerstwo obrony w Waszyngtonie
wydało dla prasy obszerny komunikat, zawierający oświadczenie admirała Andersona,
że najbliżsi krewni członków załogi atomowego okrętu podwodnego „Thresher” (SSN
593) zostali zawiadomieni, iż okręt należy uważać przypuszczalnie za stracony.
Wszczęte poszukiwania – głosił dalej komunikat – utrudniają wiatry o sile 6 do 8 O
skali Beauforta i fale o wysokości półtora do trzech metrów. Informacje o wynikach
poszukiwań będą
ogłaszane na bieżąco
przez dowództwo
marynarki wojennej, a
nazwiska i adresy
członków załogi
„Threshera” będą
podane do wiadomości
publicznej, gdy
wszyscy najbliżsi
krewni członków załogi
zostaną zawiadomieni,
że okręt uważać należy
za stracony.
Półtorej godziny wcześniej wiceadmirał Grenfell złożył wizytę kondolencyjną
żonie kapitana Johna W. Harvey’a, dowódcy „Threshera”, i zawiadomił ją o bardzo
prawdopodobnej stracie męża.
W katastrofie „Threshera” poniosło śmierć 129 mężczyzn. Wśród oficerów
było trzech, których nazwiska wskazują na polskie pochodzenie, mianowicie:
porucznik John (Jan) Smarz, porucznik Frank (Franciszek) J. Malinski, porucznik
Ryszard Carkoski, mechanik.
4 Przyrząd określany w amerykańskiej marynarce wojennej skrótem UQC stanowi rodzaj
akustycznego telefonu podwodnego.
5 Skrót CW oznacz code word (szyfr).
378393891.004.png
Natomiast wśród podoficerów i marynarzy nazwiska o polskim brzmieniu
nosili: Edmund J. Kaluza (konarzysta), Antoni Rushetski (elektronik), Józef T. Shimko
(maszynista), Józef A. Walski (radiotelegrafista).
W pięć dni po katastrofie, w dniu 15 kwietnia 1963 roku, na terenie stoczni
marynarki wojennej w Portsmouth, gdzie przeprowadzano w ciągu 9 miesięcy
generalny remont i modernizację „Threshera”, zorganizowana została bardzo uroczysta
akademia żałobna, na której w obecności rodzin i przyjaciół ofiar katastrofy,
pracowników stoczni, wice sekretarza marynarki Kennetha T. Belieu, wiceadmirałów
W. R. Smedberga i E. W. Grenfella, gubernatora stanu New Hampshire Johna W.
Kinga i innych osób przemówienia żałobne wygłosili: kardynał Spellman, biskupi
anglikańscy Sherrill i Feeney, rabin Jacobson oraz kapelani marynarki wojennej Dreith
i Peterson
Ramage, że nie tylko nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego przeciwko dowódcy
„Skylarka”, kapitanowi Heckerowi, lecz że w tym czasie awansował on na stanowisko
dowódcy okrętu podwodnego. Ukarany został jedynie skierowaniem na emeryturę
dowódca stoczni marynarki wojennej w Portsmouth, kontradmirał Charles A. Palmer,
ale to już sprawa technicznych usterek, które miały być przyczyną katastrofy
„Threshera”.
Poszukiwania wraka
Skierowany na miejsce katastrofy „Threshera” okręt ratowniczy „Recovery”,
który przypadkowo znajdował się w pobliżu, zauważył na powierzchni morza w dniu
10 kwietnia o godzinie 17:30 plamę utworzoną z oleju. Plama ta rozpościerała się w
miejscu, które było oddalone o 7 Mm w kierunku południowo – wschodnim od
pozycji, na której znajdował się „Skylark” tego samego dnia o godzinie 9:21.
Przypadek zrządził również, ze w odległości niespełna stu mil morskich od
miejsca katastrofy „Threshera”, w obrębie zatoki Maine, przeprowadzał chemiczne i
biologiczne obserwacje najnowocześniejszy i najdoskonalej wyposażony amerykański
statek badawczy „Atlantis II”, stanowiący własność znanego w całym świecie instytutu
oceanologicznego w Woods Hole. Dyrektor instytutu, dr Fye, w związku z katastrofą
przekazał statek do dyspozycji dowództwu marynarki wojennej i „Atlantis II” już w
dniu 11 kwietnia był na miejscu katastrofy. Przebywał tam aż do dnia 28 maja 1963
roku, tj. do czasu przybycia batyskafu „Trieste”.
Uczestnictwo statku badawczego „Atlantis II” w poszukiwaniach „Threshera”
było bardzo cenne, ponieważ statek ten posiadał najnowocześniejsze przyrządy i
aparaty, a równocześnie dysponował sztabem znakomitych fachowców z dziedziny
obserwacji oceanologicznych.
Krótko po północy w dniu 12 kwietnia, czyli w 39 godzin po otrzymaniu
ostatnich wiadomości z pokładu „Threshera”, na miejsce katastrofy przybył na okręcie
„Blandy” wiceadmirał Ramage z podporządkowanymi mu pięcioma niszczycielami,
dwoma okrętami ratowniczymi, dwoma okrętami podwodnymi, statkiem badawczym
„Conrad” i kilku samolotami obserwacyjnymi.
Ustalono, że poszukiwania należy przeprowadzić w kwadracie, którego jeden
bok wynosił 10 mil morskich, czyli w akwenie o powierzchni 100 kwadratowych mil
morskich. Przy głębokości około 2 500 metrów było to zamierzenie nie lada.
Statek „Atlantis II” uruchomił swoją precyzyjną, samopiszącą echosondę,
która nader wyraźnie rejestrując nawet niewielkie nierówności dna morskiego na
wyznaczonych trasach usiłowała odnaleźć na dnie „Threshera”. Równocześnie czynny
był na statku nadzwyczaj czuły magnetometr, reagujący na nagromadzenie stali. Tam,
gdzie stwierdzono nierówności dna morskiego, opuszczono automatyczną kamerę
fotograficzną Egertona, którą wraz z silnym reflektorem i echosondą bardzo powoli
holowano w odległości 5 do 10 metrów od dna morskiego. Statek posuwał się
Niedomówienia kapitana „Skylarka”
Nie ulega wątpliwości, że dowódca „Skylarka”, kapitan Hecker, nie
zakomunikował dowództwu floty wszystkich posiadanych informacji. O ostatnich
słowach słyszanych z pokładu „Threshera” i o słyszanym w mikrofonie huku
dowództwo marynarki dowiedziało się dopiero w dniu 12 kwietnia, gdy porucznik
Watson, oficer nawigacyjny „Skylarka”, przesiadł się na okręt „Blandy” i przedstawił
znajdującemu się na jego pokładzie zastępcy dowódcy sił podwodnych floty
Atlantyku, wiceadmirałowi Ramage, zapis rozmów z „Thresherem”.
W późniejszych dochodzeniach, mających na celu stwierdzenie przyczyn
katastrofy, połączone komisje dochodzeniowe Komisji Energii Atomowej i Kongresu
USA ustaliły, że dowódca „Skylarka”, kapitan Hecker, nie przekazał natychmiast
władzom przełożonym całości koniecznych informacji o wypadku „Threshera”, co
stanowiło jego bezsprzeczny obowiązek, ale z drugiej strony uznała, że postępek ten
nie wpłynął na samą katastrofę.
Na posiedzeniu komisji dochodzeniowej w dniu 27 czerwca 1963 roku
minister sił morskich, Fred Korth, przyznał na pytanie senatora Hickenloopera, iż
zirytował go fakt przemilczenia przez dowódcę „Skylarka” części posiadanych
informacji. Na pytanie przewodniczącego komisji, senatora Pastore, czy wdrożone
zostało z tej racji postępowanie dyscyplinarne przeciwko kapitanowi Heckerowi,
minister Korth odpowiedział: : „Nic o tym nie wiem”.
Sprawę tę poruszył
jeszcze raz członek Izby
Reprezentantów, Holifield, na
posiedzeniu komisji
dochodzeniowej w dniu 1 lipca
1964 roku. Dowidziano się
wówczas z ust wiceadmirała
378393891.005.png
wyznaczonym, zygzakowatym kursem z prędkością pół węzła albo węzła, a kamera
fotograficzna dokonywała automatycznie zdjęć w odstępach co 8 sekund. Po
dokonaniu 500 zdjęć aparat wydobywano na powierzchnię i zakładano nowy film.
Obliczono, że w celu dokładnego zbadania dna morskiego o powierzchni kwadratowej
mili morskiej potrzebne by było wykonanie 46 000 zdjęć.
Manipulowanie kamerą fotograficzną zawieszona na kablu długości 2 500
metrów przy prądzie dennym płynącym z prędkością 3 węzłów nie było łatwe. Jeden z
oceanologów porównał to fotografowanie z wrzucaniem piłeczki pingpongowej do
kufla od piwa z wysokości trzeciego piętra, przy czym rzucający piłeczkę ma
zawiązane oczy, a na dworze szaleje wichura.
Podwodnych zdjęć fotograficznych dokonywał też statek badawczy „Conrad”,
będący własnością obserwatorium geologicznego uniwersytetu Columbia w Nowym
Jorku.
Obydwa statki badawcze pobierały również próbki dna morskiego i próbki
wody z różnych głębokości w celu stwierdzenia radioaktywności, ponieważ
przypuszczano, że reaktor atomowy „Threshera” wskutek olbrzymiego ciśnienia
pozbawiony został osłony i stał się źródłem groźnego promieniowania.
Światowa opinia publiczna była zaniepokojona tą ewentualnością, tym
bardziej, że w dziennikach opublikowane zostały dwie najzupełniej sprzeczne opinie.
Wiceadmirał Rickover zapewniał najsolenniej, iż katastrofa „Threshera” nie zagraża
niebezpieczeństwem radioaktywności, jako że reaktor atomowy zastosowany w
„Thresherze”, podobnie jak reaktory atomowe wszystkich innych amerykańskich
okrętów podwodnych i nawodnych, może bez żadnych groźnych następstw znajdować
się w zanurzeniu w wodzie morskiej przez czas nieskończony. Natomiast admirał floty
ZSRR Iwan Isakow twierdził w wywiadzie udzielonym „Izwiestii” w trzy dni po
katastrofie „Threshera”, że świeżo naładowany reaktor atomowy „Threshera” skazi
wody atlantyckie na wielkiej przestrzeni, ponieważ katastrofa nastąpiła w obrębie
potężnego Prądu Zatokowego.
Na podstawie dokonanych poszukiwań i przeprowadzonych badań władze
amerykańskie poinformowały opinię publiczną, iż ani próbki z dna morskiego, ani
próbki wody z różnych głębokości, ani też znalezione różne szczątki, jak kawałki
izolacji korkowej, rękawiczki gumowe i fragmenty różnych tworzyw sztucznych, nie
wykazały wzmożonego promieniowania.
W wyznaczonym akwenie o powierzchni stu kwadratowych mil morskich
przeczesywano dno morskie echosondami, magnetometrami, licznikami Geigera i
automatycznymi aparatami fotograficznymi według ustalonej siatki, której oczka
mierzyły 300 na 300 metrów. W rezultacie ustalono tuzin stanowisk, które nazwano
kolejno: „Alfa”, „Bravo”, „Charlie”, „Delta” itd., i które postanowiono poddać
bardziej szczegółowym badaniom. Niestety, przy zmiennym co do kierunku i
prędkości prądzie powierzchniowym 6 i dosyć silnym prądzie dennym nie sposób było
utrafić upatrzone pozycje, znajdujące się na głębokości 2 500 metrów,
magnetometrami i aparatami fotograficznymi.
W wyniku pierwszej fazy poszukiwań prowadzonych za pomocą wielu
aparatów badawczych i bardzo dużym nakładem środków „Conrad” poszczycił się w
dniu 27 maja wydobyciem z dna morskiego kilkunastu paczuszek z gumowymi
uszczelkami używanymi na okrętach podwodnych i sfotografowaniem w dniu 14
czerwca butli ze sprężonym powietrzem, kawałka urwanej rury metalowej i
poszarpanej płyty metalowej o rozmiarze około 2,5 × 3 m z przytwierdzonymi do niej
szczątkami izolacji termicznej. Uprzednio – w dniu 14 maja – „Atlantis II”
sfotografował z odległości około 600 metrów od stanowiska „Delta” kłębowisko
szczątków papierowych, pogiętych drutów i pogniecionych blach. Poza tym wydobył z
dna morskiego, za pomocą chwytaka z siatki drucianej, 15 – centymetrowej długości
kawałek płyty bateryjnej stosowanej w amerykańskich okrętach podwodnych.
Minęły dwa miesiące zanim zastosowano batyskaf
Już w pierwszej fazie poszukiwań wraka zdano sobie jasno sprawę, iż
potrzebny jest pojazd podwodny, który by dotarł do dna oceanu i tam przeprowadził
rekonesans. Jedynym tego rodzaju pojazdem, mogącym się zanurzyć na głębokość
2 500 metrów, był batyskaf „Trieste”, nabyty w 1958 roku przez amerykańską
marynarkę wojenną od konstruktora, profesora Augusta Piccarda, za skromną
stosunkowo sumę 185 tys. Dolarów. „Trieste”, po odpowiednich przeróbkach, dokonał
w dniu 22 stycznia 1960 roku zanurzenia na największą wówczas znaną w świecie
głębokość – 10 912 metrów – w Rowie Mariańskim.
6 Miejsce katastrofy „Threshera” jest w zasięgu Prądu Labradorskiego, który w zasadzie płynie w
kierunku południowo – zachodnim równolegle do Prądu Zatokowego. Prędkość Prądu Labradorskiego
w miejscu katastrofy „Threshera” jest zmienna, ale nie przekracza 4 węzłów.
W chwili katastrofy
„Threshera” batyskaf „Trieste”
znajdował się w San Diego, w
Kalifornii. Trzeba go było
stamtąd sprowadzić.
Znamienne jest, że
Amerykanie, którzy np. potrafili
w październiku 1963 roku w
ciągu 63 godzin i 20 minut
przerzucić drogą lotniczą całą
dywizję z pełnym uzbrojeniem i
wyposażeniem z Teksasu do
378393891.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin