BPOV.doc

(127 KB) Pobierz
BPOV

BPOV

 

-Alcie? Alcie...?

 

Siedziała na kanapie, patrzyła prosto przed siebie, nie mrugała i ledwo oddychała. Pomachałam jej ręką przed twarzą.

 

-Alcie...kochanie...słyszysz mnie?

 

Żadnej odpowiedzi.

 

Wyszliśmy z Edwardem z sypialni aby złapać jakieś przekąski po kilku godzinach gry w „Kto umie najgłośniej szczytować”- wygrałby tak przy okazji- i znaleźliśmy Alcie, po prostu siedziała prawie w tym samym miejscu w którym ją zostawiliśmy.

 

Edward nerwowo obgryzał kciuk stojąc za mną.

 

-Co jej jest?- zapytał cicho.

 

Spojrzałam na moją pogrążoną w katatonii najlepszą przyjaciółkę. Nagle wydawała się taka krucha.

 

-Edward, myślę...myślę że ta cała sprawa z zakładem mogła...ja złamać?

 

-Nie bądź śmieszna Bello,- Edward wyszydził, zdenerwowanie zaczęło być słyszalne w jego głosie. –Moja siostra zrobiona jest z cholernego wzmocnionego tytanu. Ta kobieta jest niezniszczalna.

 

Spojrzałam w jej puste oczy. –Najwyraźniej nie.

 

Pstryknęłam palcami przed jej twarzą. Nic.

 

-Powiedz coś do niej znowu.- ponaglił.

 

-Sam z nią porozmawiaj. To twój głupi zakład wprowadził ją w ten stan.

 

-Dobrze,- sapnął i przybliżył twarz do jej twarzy.

 

-Alice? Kochanie, proszę powiedz coś. Cokolwiek.- Spojrzał na mnie zmartwionymi oczyma. –No dalej, Alice, to zaczyna robić się dziwne.

 

Nie odpowiedziała.

 

Edward wstał i skrzyżował ręce na piersi. –Może powinniśmy zadzwonić po doktora?

 

Wiem że sam pomysł przegrania zakładu z Edwardem był dla niej niepokojący, ale to już szaleństwo. Była kompletnie odcięta od rzeczywistości a ja nie miałam pojęcia jak jej pomóc. Nigdy jej takiej nie widziałam. Zawsze wydawała się mieć wszystko pod kontrolą, taka silna.

 

Pomyślałam o tym jak zachowywała się rano kiedy dowiedziała się o zdjęciach Roba i Edwarda- wkurzona, energetyczna i eksplodująca furią- a teraz, była tego przeciwnością. Wyglądała po prostu na...pustą. Gdybyśmy tylko znaleźli sposób na wyciągnięcie jej z tego.

 

Nagle zaświtał mi pomysł. Był szalony, ale to mogło zadziałać.

 

-Włącz telewizor,- rozkazałam Edwardowi, -szybko!

 

Spojrzał na mnie zdziwiony. –Dlaczego?

 

-Po prostu zrób to Cullen! Chce coś wypróbować.

 

Edward podniósł pilota i włączył gigantyczny płaski ekran. Przekręciłam głowę Alice tak że patrzyła wprost na niego. Mam nadzieję że nie jest za późno. Jeśli moje przeczucie jest słuszne, Alice nie będzie w stanie zignorować tego co miało pokazać się na ekranie.

 

Tupałam niecierpliwie nogą kiedy wieczorne reklamy krzyczały że mogę stracić na wadze i mieć twardy sześciopak na brzuchu jeśli podczas oglądania TV będę kręcić się na czymś co wyglądało jakby należało do wyposażenia gabinetu ginekologicznego.

 

Dalej...no dalej...proszę nie pozwól na to by już poszedł.

 

Reklamy się skończyły. Jimmy Fallon pojawił się na ekranie. Skrzyżowałam palce.

-Mój następny gość sprawia że kobiety na całym świecie mdleją na jego widok, mimo tego że grał artystę geja w swoim ostatnim filmie i ostatnio został zauważony z gorącym muzykiem Edwardem Cullenem w realnym życiu...

Widownia zaryczała głośno a Edward zasłonił oczy dłońmi. Fallon wyszczerzył się w uśmiechu z powodu histerycznej reakcji na jego słowa. –Ludzie, ten facet dostaje większe brawa niż ja a on nawet nie lubi kobiet! Proszę powitajcie Robeta Pattinsona.

Tak, Rpattz!

Spojrzałam szybko na Alice.

Nic.

Skrzyżowałam palce.

No dalej Rob- potrzebuje cię!

Nim opuściliśmy Nowy York powiedział mi że będzie dzisiaj tam występował i jeśli znałam Roba to jego zdolność do mówienia rzeczy które doprowadzają Alice do szaleństwa może zadziałać na naszą korzyść.

Rob pojawił się na ekranie. Pomachał do krzykaczy i przeszedł przez studio aby uścisnąć rękę Jimmiemu. Publiczność wpadła w szał i zobaczyłam nerwowy uśmiech na jego twarzy. Usiadł w fotelu dla gości przy biurku Jimmiego i oboje czekali aż krzyk ucichnie.

 

-Wow, stary- wydyszał Jimmy, -naprawdę kręcisz te wszystkie dziewczyny nie?

 

To wywołało kolejną fale krzyku, Rob nerwowo przebiegł rękami przez włosy i uniósł brwi nim wymamrotał –najwyraźniej.

 

-Więc Robert twój nowy film właśnie wychodzi, opowiedz nam o nim.

 

Rob potarł twarz w zamyśleniu. –Cóż, nosi tytuł Little Ashes i gram Salvadora Dali...

 

Jimmy mu przerwał. –To facet który namalował Miękkie Zegary tak?

 

-Tak, to on...

 

-O co w tym chodzi? To dziwne...

 

Rob zaśmiał się. –Tak, cóż był dziwnym gościem...

 

-I był gejem, prawda?

 

-Cóż był bardzo zagubiony seksualnie...

 

-Ale masz gejowskie sceny miłosne w tym filmie?

 

-Tak...mam...

 

-Jak to jest? To znaczy idziesz na plan, poznajesz partnera filmowego...może idziecie na kilka piw i gadacie o dziewczynach a potem –Hej...chodźmy się pomigdalić?

 

Rob ścisną czubek nosa i zaśmiał się –Taa coś w tym stylu.

 

Jezu, on naprawdę jest tylko niechlujną, brytyjską wersją Edwarda.

 

Spojrzałam na Edwarda. Tak- ściskał grzbiet nosa, ale zdecydowanie się nie śmiał.

 

Fallon, rozciągnął się w swoim fotelu –Więc, miałeś te całkowicie gejowskie sceny w filmie, a potem ukazały się TE zdjęcia z tobą i Edwardem Cullenem.

 

Podniósł ten sam magazyn który Alice pokazała nam rano. Spojrzałam na Alcie. Coś zaiskrzyło w jej oczach.

 

Tak! No dalej Rob, potrafisz to zrobić.

 

Rob nerwowo upił ze swojego kubka kiedy Jimmy zaśmiał się.

 

-Mam na myśli, koleś, film sprawił że zrobiłeś się ciekawy i pomyślałeś że po prostu dasz się temu ponieść czy co?

 

Rob zaśmiał się. –Cóż wiesz jak to jest Jimmy. Idziesz na przyjęcie, kilka drinków, spotykasz gorącą gwiazdę roka a następną rzeczą z której sobie zdajesz sprawę są jego ręce na całym twoim ciele. To musi Ci się ciągle zdarzać.

 

Coś drgnęło w spojrzeniu Alice.

 

Tak Rob, nie przestawaj!

 

Fallon spojrzał na kamerę w szoku. –Robert, skąd wiedziałeś że Edward Cullen molestował mnie w alejce w zeszłym tygodniu?

 

Rob parsknął śmiechem głośno.

 

Palant.

 

-Jest po prostu takim typem faceta, no wiesz powiedziałem mu że chce byśmy byli tylko przyjaciółmi ale on nie przyjmuje ‘nie’ jako odpowiedzi.

 

Znowu coś drgnęło. Jej oczy zaczęły skupiać się na ekranie i zaczęła szybciej oddychać.

 

Dalej Pattsy, już prawie.

 

Usłyszałam jak Edward jęknął za mną ale byłam zbyt skupiona na Alice zeby się tym przejąć.

 

-Więc Rob czy chciałbyś coś powiedzieć Edwardowi gdyby nas teraz oglądał?

 

Rob zachichotał i spojrzał do kamery. –Um..jasne. Hej Edward naprawdę było świetnie tamtej nocy. Czuje się lekko zraniony że nie odebrałeś żadnego mojego telefonu...um...mam nadzieję że dostałeś moje kwiatki...ah...znalazłem wspaniałą małą alejkę tuż obok tego studia więc jeśli nie jesteś potem zajęty mógłbym ci to udowodnić.

 

Jimmy i Rob byli straceni, chichotali jak małe dziewczynki. Odwróciłam się do Alice akurat na czas aby zobaczyć jak wstaje i eksploduje, - KURWA ZABIJE CIĘ PATTINSON! ZABIJE CIĘ A POTEM SPALE A POTEM BĘDĘ TAŃCZYĆ WOKÓŁ TWOICH PROCHÓW ŚPIEWAJĄC ‘DING, DONG DUPEK UMARŁ,’ TY  PIEPRZONY SSĄCYFIUTY IDIOTO!

 

Edward gwałtownie odwrócił głowę i obydwoje zamknęliśmy Alice w mocnym uścisku. Sapnęła, mogłam usłyszeć jak jej zęby głośno zgrzytają. Edward pochwycił jej twarz w obie dłonie i pocałował ją w policzek.

 

-Oh, siostrzyczko,- wysapał z ulgą, -Jak dobrze mieć cię z powrotem.

 

 

Po swoim wybuchu Alice spędziła kilka następnych godzin wysyłając do Roba zastraszające smsy. Kiedy jej telefon zadzwonił kilka minut później, warknęła odebrała i włączyła głośnik.

             

-Pattinson,- wysyczała przez zaciśnięte zęby, -jeżeli pierwszymi słowy jakie wyjdą z twoich ust nie jest ‘Proszę wybacz mi Alice, kupię ci obrzydliwie drogi prezent na przeprosiny’ to przysięgam na boga że podam każdemu pieprzonemu krzykaczowi w tym mieście twój adres!

 

Rob zaśmiał się. –Oh moja droga, słodka, psychopatyczna malutka Alice proszę przebacz mi. Twój obrzydliwie drogi prezent jedzie do ciebie...od Prady.

 

Alice zamrugała parokrotnie nim dała upust swemu podnieceniu. Zaskomlała. Rob sapnął z przerażeniem.

 

-Skrzaciku czy ty właśnie zaskomlałaś? To było gorące! Zrób tak jeszcze raz!- Alice wpatrywała się w telefon. –I nie kłopocz się gniewnym wpatrywaniem się we mnie, mała- zaśmiał się, -twoje laserowe spojrzenie nie działa przez telefon- dzięki Bogu- albo już byłbym martwy.

 

Wyglądała na wstrząśniętą ale widziałam mały uśmiech czający się w kącikach jej ust.

 

- Okay, Pattinson,- poddała się, -Zadzwonie do Bubby i powiem mu że nie musi cię w      okropny sposób zabijać i wrzucać do rzeki, ale na Boga czy MÓGŁBYŚ włączać swój mózg zanim rozpoczniesz wywiad? Uzgodniliśmy że nie będziemy rozmawiać o zdjęciach, nie potwierdzać plotek o tym że pożeracie swoje męskie części ciała kiedy tylko macie okazje. Kompletnie nie umiesz unikać niewygodnych pytań prawda?

 

Rob znowu zachichotał. –Tak, tak...już tego wszystkiego wysłuchałem od swojego menadżera, ale zgoda skrzacie, postaram się. Ale nie mogę ci niczego obiecać, zgoda? Nie wstydzę się tego co ja i Edward robimy gdy jesteśmy sami- Edward potrząsnął głową i uśmiechnął się- ale obiecuje SPRÓBOWAĆ okay? Teraz jeśli to już wszystko czeka na mnie gejowskie porno które musze obejrzeć nim pójdę do łóżka, dobranoc.

 

Alice wreszcie pozwoliła uśmiechowi zająć jej twarz. –Jesteś takim kutasem Pattinson. Dobranoc. Daj nam znać kiedy znów będziesz w mieście.- po tym zamknęła telefon i westchnęła. –Dobra laski idę do łóżka.

 

Spojrzała na Edwarda i cień udręki przeszedł przez jej twarz. –Cóż pogadamy o tych niedorzecznych warunkach tego co teraz nazywam ‘najgłupszym zakładem na świecie’ jutro.- podeszła i uściskała nas następnie spojrzała na nas i wykrzywiła twarz w grymasie. –Nadal nie mogę uwierzyć że wasza młodociana dwójka pokonała mnie w zakładzie. To taaaaakie niewłaściwe.

 

Potrząsnęła głową z niedowierzaniem i skierowała się do swojego pokoju.

 

-Kocham cię, mój mały sprośny chochliku!- zawołałam za nią. Pokazała mi środkowy palec i chichoczą zamknęła za sobą drzwi.

 

Spojrzałam na Edwarda. Podniósł na mnie brew sugestywnie.

 

O Boże pomóż mi.

 

-Twoja siostra ma racje- zaśmiałam się, -JESTEŚ jak nastolatek.

 

Jego oczy pociemniały i warknął kiedy podnosił mnie za tyłek i owijał moje nogi wokół swojej tali. Sapnęłam gdy poczułam że już jest twardy jak skała.

 

-A myślisz że dlaczego mogę cię tak często obsługiwać?- wysapał kiedy zmiażdżył moje usta i podążył w kierunku sypialni.

 

Kurwa tak. Niech żyją nastolatki!

 

 

 

Następnego poranka obudziłam się drżąc na całym ciele. Ciemne szepty przetaczały się przez mój mózg gdy uświadamiałam sobie gdzie jestem i z kim.

 

Dzięki Bogu. Nadal tu jest. To był tylko sen.

 

Mój puls powoli zwalniał.

 

Spojrzałam w dół. Byłam naga, przyciśnięta plecami do piersi Edwarda. Jego ramię owinięte było wokół mnie a jego piękne ręce pieściły moje piersi.

 

Spojrzałam przez ramię by zobaczyć jego twarz. Był świadomy, uśmiechał się w taki sposób że przegnał wszystkie pozostałości mojego koszmaru.

 

Mój puls znów przyśpieszył.

 

Zatonęłam w jego idealnych oczach.

 

Boże, nie zasługiwałam na niego. Czy to dlatego te koszmary nawiedzały mnie coraz częściej? Czy wszechświat próbuje sprowadzić mnie na ziemie? –Hej Bella, popełniliśmy błąd. Mieliśmy zamiar wysłać Edwarda do kogoś kto jest o wiele więcej wart niż ty. Mieliśmy wszystko zaaranżowane ale jakieś idiota spieprzył ten proces i zamiast tego daliśmy go tobie. Teraz wiemy już że to była nasza pomyłka, nie twoja, ale niestety będziemy musieli zabrać tego nieziemskiego mężczyznę i przekazać go komuś innemu.

 

Westchnęłam.

 

To by mnie nie zdziwiło.

 

-Dzień dobry,- wyszeptał swoim seksownym śpiącym głosem.

 

O tak- zdecydowanie na niego nie zasługiwałam.

 

Zaczęłam szybciej oddychać kiedy jego ręce powoli przesuwały się na moje sterczące teraz sutki.

 

-Edward?- powiedziałam niewinnie. –Nazwij mnie wariatką, ale mam nieodparte wrażenie że próbujesz mnie uwieść.

 

Zachichotał i przysunął usta do mojej szyi, ssąc i gryząc ją delikatnie.

 

-Oh, Swan,- westchnął a gęsia skórka wystąpiła na całym moim ciele kiedy jego ciepły oddech owiał moje gardło. –Nie pochlebiaj sobie.- Mój oddech przyśpieszył kiedy przycisnął swoją erekcje do mojego tyłka. –Ja po prostu troszczę się o...zdrowie twoich piersi...

 

kontynuował pieszczenie ich dłońmi potem wziął jedną z nich do ust.

 

Oh, Słodki Jezu tak! Dziewczyna potrzebuje zdrowych piersi!

 

-Oh...w porządku,- pisnęłam prawie nie zdolna do wypowiedzenia czegokolwiek więcej. –Zdrowie cycków jest ważnym zagadnieniem.

 

Zajęczałam kiedy jego biodra poruszyły się i kontynuował przyciskanie swojej całej długości do mnie. Przełknęłam desperacko starając się zachować kontrole nad głosem.

 

-Czy masz...um...specjalne pozwolenie aby...ah...zajmować się tym szczególnym przypadkiem?

 

-Cóż- powiedział pomiędzy pieszczeniem moich twardych sutków a doprowadzaniem mnie do szału swoimi ustami, -mój dyplom głosi ‘Edward Cullen- Wykfalifikowany kontroler Piersi w zakresie cycków, ogromniastych piersi, piersi do zabawy i wielkich balonów. -Zanucił przy moim gardle a moje kobiece części ciała zadrżały w odpowiedzi. – Satysfakcja gwarantowana.

 

Jęknęłam głośno. –O boże potwórz to jeszcze raz.

 

Zaśmiał się w moją szyje a wibracje podążyły wprost do mojej macicy.

 

-Satysfakcja gwarantowana,- powtórzył swoim najbardziej ociekającym seksem głosem.

 

Jezu.

 

Potrzebowałam go wewnątrz siebie, wypchnęłam miednicę do przodu aby ułatwić mu dostęp. Poczułam jego gorący oddech na swojej szyi kiedy jedna z jego dłoni opuściła moją pierś aby przesunąć się pomiędzy moje uda. Zadrżałam kiedy jęknął. Jego palec odnalazł mnie, mokrą i gotową na niego.

 

-O kurwa Bella.

 

Wypchnęłam tyłek do góry i poczułam jak czubek jego erekcji dotyka mnie. Wygięłam się w łuk w oczekiwaniu.

 

Prosze, Edward...teraz...potrzebuje cię.

 

-Powiedz mi- wyszeptał. –Powiedz mi że mnie pragniesz.

 

Zamknęłam oczy, jego głos wypełnił mnie.

 

-Oh, Boże, Edward...pragnę cię...pragne cię tak bardzo.

 

Usłyszałam rozrywany plastik, poczułam jak odsuwa się nieco aby założyć prezerwatywe.

 

Łóżko znów się poruszyło i znów poczułam go przy swym wejściu.

 

-kurwa Bella...musze być wewnątrz ciebie.- tak...prosze. –Zawsze chce być wewnątrz ciebie.

 

Obydwoje jęknęliśmy głośno kiedy wsunął we mnie całą swoją długość, wypełniając mnie, dopełniając mnie.

 

O tak.

 

Podniosłam ramię i owinęłam je wokół jego szyi kiedy zaczął się poruszać.

 

-Bella...Boże...jesteś niesamowita. Jak to możliwe że bycie w tobie jest zawsze takie dobre?

 

Wsuwał się i wysuwał ze mnie powoli, mogłam poczuć każdy jego cal a moje ciało płonęło.

 

Złapałam jego rękę która wciąż zajmowała się moimi sutkami i wzięłam ją do buzi, jęcząc kiedy zaczęłam brać jego palce do ust, jeden po drugim, liżąc i ssąc jego cudowne ręce. Poczułam że zaczął przyśpieszać tempa i jęknęłam głośniej, czując znajome elektryczne napięcie budujące się wewnątrz mnie.

 

-Oh Boże Edward tak!- sapnęłam.

 

Kochanie się z tym mężczyzną nigdy mi się nie znudzi. Nie dbam o to co do cholery robiłam w przeszłości. Będę walczyć o niego...o to...o nas. Jeżeli ktokolwiek spróbuje nas rozdzielić prędzej urwę mu głowę niż z niego zrezygnuje.

 

Ugryzł mnie w szyje i chrząknął kiedy zaczął mocniej pchać.

 

Święty Jezu!

 

Wyśmienite połączenie bólu od jego zębów i przyjemności od jego penisa szybko wysłały mnie na krawędź i nagle poczułam potrzebę by go zobaczyć, połączyć się z nim.

 

-Edward,- wysapałam – potrzebuje cię na górze...proszę.

 

Jednym płynnym ruchem uniósł moje nogi i utknął pomiędzy nimi, przekręcając mnie na plecy nie opuszczając nawet jednego pchnięcia. Umieścił łokcie po obu stronach mojej głowy i zanurzył palce w moich włosach, jego perfekcyjna twarz tuż nad moją, natężona i wykrzywiona w grymasie rozkoszy. Popatrzyłam w jego oczy i poczułam czająca się w nich miłość. Potarłam jego twarz i obydwoje wpatrywaliśmy się w siebie, dochodząc razem i jęcząc nawzajem swoje imiona.

 

-Edward...oh...Boże, Kocham cię...kocham cię...kocham cię...

 

Zmiażdżył moje usta swoimi i to co zwijało się w moim wnętrzu nagle eksplodowało. Krzyknęłam jego imię kiedy orgazm wreszcie nadszedł, jego siła wprawiła moje ciało w drżenie.

 

Edward pchnął mocniej czując jak zaciskam się wokół niego, walczył z sobą aby nie zamknąć oczu kiedy jego własny orgazm przeszedł przez niego.

 

-O Boże, tak Bella, oh...tak bardzo się kocham...kurwa...tak!

 

obydwoje dyszeliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie kiedy ostatnie dreszcze opuszczały nasze ciała. Delikatnie odsunął włosy z mojej twarzy i pocałował mnie, poczułam jak samotna łza opuszcza moje oko i spływa po policzku. Byłam tak pochłonięta przez miłość którą czułam do tego mężczyzny że to aż bolało. Uczynił mnie lepszą osobą. Uczynił mnie...kimś...kiedy już dawno pogodziłam się z myślą iż nigdy już nim nie będę. Oddałam pocałunek, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin