Sandemo Margit - Saga o Ludziach Lodu 33 - Demon nocy.rtf

(1066 KB) Pobierz
MARGIT SANDEMO

Margit Sandemo

DEMON NOCY

SAGA O LUDZIACH LODU

Tom XXXIII

ROZDZIAŁ I

Poprzednia opowieść skończyła się w roku 1901. Teraz jednak historia Ludzi Lodu wraca do roku 1894. Wówczas bowiem rozpoczęła się niezwykła przygoda Vanji.

Północ w dawnej parafii Grastensholm...

Noc była chłodna, rozświetlona księżycowym blaskiem, zaczarowana. Większość ludzi już spała, oprócz kilku par, powracających do domu ze spóźnionego przyjęcia, ale nocni przechodnie rozmawiali w podnieceniu, nie widząc niczego poza swoimi towarzyszami.

Gdyby zawadzili wzrokiem o kościół, być może coś by ich zdumiało, lecz pochłonięci rozmową o gospodarzach tego wieczoru patrzyli tylko na siebie.

Kontury wieży kościoła rysowały się ostro na tle rozjaśnionego księżycową poświatą nieba. W miejscu, gdzie czworokątna podstawa wieży zmieniała się w okrągłą, węższą część, tworzył się występ, z którego wyrastały cztery dodatkowe wieżyczki, jakby po jednej dla każdej ze stron świata.

Ale teraz na występie widać było coś jeszcze.

Tkwiła tam wystawiona na promienie księżyca szczupła postać, sprężona niby drapieżny ptak. Ale z pewnością nie był to ptak ani zwierzę, ani też człowiek. Najbardziej zbliżona była do gargulca, diabelskiej figurki, jakie królują nad katedrą Notre Dame, by przypominać niedowiarkom o tym, co ich czeka, gdy ich życie na ziemi dobiegnie końca.

Niezwykłe stworzenie siedziało podciągnąwszy kolana, rękami czy też przednimi łapami opierało się o krawę wieży. Spomiędzy uniesionych ramion wychylała sięowa, czujne oczy wpatrywały się w idących drogą ludzi. Ostry wzrok obserwował przesuwające się dołem ludzkie robaki, wreszcie stworzenie uznało, że nie są interesujące, i z wysokości wzrokiem omiotło okolicę.

Po niebie powoli, majestatycznie wędrował księżyc.

Ludzie rozeszli się do domów. Parafia, której nie nazywano już Grastensholm, pogrąża się w ciszy zimowej nocy.

Nagle istota oderwała się od występu wieży, rozła dwa czarne skórzaste skrzydła i poszybowała nad ziemią w poszukiwaniu szczególnego domu: Lipowej Alei.

Istota owa była Demonem Nocy. Nosiła imię Lilith. Kiedyś została pierwszą żoną Adama, stworzoną przez Boga na długo przed Ewą. Jako Demon Nocy była istotą na tyle samowolną, że nie chciała podporządkować się mężczyźnie, Adamowi, choć prędko spłodzili razem sporą gromadkę dzieci. Lilith, w przeciwieństwie do swej następczyni Ewy, najwyraźniej chciała robić tylko to, co sama uważa za stosowne. Znała tajemną czarodziejską formułę, Sem Ham Forash, a kiedy ją wypowiedziała, rozpłynęła się w powietrzu. Adam, pragnąc odzyskać piękną partnerkę miłosnych igraszek, zwrócił się o pomoc do Boga, a ten wysł za nią trzy anioły, lecz Lilith dość już miała Adama, który starał się nad nią zapanować, i odmówiła powrotu. Na jej miejsce Adam dostał piękną i uległą Ewę. A kiedy ich synowie osiągnęli wiek stosowny do ożenku, bardzo praktycznym rozwiązaniem okazały sięrki Lilith. Gdy Adam został wygnany z Raju, Lilith znów z nim obcowała, ale to już zupełnie inna historia. W późniejszym czasie udało jej się wyrządzić wiele zła, między innymi to ona włnie była pramatką wszelkich stworzeń nie z tego świata. Nic dziwnego, że boginki, królowie gór czy elfy są takie zmysłowe!

Lilith, Demon Nocy, znalazła to, czego szukała: stare, lecz dobrze utrzymane gospodarstwo, do którego wiodła aleja umierających lip. Na miejscu wiekowych drzew już dawno powinny były zostać posadzone młode, ale włciciele nie śmieli ich ścinać. Gmina mogłaby zażądać, by zniknęły stąd na zawsze. Wśd nowej zabudowy nie było już miejsca na aleje.

Lilith nie interesowało to ani trochę. Jej wzrok kierował się na dom...

Przybywała z ukrytej groty koszmarów sennych. Ze straszliwych mrocznych siedzib zamieszkanych przez groteskowe, powykrzywiane stwory zrodzone z chorej wyobraźni ludzi.

Wiele setek lat temu pojawił sięd nich najohydniejszy ze wszystkich istot na Ziemi. Mały, zasuszony stwór, który ż już tak długo, że niewiele w nim pozostało z człowieka. I zaiste, Tengel Zły był nieludzki. Jego potworna moc okazała się tak potężna, że wszystkie istoty cienia, zamieszkujące mroczne groty, poddały się jego woli, same nie rozumiejąc, jak mogło do tego dojść. Lilith, samodzielna i samowładna, znienawidziła go, owładnął nią straszliwy gniew, ale było za późno, nikt nie potrafił już odwrócić tego, co się stało.

ciwie demony nie miały nic przeciwko spełnianiu złych uczynków i chętnie usłuchałyby próśb Tengela Złego. Ale nie mogły się pogodzić z tym, że nagle stały się jego niewolnikami.

Ku uldze wszystkich Tengel Zły odszedł. Nie pokazywał się przez stulecia i cienie z nocnych koszmarów, Demony Nocy, sądziły, że najgorsze już minęło.

Tak było do czasu, gdy pewnego dnia jego straszliwe myśli znów wdarły się do ich siedzib, odnalazły Lilith, dumną i wyniosłą, któ z taką rozkoszą Tengel Zły zgnębił przed wiekami. Jego myśli działy jak niezwykle silne zaklęcie, wola Lilith nie potrafiła się oprzeć ich mocy. Potężna władczyni zaczęła odczuwać dumę i poczytywać sobie za punkt honoru spełnianie jego poleceń. Wszystkie demony czciły go teraz jako najwyższego pana.

Zadaniem Lilith było umieszczenie jednego ze swych dzieci, Demona Nocy, w Lipowej Alei. Miał tam ż i donosić Tengelowi, czym zajmują się jej mieszkańcy. Tengel bowiem musiał oszczędzać siły. Pilnowanie Ludzi Lodu za pomocą myśli wymagało ogromnego wysiłku, uszczuplało jego moc. Czekał przecież, aż się obudzi, a wtedy powinien być silny, a nie wycieńczony ciąym śledzeniem poczynań swych nieposłusznych potomków. Obraz przekazany siłą jego woli móciwie pojawiać się jedynie w Dolinie Ludzi Lodu. Ciąe sprawdzanie, gdzie znajdują się jego potomkowie, i kontrolowanie, czy przypadkiem nie czynią czegoś, co wywoła jego niezadowolenie, przekraczało możliwości Tengela. Co prawda niezadowolenie wywoływali bezustannie, ale przecież mogli dopuścić się czegoś wręcz niebezpiecznego.

Dlatego postanowił wysł szpiega. Obojętne mu było, z kim Lilith spłodzi kolejnego Demona Nocy, byle tylko okazał się prawdziwie złym stworzeniem. Kimś podobnym do niego.

Pierwsza część zadania sprawiła Lilith wiele uciechy. Szybko znalazła Demona Wichru, który za wielką gratkę uznał obcowanie choćby przez chwilę z wciąż przepiękną kobietą.

Po tej rozkosznej orgii Lilith była gotowa do odwiedzenia Lipowej Alei.

Sfrunęła na dom, szponami mocno uchwyciła się zwieńczenia dachu. Jej wyczulone zmysły odnalazły idealne miejsce, w którym mogła umieścić potomka. Włnie wydała go na świat i teraz trzymała ukrytego w dłoni. Było to nieduże miękkie jajeczko, nie większe od wiśni. Bez trudu da się je schować.

Jej myśli zaczęły szukać drogi, któ mogłaby dostać się do środka. Znów wzbiła się w powietrze i przefrunęła do jednego z okien na piętrze. Przemieniła swą postać - stała się cienka jak nitka - i bez przeszkód przesunęła się przez szparę przy ramie okiennej, stając w wybranym pokoju.

W łóżku spała mniej więcej dziesięcioletnia dziewczynka, ale Lilith uznała, że to nic nie szkodzi, dziecko i tak nigdy nic spostrzeże, co jeszcze znajduje się w pokoju, bo przecież Demony Nocy są niewidzialne, są tylko postaciami ze złych snów.

W jednym z rogów pokoju pod sufitem wisiała szafka, której nikt włciwie nie używał. Stały w niej ozdobne bibeloty, pamię...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin