Juliusz Słowacki - Sen srebrny Salomei.pdf

(386 KB) Pobierz
10550043 UNPDF
SEN SREBRNY SALOMEI
ROMANS DRAMATYCZNY
W PIĘCIU AKTACH
2
 
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
3
AKT PIERWSZY
Komnata w regimentarskim dworze. Pan regimentarz Stempowski i p. Leon, syn regimen-
tarza, przy stoliku z papierami... Semenko, kozak dworski, siedzi przy progu na ławce, otulony
burką.
REGIMENTARZ
Mój Leonie, już po Ave Marii –
Siadaj waćpan do tych ekspedycji.
Cóż tam piszą z króla kancelarii?
LEON
Rozkazują, byś rozesłał wici
Po Podolu, jako regimentarz,
I z Grzyłowem się łączył Moskalem
Przeciw chłopstwu.
REGIMENTARZ
Odpiszę im z żalem,
Żem nie Moskal; pierwej pójdę na cmentarza,
Niżbym moją moc regimentarską
Miał połączyć z kozacką i carską,
Z którą król mię żąda zaprzyjaźnić.
Chcą, jak widzisz, mocanie, mnie zbłaźnić
Za to, żem był królowi posłuszny.
Cóż tam dalej?
LEON
Raport Gruszczyńskiego.
4
REGIMENTARZ
Czytaj wacan, bo to człowiek jest słuszny
I był dawniej moim szkolnym kolegą,
A dziś w mojej chorągwi mi służy.
Człowiek silnej ręki! człowiek duży!
Takich nie ma już dzisiaj na ziemi!
A są – to ich karty i kieliszek,
Już nie szabla z ogniami złotemi,
Nie koń bawi harcujący przed szykiem.
Jak mi drogi ten święty Franciszek
całuje sygnet
Na pierścieniu dziadowskim z krwawnikiem,
Tak mi drogie serduszko w tym starcu!
Biały starzec – biały – jak kot w marcu,
A tak jeszcze ognisty! – Cóż pisze?
LEON
czytając list
„Ja i moi towarzysze,
Stanąwszy u Czarnego Kurhana,
Stopy jaśnie wielmożnego pana
Całujemy. – Wszystko dobrze nam idzie.
A na wielkiej piramidzie
Nie spisać słowo po słowie,
Co jeszcze zamiarów w głowie
I projektów, i zasadzek. –
Naszliśmy na kilka schadzek
W lesie hajdamackiej czerni,
I tak się moi pancerni
Popisali jak zazwyczaj.
W jednej sotnik pewien, Nyczaj,
Zarąbany; w drugiej sprawie,
Gdzie nam rzecz poszła na rękę,
Przydybaliśmy Tymenkę.
I tak uszedł nam ciekawie,
Że jeszcześmy w zadziwieniu –
Na salamandry w płomieniu,
Na Pliniuszowe bajeczki
Myśl i mentes obracamy.
Widziałem go sam, przy kordzie,
W żupanku ze złotej lamy,
W kontuszu, ze krwią po mordzie
Kapającą jak berberys:
Lecz bestia w żar się rzuciła
5
Tanquam draco. De saeteris
Nie piszę. – Chłopstwo jest czarne,
Krwawe, wściekłe i niekarne,
Wódką i miodem zalane,
Przez popy oszukiwane,
Karmione w cerkwiach proskurą
Śród krwi, mordów, których pióro
Dotknąć się boi w pisaniu.
Powiem też, że dzisiaj rano,
Będąc sam na harcowaniu,
Razem z jutrzenką różaną,
Z ogniem płonącej aurory
Do sławnego Wernyhory
Dotarłem. – Lecz żal się, Boże! –
Stary w samotnym futorze,
Nad którym dęby kołyszą
Swoje złote sybilińskie
Listeczki, niewart tej famy,
Którą pieśni ukraińskie
Rozniosły i z czym się słyszą
W kraju i futor Augura
Do Trofoniuszowej jamy
Nie umysł się – choć i to dziura
W pobliżu dawnych kurhanów,
Pełna starych lir i dzbanów,
Mogłaby, wiatrem przeszyta,
Wydawać sybilne jęki.
Widziałem miecz Doroszenki
I złote końskie kopyta –
Sądzę, że są tylko z miedzi,
W ogniu dobrze pozłocone.
Sam zaś starzec... w jamie siedzi
Spokojnie i rzeczy śnione,
Pełne szumu i zamętu,
Rozpowiada bez talentu
Mięszanym chłopskim językiem.
Żeby zaś był czarownikiem,
Nie wierzę... Gdy na pytanie
De propriis, wielmożny panie,
Plótł mi, zwyczajnie gaduła!
Że mi żonka moja spruła
Kaftanik dawno zaczęty...
Że co do mnie, będę wzięty
Przez dwie chorągiewki w stepie
Jak szczygieł i gil na lepie,
W przerażeniu otrętwiały;
Że prócz głowy będę cały
W grobie: – na te przepowiednie
Spoglądam jako na brednie,
6
Zgłoś jeśli naruszono regulamin