PrologOdkrycie
Doktor Alberto Mazzini, w brązowym tweedowym garniturze i ciemnych okularach wszylkretowych oprawkach, przepchnął się przez hałaśliwy tłum rozgorączkowanychdziennikarzy, którzy okupowali schody wiodące do Muzeum Historycznego |w Boree.
— Może pan coś powiedzieć o tym artefakcie? Czy jest prawdziwy? Czy dlatego pantu przybył? — nalegała jedna z reporterek, podstawiając mu pod nos mikrofon zlogo stacji CNN. — Czy przeprowadzono testy DNA?
Doktor Mazzini był rozdrażniony. W jaki sposób te prasowe szakale siędowiedziały? Niczego na temat znaleziska nie potwierdzono. Zniecierpliwionymruchem ręki odprawił reporterów i operatorów kamer.
— Tędy, doktorze — powiedział jeden z pracowników mu-zeum. — Proszę do środka.Wewnątrz czekała na Mazziniego drobna, ciemnowłosa ko-bieta w wieku okołoczterdziestu pięciu lat, ubrana w czarny spodnium. Zachowywała się niemaluniżenie w obecności sławnego gościa.
Dziękuję za przybycie. Nazywam się Renee Lacaze, jestem dyrektorem muzeum.
Próbowałam zapanować nad prasą, ale,.. — Wzruszyła ramionami. — Węszą wielkie
wydarzenie. Jakbyśmy znaleźli co najmniej bombę atomową.
Jeśli odnaleziony przedmiot jest prawdziwy — rzekł beznamiętnie Mazzini — to
znaleźliście coś ważniejszego niż bomba atomowa.
7
W ciągu minionych trzydziestu lat Alberto Mazzini, jako dyrektor MuzeumWatykańskiego, angażował swój autorytet w orzekanie o autentyczności każdegoważnego znaleziska
0 tematyce religijnej: tablic z wyrytymi napisami, wykopanych w zachodniejSyrii, a przypisywanych — jak sądzono — apostołowi Janowi, pierwszej bibliiVericotte'a... Miał swój udział w wykryciu setek falsyfikatów. Teraz jednakwypoczywał wśród skarbów Watykanu.
Renee Lacaze poprowadziła Mazziniego wąskim piętnasto-wiecznym korytarzem,wyłożonym kafelkami, które zdobiły różnorodne herby.
— Powiedziała pani, że relikwię znaleziono w odkopanym grobie? — spytałMazzini.
— W centrum handlowym... — Lacaze się uśmiechnęła.— Nawet w śródmieściu Boreeroboty trwają dzień i noc. Buldożery dokopały się do czegoś, co w dawnychczasach było zapewne kryptą. Gdyby przy tym nie rozbiły kilku sarkofagów, nigdybyśmy tego nie znaleźli.
Pani Lacaze zaprowadziła dostojnego gościa do małej windy
pojechała z nim na trzecie piętro.
— Grób należał do dawno zapomnianego księcia, który zmarł w tysiącdziewięćdziesiątym ósmym roku. Przeprowadziliśmy bezzwłocznie testy kwasowe ifotoluminescencyjne. Wiek się zgadza. Z początku dziwiliśmy się, że cennarelikwia sprzed tysiąca lat, pochodząca z odległego kraju, została złożona wjedenastowiecznym grobie.
— I do jakich wniosków doszliście? — zainteresował się Mazzini.
— Wygląda na to, że ów książę brał udział w wyprawie krzyżowej. Wiemy, żeposzukiwał relikwii z czasów Chrystusa. — Doszli do drzwi jej biura. — Radzępanu wstrzymać oddech. Za moment zobaczy pan coś niezwykłego.
Artefakt, jak przystało naprawdę cennej rzeczy, skromnie leżał na zwykłym,białym prześcieradle na stole laboratoryjnym.
Mazzini zdjął okulary przeciwsłoneczne. Nie musiał wstrzymywać tchu, ponieważto, co ujrzał, odebrało mu dech. Boże, toż to prawdziwa bomba atomowa!
— Proszę się temu przyjrzeć. Tam jest napis.Dyrektor Muzeum Watykańskiego pochylił się nad przed-8
miotem. Tak, to możliwe. Wszystkie cechy się zgadzały. Napis był po łacinie.Zmrużył oczy, żeby go odczytać. ,Akka, Galilea...". Obejrzał dokładnie całyartefakt. Wiek się zgadzał. Znaki również. Odpowiadały opisowi w Biblii.Dlaczego jednak zostałschowany tutaj?
— To jeszcze niczego nie dowodzi — powiedział.
— Ma pan oczywiście rację. — Renee Lacaze wzruszyła
ramionami. — Ale, doktorze... ja stąd pochodzę. Mój ojciec urodził się wdolinie, podobnie jak jego ojciec i ojciec jego ojjca. Od wieków krążyły tulegendy... na długo, nim ten grób został odkryty. Każde dziecko w Boree znaopowieści o tym, jak relikwia znalazła się przed dziewięciuset laty tu, w Boree.Mazzini widział setki podobnych rzekomych relikwii, tym razem jednak poczułniezwykłą moc promieniującą z przed-miotu leżącego przed nim na stole. Podwpływem przemożnej siły ukląkł na kamiennej posadzce.
Zachował się jak ktoś, kto znalazłby się w obecności JezusaChrystusa.
— Wstrzymałam się z zadzwonieniem do kardynała Per-raulta w Paryżu do czasu pańskiego przybycia — oznajmiłaLacaze.
- Zostawmy Perraulta — odparł Mazzini, zwilżając wy-schni...
zck68