Zbiorowa - Sara w Avonlea 2 - Piesn nocy.txt

(234 KB) Pobierz
nr inw. : K20 - 13589
F 20 IIIp/P
0890000179169
Sara w Avonlea
Pie�� nocy
"       ^ 1988
0 9. 04. 200?        22 04 2002   11 1999
4CL OG.aooar.
1 7 07 2002 2 8. 11. 2002 9S
2 6. 03. 2003 2 9. 04 2003
9. 09. 2003 n
2 0. 06. 2003
77 jj ^ 7 11. 2003
10 L1 25 n.im-     ]
0 9. 03. 2005  , ?/     iflfti
0 4 0 1 2007
B' 90
Cz�� I FIONA McHUGH
Kl�twa rodu Lloyd�w
Prze�o�y�a Magdalena Koziej-Ostaszkiewicz
Cz�� II HEATHER CONKIE
Tajemnica Maryli
Prze�o�y�a Anna Rojkowska
Sara w Ayonlea
Pie�� nocy
Na podstawie serialu telewizyjnego opartego na w�tkach powie�ci Lucy Maud Montgomery
MIEJSKA BffiUSTBfcA PlkSUBHiA w Zabrzu 1(11? P	
to	ZN. KLAS. tfl^J./'
	NR INW. JbS<S*>
Nasza Ksi�garnia
Tytu�y orygina��w angielskich Song of the Night The Materializing of Duncan McTavish
� Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo �Nasza Ksi�garnia", Warszawa 1995
Song of the Night Storybook written by Fiona McHugh. Copyright � 1991 by HarperCollins Publishers Ltd, Sullivan Films Distribution Inc., and Ruth Macdonald
and David Macdonald Teleplay written by Fiona McHugh. Copyright � 1989 by Sullivan Films Distribution Inc. and Fiona McHugh
The Materializing of Duncan McTavish Storybook written by Heather Conkie. Copyright � 1991 by HarperCollins Publishers Ltd, Sullivan Films Distribution Inc..
and Teleplay
fa&UJkeaM�WhM'f'cEJright � 1989
Hjai
by Sullivs 1 Films Distribution Inc,_and Heather Conkie
i
Published by arrangement with H irperCollins Publishers Ltd., Toronto. Based in the Sullivan Films Production produced by Sulliv n Films Inc. in association with|the CBS and the Disney ( hannel with the participation oflrelefilm Canada adapted from"Y.ucy~Maud Montgomery's novels. ROAD TO AVONLEA is the trade mark of Sullivan Films Inc.
Translation � 1995 by Magdalena Koziej-Ostaszkiewicz Translation � 1995 by Anna Rojkowska
� Cover illustration by Ulrike Heyne, Arena Verlag GmbH Wurzburg
Opracowanie typograficzne Zenon Porada
Cz�� I
Kl�twa rodu Lloyd�w
Rozdzia� pierwszy
W tym starym domu by�o co�, co sprawi�o, �e Sara zatrzyma�a si�, zaciekawiona. By� mo�e jej uwag� przyku�a ogromna, naje�ona kolcami brama, kt�ra zdawa�a si� szczerzy� na przechodni�w swoje �elazne z�by. A mo�e zaintrygowa�y j� ciemne �wierki, otaczaj�ce dom ciasnym ko�em, jakby strzeg�y jakiej� niezwyk�ej tajemnicy. To miejsce musia�o by� kiedy� �wiadkiem wielkiej mi�o�ci i wielkiej nienawi�ci. Sara s�ysza�a niemal czyj� szloch, czu�a, i� w tym domu rozegra�a si� jaka� tragedia, a mo�e nawet - zadr�a�a na sam� my�l - ci��y na nim kl�twa.
Sara przystan�a przed bram� tak nagle, �e Felek, cz�api�cy z ty�u z pustym koszem na bielizn�, wpad� wprost na ni�. Straciwszy r�wnowag�, zatoczy� si� na Cecylk�, kt�ra z kolei run�a jak d�uga na ziemi�.
- Na lito�� bosk�, Feliksie Kingu! Nie my�l sobie, �e skoro rodzice wyjechali na troch�, mo�esz si� chuligani�! - beszta�a go Felicja, podnosz�c Cecylk� i otrzepuj�c j� z piachu. Trzynastoletnia Felicja, najstarsza z tr�jki rodze�stwa King�w, uwa�a�a, �e jej obowi�zkiem jest nia�czy� dziesi�cioletni� Cecylk� i sztorcowa� jedenastoletniego
Felka, kt�ry zajmowa� niedogodn� pozycj� �red-niaka.
- Wcale si� nie gu-li-chani� - odpali� Felek, kt�ry nigdy nie umia� wys�owi� si� jak nale�y. - To przez Sar�. Zatrzyma�a si� tak nagle, jakby kto� z�apa� j� za r�k�.
- To ten dom po�o�y� lodowat� d�o� na mym sercu - wyszepta�a Sara wpatrzona w ciemny budynek skryty w�r�d drzew.
Felicja westchn�a.
- Czy zawsze musisz tak dramatyzowa�, Saro? To dom panny Lloyd. I przyjmij do wiadomo�ci, �e domy nie maj� r�k.
Sara nie zwr�ci�a uwagi na sarkastyczny ton Felicji. Wpatrywa�a si� z napi�ciem w du�y, pusty ogr�d za bram�.
- Opowiedz mi o tej pannie Lloyd - poprosi�a.
- No c�... Rodzina Lloyd�w w�a�ciwie za�o�y�a nasze miasto. Wsp�lnie z Kingami, rzecz jasna.
- Kiedy Felicja zaczyna�a si� pyszni�, �e pochodzi z King�w, przypomina�a do z�udzenia sw� ciotk� Hetty. - Jest bogata jak kr�lowa. Miejscowi nazywaj� j� star� lady Lloyd, z powodu jej bogactwa, sk�pstwa i dumy.
- Tylko �e niewiele jej przysz�o z ca�ego tego bogactwa - doda� Felek. - Tata m�wi, �e nikt jeszcze nie widzia� na jej twarzy u�miechu.
- Nikt j e j nie widzia�, ani z u�miechem, ani bez. W ka�dym razie przez ostatnie kilka lat. Nawet j a nie mam poj�cia, jak ona wygl�da
- doda�a Felicja, kt�ra chwali�a si� zawsze, �e zna
8
wszystkich mieszka�c�w Avonlea. - Ej�e, Saro Stanley! Gdzie� ty si� wybierasz?
Sara bowiem podesz�a do okaza�ej bramy i po�o�y�a d�o� na klamce.
- Nie mo�esz tam wej��, to teren prywatny. Sara utkwi�a spojrzenie w g�szczu ogrodu za
bram�.
- A mo�e biedna panna Lloyd nie �yje i nikt
0 tym nie wie - odpar�a.- Nie s�dzisz, �e powinni�my to sprawdzi�?
W oddali, poza zasi�giem wzroku dzieci jaka� zakapturzona posta� wychyn�a z k�py rozszep-tanych �wierk�w. Przemkn�a ku szerokim schodom frontowym, min�a kamienne urny i zastyg�e w kamiennych pozach lwy spoczywaj�ce po obu stronach wej�cia, po czym podesz�a do masywnych drzwi. Schyliwszy si�, po�o�y�a na progu du�� ryb�. Kiedy si� wyprostowa�a, kaptur opad�, ods�aniaj�c zdecydowan�, surow� twarz Peg Bo wen.
Gdy w Avonlea pada to imi�, ludzie zni�aj� g�os. Nikt bowiem nie wie, kim tak naprawd� jest Peg Bo wen. Latem Peg nie mieszka w domu, jak zwykli �miertelnicy, lecz w��czy si� po zielonych polach, �ywi jagodami i sypia pod rozgwie�d�onym niebem. Zim� zamieszkuje ko�law� chatk� w g��bi lasu, kt�r� dzieli z sze�cioma kotami, trzynogim psem, krukiem, szacown� kur�, wypchan� ma�p�
1 ma��, wyszczerzon� w u�miechu czaszk�.
Wieczorami mieszka�cy Avonlea opowiadaj� sobie przy kominkach dziwne historie o Peg Bo-
9
wen. Niekt�rzy twierdz�, �e potrafi zamienia� si� w czarnego kota, a nawet obarczaj� j� win� za kiepskie zbiory czy choroby kr�w. Inni utrzymuj�, �e Peg wie o wszystkim, co dzieje si� w miasteczku i zna najg��bsze sekrety jego mieszka�c�w. Z tych czy innych powod�w ludzie boj� si� Peg Bowen i nazywaj� j� czarownic� z Avonlea. Ale tylko ci, kt�rzy j� znaj� naprawd�, wiedz�, co my�le� o tych plotkach.
Peg Bowen przycisn�a ogorza��, pooran� zmarszczkami twarz do drzwi wej�ciowych i powiedzia�a skrzecz�cym g�osem:
- Przynios�am ci �adn�, t�ust� ryb� i zio�a na reumatyzm. Przyjd� jutro, by nanie�� drewna na opa�. I nie zaniedbuj tej fasoli, kt�r� zasadzi�am, s�yszysz?
Czeka�a, ale nikt nie odpowiedzia�, nawet echo. Peg mrukn�a co� z niepokojem, po czym przy�o�y�a ucho do otworu na listy i zacz�a nas�uchiwa�. Z pogr��onego w mroku wn�trza nie doszed� jej �aden d�wi�k. Peg zmarszczy�a brwi. W�wczas us�ysza�a ostry, suchy kaszel, nic wi�cej. Dla Peg by�a to wystarczaj�ca odpowied�. Skoro kaszle, znaczy, �e �yje, stwierdzi�a, potrz�saj�c g�ow�.
Zamierza�a w�a�nie znikn�� ponownie w�r�d �wierk�w, gdy zamar�a ze zdumienia. G�osy! S�ysza�a g�osy dzieci zbli�aj�cych si� do domu. Peg w�lizgn�a si� bezszelestnie pomi�dzy drzewa i tam zastyg�a w oczekiwaniu.
Sara w�a�ciwie nie mia�a zamiaru wchodzi� do cudzego ogrodu. To by� jeden z tych jasnych,
10
s�onecznych porank�w, kt�re rodz� dobre samopoczucie i dobre ch�ci.
Poprzedni wiecz�r Sara sp�dzi�a ze swoimi kuzynami na ich farmie. Urz�dzali sobie r�ne zabawy, �artowali, a stary dom rozbrzmiewa� ich �miechem.
Nie zawsze tak bywa�o. Gdy Sara przyjecha�a do Avonlea, ma�ej miejscowo�ci na Wyspie Ksi�cia Edwarda, zosta�a przyj�ta ch�odno i podejrzliwie. W�wczas by�a dla kuzyn�w obc� dziewczynk� przys�an� z Montrealu przez ojca, kt�ry zbankrutowa� i straci� dobre imi�. Jako� uda�o jej si� znie�� te pierwsze, okropne dni i noce. A potem samotna dwunastolatka odnalaz�a w du�ej, solidarnej rodzinie King�w ciep�o i blisko��, kt�re dot�d zna�a jedynie z ksi��ek. Z�y�a si� ze swoimi kuzynami i polubi�a szar� codzienno�� rodzinnego �ycia. Lubi�a nawet nie ko�cz�ce si� porady cioci Jany. Ciocia Jana tak cz�sto klarowa�a swym dzieciom, co maj� robi�, a czego nie, �e nie by�y w stanie spami�ta� cho�by po�owy tych instrukcji i szczerze m�wi�c - nawet nie pr�bowa�y.
Tego ranka, gdy z koszem pe�nym starych ubra� wygramolili si� z powoziku, ciocia Jana znowu zacz�a komenderowa�:
- Zostawcie te rzeczy w ko�ciele w misyjnym pudle na dary, a potem szybko maszerujcie do cioci Hetty, bo ju� na was czeka. Cecylko, kochanie, nie zapomnij, prosz�, �cieli� rankiem ��ka.
II
Macie by� grzeczni u cioci. Pami�tajcie - chod�cie spa� o przyzwoitej porze i...
Na szcz�cie wujek Alek w tym momencie cmokn�� na konia i pow�z ruszy� - wujostwo wybierali si� do Charlottetown, gdzie zamierzali zosta� par� dni - ciocia Jana musia�a wi�c zadowoli� si� ostatnim napomnieniem:
- Nie marud�cie po drodze!...
Sara wraz z kuzynami pomacha�a wujostwu na po�egnanie i nawet przez my�l jej nie przesz�o, �e mog�aby nie us�ucha� przestr�g ciotki. Ale kiedy mija�a wysok� bram� Lloyd�w i poczu�a na sercu �w lodowaty dotyk, natychmiast zapomnia�a o wszelkich ostrze�eniach.
Gdy bieg�a szybko cich� alej�, pomy�la�a sobie, �e ciocia Hetty zd��y�a ju� pewnie nakry� do obiadu i wyrzeka jak rozgdakana kura na ich niepunktualno��. Kiedy jednak Felek przepchn�� si� obok niej przez bram� i pogna� do przodu, wo�aj�c, �e �dziewuchy maj� pietra", Sara nie mog�a si� powstrzyma� i pobieg�a za nim.
- Ja tam si� wcale nie boj� - powiedzia�a zdyszanym g�osem, gdy uda�o jej si� go dogoni�. - Je�eli w domu s� jakie� trupy, zamierzam pierwsza je zobaczy�.
- Trupy?! Kto tu m�wi o trrrupach? - zawo�a� Felek, kt�rego zacz�a opuszcza� odwaga.
- Przecie� panna Lloyd mo�e ju� nie �y� od -lat. Mo�e le�y tam sztywna i zimna, a nikt o tym nie wie. Mo�e odnajdziemy jedynie wyschni�ty szkielet?
- Sz-sz-szkielet. Ale� S-s-saro... - zaj�kn�� si� Felek.
Sara jednak bieg�a dalej.
Felek zatrzyma� si� po�rodku wysadzanej drzewami alei, czuj�c, �e ciarki przechodz� mu po plecach ze strachu. Dopiero teraz u�wiadomi� sobie, �e wok� panuje niesamowita cisza. S�ysza� tylko sw�j oddech. Serce wali�o mu jak m�otem.
S�o�ce uciek�o nagle za chmur�. Na drog� zakrad�a si� ciemno��, kt�r...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin