Słowacki Juliusz Mazepa.rtf

(147 KB) Pobierz
Mazepa

Juliusz Slowacki

Mazepa

 

TRAGEDIA W PIĘCIU AKTACH

 

 

 

OSOBY:

KRÓL JAN KAZIMIERZ

MAZEPA, dworzanin króla

WOJEWODA

AMELIA, żona wojewody

ZBIGNIEW, syn wojewody z pierwszego małżeństwa

CHMARA, dworzanin wojewody

CHRZĄSTKA, dworzanin wojewody

KASZTELANOWA

Pokojowi królewscy, szlachta, ludzie wojewody, ksiądz etc.

Scena w zamku wojewody.

 

 

AKT PIERWSZY.

SCENA I

 

Sala oświecona jak na bal.

WOJEWODA, ZBIGNIEW, potem KASZTELANOWA

WOJEWODA

A przy moździerzach trzymać zapalone lonty. -

Waść mi, panie Zbigniewie synu, zajrzyj w kąty,

Czy wszystko jak potrzeba na królewskie gody.

do wchodzącej KASZTELANOWEJ

Mościa kasztelanowo, mam wielkie powody

Cieszyć się, że cię widzę w zdrowiu i w świeżości.

KASZTELANOWA

Jakże mi pięknie zamek wygląda waszmości.

Co lamp! co pozłotowin! - A gdzie aści żona?

WOJEWODA

Dotychczas niegotowa i nieprzystrojona -

A to mój syn zastąpi ją tu przy asińdźce.

Pójdę tymczasem z wieży zajrzeć na gościńce,

Czy się już król nie toczy po drodze lipowej.

Zbigniewie, atentuj się waść kasztelanowej

I baw jaśnie wielmożną.

KASZTELANOWA

do Zbigniewa

Waść przyjeżdżasz z Padwy?

ZBIGNIEW

Nie, mościa dobrodziejko, już z wojska.

KASZTELANOWA

 

Doprawdy?

Waść w wojsku?

ZBIGNIEW

Tak, rotmistrzem zostałem pancernym.

KASZTELANOWA

Strzeż mi się waść, bo zaraz zostaniesz niewiernym,

Płochym, uwodzicielem, jak wszyscy rotmistrze.

ZBIGNIEW

Broń Boże!

KASZTELANOWA

Masz oczęta, co się błyszczą bystrze,

Ale coś trochę mgliste i afekcjonalne.

I cóż to jest waćpanu? ... ot, w pancerz cię palnę

Wachlarzykiem i wszystko serduszko wyśpiewa. -

Mówże mi co o Włoszech asińdziej.

Słychać zgiełk za sceną.

WOJEWODA

Cholewa!

Panie Cholewa, co tam za wrzask? Panie Chmara!

Mości Chrząstko! czy wszystkich diabli wzięli? - Wiara!

Szablice dzwonią, trzeba iść pacyfikować.

Wychodzi.

 

SCENA II

 

ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, PAN CHRZĄSTKA

wchodzący innymi drzwiami

CHRZĄSTKA

Gdzie wojewoda?

 

KASZTELANOWA

Chciej nas wać zainformować,

Co to za krzyk?

CHRZĄSTKA

Zdarzenie, mościa dobrodziejko,

Bardzo smutne.

KASZTELANOWA

A powiedzże?

CHRZĄSTKA

Bryka za bryką

Wjechała na dziedziniec, mościa dobrodziko.

Z tych bryk wysiadło szlachty, panów co niemiara.

Jednych prowadził pan marszałek ziemski Szczara,

Lubomirszczyk zajadły, rokoszanin, śmiałek;

Drugim pan Olgopolski przywodził marszałek,

Babińcowym nazwany, bo trzyma z królową.

Zeszli się, mościa pani, przed bramą zamkową

Owi dwaj marszałkowie, a każdy jak patron

Caudy swej przyjacielskiej, amicos i matron.

KASZTELANOWA

Proszę waćpana, nie leź w łacinę jak w błoto.

CHRZĄSTKA

Obu więc tym marszałkom przeciwnym szło o to,

Który z nich krok najpierwszy ma mieć do przedsienia;

Lecz jako oba grzeczni, więc bez ubliżenia

Jeden drugiemu, oba, mając czapki w rękach,

Nuż się kłaniać, we dwoje giąć się jak na mękach;

Próżno obu łysiny mroził księżyc chłodny,

Jeden krzyczał:"Niegodny! " - i drugi:"Niegodny! "

 

I byłyby na wieki trwały te respekta,

Gdyby jeden z baczących na te kontrefekta

Jezuickiej grzeczności nie był krzyknął z brzucha:

"A weźże, panie Szczara, krok i nakryj ucha ".

Co słysząc Olgopolski, jak piorun z obłoku

W bramę - co widząc, równie accelerans kroku

I pan Szczara uczynił. - Waćpani się spytasz,

Co się stało? - Jak razem wstąpili w korytarz,

Tak i razem ugrzęźli, brzuch z brzuchem, nos z nosem;

Próżno ich szlachta częstym szturchańcem i głosem

Podżega i na dalsze zaprasza pokoje -

Nie mogą - więc myśl wzięto secare na dwoje

Zaciętych inimicos, więc błysnęły szable.

Jako więc w ciasnym porcie dwa wielkie korable,

Które fortunam niosą, przed burzliwym gromem...

WOJEWODA

za sceną

Rozbić mur, niechaj wejdą ichmoście wyłomem.

Panie Chmara! rozwalić mur!

KASZTELANOWA

O! krotochwila.

Chrząstka wychodzi.

 

SCENA III

 

ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, wchodzi AMELIA.

KASZTELANOWA

Cóż to jest za dzieweczka? Ze skrzydeł motyla

Trzewiczki ma;na głowie bez żadnego fiocha.

 

ZBIGNIEW

To, mościa dobrodziejko, jest moja macocha.

KASZTELANOWA

Ta młodziutka? To jeszcze dziecko!

do Amelii

A proszę cię,

Bądźże mi przyjaciółką, moje piękne dziecię.

Uważaj mię jak swoją. - Cóż? jaka ty ładna!

A to, panie Zbigniewie, cud! - z sąsiadek żadna

nie wyrówna. -Nie płoń się, starej wolno mówić.

Trzeba ci było muszek wiosennych nałowić,

Oberwać im skrzydełka i upstrzyć twarzyczkę.

Nadto białą we włosach zatknęłaś różyczkę,

Nadto białą. - To jeszcze dzieciątko niewinne. -

Panie Zbigniewie, czy masz respekta powinne

Dla takiej młodej matki? jakże wy z nią razem?

To dziwnie, waszeć mi się zdajesz zimnym głazem,

Atentujże się wasze tej młodziutkiej matce.

do Amelii

Tobie tu jak białemu gołębiowi w klatce;

Ten zamek bardzo smutny, tobie trzeba słońca.

Cóż - czy cię nudzi starej gawęda bez końca?

Powiem ci coś miłego:tu z królem przybywa

Pan Mazepa.

AMELIA

Któż to jest?

KASZTELANOWA

Jak to, nieszczęśliwa!

Ty nigdy nie słyszałaś o panu Mazepie?

 

AMELIA

Nie, mościa dobrodziejko.

KASZTELANOWA

Ja ciebie oślepię,

Jak ci zacznę o złotym mówić sowizdrzale,

A może twoje czyste serduszko rozpalę

Ogniem nieugaszonym. - Obaczysz go sama.

Serce jego otwarte jak przejezdna brama:

Jedna wjeżdża, a druga wyjeżdża za wrota...

Spojrzenia jego na kształt kowalskiego młota

Ciągle w biedne serduszka uderzają, tłuką

Ta miazgę. - Niech to będzie asińdźce nauką.

Walą z dział.

AMELIA

O Boże, król!

KASZTELANOWA

Nim wejdzie, mamy czasu dużo,

Tam na ganku pan Pasek, z powagą papużą

I z wielkim stał papierem - ba! to mówca śliczny

Przygotował dla króla wiersz makaroniczny.

O czymże ja mówiła, mościa dobrodziejko? ...

Ha! - Otóż paź Mazepa... jeszcze mu czuć mleko

Pod nosem, a już o nim tyle rzeczy plotą.

 

SCENA IV

 

Ciż sami, MAZEPA włazi oknem nie widziany przez aktorów.

KASZTELANOWA

Wystaw ty sobie, co to za sowizdrzał! co to

 

Za urwis ten Mazepa!

MAZEPA

na stronie

Ba, tu o mnie mowa.

KASZTELANOWA

Wystaw sobie, co to jest za przewrótna głowa!

Co to za wróg niewieści! Węża wziął za godło...

Raz kochanek włosami kazał wypchać siodło...

MAZEPA

kłaniając się kasztelanowej nagle

Fałsz, mościa dobrodziejko - proszę nie dać wiary.

KASZTELANOWA

Jakże tu pan przyszedłeś?

MAZEPA

Z księżycem przez szpary.

Lecz w czas przychodzę bronić własnego honoru.

KASZTELANOWA

Lecz jak tu pan przyszedłeś?

MAZEPA

Jak motylek dworu

Przez okno, mościa pani.

KASZTELANOWA

Ba, kłamcy masz minę;

Okno wysokie.

MAZEPA

Z włosów mam różnych drabinę.

KASZTELANOWA

Z włosów kochanek?

MAZEPA

 

Tak jest.

KASZTELANOWA

Lecz czemuż przez szyby,

Nie przeze drzwi?

MAZEPA

Bo we drzwiach jest pan Pasek, niby

Cerber z trzema głowami - krew się w żyłach ścina,

Co jedna skończy mówić, to druga zaczyna...

Myśląc, że to się nigdy nie skończy - uciekłem.

KASZTELANOWA

Już ja widzę, że waćpan ten dom zrobisz piekłem,

Że tu waćpan przez okno wniesiesz niepokoje.

MAZEPA

Skądże tak zła opinia?

KASZTELANOWA

Ja bardzo się boję

Waszej niestateczności. - Niech nas Bóg ochrania,

Waszeć nigdy nie możesz być bez zakochania.

Lecz tutaj warto by się rozkochać ze skruchą...

Jak się zakochasz, to mi powiesz w kim - na ucho -

Ja stara cię nie zdradzę...

MAZEPA

z ręką na sercu

Paź aśćkę przekona...

 

SCENA V

 

Ciż sami, KRÓL, WOJEWODA i wiele szlachty

WOJEWODA

 

Oto jest, najjaśniejszy panie, moja żona,

Która ci się pokornie do kolan uniży.

A to - kasztelanowa Robroncka ze Spiży.

A to - mój syn jedynak, twej potencji sługa.

KRÓL

Cóż to? Paź tu?

MAZEPA

Oracja była bardzo długa,

Nie chciałem się rozczulić, wnet mi oczy mokną -

Wszedłem przez okno...

KRÓL

Strzeż się wylecić przez okno.

MAZEPA

W szczęśliwsze pozwól, królu, ufać horoskopy.

KRÓL

do wojewodziny

Pani, racz mi dać rękę. - Te ogniste stropy

Prawdziwie empirejskim zdają się obłokiem,

A ty, wojewodzino...

Kończy do ucha komplement.

WOJEWODA

Za królewskim krokiem,

Mości panowie, proszę - proszę - bardzo proszę. -

Wychodzą wszyscy, oprócz Mazepy, na dalsze pokoje.

 

SCENA VI

 

MAZEPA

sam

 

O, dziwny świat! ten młody rotmistrz przy macosze

Tak cudownej, a zimny jak lód się wydaje,

Gdy ja, ledwom ją ujrzał, już mi serce taje...

Już chciałbym albo żyć z nią - albo umrzeć dla niej.

Mościa kasztelanowo! o, zgadłaś waćpani,

Że tu przyjdzie w miłości zapisać się wiecznik.

Zacznę jak słońce, może skończę jak słonecznik -

Ona mi będzie serce obracać oczyma.

WOJEWODA wchodzi.

WOJEWODA

Cóż to - czy mój stół żadnych względów nie otrzyma?

Proszę, wielmożny panie, nie pogardzaj strawą.

Mazepa kłania się i odchodzi.

 

SCENA VII

 

WOJEWODA, CHMARA

WOJEWODA

Panie Chmara, w ogrodzie czy od lamp jaskrawo? ...

CHMARA

Już się palą...

WOJEWODA

Wyłamać zaraz tę przegrodę.

Niech król zobaczy dobrze w zamku wojewodę.

Niechaj mu będzie jasno - cóż - wyjąć tę ścianę...

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin