Antonio Labriola – Socjalizm włoski (1890 rok).pdf

(98 KB) Pobierz
Socjalizm włoski
Antonio Labriola
Socjalizm włoski
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Antonio Labriola – Socjalizm włoski (1890 rok)
Artykuł Antonio Labrioli „Socjalizm włoski” (Il
socialismo italiano) został opublikowany w piśmie
„Sozialdemokrat” i przedrukowany w „Fascio
Operaio” z 17 sierpnia 1890 w tłumaczeniu
Pasquala Martignettiego.
Podstawa niniejszego wydania: Antonio Labriola,
„Pisma filozoficzne i polityczne”, tom 2, wyd.
Książka i Wiedza, Warszawa 1963.
Tłumaczenie z języka włoskiego: Barbara
Sieroszewska.
– 2 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288106003.001.png
Antonio Labriola – Socjalizm włoski (1890 rok)
„Włochy są obecnie, po Hiszpanii, najbardziej rewolucyjnym krajem na świecie. Jest tutaj coś,
czego gdzie indziej brak: młodzież pełna energii i pasji, pozbawiona majątku i perspektyw, która mimo
swego mieszczańskiego pochodzenia nie jest tak moralnie i intelektualnie zgnuśniała, jak młodzież
innych krajów.
Dziś na złamanie karku i w sposób desperacki rzuca się ona z naszym programem w socjalizm
rewolucyjny ”.
Proroctwo to, które wyszło spod pióra Michała Bakunina, w liście pisanym w roku 1872 do
Francesca Mory w Madrycie, nie urzeczywistniło się do tej pory i nic nie wskazuje na jego realizację w
bliskiej przyszłości.
Bakunin nie był prorokiem; wynika to w sposób niewątpliwy z ograniczoności ludzkiej. Że
natomiast chciał uchodzić za proroka, był to słaby punkt jego i jego doktryny, słaba strona całej jego
działalności, zwłaszcza we Włoszech, gdzie przez długie lata miał swoją główną kwaterę.
Od tej pory upłynęło 18 lat i doświadczenie jasno wykazało wielu, jeśli nie wszystkim, że to, co
Bakunin wówczas głosił, było tylko snem. Ci spośród żyjących socjalistów włoskich, którzy mają
możność porównania warunków miejscowych z zagranicznymi, twierdzą otwarcie, że co najwyżej
doszliśmy do momentu, w którym można wszcząć propagandę socjaldemokratyczną z pewnymi
widokami powodzenia; że po wielu bezowocnych wysiłkach teraz dopiero możemy dopomóc słowem i
czynem partii robotniczej, powstającej mimo tylu trudności, i wprowadzić ją teoretycznie i praktycznie na
drogę międzynarodowego ruchu robotniczego. Szczupły jest zastęp socjalistów włoskich o odpowiednim
przygotowaniu naukowym, niewielkie są siły włoskiej partii robotniczej; ale ani partia, ani jej teoretycy
nie kroczą po linii, która w czasach Bakunina wydawała się tak jasna i niewątpliwa.
Chaotyczne były początki socjalizmu we Włoszech. W rzeczywistości to, o czym mówił Bakunin
w cytowanych powyżej słowach, nie było muzyką przyszłości, lecz jedynie refrenem piosenki, która już
zaczynała wychodzić z mody. Bakunin błędnie uważał to, co dzięki ówczesnym okolicznościom
pojawiało się na powierzchni życia politycznego, za odbicie rewolucji fermentującej już w najgłębszych
warstwach społecznych. Młodzież wielkoduszna i niedoświadczona wierzyła naiwnie w to, co wyczytała
w książkach – że mianowicie rewolucja socjalna przyjdzie nieodwołalnie i bezpośrednio po rewolucji
politycznej. Czyż nie dokonali cudów ochotnicy Garibaldiego? Czemuż więc nie miałyby nastąpić cuda
inne, większe jeszcze, i cały naród nie miał stanąć pod bronią? Czyż Garibaldi, niezrównany przyjaciel
ludzkości, nie widział w Międzynarodówce słońca przyszłości?
Jakąż trwałość można było przypisywać monarchii, która zdawała się opierać wyłącznie na
osobistej popularności króla-patrioty? Czyż lewica parlamentarna nie była uważana za przednią straż
rewolucji?
Czyż wielki myśliciel, największy z konspiratorów, Mazzini, nie stworzył sam jeden, pismem i
czynem, wielkiej szkoły i potężnej partii? Czemuż więc nie pójść dalej naprzód?
Precz ze wszystkimi względami przezorności: stąd, ze starożytnej ojczyzny cywilizacji, weźmie
początek nowy świat! Tak to się wówczas politykowało o socjalizmie jako o nowym akcie rewolucji
liberalnej, a raczej jako o duplikacie jej samej. Kapitał wydawał się czymś w rodzaju Bastylii, którą
można obalić w jeden dzień. A ustrój własności – tyranem, któremu po prostu ścina się głowę.
W rzeczywistości sprawy włoskie przybrały zupełnie inny bieg. Zamiast armii ochotniczej mamy
teraz nader uciążliwy system wojskowy oparty na wzorach niemieckich. Monarchia, mocno związana z
siłami konserwatywnymi, konsoliduje się wewnętrznie za pomocą zręcznego manewrowania rządami
parlamentarnymi i pozorną demokratyzacją. Budżet państwowy wzrósł w dwójnasób, a wielka burżuazja
nieustannie się rozrasta. Głos opozycji parlamentarnej, z nielicznymi wyjątkami, zamilkł w obliczu
Crispiego, który stał się dyktatorem z własnego wyboru. Podczas gdy nędza proletariatu pogłębia się, a
wraz z nędzą wzrasta emigracja i niezadowolenie, w Afryce wyrzuca się miliony za milionami na użytek
handlarzy niewolników nowego pokroju. Mazzińczycy są już tylko konspiratorami, a wielu z nich stało
się umiarkowanymi socjalistami. Obiecywana rewolucja nie przyszła, a wielu czołowych socjalistów
nawet bez pomocy specjalnych ustaw, tylko przy wykrętnej interpretacji prawa powszechnego musiało – i
musi – pokutować w domu obłąkanych, ciężkim więzieniu czy na zesłaniu za zbrodnię niewczesnego
idealizmu. Nienawiść drobnej i wielkiej burżuazji w stosunku do niespokojnych mas proletariackich
– 3 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288106003.002.png
Antonio Labriola – Socjalizm włoski (1890 rok)
pogłębia się jeszcze na skutek wpływów patronatu biurokratycznego, municypalnego i parlamentarnego,
sprzyjających właśnie burżuazji. Wszystko to tym bardziej uderza, że obecnie od lat u steru stoi lewica,
niegdyś rewolucyjna. Znamienny dla jej dojścia do władzy jest fakt, że weszła do rządu po to, by
przeszkodzić przejęciu kolejnictwa przez państwo! Słowo „rozkład” jest na ustach wszystkich, ale
obiecywana przez Bakunina rewolucja nie przychodzi. Niewątpliwie brak jej jeszcze – jak to on sam
wyznał naiwnie w wyżej cytowanym liście – „idei i organizacji”, dwóch rzeczy, które wielu wyznawców
Bakunina i wielu radykałów chętnie wyczarowałoby zaklęciem, a które w rzeczywistości z takim trudem
trzeba przygotowywać.
Tymi warunkami dadzą się wytłumaczyć pewne fakty bardzo niemiłe, które inaczej trudno byłoby
zrozumieć.
Odkąd we Włoszech powstała prawdziwa partia robotnicza (Mediolan 1882), podnosi się
przeciwko niej opozycja z trzech różnych stron: ze strony rządu, demokratycznego mieszczaństwa i
przygodnych rewolucjonistów, bez względu na to, czy nazywają się anarchistami czy inaczej.
Rząd wypróbował, zależnie od sytuacji, wszelkie możliwe sposoby prześladowania i kuszenia; z
demokratami partia robotnicza nieraz wodziła się za łby, zwłaszcza w Mediolanie; anarchiści zawsze i
wszędzie przeciwko niej protestowali. Cóż więc dziwnego, że organizacja partii postępuje tak powoli i że
wielu proletariuszy, którzy albo żyją w odosobnieniu, albo mają skłonność do fantazjowania, staje się
łupem demagogii partii burżuazyjnych? W niedawnych wyborach municypalnych partia robotnicza Włoch
północnych pozostała niemal wszędzie w mniejszości, nawet w samym Mediolanie, gdzie wybrany został
Gnocchi-Viani, i to częściowo dzięki poparciu demokratów.
W Rzymie, mimo energicznej propagandy socjalistycznej, mimo długotrwałego, uporczywego
kryzysu, nie istnieje do tej pory żadna normalna robotnicza organizacja partyjna. 35 stowarzyszeń – o
charakterze drobnomieszczańskim – które jako zrzeszenia zawodowe, wzajemnej pomocy, wytwórcze itp.
dbają o interesy odnośnych grup robotniczych, zdobyły się na wspólną akcję raz jeden, mianowicie w
ubiegłym roku w związku z rozszerzeniem administracyjnego prawa wyborczego. Dzięki nowości tej
sprawy, w całych Włoszech zaczęły się zarysowywać robotnicze programy wyborcze, które chciałyby
wstrząsnąć niebem i ziemią. Wszystkie 35 stowarzyszeń rzymskich, które dysponowałyby około 10 000
głosów, pozwoliły sobie narzucić kandydatów przez ogólny komitet wyborczy, który początkowo miał
założenia wyłącznie antyklerykalne; i ośmiu robotników, wybranych ostatecznie, stanowiło w Radzie
Miejskiej Rzymu niejako skromną sekcję demokracji mieszczańskiej.
Wszystko to świadczy o niedojrzałości intelektualnej i braku doświadczenia; możliwe też, że jest
to objaw tchórzliwości i tradycyjnej uległości ze strony robotników. Ale ze strony burżuazji jest to
zręczne wykorzystanie niedoświadczenia, ducha kumoterstwa i zazdrości.
Niewielki zastęp szczerych anarchistów i socjalistów, mocno zdegustowanych tą sytuacją, często i
chętnie intonuje pieśń rewolucyjną, obawiając się, i nie bez racji, że burżuazja usiłuje skorumpować
ducha proletariatu i zawładnąć nim. W ubiegłym kwietniu czynili oni wysiłki stworzenia w Rzymie ligi,
dwa razy zgromadzenie zakończyło się okrzykiem: „Do broni!” Obecnie liga istnieje, ale czegóż to nie
czyni policja, aby sprowokować niezgodę i zabić zaufanie! Robi jeszcze coś więcej: mając w ręku spisy
zatrudnionych w warsztatach i fabrykach, odsyła bezrobotnych do stałych miejsc zamieszkania albo
pomaga malkontentom emigrować do Ameryki.
Podczas gdy tu i ówdzie, acz powoli, formuje się partia robotnicza, rząd usiłuje, posługując się
wszelkimi sposobami ostrożnej korupcji, przerzedzić szeregi partii i osłabić jej ducha oporu, łagodząc
chwilowo niektóre najbardziej palące bolączki. Dwa lata temu Rzymskie Stowarzyszenie Emancypacji ,
założone przez murarzy, wiele zajęcia dostarczyło policji i przedsiębiorcom w chwili wybuchu strajku
budowlanego. Z tego stowarzyszenia, które wówczas uchodziło za centrum agitacji socjalistycznej,
powstało z kolei zrzeszenie wytwórcze i zaczęło się cieszyć niebawem przychylnym poparciem.
Udzielano mu wszelakiej pomocy. Obecnie znaczna liczba członków zrzeszenia udaje się do Grecji, gdzie
podejmuje prace przy budowie kolei, a rząd dopomaga usilnie tym przedsięwzięciom. Jednym słowem,
dawni agitatorzy, obdarzeni 5 000 lirów, z wdzięczności zamianowali p. Crispiego swoim członkiem
honorowym.
– 4 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288106003.003.png
Antonio Labriola – Socjalizm włoski (1890 rok)
Przykład jest zaraźliwy i choroba może niebawem stać się epidemiczna. Niespokojny element
dniówkowych w Romanii domaga się również pracy przy budowie kolei w Grecji, a ponieważ przewodzą
im znani agitatorzy, rząd wyłożył na kaucję dla nich 80 000 lirów. I czemuż nie? Czyż pan Crispi, a i sam
król również nie popierali już poprzednio tego samego stowarzyszenia? Cóż innego myślał król, kiedy
dwa lata temu oświadczył publicznie, że za swego panowania rozwiąże kwestię socjalną? Czyż Włochy
nie są krajem katolickim i czy nie można zatem żywić nadziei na przywrócenie dóbr martwej ręki na
podstawie nieodpowiedzialności finansowej i „zatroszczyć się” o los tych spośród robotników, którzy są
na drodze do stania się socjalistami, zapewniając im zatrudnienie przez państwo?
Ludwik Blanc napisał gdzieś, że biedni robotnicy z tego czegoś odległego, co nazywamy
przyszłością , widzą tylko maleńką cząstkę, która się zwie: jutro . Przypuszczalnie tak samo myślało 14
przedstawicieli komunalnych Romanii, kiedy po wypadkach w Conselice (o których już się więcej nie
słyszy) udali się do Rzymu, prosząc rząd o dostarczenie pracy bezrobotnym z ich okręgu. Burmistrz z
Lugo, znany republikanin , prosił dla swego miasta o budowę koszar !
To się nazywa „prawo do pracy” – frazes modny obecnie we Włoszech. Ale można by to też
nazwać: kupowanie popularności na koszt państwa !
Bakunin był zaiste niedoskonałym filozofem historii i psychologiem narodów raczej
powierzchownym!
– 5 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288106003.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin