Szostak Pierwsza taka drużyna.txt

(25 KB) Pobierz
WIT SZOSTAK

pierwsza taka dru�yna

Dziesi�tki pie�ni i sag s�awi�o czyn ich i bohaterstwo, z jakim zabili smoka 
Serapa. A zacz�o si� tak:
Z po�udniowych krain, znu�ony s�o�cem i soczyst� winoro�l�, przyw�drowa� do 
Mi�dzyg�rza smok. Szed� przez sio�a i miasta, co jaki� czas czerni�c p�omiennym 
oddechem szopy i mosty. Szed� nie niepokojony przez nikogo, Mi�dzyg�rzanie nie 
wiedzieli, jak powstrzyma� jego niszcz�cy marsz. Szed�, wyprzedzany przez 
opowie�ci z rozstaj�w i gaw�dy w ober�ach. Pojawia� si� znienacka jak zaraza, 
cho� zapowiadany przez kupc�w i wagabund�w. Po dotarciu do p�nocnych krain 
Mi�dzyg�rza �ukiem omin�� miasto Aspis i ruszy� ku G�rom W�owym. 
Wtedy to zaniepokojony w�adca Aspis rozes�a� herold�w po kr�lestwie, by zebrali 
dru�yn�, co zabije gro�nego gada. Ludno�� ba�a si� wychodzi� z chat, pustosza�y 
trakty, wymiecione opowie�ciami pe�nymi grozy. Do stolicy za� przybywali 
�mia�kowie, kt�rzy s�dzili, �e ich si�a i m�stwo pomog� zg�adzi� poczwar�. Serap 
by� pierwszym smokiem, jaki zapu�ci� si� do Mi�dzyg�rza. Nie znano tam wi�c 
�adnych smokob�jc�w ani pogromc�w, kt�rych do�wiadczenie wspomog�oby w walce z 
gadem. Ani mog�oby od spotkania ze smokiem odstraszy�.
Wreszcie Wielki �owczy bez trudu wybra� spo�r�d wielu �mia�k�w pierwsz� dru�yn�, 
kt�ra ruszy�a na P�nocne Bagniska, gdzie pono� zapad� znu�ony gad. 
Czterech by�o m�czyzn, kt�rych Wielki �owczy uzna� za szczeg�lnie godnych i 
zdolnych do wype�nienia ba�niowego celu. Kurkuma, najstarszy wiekiem, krzepki 
Po�udniowiec, co twierdzi�, �e zna si� na smokach, za� Serapa tropi a� od 
Bogertii. By� milcz�cy i szczup�y Wrzosiec z Lacerty, posta� dziwnie ma�om�wna i 
sw� tajemnic� celebruj�ca, o kilka lat od Kurkumy m�odszy. By� te� szlachetny 
Kaleb, rycerz aspiski i arystokrata, kt�rego czyny wojenne odstrasza�y rywali na 
turniejach. Wreszcie najm�odszy, m�odzieniec Oczar, zaprawiony wojak, kt�ry mimo 
dwudziestu wiosen z niejednego pieca chleb jada� i niejedn� blizn� m�g� si� 
poszczyci�. 
I ruszy�a pierwsza taka dru�yna, by da� pocz�tek pi�knej legendzie, a i wz�r 
stworzy� na nast�pne dziesi�ciolecia, kiedy to wielkie smoki cz�ciej mia�y po 
Miedzyg�rzu w�drowa�. 
�mia�kowie ruszyli na p�nocny zach�d. Z pocz�tku mierzyli si� nieufnymi 
spojrzeniami i gadali niewiele. Wrzosiec milcza� ironicznie, �mi�c fajk� na 
gnomsk� mod��, co nie dziwi�o nikogo, gdy� w Aspis, le��cym opodal Baraghonu, 
cz�sto spotyka�o si� niskich i kud�atych kowali, kt�rzy zachwalali swoje wyroby, 
pal�c wykwintne tytonie. Kaleb zachowywa� wynios�y dystans, z godno�ci� 
obracaj�c pos�gowe oblicze to ku jednemu kompanowi, to ku drugiemu. Kurkuma, 
obcy i niesw�j, trzyma� si� na uboczu. M�odzik Oczar najbardziej mo�e skory do 
rozmowy wola� bez powodu nie indagowa� starszych i bardziej do�wiadczonych 
towarzyszy.
Mijali wioski i ma�e miasteczka. Wdzi�czny lud podejmowa� ich kasz� ze 
skwarkami, piwem i g�ogowym winem, Kurkuma pija� je jedynie z grzeczno�ci, 
wspominaj�c rodzime, rubinowe trunki; pozostali z przyjemno�ci�. Przestraszone 
spojrzenia wie�niak�w wskazywa�y im drog�, prowadz�c� na P�nocne Bagniska, kraj 
zabobonu �ywi�cego si� magiczn� zawiesin� b�ot. Jedynie Oczar, pochodz�cy z 
region�w pobliskich trz�sawiskom, oswojony by� z gro�nym ba�niowym 
nieumiarkowaniem tamtejszych poda�. Przekroczyli Agamur�, pod��aj�c tropem 
smoka, szlakiem wypalonych m�yn�w, gosp�d i zagajnik�w. Wreszcie, brn�c w 
wilgotnym jesiennym powietrzu przesyconym woni� spalenizny, dotarli do Bia�ej 
Wody. Wodospady zlewaj�ce si� na r�wnin� z trz�sawisk tworzy�y tu rozszemran� i 
skoczn� Agamur�. 
Obozowali pod rozhukan� wod�, w�r�d mokrego py�u, unosz�cego si� wok� 
wodospad�w. Wrzosiec wygrzeba� z kieszeni jab�ko zerwane w ostatnim z mijanych 
sad�w. Ober�n�� no�em �a�cuszek sk�rki i schowa� j� do p�katego kapciucha. W 
kocio�ku bulgota�a grzybowa, g�sta i zawiesista, tak �e drewniana �y�ka sta�a w 
niej na sztorc. I wtedy, w obliczu bliskiego niebezpiecze�stwa, porozmawiali ze 
sob� w�a�ciwie po raz pierwszy. 
Kaleb wyzna�, �e nie mo�e zdradzi� swego prawdziwego imienia ani rodu, gdy� 
�wi�te �luby rycerskie p�taj� mu j�zyk a� do czasu zabicia smoka. Oczar 
wspomina� dawne wojny, kiedy walczy� jeszcze pod starym kr�lem, kt�ry bohatersko 
poleg� w�a�ciwie na jego oczach. Wrzosiec opowiada� o wyprawie przeciw smokowi 
Yanilsamie, kt�ry �erowa� w g�rach na p�noc od Dorkhaboru. Bra� w niej udzia�, 
ogl�da� smocz� siedzib� i �mier� gada zad�ganego kopiami. Widzia� te� 
zmia�d�onych uderzeniami wielkiego ogona �mia�k�w i wraz z ocala�ymi liczy� 
z�ote monety, na kt�rych spoczywa� martwy gad. Wzdrygn�li si�, gdy� groz� 
powia�o z opowie�ci Wrzo�ca, a mo�e to jesienna ch�odna noc dotkn�a dreszczem 
ich cia�a. Pierwszy otrz�sn�� si� m�� z Lacerty, wyj�� z juk�w kaset� z szachami 
i zapraszaj�cym spojrzeniem powi�d� po towarzyszach. Kaleb, jako jedyny, zna� 
szachowe prawid�a, tote� we dw�ch rozpocz�li parti�, nie patrz�c na pozosta�ych. 
By�y to czasy, kiedy aspiska szlachta przej�a zwyczaj gry w szachy od gnom�w z 
Baraghonu i nikt spo�r�d rycerstwa i arystokracji nie m�g� si� nawet przyzna�, 
�e niemi�a mu jest ta kr�lewska gra, dana jakoby od bog�w. Kaleb uchodzi� w 
swoim domu za niepokonanego, tote� przegrywaj�c owego wieczoru z tajemniczym 
rywalem, nie wiedzia� ju�, czy kiedykolwiek pojmowa� gr�, czy te� druhowie z 
Aspis pozwalali mu wygrywa�, wiedzeni szacunkiem i rozs�dkiem. 
Ranek zasta� ich niewyspanych, lecz ruszyli w drog�, gdy� zadanie, kt�re si� 
przed nimi pi�trzy�o, nie pozwala�o na zw�ok�. Nadto w stolicy, w razie 
rzetelnego wywi�zania si� z misji czeka�a nagroda. Przecie� dla niej ruszyli na 
P�nocne Bagniska. Tak wyja�nia� swoje motywy Oczar, jak r�wnie� Kurkuma, co 
tropi� smoka a� od Bogertii. 
Ca�y ranek wspinali si�, klucz�c pomi�dzy kaskadami, by wznie�� si� na poziom 
trz�sawisk. Wreszcie zdyszani, ub�oceni i spoceni stan�li ponad Bia�� Wod�. 
Ostatni raz spojrzeli na wioski �ycz�ce im sukcesu i ruszyli w g��b moczar�w. 
P�nym popo�udniem dotarli do monastyru Burej Kongregacji, ostatniej ludzkiej 
sadyby znanej aspiskim kartografom. Dalej mia�y by� tylko opustosza�e i 
rozbulgotane trz�sawiska. Mimo to wiedzieli, �e poza monastyrem znajduj� si� w 
tej krainie pojedyncze chaty i ziemianki, a bagniska pe�ne s� wied�m, banit�w i 
dzikich stworze�, o wygl�dzie i obyczajach przerastaj�cych wyobra�ni� autor�w 
bestiariuszy. 
Monastyr wznosi� si� na wzg�rzu, otoczony palisad� ze zbrunatnia�ych bali. 
Bezimienny mnich otworzy� skrzypi�ce wierzeje i znale�li si� na przestronnym 
podw�rcu. Po prawej sta�a pod�u�na kaplica, po lewej mieszkania mnich�w, za� 
dziedziniec zamyka� budynek gospodarczy, mieszcz�cy r�wnie� refektarz. Po 
b�otnistym placu przechadzali si� mnisi w grubych, burych habitach, zakrywaj�c 
twarze roz�o�ystymi kapturami, spod kt�rych wy��ca�y si� brody splugawione 
resztkami jedzenia. Mnisi podj�li przybysz�w kaszank� i cienkim piwem oraz 
opowiedzieli o smoku, kt�ry trzy dni wcze�niej min�� ich monastyr.
Bura Kongregacja powsta�a na przek�r okolicznemu ruchowi monastycznemu. Podczas 
gdy wi�kszo�� mnich�w Mi�dzyg�rza by�a w owych czasach lud�mi �wiat�ymi, obytymi 
z nauk� i m�dro�ci�, wsp�lnoty Burych cechowa�o prostactwo, smr�d i niech�� do 
ksi�g. Nie po to wst�powali w klasztorne mury, by pod os�on� religijno�ci 
rozkoszowa� si� duchowymi i fizycznymi przyjemno�ciami. Kontemplacja b�stwa, na 
kt�rej trawili czas eremici i pustelnicy, by�a im obca, gdy� nios�a przecie� 
rado�� i ukojenie. A asceza Burej Kongregacji by�a absolutna i ca�kowita. Nawet 
piwo specjalnie warzyli kwa�ne i niesmaczne, by nie czerpa� z niego zb�dnej 
przyjemno�ci. 
Wrzosiec zauwa�y� wtulonego w k�t dziedzi�ca mnicha, pieczo�owicie 
rozcieraj�cego co� w poczernia�ym mo�dzierzu. Ten okaza� si� by� zielarzem, 
kt�ry z ro�linnego dobrodziejstwa bagien sporz�dza� lecznicze mikstury. 
Zakonnego piwa nikt nie chcia� kupowa�, ale pieni�dze ze sprzeda�y lek�w 
zasila�y skromn� klasztorn� kas�. Mnich, podobnie jak jego wsp�bracia, by� 
bezimienny, wyrzeczenie si� w�asnego imienia stanowi�o pierwszy krok do zerwania 
wi�z�w ze �wiatem. Wsp�lnota zatraconych to�samo�ci nie tolerowa�a 
indywidualizmu. Zielarz mia� jedyn� w monastyrze ksi�g�, w kt�rej opisano 
zasuszone bagienne ro�liny. Wskaza� Wrzo�cowi te rosn�ce na suchszych terenach; 
trzymaj�c si� miejsc z t� ro�linno�ci�, mogli kierowa� si� w g��b moczar�w, 
unikaj�c zatopienia. A �e zdradzieckie bagniska niech�tnie przepuszcza�y obcych, 
raczej wci�ga�y ich w popielate kipiele, Wrzosiec w milczeniu rejestrowa� w 
pami�ci kszta�ty li�ci, �odyg, kolory jag�d. Trawiaste, wysuszone drogowskazy 
zdawa�y si� u�miecha� blado i troch� pos�pnie. Zielarz nie u�miecha� si� w 
og�le. 
Wrzosiec s�ysza� w Lacercie o dziwnych duchach bagien. S�ysza� o oparach, kt�re 
odurzaj� w�drowc�w, usypiaj�c ich b�d� wybudzaj�c ze snu. S�ysza� te� o dziwnych 
wizjach, ich opisy znajduj� si� w dziennikach podr�nik�w. Wywo�ane ci�kim 
bagiennym powietrzem, zapachem truj�cych zi�, szczepi�ce si� na zas�yszanych 
ongi� legendach, wizje te - dla ka�dego inne - pe�ne by�y z�udze�, pozor�w i 
iluzji. 
Po wieczerzy dru�yna uda�a si� z mnichami na modlitwy. Jedynym wyrazem surowej 
liturgii by� prosty, monodyczny i monotonny chora�, odurzaj�cy nie gorzej ni� 
bagienne wyziewy. Cz�onkowie Burej Kongregacji wy�piewywali chropawymi g�osami 
istot� swej wiary, po�wi�cenia i ascezy, a Kurkuma z zadziwieniem stwierdzi�, �e 
brudnym mnichom daleko do delektowania si� w�asnym ub�stwem, co powszechne by�o 
w owych czasach po�r�d pustelnik�w Po�udnia, celebruj�cych swe praktyki i 
niez�omno�� ducha. Chora� Burych obna�a� ich s�abo�ci, nie by�o w nim �ladu 
ascetycznej pychy. Oczar s�ucha� zafascynowany; �piew przypomnia� mu o �ywym 
ca�y czas celu, kt�ry opromienia� zasadno�� jego udzia�u w wyprawie. Ko�o 
p�nocy wymkn�li ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin