Kazimierz Korkozowicz Je�d�cy Apokalipsy Od autora G��wnym tematem "Je�d�c�w Apokalipsy" b�d� walki, jakie polski �o�nierz prowadzi� na terenach �wczesnej Rosji. Ich g��wnym bohaterem jest Aleksander Lisowski, posta�, jak s�dz�, ma�o znana szerszemu og�owi, mimo �e jako dow�dca i �o�nierz dor�wnywa� najwi�kszym wodzom swoich czas�w. Historia tylko wspomina, i to niezbyt pochlebnie, �o�nierzy, jakich wychowa�, zwanych wtedy "strace�cami". Gardzili bowiem �mierci�, odznaczali si� nies�ychan� odwag� i wytrzyma�o�ci�, ale te� i ��dz� rabunku. Z tej strony dali si� niestety pozna� i w�asnemu spo�ecze�stwu. I w tej ksi��ce nie pomijam dzia�a� wywiadowczych, jednak o zaw�onym charakterze, gdy� zafrapowa�y mnie pewne zdarzenia znalezione w materia�ach historycznych. Nast�powa�y mianowicie trudne do wyt�umaczenia kolejne zgony �wczesnych, najzdolniejszych polskich dow�dc�w, b�d�cych w sile wieku, i to nie na polach bitew, co by�oby zrozumia�e. Dlatego te�, szukaj�c racjonalnego rozwi�zania owej zagadki, ten aspekt wzi��em g��wnie pod uwag� przy ustawianiu akcji wywiadowczej. Stanowi ona jednak tylko jeden z w�tk�w tej ksi��ki, kt�r� by� mo�e, Czytelniku, zechcesz pozna�. Wprowadzenie Sejm roku 1603, zwo�any na stycze� do Krakowa, mia� rozstrzygn�� sprawy wa�ne i pilne. Jednak nie zaj�� si� nimi, gdy� nami�tno�ci i rozgrywki polityczne zag�usza�y m�wc�w wzywaj�cych do opami�tania, jak hetmani ��kiewski czy Chodkiewicz, kt�rzy nawo�ywali do uchwalenia �rodk�w niezb�dnych do prowadzenia dalszych dzia�a� zbrojnych tak na Rusi, jak i w Inflantach. Nie us�uchano jednak ich ��da�, mimo �e na Inflantach po ostatniej kampanii wojennej pozosta�o niewiele wi�cej ni� dwa tysi�ce szabel, i to �o�nierza wycie�czonego walkami i, z braku �o�du, niedostatkiem. Inflanty, bronione przez Chodkiewicza, by�y krain�, gdzie, jak opisuje Soko�owski: "...mieszka�ca nadwi�la�skich r�wnin razi� ponury i skryty �otwak, przybrany w szar� sukni� niemieckiego kroju i w sk�rzane albo z �yka robione chodaki, obcym by� mu te� mieszczanin Niemiec lub szlachcic inflancki, niezrozumia�ym przemawiaj�cy j�zykiem, wstr�tna chytro�� ch�opa inflanckiego, co go�cia swego got�w by� zabi�, zarzeza�, ud�awi� we �pi�czki. Jakie� dziwne, nieswojskie powietrze wia�o od tych nizin przymorskich. Podr�ny po ca�odziennej w�dr�wce nie mia� gdzie g�owy sk�oni� do spoczynku, bo karczmy i domy go�cinne rzadkie w tym kraju, a po nielicznych mojzach i chatach z chrustu plecionych mieszka� lud gruby, zdradziecki i do zab�jstwa skory albo szlachcic inflancki, Niemiec z rodu, nienawidz�cy obcych. Dodajmy do tego trudno�� komunikacji w kraju pe�nym b�ot nieprzebytych, wody szkodliwe, jako si� w�wczas wyra�ano "niezdrow� konstytucj� powietrza", a pojmiemy �atwo, jak ci�ki by� los �o�nierza polskiego w tej nadba�tyckiej krainie..." W wieku XII zjawili si� tu pierwsi osadnicy i kupcy niemieccy z Lubeki. Po nich Zakon Kawaler�w Mieczowych, t�pi�c tubylc�w, opanowa� kraj. Zbudowali otoczon� murami Ryg� dla str�owania uj�cia D�winy, potem powsta�o miasto biskupie, Dorpat. W d�ugich sporach z zakonem duchowie�stwo stopniowo traci�o ziemi�, zatrzymuj�c w ko�cu tylko jedn� trzeci� obszaru kraju. W pierwszej po�owie XVI wieku zjawi� si� Sas z Wirtembergi g�osz�c lutera�sk� wiar�. Zacz�a si� grabie� maj�tno�ci katolickich klasztor�w i ko�cio��w. Luteranizm rugowa� katolicyzm, a �e pozwala� na rozlu�nienie dyscypliny zakonnej, wi�c Kawalerowie Mieczowi niezbyt go zwalczali. Oko�o roku 1560 luteranizm ju� ca�kowicie opanowa� Inflanty. P�niej i Szwedzi zwr�cili uwag� na ten kraj. Skutkiem wynik�ych walk porozumienie zawarte w 1561 roku w Wilnie znosi�o tytu� wielkiego mistrza i oddawa�o ostatniemu z nich, Gerthardowi Kettlerowi, na warunkach ho�downiczych, ksi�stwo Kurlandii i Semigalii. Ostatecznie w 1569 roku Inflanty zosta�y przy��czone do Korony, a gubernatorem mianowany Grzegorz Chodkiewicz, kasztelan trocki i �wczesny hetman polny Litwy. Ksi��� Kurlandii, jak to ustalono poprzednio, zatrzymywa� jako lenno tereny na zach�d od D�winy. Kr�l szwedzki Jan umar� w 1593 roku. Polskim kr�lem by� ju� jego syn, jako Zygmunt III, obecny sukcesor szwedzkiej korony. Nie �pieszy� jednak z przekazaniem reszty Inflant w polskie w�adanie, przedk�adaj�c swoje interesy dynastyczne ponad dobro kraju, kt�ry powo�a� go na sw�j tron. Natomiast kr�lem Szwecji zosta� wybrany Karol ksi��� Sudermanii, jako Karol IX. Zygmunt pragn�� wszcz�� kroki wojenne przeciw stryjowi, ale sejm 1600 roku odm�wi� mu poparcia. Mimo to, wbrew woli narodu, Zygmunt zdo�a� uwik�a� Polsk� w wojn� ze Szwecj�. Rozpocz�a si� walka o Inflanty, jednak z powodu szczup�o�ci si� jak i chwiejno�ci Zygmunta nie dawa�a rozstrzygaj�cego rezultatu. Ostatni� kampani� u schy�ku 1602 roku prowadzi� sam hetman wielki koronny Jan Zamoyski. S�dziwy ju�, poruczy� dow�dztwo w Inflantach litewskiemu hetmanowi polnemu Janowi Karolowi Chodkiewiczowi. Nadszed� rok 1603. Dotar�y do kraju wie�ci z Rosji, jakoby syn Iwana Gro�nego, Dymitr, nie zgin��. Po �mierci rodzica zasiad� na tronie nieudolny i chorowity starszy brat Dymitra, Fiodor, st�d ca�a w�adza przesz�a w r�ce zausznika zmar�ego cara, Borysa Godunowa. Fiodor zbyt d�ugiego �ycia nie zapowiada�, zatem wa�niejsz� przeszkod� w zdobyciu tronu sta�a si� dla Godunowa osoba drugiego carskiego syna, Dymitra, kt�ry wraz z matk� Mari�, z domu Nagoj, przebywa� z jego rozkazu na zes�aniu w monasterze w Ugliczu. I tam w 1591 roku Godunow wys�a� morderc�w, a kiedy wype�nili dane polecenie, og�osi�, �e carewicz odebra� sobie �ycie w czasie ataku epileptycznego, co nie znalaz�o jednak wiary i w�r�d bojar�w, i w�r�d ludu. Wkr�tce pojawi� si� nieznany m�odzieniec, kt�ry twierdzi�, �e jest owym Dymitrem, �e zdo�a� uratowa� si� i dzi�ki pomocy opiekuna lekarza uj�� siepaczom Godunowa. Po licznych przygodach dosta� si� w ko�cu na dw�r ksi���t Wi�niowieckich w Brahiniu, a potem przyby� do Sambora, gdzie starost� by� wojewoda sandomierski Mniszech, te�� jednego z Wi�niowieckich. Obyczaje panowa�y w�wczas srogie. W bitwach przewa�nie nie brano je�c�w, chyba tylko dla okupu lub zdobycia si�y roboczej, a grabie�e i gwa�ty nad ludno�ci� by�y zwyk�ym procederem, nawet we w�asnym kraju. Ale te� i w �yciu codziennym, w dniach pokoju, widok krwi r�wnie� nie przera�a� ani nie budzi� wsp�czucia. Pocz�wszy od zabieg�w lekarskich, w czasie kt�rych krajano pacjenta niejako �ywcem, w najlepszym razie tumani�c go gorza�k�, chore za� z�by kowal wyrywa� obc�gami, poprzez praktyki s�dowe stosuj�ce tortury przy �ledztwach i wyrokach. Powszechne by�y rozboje i gwa�ty nie tylko na drogach, lecz i w czasie sejmik�w czy s�siedzkich odwiedzin, kiedy gospodarz nie �a�owa� trunk�w. Tote� na sejmiki czy w go�ci przybywano z szabl� u boku, a przelana krew nie wstrz�sa�a niczyim sumieniem. Zreszt� nie bano si� �mierci tak bardzo jak dzisiaj. Wiara bowiem w po�miertne �ycie k�ad�a si� blaskiem - czy te� cieniem - na ca�e �wczesne bytowanie, stanowi�c bodziec, rzadziej hamulec, wszelkich decyzji czy uczynk�w. Cios zadany szabl� czy no�em by� przeto mniejsz� zbrodni� ni� na przyk�ad nieprzestrzeganie post�w. Zab�jstwo bowiem mia�o ustalon� przez prawo cen� w gotowi�nie na rzecz rodziny zabitego, natomiast z�amanie postu powodowa�o powszechne pot�pienie. �o�nierz wychowany w takich warunkach nie by� skory do litowania si�, a �e przewa�nie pochodzi� z biedoty, tote� by� ��dny �up�w, grabie�y za� dozwala�y wojenne prawa. Zna� swoje rzemios�o nie gorzej ni� w czasie pokoju gospodarzenie na roli. Na og� wywodzi� si� z ubogiej szlachty zwanej szaraczkow�, zagonow� lub wreszcie chodaczkow�, kt�ra poza posiadaniem klejnotu (herbu) ma�o co r�ni�a si� od zwyk�ego ch�opstwa. Nie sta� ich by�o na kosztowne wyposa�enie husarskie jak i bojowego konia. Broni� by�a szabla, czasami pistolety, rusznica lub �uk. Walczyli jednak zawsze konno, w przeciwie�stwie do Kozak�w ukrainnych stanowi�cych w wi�kszo�ci formacje piesze. Na Litwie nazywano ich r�wnie� petyhorcami, w Koronie pancernymi, ale w rejestrach pod t� nazw� figuruj� dopiero od drugiej po�owy XVIII wieku. Stanowili jazd� lekk�, natomiast husarze byli jazd� ci�k�. Jazdy w pe�ni lekkiej, zdolnej do zwiad�w, szybkich rajd�w czy po�cig�w jako formacji specjalnych nie by�o. Zadania te spe�nia�y oddzia�y Lisowskiego, konne sotnie zaporoskie lub nieliczne jeszcze oddzia�y tatarskie. Ale praca na roli, bezpo�rednie obcowanie z natur� dawa�y im odporno�� na trudy wojaczki, nieczu�o�� na mr�z, s�ot� czy spiekot�. Z pokolenia za� na pokolenie przechodzi�o zami�owanie do wszelakiej broni, a wrodzony animusz podnieca� do jej u�ycia. Wyr�nienie si� w tym �rodowisku odwag�, w�adaniem broni� czy koniem nie by�o �atwe. Jednak rozg�os, jaki zdobyli u�wiacki starosta Jan Piotr Sapieha, a zw�aszcza Aleksander Lisowski, przer�s� zwyk�� popularno��. Byli rycerze o znanych w wojsku nazwiskach, jak chocia�by pan Bart�omiej Nowodworski, Kawaler Malta�ski, pan Nikodem Pieni��ek, rycerz o niezr�wnanej zr�czno�ci i sile, kt�ry w pe�nej zbroi konie przeskakiwa�. Stanis�aw Koniecpolski, przysz�y hetman, Jan i Jakub Potoccy, a tak�e ca�a plejada g�o�nych rycerzy jak Zborowski, Stru�, Kiszka i wielu innych. Jednak s�awa Lisowskiego by�a niepor�wnanie wi�ksza. Z wolna jego imi� zacz�a otacza� legenda. By� tematem opowiada� przy �o�nierskich ogniskach, opisywano i podziwiano jego wojenne czyny, a podziwia� by�o co, bo stawa� si� wodzem godnym por�wnania z najwi�kszymi postaciami historii. Odznacza� si� bezprzyk�adn� odwag�, szybko�ci� dzia�ania jak i przebieg�o�ci� decyzji. Jego pragnieniem by�a chwa�a wojenna, dobry ko� pod siod�em, szabla przy boku, stepowy wiatr smagaj�cy twarz i grzmot kopyt p�dz�cej za nim watahy. Natomiast o kozakach polskich, kt�rych potem nazywano pancer...
Poszukiwany