Fredro, Aleksander hrabia - Ciotunia.pdf

(303 KB) Pobierz
9714448 UNPDF
Aleksander Fredro
Ciotunia
E-book
Subiektywnego Magazynu Literackiego - BLACK & WHITE
Wydawnictwo “MY IP”
Sosnowiec 2005r.
© BLACK & WHITE – Subiektywny Magazyn Literacki: http://blackandwhite.3neo.net
1
9714448.005.png 9714448.006.png
© Copyright by
“MY IP” Kamil Janas
oraz BLACK & WHITE – Subiektywny Magazyn Literacki
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Autor: Aleksander Fredro
Tytuł: “Ciotunia”
Podtytuł: Komedia we trzech aktach wierszem
Wydanie I
Zachowano oryginalną pisownię z wydania z roku 1898
ISBN: 83-60435-02-2
Rozpowszechnianie, projekt okładki, korekta i skład edytorski:
BLACK & WHITE – Subiektywny Magazyn Literacki
Wydawnictwo internetowe:
“MY IP” Kamil Janas
ul. Kalinowa 65/41
41-208 Sosnowiec
REGON: 278180044
NIP: 644-246-45-44
Kontakt:
Anna Alochno – Janas
redaktor naczelna BLACK & WHITE SML
© BLACK & WHITE – Subiektywny Magazyn Literacki: http://blackandwhite.3neo.net
2
9714448.007.png
Ciotunia
Komedya
we trzech aktach wierszem
“Strzeż się offertowniczków, którzy różne
kształty i postaci, według czasu, łatwo
na się biorą, a wiernikami się czynią.”
Andrzej Maksymilian Fredro
© BLACK & WHITE – Subiektywny Magazyn Literacki: http://blackandwhite.3neo.net
3
9714448.008.png
OSOBY:
Alina
Panna Małgorzata
Flora
Edmund
Zdzisław
Szambelan Kawalerski
Jan, służący Edmunda
Rzecz dzieje się na wsi w domu Aliny.
© BLACK & WHITE – Subiektywny Magazyn Literacki: http://blackandwhite.3neo.net
4
9714448.001.png 9714448.002.png
AKT I.
Pokój z czterema drzwiami, prawe od aktorów do pokojów Aliny — lewe do pokoju Edmunda—
stolik—krzesła).
SCENA I
(Słychać krzyk za sceną —wszyscy, następnie, z różnych stron, w rannych ubiorach wybiegają:
MAŁGORZATA, ALINA, FLORA, EDMUND, ZDZISŁAW, SZAMBEALN)
MAŁGORZTA. Ach, dla Boga! Ratujcie! — ratujcie, dla Boga!
ALINA. Cóż to jest? — Co się stało?
FLORA. Co tu za krzyk, trwoga?
EDMUND (bez fraka, w płaszczu wojskowym). Czy się pali?
ZDZISŁAW (równie na pół ubrany zasłyszawszy). Pali się?
SZAMBELAN (w szlafroku i szlafmycy). Co? —pali... Gwałtu, gore!
MAŁGORZATA (na swój gors wskazując). Nie— tu, tu...
WSZYSCY (otaczając ją). Co?— Co?
Małgorzata. Pająk!
(śmiech powszechny)
EDMUND. Zabić tę potworę! Szambelanie, do walki! my będziem w odwodzie.
(śmiejąc się, rozchodzą się).
SCENA II
MAŁGORZATA, SZAMBELAN.
MAŁGORZTA. (mdlejącym głosem). Na gorsie, Szambelanie.
SZAMBELAN. (przypatrując się przez lornetkę). Gdzież jest?
MAŁGORZATA. Ach, na przodzie.
SZAMBELAN. Ale pająk?... Jest hultaj.
MAŁGORZATA. Ach! ach!
SZAMBELAN (zdejmuje pająka, potem szlafmycę). Już go niéma.
Pozwól, pani, niech mszcząca noga się zatrzyma;
Pozwól, niech teraz stanę w robaczka obronie,
Który śmiał spocząć chwilkę na anielskiém łonie.
Gdy jego pomieszkaniem zwykle wonne kwiaty,
Nie dziw, że wziął za bukiet wdzięki Małgorzaty:
Że wziął za pełną różę ust świeżych tajniki,
Za biały narcyz bródkę, oczy za gwoździki;
A resztę.!. (z pożerczem wejrzeniem) Ach, resztę...
MAŁGORZATA (poprawiając suknię). Fi!...
SZAMBELAN (rozogniony)! Stój, myśli bez granic!
Piwonie, lilie, słoneczniki za nic!
Małe zatem zmylenie.— Całą jego winą,
Że został twego strachu niewinną przyczyną.
Przebacz, przebacz mu, pani, mając to na względzie,
(czule) Że z takich winowajców nie on jeden będzie.
© BLACK & WHITE – Subiektywny Magazyn Literacki: http://blackandwhite.3neo.net
5
9714448.003.png 9714448.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin