Andrews Amy - Harlequin Medical 505 - Udana terapia.pdf

(750 KB) Pobierz
794042020.003.png
Amy Andrews
Udana terapia
tytuł oryginału: Rescued by the Dreamy Doc
794042020.004.png 794042020.005.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Są takie dni, kiedy po prostu lepiej zostać w łóżku. Sebastian Walker
żałował teraz, że tego nie zrobił. To był jego pierwszy dzień w nowym
mieście i nowej pracy – negocjatora policyjnego – a jego telefon nawet na
chwilę nie przestawał dzwonić. Planował się rozpakować i doprowadzić do
stanu używalności swoje mieszkanie nad rzeką, ale pager wyraźnie mu to
utrudniał.
Dobrze, że to nie robota na cały etat.
Ominął stosy pudeł, które mnożyły się na jego oczach. Po roku
spędzonym za granicą stęsknił się za swoimi rzeczami, ale nie było mu
chyba sądzone zawrzeć z nimi tego dnia ponowną znajomość.
Przełknął ostatni kawałek grzanki i zawiązał pod szyją szary krawat.
Pager znów zaczął pikać, gdy zamykał za sobą drzwi do mieszkania.
– Idę. Przecież idę.
– Co mamy? – zapytał Sebastian piętnaście minut później, machając
odznaką przed oczami oficera dowodzącego akcją.
– Skoczek. Z pistoletem. Ma na imię Noelene. Nic więcej nie
powiedziała. Odmawia nawiązania kontaktu. Będzie rozmawiać tylko z
Callie Duncan.
Sebastian włożył
kamizelkę kuloodporną i usłyszał za sobą
wydobywający się z piersi zgromadzonych policjantów jęk zawodu.
– Kto to jest Callie Duncan?
– Pracownik socjalny. Strasznie męcząca.
Sebastian pokiwał głową.
1
794042020.006.png
– Dobra, ściągnijcie ją tu, a ja w tym czasie utnę sobie pogawędkę z
Noelene.
– Callie, masz telefon na jedynce.
Geraldine Russell, kierowniczka orodka pomocy społecznej
Jambalyn, podała słuchawkę Callie, żonglującej stosem kart pacjentów i
pagerem. Dziewczyna ramieniem przycisnęła słuchawkę do ucha.
– No, co tam? – Kiwnęła kilka razy głową. – Będę za piętnaście minut.
Opuściła ramię, a Gerri odłożyła słuchawkę.
– Gdzie masz być za piętnaście minut?
– Na Grey Street Bridge. Podobno Noelene Sykes ma zamiar skakać.
Pytała o mnie – odparła Callie, rzucając karty na zabałaganione biurko.
– O nie! – Gdy Gerri gwałtownie potrząsnęła głową, jej pokaźnych
rozmiarów biust się zakołysał.
Callie się uśmiechnęła. Gerri była postawną Aborygenką, jednym z
najlepszych pracowników socjalnych, z jakimi Callie zdarzyło się
współpracować. Jej posągową sylwetkę, odzianą zazwyczaj w pstrokate
luźne suknie, otaczała aura stanowczości i zdecydowania.
– To tylko Noelene, Gerri. Przecież ona na pewno nie skoczy z tego
mostu. Musiała zajść jakaś pomyłka.
– Nie, tylko nie ten most. Nie dzisiaj.
Callie uśmiechnęła się krzepiąco do przyjaciółki, która już od
dziesięciu lat próbowała się nią opiekować.
– Niestety.
– Ja pojadę.
Callie potrząsnęła głową.
– Ona chce rozmawiać ze mną.
2
794042020.001.png
– To nie jest dobry pomysł. Callie wzięła kluczyki.
– Nic mi nie będzie.
– Callie, zwolnię cię, jeśli ośmielisz się wyjść.
Callie uśmiechnęła się przez ramię do Gerri.
– Ha! Obiecanki–cacanki. – Obie doskonale zdawały sobie sprawę z
tego, że w ośrodku brakuje rąk do pracy. A Callie Duncan była naprawdę
dobra w tym, co robiła.
Callie prychnęła i oparła ręce na biodrach, wpatrzona w mężczyznę,
którego nazwiska już nie pamiętała, bo tak się spieszyła do Noelene. Nie
obchodził jej fakt, że to glina, w dodatku tak przystojny, że mógłby z
powodzeniem grywać w filmach. Liczyło się tylko to, że stał jej na drodze.
– Noelene mnie przecież nie zastrzeli.
Sebastian ze spokojem zniósł świdrujące spojrzenie bursztynowych
oczu Callie i przechylił głowę na bok, aby rozciągnąć mięśnie karku. Potem
przechylił głowę na drugą stronę, by w końcu się wyprostować.
– Nie pójdziesz tam, dopóki tego nie włożysz.
Callie musiała podnieść głowę, by móc spojrzeć mu w oczy. Nie była
do tego przyzwyczajona – miała przecież ponad metr osiemdziesiąt wzrostu!
Światło poranka rozświetlało jego rude włosy, podkreślając złote
pasemka. Miał je przystrzyżone krótko po bokach i z tyłu, ale dłuższe na
czubku, przez co opadały mu na czoło. Nad jasnozielonymi oczami unosiły
się rude brwi. Miał na twarzy modny trzydniowy zarost i masę piegów, które
przywodziły na myśl leniwe dni na plaży. A jego usta? Strasznie zmysłowe.
Na tę myśl Callie zdenerwowała się jeszcze bardziej. Przecież jest w pracy!
– Nie ma takiej potrzeby – powtórzyła, próbując odzyskać równowagę.
–Znam ją od dziesięciu lat. Nie jest niebezpieczna.
Znów podał jej to coś.
3
794042020.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin