13544.txt

(116 KB) Pobierz
Andrzej Banach
Wydawnictwo Arkady
Gdy Nikifor urodzi� si� w Krynicy, oko�o roku 1895 mniej wi�cej, mia� wszystkie zadatki na nieszcz�liwe �ycie. Pochodzi� z matki biednej. Na wsi nie lubi si� biednych; ub�stwo jest przekle�stwem zes�anym przez Boga, jak kalectwo, a matka Nikifora by�a te� kalek�, i w dodatku Rusinka, co tak�e nie u�atwia�o jej �ycia. A syn by�, oczywi�cie, nie�lubny. ��czy�a wi�c w sobie wszystkie kl�twy. Ale mia�a, jak ka�da posta� legendarna, swoj� tajemnic�. Spr�bujmy j� ods�oni� dopiero dzisiaj, po �mierci wszystkich bohater�w, gdy nie ma ju� ani matki, ani syna. Nikifor obrazkami swymi wystawi� sobie pomnik. Niech�e pisanie o nim b�dzie kwiatami na tym pomniku.
Willa �Trzy R�e" przy ulicy Kraszewskiego w Krynicy by�a pod koniec ubieg�ego wieku najwi�kszym pensjonatem w uzdrowisku. Obejmowa�a dwa budynki, pierwszy-od ulicy, z pi��dziesi�cioma pokojami, drugi-od podw�rza, z sze��dziesi�cioma. Budynki po��czone by�y oszklonym pasa�em na wysoko�ci pierwszego pi�tra. W�a�cicielem willi by� J�zef Znamierowski, uczestnik Powstania Styczniowego, Sybirak, ranny w nog�, silnie kulej�cy. Znamierowskiego szanowa�a ca�a ludno��: polska, �ydowska i ruska. Wybrano go do�ywotnio burmistrzem. Po �mierci ufundowano mu epitafium w ko�ciele.
Poniewa� Znamierowscy herbu �Trzy R�e" nale�eli do dobrego ziemia�stwa, a pensjonat �Trzy R�e" by� najelegantszy w Krynicy, wi�c do willi zaje�d�ali z pobliskiego dworca go�cie najlepsi: Lubomirscy, Potoccy, Radziwi��owie, Sapiehowie, Czartoryscy. Leczy� si� tam J�zef Ignacy Kraszewski-po�wi�cona mu tablica znajdowa�a si� w sieni �Trzech R�" do dnia ich zburzenia. Mia� tam tak�e sw�j pok�j ma�y, siwy starszy pan, niejaki T Zdrowy, zamo�ny, otoczony opiek�, enfant terrible ca�ej rodziny; zajmowa� si� dwiema czynno�ciami.
mi�ymi dla� i stosownymi do wieku-malowa�, a w wolnych chwilach podszczypywa� w ciemnych korytarzach weso�e pokoj�wki i rumiane dziewcz�ta z kuchni.
Willa �Trzy R�e" by�a pi�knym pensjonatem. Nie mia�a jednak wodoci�gu. Do 1 10 pokoi oraz kuchni przynoszono wod� w dzbankach i konewkach, ze studni przy rzece jeszcze dzi� tam p�yn�cej. By�a tak�e studnia bli�sza, na pomp� i dwa ko�a, ale woda zalatywa�a naft� i siark�, czyli �Zuberem". Nosili wod� najubo�si, szczeg�lnie �emkowie. Nosiwod� by�a te� dawno temu, m�oda w�wczas Rusinka, Maria Derewniak, ma�a, u�omna, be�koc�ca, zap�akana. Nosi�a wod� do r�nych pokoi, w tym do pokoju starszego pana i jego pracowni malarskiej, umieszczonej dla dobrego �wiat�a w pasa�u pomi�dzy willami. Gdy za� nanosi�a wody, zostawa�a d�u�ej, by wyszorowa� pod�og� po farbach do malowania. Czasem zostawa�a jeszcze d�u�ej i pewnego dnia s�u�ba �Trzech R�" zacz�a szepta�, �e g�upia Mary�ka jest w ci��y. Wszyscy wiedzieli, kto zrobi� dziecko, wi�c w willi zapanowa�y zgroza i wstyd. A �e w tych dawnych czasach na wszystko by�y �rodki tradycyjne, naprz�d, oczywi�cie, wyrzucono z willi Marysi� za niemoralno��, nast�pnie m�ody kuchcik, przybysz z Bochni, przyzna� si�, przed kim trzeba, do ojcostwa, a wreszcie zakazano s�u�bie szerzenia plotek pod gro�b� usuni�cia z pracy.
Sprawa wydawa�a si� za�atwiona, ale znalaz�a sw�j epilog, te� w staro�wieckim stylu powie�ciowym. M�ody kuchcik upi� si� bowiem i wygada�, �e za 50 re�skich zgodzi� si� zosta� ojcem nie�lubnego dziecka. Tymczasem Maria, nie korzystaj�c z tych pieni�dzy, urodzi�a syna w szopie, po biblijnemu, i zamieszka�a u �emk�w w pobli�u cerkwi. Nosi�a wod�, bo nic innego nie umia�a, ale do innych pensjonat�w. A Nikifor, jej syn, ku zmartwieniu pobo�nych, nie umar� i mimo n�dznego zdrowia
podrastat. Matka d�wiga�a go codziennie dwa i p� kilometra do Krynicy-Zdroju, bo we wsi nie by�o pensjonat�w, i chowa�a go na czas pracy pod mostkiem. Uczy�a dziecko be�kotliwej mowy, a w cerkwi i kaplicy pokazywa�a obrazy, m�wi�c: �To tw�j ojciec".
Nikifor r�s�. Ucz�szcza� do powszechnej szko�y ruskiej i wnet si� okaza�o, �e nie nadaje si� do nauki. Szko�y wi�c nie uko�czy�. Wyni�s� z niej pocz�tki pisania du�ymi, drukowanymi literami. Nauczy� si� te� troch� czyta�. Dowiedzia� si� tak�e, niewiele, o trudnej sztuce operowania cyframi. Liczy� na palcach, rysowa� liczby, post�puj�c bezb��dnie a� do tysi�cy. Pod koniec �ycia wylicza� z satysfakcj� zawrotnie wysokie ceny za swoje obrazki. W szkole powszechnej, korzystaj�c z tabliczki oprawionej w ramki oraz z rysika, nauczy� si� tak�e rysowa�. Malowa� nauczy� si� sam.
Wychowany przez n�dz� i tajemnic�, przez groz� i kalectwo, zna� tylko jedno miejsce spokojne: cerkiew i kaplic� z obrazami ojca. Malowanie z��czy�o mu si� w jedno z mi�o�ci� i ze �wi�to�ci�. Matka nauczy�a go mi�o�ci do obraz�w w kaplicy. A mo�e nawet, maj�c tylko jeden romans w �yciu, pokocha�a ojca swojego syna, tego pana wspania�ego, kt�ry j� skrzywdzi� i uszcz�liwi�. Jakkolwiek by�o, n�dzny i biedny ch�opak uleg� zakl�ciom szeptanym od pierwszego dnia; uleg� nieszcz�ciom, kt�re sprawi�y, �e si� urodzi� i malowa� od dzieci�stwa do ostatniego dnia. Malowanie by�o dla niego sensem egzystencji, odkupieniem winy matki, ojca i sposobem przeb�agania �wiata.
W miar� dojrzewania, doskonalenia si� w rysowaniu i wzrostu uporu i oporu, Nikifor malowa� coraz lepiej. Pami�� dzieci�stwa sp�dzonego w stajni, wspomnienie matki, u�miechni�tej i zap�akanej, przera�onej i dumnej, my�l o ojcu, kt�ry wymalowa� �wi�tych w ko�ciele, by�y z nim we dnie i w nocy. Nie

mia� innego towarzystwa. Dzieci biega�y za be�koc�cym Nikiforem, wylewa�y mu wod� z kubka i wo�a�y: �Do lampy gadaj, do lampy!". A m�ody mistrz, na z�o�� wszystkim, malowa� siebie w czarnej pelerynie, czapce z otokiem z czarnej mory i krawatce te� czarnej, w kokard�.
Nazwa� si� Matejk�, przywo�uj�c wbrew wszystkim pami�� ojca i wielkiego malarza.
Spos�b, w jaki nazwisko krakowskiego artysty dotar�o do �wiadomo�ci Nikifora i sta�o si� symbolem wielkiej sztuki, pozostanie jeszcze jedn� tajemnic�.

14
W lecie roku 1947 zobaczyli�my Nikifora po raz pierwszy. Siedzia� na szerokiej balustradzie niskiego muru, oddzielaj�cego chodnik krynickiej ulicy od ��ki. Ma�y, n�dzny, zgarbiony, schowany by� w �rodku du�ego zbiegowiska dzieci i go�ci uzdrowiska, znudzonych pi�kn� pogod�. U�miechni�t� twarz mia� nachylon�, oczy zas�oni�te okularami, z oprawk� z�aman�, przewi�zan� sznurkiem. Malowa� w pozycji niewygodnej, u�wi�conej w�asn� tradycj�. Rozpocz�t� akwarel� przytrzymywa� lew� r�k� na murze, na kt�rym siedzia�. Przy nim-kaseta z kilkoma obrazkami dla reklamy, butelka wody, bu�ka, zegarek i kapelusz odwr�cony. W kapeluszu pi��dziesi�t groszy.
Obrazk�w nie kupowa� nikt. Pr�bowali�my powiedzie� co� Nikiforowi, zapyta� go przejrze� akwarele. By�o to niemo�liwe. Dzieci i przechodnie tworzyli ochron� i bronili dost�pu. W miar� naszych pr�b zapora si� wzmacnia�a, gwar i krzyk by�y coraz dotkliwsze; zobaczyli�my mi�dzy nami i Nikiforem mur. Dzieci zacz�y go tr�ca�, a nas zas�ania�, w obawie, �e zepsujemy im zabaw�. Mieszka�cy Krynicy te� si� bali, �e zabierzemy im osobliwo��. �Niech pa�stwo z nim nie rozmawiaj�, to jest niemowa i �ebrak. Nie kupujcie tych obrazk�w, nikt nie bierze ich za darmo"-ostrzegano nas. Nikifor jeszcze w roku 1 947 by� dobrze ukryty i broniony przed odkryciem.
Przed wojn�, w czasie okupacji i w latach po wojnie przyje�d�a�y do Krynicy setki tysi�cy ludzi. Mi�dzy go��mi byli malarze, w�a�ciciele galerii obraz�w, antykwariusze, znawcy i historycy sztuki. Wielu go�ci by�o z zagranicy. Wszyscy widzieli obrazy Nikifora-malowa� przy g��wnej ulicy. Nikt nie zwr�ci� na niego uwagi. W roku 1947 Nikifor �ebra� i malowa�, z t� mo�liwo�ci� zmiany, �e zale�nie od nastroju w�adzy miejscowej, odbierano mu prawo do jednego albo drugiego. Gdy mu konfiskowano
Dlaczego Nikifor by� w ukryciu?
<   4. Willa krynicka,
powi�kszony fragment ii. 67
5. �niadanie

obrazki, prosi� o ja�mu�n�. Wtedy prze�ladowali go �ebracy fachowi. Nikifor �ebra� �le, zarozumiale i dla przyjemno�ci. Konkurenci podejrzewali go o skarby ukryte, a mistrz, przez koleg�w nie lubiany, odp�aca� im pogard�. Nie by�o dla niego miejsca na �wiecie nawet w�r�d �ebrak�w. Nikifor, aby �y�, musia� si� ukrywa�.
W roku 1947 rozpocz�li�my wraz z El�, �wiadomie i uparcie, pr�b� ocalenia Nikifora. Pozornie mia�em spraw� u�atwion�: pracowa�em w urz�dzie wojew�dzkim, kt�remu podlega�a Krynica. Zajmowa�em wysokie stanowisko, podpisywa�em �za wojewod�", przyje�d�a�em do Krynicy na inspekcje. Zna�em przewodnicz�cego miejskiej rady, dyrektora uzdrowiska, naczelnego lekarza. W granicach prawa mog�em za�atwi� dla Nikifora wszystko, w istocie nie potrafi�em za�atwi� nic. Nawet z pomoc� urz�dnik�w w Krakowie, moich koleg�w. Wydzia� Kultury zwraca� si� o pomoc do mnie, ja zwraca�em si� o pomoc do Wydzia�u Kultury. Pami�tam, wydali�my kiedy� zezwolenie na w�drown� dzia�alno�� rozrywkow� dla �ebraka w Krakowie, tr�caj�cego struny na mandolinie. Proponowa� mi za to sw�j zarobek dzienny. Podobne zezwolenie otrzyma� Nikifor. To by�o wszystko. Pro�by moje nara�a�y mnie na �mieszno��: broni�em �ebraka, stawa�em przy nim, razem z nim. Traci�em autorytet, nie zyska�em wza-mian niczego.
Pomoc dla cz�owieka mog�a nadej�� tylko przez uznanie dla artysty. Tu spotkali�my r�wnie mocny mur, chroni�cy mistrza. Mur by� zbudowany przez malarzy i zawodowych krytyk�w. Odkrycie Nikifora, problematyczne i �mieszne, uznanie �ebraka za malarza r�wnorz�dnego, a nawet �wietnego, godzi�o w podstawy hierarchii oficjalnej sztuki i nauki o sztuce.
Pami�tajmy, �e problem sztuki naiwnej i prymitywnej w Polsce w pierwszych latach po wojrwerri^
istnia�. Pierwszymi pracami z tego zakresu mia�y by� moje ksi��ki o Nikiforze i Ociepce.
Nikifor nie by� tw�rc� ludowym ani amatorem; nie by� cz�onkiem zwi�zku plastyk�w, nie nale�a� do stowarzyszenia g�uchoniemych. Chodzi� do cerkwi, nie do ko�cio�a. Nawet polsko�� jego by�a podejrzana. By� nietypowy, poza spo�ecze�stwem. W tym swoim odosobnieniu by� dobrze schowany. Dlatego pierwsz� ksi��k� o Nikiforze odrzucono mi pi�� razy.
Krynica mia�a wtedy drug� osobliwo�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin