15088.txt

(367 KB) Pobierz
Tytuł oryginału norweskiego: ,,Bak portene" Ilustracja na okładce: Christina Nauckhoff Redakcja: Elżbieta Skrzyńska Copyright © 1995 by Margit Sandemo For the Polish edition: Copyright © 1997 by Pol-Nordica Sp z o.o. Ali Rights Reserved ISBN 83-87441-00-7 Druk: AiT Trondheim AS, Norwegia Wydawca jest członkiem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wydawców

Nie dowierzaj wszystkiemu, co czytasz!

Pozwól jednak swojej wyobraźni w to wierzyć! Wyobraźnia prowadzi własne życie równoległe do twojego, realnego. Wyobraźnia może poszerzyć granice twojego świata.

,,Wielkie Wrota" to pierwsza książka w trzeciej i ostatniej części wielotomowej trylogii. Część pierwsza nosi tytuł ,,Saga o Ludziach Lodu", druga to ,,Sa ga o Czarnoksiężniku". Każdą z tych serii można czytać niezależnie od innych.


CZĘŚĆ PIERWSZA

BOGINI-DZIEWICA


1

Bębny umilkły. Jedyne, co było jeszcze słychać, to su che, przytłumione trzaski pochodni, zatkniętych półko lem w ziemię płaskowyżu. Dziewczyna siedziała wyprostowana. Mała, drobna i kompletnie naga na zbyt dla niej wielkim tronie. Duży otwarty plac otoczony był lasem. Srebrzyste li ście połyskiwały matowo w półmroku. Nad osadą zaległa złowieszcza cisza. Pozbawione wyrazu oczy dziewczyny ukrywały śmier telny strach, który ogarniał ją zawsze, ilekroć spojrzała na swoich zgromadzonych poddanych. Jej czas się dopełnił. Wiedziała o tym. Wiedziała też, że nie udało jej się wykonać zadania. Przez dziesięć lat była dla swojego ludu boginią-dziewicą. Działo się tak od chwili, gdy skończyła cztery lata i gdy oni zamordowali jej poprzedniczkę. Teraz przyszła kolej na nią, ponieważ Światło nie wróciło w ciągu tych dziesięciu lat, kiedy im panowała. Wprawdzie wciąż jeszcze była dziewicą, tak jak wymaga ło tego prawo, lecz przestała już być dzieckiem. Jej ciało nadal zachowało szczupłość małej dziewczynki, ale pier si zaczynały się wyraźnie zarysowywać. Na razie leciuteńko, ledwo zauważalnie, wystarczająco jednak, by mężczy źni mogli jej pożądać, a ich grzeszne myśli unicestwiały obraz czystości i niewinności, niezbędnej, by Światło wróciło do tego ich pustego i mrocznego świata. Miała na imię Siska, a jej przodkowie należeli do scy9


tyjskiego plemienia, pochodzącego z bezkresnych stepów Rosji i Środkowej Azji. Przybyli tutaj dawno temu, być może nawet stało się to przed dwoma tysiącami lat. Włosy dziewczyny nadal pozostały czarne i ls'niące tak jak u jej przodków. Wyro sły teraz długie, ukrywały całe jej drobne ramiona i ple cy. Oczy miała lodowato szare, osadzone pod czarnymi niczym węgiel brwiami. Usta kusząco czerwone, ponie waż one również zaczynały dojrzewać. Mężczyźni to zauważali. Siska obserwowała, jak ich zgłodniałe oczy błądzą po jej ciele, tak samo jak błądziły dziesięć lat temu po ciele poprzedniej bogini-dziewicy, kie dy miano składać ją w ofierze. Patrzyła teraz na młodych, silnych wojowników i małych chłopców, niewiele star szych od niej, a także dojrzałych mężczyzn spoglądających na nią pożądliwie. I starców, śliniących się na jej widok. Niczym dzikie zwierzęta krążyli wokół jej tronu, zro bionego ze świętego giętego drewna. Teraz stanowiła do zwoloną prawem zdobycz. Wiedzieli o tym i pilnowali na wzajem jeden drugiego. Każdy chciał być pierwszy, bo wiem odebranie jej dziewictwa oznaczało wielkie szczęście. Chociaż następni też mieliby z jej boskości wiele pożytku. A kiedy już ją posiądą, jeden po drugim, wtedy będą ją mo gli złożyć w ofierze. To cena, którą Siska musi zapłacić za przywilej, jakim ją obdarzono, za to, że niemal przez całe swoje życie była ich boginią. Za to, że nosili ją na rękach, oddawali jej wszystko, co mieli najlepszego, wszystko, z wyjątkiem wolności i przyszłości. Mieszkała w najokazal szej chacie, otoczona usługującymi jej kobietami, przyjmo wała w ofierze owoce i najdelikatniejsze pokarmy. Najstar sze kobiety plemienia uczyły ją tak, by mogła się stać wszy stkowiedzącą wyrocznią. Ale to się na nic nie zdało. Nie wypełniła swojego za dania. W dalszym ciągu nad lasem trwał mrok. 10 A teraz wszystko się skończyło. Kobiet nigdzie nie wi dać. Pochowały się. Siska dygotała z przerażenia, ale starała się za wszelką cenę nie pokazać, co czuje. Przypominała sobie swoją po przedniczkę. Ona sama miała wtedy co prawda zaledwie cztery lata, ale już wiedziała, że jest następną wybraną. Dlatego pozwolono jej siedzieć w ukryciu na drzewie, w pobliżu tronu. Teraz na tym drzewie siedzi z pewno ścią jej następczyni, choć z ziemi nikt jej nie widzi. Mała trzyletnia dziewczynka, wybrana w wyniku skompliko wanych zabiegów dokładnie tak samo, jak niegdyś zosta ła wybrana Siska. Biedne dziecko! Ale prawdopodobnie ta mała wyobra żała sobie teraz to samo, co niegdyś Siska. Patrzyła na swoją poprzedniczkę na tronie i myślała: ,,Ech, co tam, ta jest przecież taka stara, ja mam przed sobą niemal cale ży cie i ja sprawię, że Światło powróci do naszego lasu. Ja na prawdę zostanę boginią mojego ludu". Nadzieje Siski jednak się nie spełniły. Teraz czas mi nął i nikt już nie udzieli jej prolongaty. Tamtego dnia przed dziesięcioma laty nie bardzo rozu miała, co się dzieje z jej poprzedniczką, zapamiętała jed nak wszystkie wydarzenia bardzo dokładnie. Wówczas także, podobnie jak teraz, mężczyźni jakby się przemie nili w dzikie bestie, skradali się z gorączkowym sapaniem wokół tronu, strzegli nawzajem jeden drugiego, nie spu szczali z siebie rozpłomienionego wzroku tak, aby żaden nie podszedł za blisko do dziewicy, a potem z wyciem, które długo odbijało się echem w lesie, rzucili się wszyscy na nieszczęsną istotę. Z przerażeniem w oczach Siska pa trzyła, jak ściągnęli ją z tronu, chociaż biedaczka rozpacz liwie trzymała się oparcia. Rzucili ją na ziemię, przepy chali się nad nią, odtrącali jeden drugiego, tłoczyli się ni by rój pszczół wokół swojej królowej. Drobne ciało 11


dziewczyny całkiem zniknęło w ciżbie. Tylko jej rozpacz liwe krzyki niosły się daleko po lesie. Krzyczała jednak tylko na początku. Potem umilkła. Mężczyźni jeden po drugim zaspokajali swoje żądze. Si ska nie pojmowała, co oni robią. Widziała tylko dziwne ruchy i słyszała obrzydliwe jęki. Czuła się od tego chora i przerażona tak, że o mało nie spadla z drzewa. Zamknęła oczy, zaciskała je mocno, bardzo mocno. Kiedy je znowu otworzyła, długo potem, gdy krzyki umil kły, zobaczyła, że dziewica leży na ziemi niczym porzu cony łachman. Twarz miała białą, ciało zbroczone we krwi. Po chwili mężczyźni zabrali dziewczynę i ponieśli ją w kierunku ogniska, które tymczasem zostało rozpalo ne na wzniesieniu, w lesie za polanką. Teraz za plecami Siski znajdowało się takie samo. Wiedziała o tym dobrze. Tamtego dnia rozpalono mdły ogień, który miał przywa bić do siebie Światło. Ale nic takiego się oczywiście nie stało. Jasno było tylko w kręgu płomieni. Poza tym nad lasem panował zwykły mrok. W rozpaczy Siska skierowała wzrok ku Światłu, które majaczyło daleko za górami. Ku Światłu, które nigdy nie docierało do ich lasu i do ich wymarłej doliny. Określenie ,,wymarła dolina" jest oczywiście niesłu szne, ponieważ ludzie w niej mieszkali od dawna. Była to jednak uboga i nieurodzajna ziemia, pogrążona w wiecz nym półmroku. Dziewczyna drgnęła. Mężczyźni zaczynali podchodzić co raz bliżej. Większość z nich rozpięła pasy i pozbyła się ubra nia. Siska mimo woli zacisnęła kolana. Teraz wiedziała już bardzo dobrze, co oni zamierzają z nią zrobić. To niemożli we, to się nie może stać, pomyślała nagle. Dotychczas z re zygnacją poddawała się losowi, który ciążył nad jej młodym życiem. Teraz jednak obudził się w niej bunt. Nie chce. Za nic nie chce zostać potraktowana tak, jak jej poprzedniczka. 12

Widziała, że mężczyźni są gotowi. To przepełniało ją obrzydzeniem i niewypowiedzianą wściekłością, która zdawała się zagłuszać nawet strach. Nie poddam się do browolnie, powtarzała w duchu. Ta myśl rozpaliła się w niej niczym ogień i dodawała sił, których istnienia Si ska przedtem nawet nie podejrzewała. Nagle zerwała się z miejsca i wskoczyła na oparcie tro nu, ponieważ za jej plecami znajdowało się znacznie mniej mężczyzn niż przed nią. Zanim zdążyli się zorien tować, o co chodzi, Siska wyskoczyła w powietrze ponad ich głowami, przewróciła dwóch, którzy stali jej na dro dze, upadła na ziemię, stoczyła się w wielkim pędzie po zboczu, po czym natychmiast zerwała się na równe nogi i pobiegła przez płaskowyż. Z ponurym wyciem tłum mężczyzn rzucił się w pogoń. Siska chwyciła pochodnię przygotowaną do rozpalenia ogniska i rzuciła nią w ścigających. Wycelowała precyzyj nie. Najbliżsi uskoczyli w tył, zatrzymując całą gromadę. Siska skorzystała z zamieszania i co tchu pobiegła w las. Mignęło jej kilka postaci kobiet, które się tam ukryły, ale nie miały teraz odwagi mieszać się w wydarzenia. Ani po to, żeby jej pomóc, ani po to, by ją powstrzymać. Stały tylko z otwartymi ustami i patrzyły, kiedy je mijała. Słyszała, że mężczyźni się zbliżają. Ożywiona nową si łą dobiegła do wysokiej skały i zaczęła się po niej wspi nać. Gołe stopy i ręce same wynajdywały punkty oparcia. Przypominała leśne zwierzę, które instynktownie wie, jak się zachować. Mężczyźni byli od niej ciężsi i bardziej niezdarni. Straci li dużo więcej czasu, żeby wspiąć się na górę. Ich obute w skórzane mokasyny stopy ślizgały się po gładkiej skale. Jeden ze ścigających odpadł od ściany, stoczył się w dół i po ciągnął za sobą innych. Ale Siska umknęła już wtedy dale ko w las, w którym rosły drzewa o srebrzystych liściach. 13


Długo jeszcze słyszała przejmujące, wściekłe nawoły wania ścigających, ale docierały do niej z coraz większej i większej odległości. W końcu musiała się zatrzymać. Czuła, że siły ją opu szczają. Oddychała z wielkim wysiłkiem, w piersiach czu ła bolesną ranę. Opadła na ziemię. Wiedziała jednak, że mężczyźni za nic nie zrezygnują z pościgu. Próbowała ro zejrzeć się wokół, czy nie znajdzie jakiejś drogi ucieczki. ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin