16212.txt

(401 KB) Pobierz
MICHAEL GERBER

Barry Trotter i ko�ska kuracja


1 KO�SKA KWJ4
PRZE�O�Y�A PAULINA BRAITER
wydawnictwo MAG Warszawa 2006
 -^0 'L9 'w IZ ^pdAr^ -jn
 N9SI
 'Lilii
 JBST1T[
uopB|SUBJij i^sijoj sip joj
 ot^i A� ^003 � iH3P
ROZDZIA� 0
KUKA &S�U oD W084
Wielu ludzi pyta mnie (B�g jeden wie, �e sam te� zadaj� sobie to pytanie): �Czemu ci�gle piszesz te ksi��ki?". Kr�tka odpowied� brzmi: �Rozpaczliwie potrzebuj� pieni�dzy". Tak naprawd� jestem praktycznie zrujnowany - pisz� te s�owa na opakowaniu po Big Macu na dworcu autobusowym w mie�cie tak biednym, �e nie sta� go nawet na w�asn� nazw�. Oto m�j dom. �ycie pisarza nie jest us�ane r�ami, ani nawet stokrotkami.
Po pierwsze, pozw�lcie, �e zdementuj� pewne plotki. Wbrew temu, co mogli�cie przeczyta�, nie wyda�em milion�w, pr�buj�c uwie�� Madonn�. Oboje z Madonn� �yjemy w szcz�liwych zwi�zkach ma��e�skich (nie ze sob� nawzajem). Nie wpakowa�em te� maj�tku w budow� najwy�szej na �wiecie konstrukcji z klock�w lego. Wydaje si� to zbyt absurdalne, by o tym wspomina�, ale zdziwiliby�cie si�, jak wiele os�b pyta�o mnie o t� pog�osk�. Rzeczywi�cie, kupi�em sobie stary model jaguara, by uczci� uko�czenie Barryego Trottera i Niepotrzebnej kontynuacji, lecz ma on
zaledwie dwana�cie centymetr�w d�ugo�ci i stoi na moim biurku.
Mam bardzo skromne potrzeby - dajcie mi dach nad g�ow�, najprostsze jedzenie i dzie�o literatury dzieci�cej do sparodiowania, a b�d� szcz�liwy. Po sukcesie dw�ch pierwszych ksi��ek o Barrym Trotterze powinienem m�c odej�� spokojnie w stron� zachodz�cego s�o�ca i �y� z odsetek, wcielaj�c w �ycie projekt stworzenia sieci kaplic �lubnych dla zmotoryzowanych. Lecz, podobnie jak wiele innych os�b w show-biznesie, zaufa�em niew�a�ciwym ludziom. Ludziom, akurat. Chcia�bym.
Kilka lat temu, zbieraj�c materia�y do pierwszej ksi��ki, pozna�em grupk� myszy. Przewodzi� im czaruj�cy, br�zo-woszary osobnik Timothy. Timothy twierdzi�, �e jest nie�miertelny, ja jednak wiedzia�em tylko, �e tryska dowcipem i zna mn�stwo fascynuj�cych anegdot o ludziach s�awnych i bogatych. Odbyli�my wiele d�ugich - i jak s�dzi�em g��bokich - rozm�w; wkr�tce stali�my si� nieroz��czni.
Prze�yli�my te� wiele wspania�ych chwil... szalonych chwil. Pami�tam, jak pewnego lata wraz z Timothym wa��sali�my si� po Europie mikrobusem marki Volkswagen (kaza�em go przerobi� tak, by Timothy m�g� prowadzi�). Gdy zaproponowa�, �e zostanie moim agentem/ksi�gowym/menad�erem, zgodzi�em si� ch�tnie. Nie nale�� do os�b uwa�aj�cych, i� fakt, �e kto� ma pi�� centymetr�w wzrostu, automatycznie dyskwalifikuje go jako kandydata na stanowisko kierownicze. Sam jestem do�� niski.
Dopiero p�niej odkry�em, �e zaledwie w ci�gu tygodnia Timothy zd��y� wszystko przepisa� na siebie. Wszelkie wp�ywy z pierwszych dw�ch ksi��ek o Barrym Trotterze
trafia�y na konto gryzonia w banku szwajcarskim. Za ka�dym razem, kiedy pyta�em o nieprzychodz�ce czeki, Timothy zbywa� mnie jakim� wykr�tem, a ja jak kretyn wierzy�em. Stopniowo stawa� si� coraz trudniej osi�galny przez telefon. Jak g�upiec, s�dzi�em, �e jest zaj�ty za�atwianiem mi nowych projekt�w. W rzeczywisto�ci urz�dza� niewiarygodnie huczne przyj�cia, uzale�ni� si� od markowego mas�a orzechowego i zaci�ga� powa�ne kredyty w najdro�szych sklepach serowarskich Londynu.
Co gorsza, zacz�� kr��y� po �wiecie, udaj�c mnie. To on zaleca� si� do Madonny, on mia� fetysz Lego i on zaanga�owa� si� w dzia�ania Mysiego Frontu Wyzwolenia Mu-styn�w. Ja sam nigdy, przenigdy nie przekaza�bym nawet centa tym przepe�nionym nienawi�ci� fanatykom. Nigdy nie uczestniczy�em w �adnym z ich wiec�w � je�li przyjrzycie si� zdj�ciom, od razu wida�, �e to nie ja � nie porasta mnie przecie� futro, cho� faktycznie jestem w jednej �smej Sycylijczykiem.
Gdy w ko�cu si� zorientowa�em, co si� dzieje, by�o ju�
0 wiele za p�no. Jedyn� pociech� dla mnie stanowi�o odkrycie, �e wiele s�awnych os�b, o kt�rych m�wi� Timothy -takich jak Benjamin Disraeli, Sonia Henje, Maria Callas
1  sekretarz generalny ONZ Kofi Annan - tak�e da�o si� oszuka� temu ma�emu cwaniakowi. Przynajmniej znalaz�em si� w dobrym towarzystwie.
M�j wydawca �askawie zgodzi� si�, bym napisa� t� ksi��k�, z nadziej�, �e dzi�ki wp�ywom uda mi si� pozwa� mysz do s�du. Nie b�dzie to jednak �atwe - co noc oko�o trzeciej dzwoni telefon, a gdy podnosz� s�uchawk�, s�ysz� piskliwy g�osik, opisuj�cy wszystkie straszne rzeczy, jakie mnie
spotkaj�, je�li wydam now� powie��. Z pewno�ci� to mysi zab�jca, jeden z wynaj�tych zbir�w Timothy'ego.
� Hej, kole� (zawsze zwraca si� do mnie per �kole�", czego nie cierpi�), je�li wydasz Barry'ego 3, pogryziemy wszystkie stronice... Potem ka�emy naszym ludziom w ksi�garniach porozrzuca� je po pod�odze. Pogn� si� i trzeba je b�dzie zwr�ci�. Tw�j wydawca straci miliony!
Jasne, �e si� boj� - kto by si� nie ba� - ale Orion zapewnia, �e u�yj� wszelkich mo�liwych �rodk�w, by zapewni� mi bezpiecze�stwo. Tote� postanowi�em zrobi� co trzeba. Prosz�, zastan�wcie si�, czy nie kupi� tej ksi��ki, cho�by po to, by powstrzyma� mnie przed napisaniem nast�pnych. Z Wasz� pomoc� (to znaczy pieni�dzmi) mog� wygra� walk� o moje dobre imi�.
Dzi�kuj�, �e to przeczytali�cie, i mam nadziej�, �e spodoba si� Warn ksi��ka.
M.G. Miasto bez nazwy, 2004
ROZDZIA� 1
Trivia Row drzema�a w letnim upale. Od tygodni s�o�ce dzia�a�o jakby na biegu wstecznym - jego osobliwie ci�kie promienie, zamiast obdarza� energi�, wysysa�y j� z ziemi. Wszelka dzia�alno�� w blasku niebia�skiego �ledczego toczy�a si� wolniej, ospa�ej, w dos�ownym morzu potu. Nawet uliczne owady, cho� jak zawsze liczne, zrezygnowa�y z gryzienia i k�ucia, uznaj�c, �e te czynno�ci wymagaj� zbyt wiele wysi�ku. Kruche �d�b�a trawy pragn�y tylko przytuli� si� do ziemi i zasn��, przynajmniej do czasu, gdy Anglia oddali si� nieco bardziej od s�o�ca.
W owo wtorkowe popo�udnie w uliczce panowa�a cisza, zak��cana jedynie miarowym kapaniem potu przera�onych mieszka�c�w. Zbli�a�a si� pora powrot�w ze szko�y; ca�e rodziny wygl�da�y nerwowo ze swych pozbawionych klimatyzacji dom�w o zamkni�tych na g�ucho drzwiach i oknach. �Czy moje dziecko zdo�a dzi� wymkn�� si� zombi?". �A mo�e zn�w nakarmi� je ziemi�, jak ostatnio?".
Na zewn�trz poruszy�y si� dwie postacie. Vermon i Pecu-nia Durneyowie, patrz�cy bezmy�lnie przed siebie, w�drowali sztywno tam i z powrotem, pos�uszni rozkazom paskudnego m�odego, pi�tnastoletniego czarodzieja Barry'ego Trottera. Niewra�liwa na upa� para kr��y�a po Trivia Row, wypuszczaj�c powietrze z opon wszystkich samochod�w, przegryzaj�c plastikowe worki pe�ne skoszonej trawy i wysypuj�c ich zawarto��, chwytaj�c dzieciaki i wrzucaj�c je g�ow� w d� do kub��w ze �mieciami.
Na ko�cu ulicy pojawi� si� Howard, miejscowy o�mio-latek. Obdarzony bujn� wyobra�ni� ch�opak szed� wolno, zatopiony w my�lach, nie widz�c zbli�aj�cych si� zombi.
Trzyman� w r�ku figurk� Howard poprawia� wiecznie zje�d�aj�ce z nosa okulary.
- Wy, g�upcy � rzek� g�o�no � nikt nie zdo�a powstrzyma� mojego magnetomierza.
By� to jeden z wa�nych element�w historii, kt�r� w�a�nie wymy�la�.
- Tak ci si� zdaje - odpar� Howard nieco innym g�osem, kt�ry wskazywa�, �e teraz przemawia druga figurka. - Zaraz ci� uderz�. � Przysun�� do siebie dwie figurki, udatnie odgrywaj�c efekty d�wi�kowe.
Pi�tna�cie metr�w dalej matka Howarda lekko uchyli�a okno. Zwr�cenie uwagi zombi mog�o zaowocowa� kilkoma kilogramami trawy wepchni�tej przez otw�r na listy, musia�a jednak zaryzykowa�.
- Howardzie! - krzykn�a, wskazuj�c gor�czkowo przez szpar�. � Durneyowie! Uciekaj, Howardzie, biegiem!
Ch�opak uni�s� wzrok, ujrza� zamienionych w zombi s�siad�w i pomkn�� do drzwi. Nie zd��y�.
10
- Arrgh - warkn�a Pecunia, po raz trzeci w tym tygodniu wpychaj�c do kub�a szamocz�cego si� Howarda.
- Arrgh - zgodzi� si� us�u�nie Vermon.
W matce Howarda co� p�k�o. Z miot�� w r�ku zbieg�a ze schod�w i pop�dzi�a w stron� Durney�w.
- Cholerni nieumarli. - Zamachn�a si� gwa�townie. � Wynocha st�d!
Podczas gdy Durneyowie zacz�li si� cofa�, warcz�c i machaj�c r�kami, matka Howarda pomog�a mu wygramoli� si� z kub�a.
- Wy dwoje powinni�cie si� wstydzi�! - hukn�a. � I ten odmieniec Trotter te�.
O�mielona pokazem odwagi (i poirytowana ci�g�ymi upa�ami) spo�eczno�� Trivia Row ruszy�a do kontrataku. Otwar�y si� drzwi i okna, i na wycofuj�cych si� zombi posypa�y si� niczym grad najr�niejsze przedmioty ciskane przez zlanych potem, doprowadzonych do ostateczno�ci mieszka�c�w.
- A macie, wy dranie! � wrzasn�� jeden z s�siad�w. � Wiem, �e zjedli�cie mojego psa!
Siedz�cy w domu Barry Trotter ogl�da� t� scen� z g��bok�, przejmuj�c� satysfakcj�. W ko�cu zrozumia�, czemu niekt�rzy zostawali szamanami � zombi by�y super. Zam�wienie tego zestawu okaza�o si� najlepszym pomys�em od lat.
A jednak... Nagle ogarn�o go niezwyk�e uczucie. Czy�by naprawd� t�skni� za powrotem do szko�y? Owszem, teraz, gdy w ksi�garniach zaroi�o si� od ludzi kupuj�cych mocno ubarwion� ksi��k� J.G. Rollins Barry Trotter i kawior filozoficzny (naprawd�, je�li chodzi o ksi��ki, to ludzie potrafi�
11
kupi� wszystko*), w Hokpoku traktowano go jak znakomito��. Ale �eby od razu mia� chcie� wr�ci� do szko�y? Nie, niemo�liwe. Zasun�� kotary i w pokoju zn�w zapanowa�a ciemno��.
Wyci�gni�ty na niezas�anym ��ku patrzy� t�po w telewizor, w kt�rym lecia� jaki� mecz, i zapada� si� coraz g��biej w kokon nudy, ci�kiej niczym zesz�omiesi�czna gazeta. Zmuszanie spiker�w do bekania by�o zabawne pierwsze kilkaset razy, a odwracanie goli mia�o sens tylko, je�li obstawi�o si� zak�ad. Mo�e gdyby powt�rzy� to wystarczaj�co wiele razy, doprowadzi�by do wojny mi�dzy Francj� i Hondurasem. Barry u�miechn�� si� na t� my�l.
Niezwyk�e uczucie zn�w powr�ci�o. Nie, to nie by� entuzjazm na my�l o szkole. Hokpok nie by� w stanie wzbudzi� podobnej reakcji, niewa�ne � pozytywnej czy negatywnej. Zawroty g�owy, strach, fascynacja, niewyt�umaczalne pragnienie ucieczki... Gdyby nie fakt, �e przebywa� na Trivia Row, przysi�g�by, �e w pobli�u kr�c� si� marketorzy.
S�ysz�c jaki� d�wi�k, Barry w...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin