5301.txt

(323 KB) Pobierz
Andre Norton
Lampart
Prze�o�y�a EWA WITECKA
AMBER

Tytu� orygina�u THE JARGOON PARD
Opracowanie graficzne Studio Graficzne "Fototype"
Redaktor JOANNA KRUMHOLTZ
Redaktor techniczny ANNA WARDZA�A
Copyright (c) 1974 by Andre Norton
For the Polish edition Copyright (c) 1993 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-7082-232-0
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
Warszawa 1993. Wydanie I
Sk�ad: "Fototype" w Milan�wku
Druk: Prasowe Zak�ady Graficzne w Bydgoszczy

O �wi�tyni Gunnory i o tym,
co tam si� wydarzy�o w Roku Rudego
Dzieje Arvonu spisano w wielu kronikach, gdy� jest to kraj staro�ytny ponad ludzkie wyobra�enie, nawet ponad wyobra�enie ludzi starszych ras. O niekt�rych opowie�ciach prawie zapomniano, tak �e tkacz pie�ni dysponuje tylko zachowanymi w pami�ci ich strz�pami. Inne za� u�o�ono i znane s� w najdrobniejszych szczeg�ach. W kraju, kt�rego mieszka�cy znaj� moc czarodziejsk� i pos�uguj� si� ni�, jeden cud goni drugi, tak jak d�ugow�ose owce z Krainy Dolin biegn� tu� za graj�cym na fujarce pasterzem. I chocia� wiele szczeg��w dotycz�cych Siedmiu Wielmo��w i tych, kt�rzy rz�dzili przed nimi, zagin�o, to wydane przez nich wyroki nadal obowi�zuj�. Nawet w�adaj�cy moc� nie wiedz� wszystkiego i nigdy nie b�d� wiedzie�.
Kim by�a Gunnora? Czy M�dr� Kobiet� tak pot�n�, �e po jej �mierci niekt�rzy ludzie zacz�li m�wi�, i� nigdy nie

by�a cz�owiekiem, tylko duchem? Je�li nawet tak si� rzeczy mia�y, to ta cz�� prawdy o niej od dawna przes�oni�ta jest mg�� zapomnienia. Lecz wp�yw Gunnory pozosta� ku pokrzepieniu serc, o czym wiedz� wszystkie kobiety. Jej to symbolem jest snop dojrza�ego zbo�a opleciony winoro�l� o gotowych do zerwania gronach. Ka�da dziewczyna nosi amulet Gunnory, k�adzie na nim d�o� w chwili pocz�cia dziecka i b�dzie �ciska� go mocno, gdy nadejdzie czas porodu.
Do �wi�tyni Gunnory przychodz� kobiety, kt�rym �le si� u�o�y�o w �yciu, chc�ce wyleczy� si� z bezp�odno�ci albo pragn�ce �atwiejszego porodu. I wszyscy za�wiadcz�, i� Gunnora ma moc uzdrawiania.
Dlatego w�a�nie w �wi�tyni Gunnory zaczyna si� kronika Kethana czy te� - je�li mam m�wi� nie tyle jako tkacz pie�ni, ile jako zwyk�y mieszkaniec Arvonu - moje w�asne dzieje. Prawda o tym, co si� wydarzy�o w �wi�tyni przy moich narodzinach, przez d�ugi czas by�a ukryta przed �wiatem i trzymana w tajemnicy. W ko�cu dopiero czary wyrwa�y j� na �wiat�o dzienne.
Wedle zwyczaj�w Czterech Klan�w - Czerwonych, Z�otych, Niebieskich i Srebrnych P�aszczy - dziedziczenie odbywa si� zgodnie ze staro�ytnym prawem: nie syn wodza zostaje jego nast�pc�, ale syn jego rodzonej siostry, oczywi�cie je�li urodzi ch�opca. Dziedziczenie w linii �e�skiej uznaje si� bowiem za najprawdziwsze. W Domu Car Do Prawn to pani Heroise mia�a wyda� na �wiat dziedzica rodu.
Jej brat Erach, Pan Na Zamku, o�eni� si� wcze�nie i mia� ju� syna Maughusa oraz c�rk� Thaney (znajduj�c� si� jeszcze w kolebce). Heroise mimo to jednak nie zdradza�a ch�ci wzi�cia do swego �o�a �adnego m�czyzny. By�a bardzo dumn� kobiet�, obdarzon� pewnym talentem w�adania moc�. Jako m�oda dziewczyna uczy�a si� u M�drych Kobiet z Garth Howel i kiedy wezwano j� do powrotu, zabra�a ze sob� jedn� z nich, Ursill�.

Dobrze pami�ta�a, �e powinna we w�a�ciwym czasie urodzi� syna, kt�ry zajmie krzes�o wodza klanu. Przysi�g�a te� sobie, �e po�wi�ci wszystko dla takiego ukszta�towania umys�u i cia�a tego ch�opca, �eby od dnia, w kt�rym dru�ynnicy podnios� go na tarczach i wykrzycz� jego imi� na cztery strony �wiata, to jej wola kierowa�a post�powaniem syna. Dla realizacji tego projektu sprzymierzy�a si� z Ursill�, ta za� dysponowa�a ca�� wiedz� swego rzemios�a.
Nikt nie wiedzia�, kto by� ojcem dziecka, kt�re pocz�a wczesn� wiosn� w roku Rudego Dzika. Mia�a prawo wst�pi� w taki czasowy zwi�zek, je�li tego chcia�a. Szeptano, �e to Ursilla wybra�a dla niej partnera, lecz nie starano si� zg��bi� tajemnicy jego pochodzenia w obawie, by nie okaza�o si�, i� przysz�y dziedzic mo�e by� kim� gorszym - lub lepszym - od zwyk�ego cz�owieka. Pani Heroise by�a pewna, �e urodzi ch�opca, a Ursilla utwierdza�a j� w tym przekonaniu.
W miesi�cu �nie�nego Ptaka pani Heroise i jej dworki razem z Ursill� wyruszy�y do �wi�tyni Gunnory, poniewa� M�dr� Kobiet� zaniepokoi�a niepomy�lna wr�ba. Jej niepok�j udzieli� si� matce przysz�ego dziedzica Car Do Prawn, kt�ra postanowi�a zapewni� sobie wszelk� dost�pn� pomoc, by rezultat tych zaplanowanych dzia�a� by� zgodny z jej gor�cym pragnieniem. Dla wygody podr�uj�c etapami, gdy� po�acie �niegu nadal niejednolicie pokrywa�y ziemi� (mimo �e przynajmniej w po�udnie wyczuwa�o si� w powietrzu tchnienie nadchodz�cej wiosny), przyby�y do �wi�tego miejsca.
Gunnora nie ma ani kap�anek, ani s�u�ek �wi�tynnych. Kobiety szukaj�ce jej pomocy staj� przed Istot�, kt�r� mog� wyczu�, ale nie zobaczy�. Dlatego nowo przyby�ych nie powita�y tu �adne kobiety. Natomiast w stajni, zbudowanej przy �wi�tyni, znajdowa�y si� dwa konie, a na dziedzi�cu jaki� m�czyzna chodzi� tam i z powrotem jak �nie�ny kot w klatce, nie o�mielaj�c si� wej�� do wn�trza sanktuarium.

Nieznajomy spojrza� na brzemienn� Heroise, kt�ra wkroczy�a niezdarnie na dziedziniec. Potem odwr�ci� si� szybko, jakby w obawie, i� zachowa� si� nieuprzejmie. Dlatego nie zauwa�y� Ursilli, kt�ra mijaj�c go, rzuci�a na� d�ugie, badawcze spojrzenie. Zmarszczy�a lekko brwi, jakby przysz�a jej do g�owy jaka� niepokoj�ca my�l.
Ursilla �pieszy�a si� jednak bardzo - musia�a zaj�� si� swoj� pani� i podopieczn�, gdy� wydawa�o si�, �e pani Heroise �le obliczy�a sw�j czas i w�a�nie chwyci�y j� b�le. Ulokowan� w jednym z wewn�trznych pokoik�w obs�ugiwa�a tylko Ursilla, inne kobiety czeka�y na zewn�trz.
W powietrzu rozszed� si� intensywny zapach, jakby wszystkie kwiaty p�nego lata zakwit�y jednocze�nie, i rodz�cej wyda�o si�, �e spaceruje mi�dzy klombami w wielkim ogrodzie. Wprawdzie czu�a b�l, ale by� tak daleki, tak nie zwi�zany z jej cia�em, �e nic nie znaczy�. Ros�a w niej ogromna rado��, jakiej jej ch�odny i przebieg�y umys� nigdy dot�d nie zazna�.
Nie zdawa�a te� sobie sprawy, �e w s�siedniej komnacie le�y inna p�tniczka, przy kt�rej czuwa jedna z M�drych Kobiet z pobliskiej wioski. Ona r�wnie� �ni�a rado�nie, oczekuj�c dziecka, kt�re pragn�a wzi�� w ramiona, a mi�o�� do niego ju� teraz przepe�nia�a jej serce.
�adna z nich nie wiedzia�a, �e zbli�a si� burza. M�czyzna, kt�ry snu� si� po dziedzi�cu, podszed� do wej�cia, spojrza� z niepokojem na gromadz�ce si� ciemne chmury i zadr�a�. Jakkolwiek dobrze zna� kaprysy natury i obserwowa� je przez wiele lat, to ta nieruchoma cisza, kt�ra rozpostar�a si� nad ziemi� pod czarnym niebem, nie przypomina�a niczego, co widzia� w �yciu. Z powodu swojej natury by� wyczulony na dzia�anie si�, kt�re nie pochodzi�y z Arvonu ludzi, ale z Arvonu Mocy. Mo�liwe, i� teraz Moc mia�a si� objawi� w spos�b, kt�ry zagra�a� wszystkiemu w dole.
Si�gn�� r�kami do pasa i palcami przebieg� po nim,

jakby szuka� czego�. Trzyma� dumnie g�ow�, gdy wyzywaj�co przygl�da� si� chmurom i temu, co, jak przypuszcza�, mog�o nimi kierowa�. Ubrany by� skromnie, w br�zowy kaftan bez r�kaw�w i zielon� jak las koszul�. Jego opo�cza le�a�a na dziedzi�cu. Na nogach mia� br�zowe buty do konnej jazdy i zielone bryczesy. Od razu rzuca�o si� w oczy, �e nie by� wie�niakiem ani nawet w�jtem jakiej� ma�ej i niezbyt wa�nej osady, jak m�g�by sugerowa� ten str�j. Jego g�ste, ciemne w�osy ros�y w szpic nad czo�em, a oczy dziwnie nie pasowa�y do ogorza�ej twarzy - by�y bowiem zielone jak �lepia jakiego� wielkiego kota. Ka�dy, kto kiedykolwiek rzuci�by na niego jedno spojrzenie, zrobi�by to po raz wt�ry, urzeczony bij�cym ode� autorytetem, m�czyzna ten bowiem wydawa� si� kim�, kto rz�dzi si� tylko w�asn� wol�.
Teraz jego wargi wypowiedzia�y jakie� s�owa, lecz nie uczyni�y tego g�o�no. Nakre�li� r�k� w powietrzu niewielki znak. W tej samej chwili ze stajni dobieg�o dono�ne r�enie. Nieznajomy odwr�ci� si� szybko. Kiedy r�enie powt�rzy�o si�, m�czyzna podni�s� opo�cz� i pobieg� do koni.
W stajni zasta� ludzi z orszaku z Car Do Prawn, spiesznie wprowadzaj�cych przed burz� w�asne wierzchowce. Lecz oba konie zastane tam stan�y d�ba i zar�a�y, bij�c przednimi kopytami jak rumaki bojowe tresowane do walki w Krainie Dolin. S�udzy i stra�nicy zakl�li g�o�no i dotkn�li harap�w, ale podej�� bli�ej si� nie odwa�yli.
Wierzchowce, kt�re najwyra�niej broni�y swej kwatery przed obcymi, wyda�y im si� dziwne: by�y jab�kowitej ma�ci, siwe z czarnym, plamy mroku na ich sier�ci, pozbawione wyra�nych kontur�w, zlewa�y si� z t�em i zamazywa�y. Bez trudu mog�yby si� ukry� w zalesionym terenie przed ka�dym wrogiem. By�y wy�sze i l�ejszej budowy ni� wi�kszo�� koni.
Teraz zwr�ci�y g�owy w stron� biegn�cego m�czyzny i zar�a�y, witaj�c i jednocze�nie si� skar��c. Nieznajomy
9

bez s�owa min�� przybysz�w i podszed� do zwierz�t. Uspokoi�y si�, tylko sapa�y i parska�y. Ich pan przesun�� d�o�mi po grzbietach, po czym uj�� za uzdy i zaprowadzi� do przeciwleg�ego ko�ca stajni. Umie�ciwszy razem w du�ej przegrodzie, odezwa� si�:
- Nie b�dzie k�opot�w, ale trzymajcie si� waszej strony...
Powiedzia� to sucho, rozkazuj�cym tonem. Dow�dca eskorty pani Heroise popatrzy� na niego spode �ba. Oburzy�o go, �e kto� tak niepozorny odwa�a si� przemawia� tak wynio�le w obecno�ci jego podw�adnych; gdyby si� znajdowali w ka�dym innym miejscu, zaraz by go osadzi�.
Byli jednak w �wi�tyni Gunnory. Tutaj �aden m�czyzna nie o�mieli�by si� sprawdzi�, co by si� sta�o, gdyby kto� obna�y� miecz - �mierciono�n� bro� w miejscu po�wi�conym �yciu. Mimo to spojrzenie, jakim obrzuci� zuchwalca, nie wr�y�o nic dobrego na przysz�o��.
W�r�d przybysz�w z Car Do Prawn pewien stra�nik nie odrywa� oczu od nieznajomego, kt�ry sta� pomi�dzy swoimi dziwnymi ko�mi, po�o�ywszy d�onie na ich szyjach. Wierzchowce pochyli�y ku niemu w�skie g�owy, a jeden z nich szczypa� mu w�osy. Pergvin s�u�y� w minionych latach pani Eldris, tej, kt�ra urodzi�a pana Eracha i jego siostr� Heroise. W jego pami�ci od�y�y dalekie wspom...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin