Zygmunt Zonik - Rakiety nie osiągną celu.pdf

(477 KB) Pobierz
835292225.001.png
W nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 roku siły Royal Air Forces w liczbie 500 cztero-
silnikowych samolotów bombowych typu Lancaster , Halifax i Stirling zbombardo-
wały Wojskowy Zakład Badawczy Wehrmachtu Heeres-Versuchungsanstalt w Peen-
emünde. Biura konstrukcyjne, zakłady doświadczalne i produkcyjne uległy poważnym
zniszczeniom. Zginęło wtedy wielu niemieckich specjalistów i kilka tysięcy robotni-
ków-obcokrajowców, zatrudnionych przy realizacji tajnego zadania opatrzonego
kryptonimem „A-4”. Tak oznaczono w dokumentacji technicznej projekt broni odwe-
towej - „Vergeltungswaffe”, w skrócie V.
Był to potężny nalot, zaplanowany i przygotowany przez wywiad brytyjski - Intel-
ligence Service, a pośrednio spowodowany sensacyjnymi doniesieniami dowództwa
polskiej Armii Krajowej, które informowało sztab aliancki w Londynie, że na wyspie
Usedom (Uznam) w Peenemünde hitlerowskie kierownictwo wojskowe w wielkiej
tajemnicy przystąpiło do pracy nad nowym rodzajem broni. Przy jej pomocy Naczelne
Dowództwo Sił Zbrojnych (Oberkommando der Wehrmacht) zamierza zadać potężny
cios nieprzygotowanym na to sprzymierzonym. Doniesienia owe pokrywały się z
informacjami zdobytymi przez Brytyjczyków w Szwecji, z których wynikało, że
Niemcy szykują nową broń - dalekosiężne rakiety powietrzne. Angielskie samoloty
zwiadowcze dokonały zdjęć tego obszaru, a specjaliści od ich odczytywania ustalili,
że tam właśnie, w Peenemünde, prowadzone są zaawansowane prace badawcze nad
nowymi pociskami i sposobem ich odpalania z wyrzutni.
W sztabie alianckiego lotnictwa zapadła decyzja zniszczenia nieprzyjacielskiej
bazy. Tak narodziła się operacja lotnicza opatrzona kryptonimem „Hydra”. Podczas
jej przeprowadzania zrzucono 1874 bomby.
Nalot ów - czego oczywiście alianci nie przewidzieli - spowodował założenie
przez hitlerowców nowego obozu koncentracyjnego. Ostatniego w Trzeciej Rzeszy,
przeznaczonego do superspecjalnych zadań.
NARADA W „WOLFSSCHANZE”
W cztery dni po nalocie na Peenemünde, 22 sierpnia, odbyła się w tajnej kwaterze
Hitlera pod Kętrzynem poufna narada, której tematem był problem dalszej produkcji
tak niecierpliwie oczekiwanej przez führera „cudownej broni” dalekiego zasięgu.
W konferencji, obok gospodarza kwatery i najwyższego dowódcy Sił Zbrojnych,
wzięli udział: reichsführer SS i szef niemieckiej policji Heinrich Himmler oraz Albert
Speer, minister uzbrojenia i produkcji wojennej. W roli ekspertów do spraw „Wun-
derwaffe” wystąpili: generał artylerii Walter Dornberger i standartenführer SS dr
Wernher von Braun, szef HVP w Peenemünde.
Hitler z trudem hamował złość. Interesował się osobiście postępem prac przy bu-
dowie broni V, przydzielił na ten cel ogromne środki, a tu lotnictwo nieprzyjaciela
omal nie pokrzyżowało jego planów.
Jeszcze w marcu 1939 roku führer odwiedził poligon doświadczalny Wehrmachtu
w Kummersdorf i kazał przedstawić sobie wyniki dotychczasowych prac nad samolo-
tem-pociskiem V-1 , zwanym też samolotem bez pilota. Wystrzelono wtedy jeden
egzemplarz nowej broni, co wywołało jego entuzjazm. Gratulował sukcesu generalicji
i specjaliście od konstrukcji rakiet, baronowi Wernherowi von Braun. Pod wrażeniem
tej wizyty 23 maja 1939 roku podczas odprawy najwyższych wojskowych, która od-
była się w Kancelarii Rzeszy, Hitler oświadczył:
Każda broń użyta w wojnie może zadecydować o powodzeniu, dopóki nie dyspo-
nuje nią wróg. Mam tu na względzie zarówno użycie gazów trujących, jak również
lotnictwa, broni pancernej i lodzi podwodnych... Jeżeli oddziaływanie tych broni nie
będzie decydujące, wówczas zastosujemy genialny chwyt: zaskoczenie przeciwnika ...
W rok później wybudowano zakłady w Peenemünde oraz utworzono tutaj spe-
cjalny oddział wojsk technicznych, który otrzymał nazwę Versuchskommando Nord.
W lipcu 1943 r. był gotowy program produkcji „cudownej broni”. Aż tu jak grom z
jasnego nieba bomby na tajny obiekt, zdawałoby się nie do wykrycia przez wrogi
wywiad i lotnictwo!
Niewesołe mieli miny uczestnicy obrad. Bijąc pięścią w stół, zdenerwowany Hitler
zażądał odtworzenia urządzeń produkcji „Vergeltungswaffe” w nowym miejscu.
- Dam w tym celu wszystko, czego potrzeba! - krzyczał coraz głośniej. - Pieniądze,
materiały, ludzi. Ludzi? Ile chcecie? Sto, dwieście tysięcy?
Minister Speer, rzeczowo myślący inżynier, postawił pytanie, gdzie teraz urządzić
„nowe Peenemünde”. Zaraz też sam udzielił odpowiedzi, proponując przeniesienie
produkcji V-1 i V-2 pod ziemię.
- Po to przecież zleciłem mojemu pomocnikowi Jägerowi opracowanie planu roz-
winięcia produkcji wojennej w budowlach podziemnych - uzupełnił swój wywód
ulubieniec Hitlera. - Dysponujemy obecnie całym systemem tuneli wykutych w tym
celu w skale w różnych częściach kraju.
Wódz III Rzeszy słuchał uważnie, potakiwał skinieniem głowy, przenosił wzrok
kolejno na wszystkich obecnych. Von Braun wyprostował się odruchowo. Z uwielbie-
niem wpatrywał się w tego zmęczonego człowieka o zapadłych oczach, tak niepo-
dobnego do Hitlera, jakiego pamiętał z jego wizyt w Kummersdorfie, a później w
Peenemünde.
- Moja służba budowlana SS przygotowuje dalsze podziemne obiekty - wtrącił
Himmler, zazdrosny o inicjatywy w obecności kanclerza. - W miejscu, w którym
będziemy produkować Wunderwaffe, założymy nowy obóz koncentracyjny. Uderze-
nie tej broni, mein Führer, będzie straszne! Himmler zyskał tyle, że udało mu się
przeforsować swojego człowieka, SS-standartenführera dr. Hansa Kammlera, na sta-
nowisko pełnomocnika rządu do spraw budowy fabryki i produkcji broni V .
Hitler zgodził się na przedłożone wnioski bez chwili wahania. Ustalono, że fabry-
kę podziemną uruchomi się w tunelach i sztolniach góry Kohnstein w Turyngii.
- Znajdują się tam dwa korytarze długości dwóch kilometrów, co prawda jeden
jeszcze niewykończony, oraz czterdzieści sześć hal - objaśnił Speer, zwany „architek-
tem diabła”. - Są to ogromne pomieszczenia, jakby stworzone do produkcji długich
serii V-1 i V-2 . To najodpowiedniejsze miejsce do tego celu w całej Europie. Mimo to,
moim zdaniem, będzie tam zbyt ciasno i dlatego uważam, mein Führer, że trzeba
pomyśleć o rozbudowie. Góry Harcu nadają się do tego celu wybornie.
*
Speer i Himmler mieli doskonale zorganizowany aparat wykonawczy. Tylko nie-
świadomych tego faktu mogłoby ogarnąć zdumienie, że już 28 sierpnia, zaledwie w 4
dni po odprawie w bunkrze pod Kętrzynem, pierwszy transport więźniów obozu kon-
centracyjnego Buchenwald wyładował się z esesmańskich ciężarówek u podnóża
Kohnsteinu, 8 kilometrów na północny zachód od miasteczka Nordhausen. W bły-
skawicznym tempie założono tutaj komenderówkę, utajnioną pod kryptonimem „Do-
ra”.
Nim upłynęło sześć tygodni, fikcyjna firma Mittelwerke otrzymała oficjalne za-
mówienie od dowództwa Sił Lądowych na wykonanie 12 000 rakiet V-2 . Data tego
pierwszego zlecenia: 19 października 1943 r.
,,Broń odwetowa” Hitlera wyszła z fazy doświadczeń. Już niedługo, wprowadzona
do akcji, miała zaskoczyć cały świat i sterroryzować ludność cywilną Wysp Brytyj-
skich.
WERNHER VON BRAUN -„BARON RAKIET”
Nalot na Peenemünde nie zniechęcił Wernhera von Brauna do kontynuowania
pracy nad bronią V . Już następnego dnia po bombardowaniu złożył on władzom mel-
dunek, w którym stwierdził, że ponowne podjęcie doświadczeń i produkcji jest moż-
liwe w ciągu około 4 tygodni. Chodziło głównie o odtworzenie dokumentacji, gdyż
spaliły się rysunki techniczne, które z ośrodka na wyspie Uznam powinny być wysła-
ne do fabryk mających produkować poszczególne części rakiet.
Von Braun nie rezygnował nawet w obliczu wielkich trudności. Wierzył, że kiedyś
przyczyni się do podbicia przez uczonych niemieckich przestrzeni kosmicznej. To, że
tymczasem wyniki jego prac będą użyte do zbrodniczych celów, wcale mu nie prze-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin