Zabić Jarosława Kaczyńskiego.doc

(337 KB) Pobierz
"Zabić Jarosława Kaczyńskiego

"Zabić Jarosława Kaczyńskiego!"

/ kulisy nadwiślańskiego kultu voo doo /

opublikowano: 20 Października 2011

                   PAP

Dlaczego zatroskanym i obiektywnym komentatorom tak gorliwie zależy na odejściu Jarosława Kaczyńskiego z aktywnego uprawiania polityki?

Przecież jeśli jest urodzonym „przegrywaczem” (niezbyt zgrabne, ale tym razem stronię od zręcznie brzmiącego angielskiego makaronizmu) i po raz szósty (jak skrzętnie policzył Lis do spółki z Żakowskim) przegrał z kretesem, to tylko można sobie wymarzyć takiego przeciwnika.

A tu powszechne lamenty nad kondycją PiS – u, nad „ślepą uliczką” kaczyzmu – najwięksi miłośnicy załamują szlachetne dłonie i dmą w balonik -, a nuż znowu komuś w PiS – ie zaszumi w głowie Rostkowską.

To już mało ważne stały się walki buldogów na dywanie o realną władzę?

Mało ciekawy jest los przyszłorocznego budżetu? Mało ciekawe wszystko w ogóle?

Oto najważniejszym tematem jest sytuacja w przegranym PiS – ie, „napięcia” na Nowogrodzkiej, podszczuwanie Kaczyńskiego na Ziobrę i odwrotnie.

Czy to jednak PiS przejął realny wpływ na państwo? Czy coś istotnego mi umknęło?

Czy też rozbestwieni specjaliści od kreowania nieistniejącego, rozochoceni wyborczym sukcesem, postanowili przeprowadzić nowatorski na skalę światową (nie stosowany tak konsekwentnie nawet w Ojczyźnie bolszewików) eksperyment i całkowicie oderwać medialne szpigle od wpływu rzeczywistości?

Właściwie to nawet całkiem, z ich punktu widzenia, rozsądne.

Rzeczywiśtość bowiem wymaga konkretu, a w wypadku producentów mydlanych baniek konkret jest raczej dmuchany, kruchy i salonowo umowny.

Ale wróćmy do anihilacji Jarosława Kaczyńskiego?

Skoro Żakowski, Lis, Olejnik, Pochanke i inne tuzy niezależności i dziennikarskiej odwagi postawiły już na nim krzyżyk, to o co jeszcze tyle hałasu?!

Przecież PiS jest formacją „antysystemową” a skoro tak, to dalej sylogizm jest prosty – jest antypaństwowy, ergo, w państwie Ludwika XIV Tuska, jest po prostu antypolski!

Jeśli więc na czele tak antypolskiej i antyracjonalnej, niebezpiecznej i szkodliwej formacji stoi zawodowy nieudacznik, to przecież dobra nasza!

A tu nie – jazgot, tvn – owskie praktyki voodoo, rytualne nakłuwanie laleczki.

To, albo Kaczyński już tym trupem (politycznym) jest, wulgo jego trwanie jest w praktyce pożyteczne, albo też co innego siedzi w świadomości kingmakerów (w naszej rzeczywistości raczej hodowców strachliwego króliczka).

PiS bez Kaczyńskiego byłby przecież tak nowoczesny, medialny, skazany …. no właśnie na co?

Pani posłanka Kluzik Rostkowska do spółki z panem posłem Libickim pokazali jak dynamicznie i skutecznie buduje się postkaczyńskie formacje i jakim efektem one owocują.

Kiedy przeto nad samotnym Jarosławem Kaczyńskim zbiera się sabat: od profesor Środy do Wołka, Wołka Tomasza i z troską cmoka nad kolejnymi klęskami tego „czarnego luda”... w powietrzu czuję siarkę.

Mam nadzieję, że charakterystyczny zapach dolatuje także na ulicę Nowogrodzką i partyjni działacze Prawa i Sprawiedliwości wiedzą czym to w istocie pachnie.

Piszę o tym nie z powodu bezgranicznego umiłowania pana Kaczyńskiego, który ani mi brat ani swat, ale z powodu smutnej logiki jakiej nauczyła mnie PRL, pardon III Rzeczpospolita Ludowo – Obywatelska, a brzmi ona mniej więcej tak::

„Jeśli dwóch lub trzech mówi ci połóż się...ty wstań i idź!”

Pamiętam telewizyjną dyskusję z początku lat dziewięćdziesiątych pomiędzy pewnym siebie, owianym wówczas jeszcze nimbem absolutnej odwagi i oporu Adamem Michnikiem i niemodnie ubranym, spoconym, wtedy jeszcze średnio znanym, Jarosławem Kaczyńskim.

Wynik tej dyskusji był na tyle piorunujący, że pan Michnik nigdy tego pomysłu już nie powtórzył.

Kaczyński miażdżył wówczas logiką, powagą, intelektualnym formatem i tym nieuchwytnym, tym co sprawia, że tchnęło od niego nie siarką, ale jakąś taką serdecznie ojczyźnianą patyną, kurzem książek ze strychu, niemodnym afektem do Wielkiego Kraju.

Gdy oglądam ten cały medialny jarmark antykaczyńskich lamentów natychmiast przypomina mi się tamta dyskusja.

Czego wy się tak ciągle boicie (wygrywając kolejne wybory, mając całą medialną rację i wpływ)?

Czy nie jest tak, że ten popełniajacy często kardynalne błędy, niesforny, zapalczywy, bywa, że destrukcyjny – Jarosław Kaczyński nosi w sobie niezmienny pierwiastek, tego co tak bardzo trwoży was o zmierzchu? (przed świtem)

Samotny Kaczyński - a po drugiej stronie cały salon, cała scena polityczna, siła i moda... i co – szale ciągle się wahają, a 9 października czas wcale się nie skończył.

Zainteresował Cię artykuł?

Witold Gadowski

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin