Plama na suficie - Piotr Zaremba.pdf

(394 KB) Pobierz
384548658 UNPDF
384548658.001.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym E-ksiazka24.pl .
384548658.002.png
384548658.003.png
PROLOG.
TRZY DNI WCZENIEJ. CZWARTEK
Wryxrsjn m` oqº½mn, onmhdv`½ l`qhnmdsjh, y`lh`rs fq` c`kdi,
oncvnhÈx g`È`r h vqy`rjh h vyhævryx Phmnjh` m` q`lhnm`, y`mhnrÈx fn
v sqhtlehd oqydc q`lo.
A vsdcx tj`y`È rh cxqdjsnq sd`sqt l`qhnmdsdj, nkaqyxl s`j
aqyxcjh, ½d r`l idfn vhcnj vyatcy`È sqvnf. Mh`È aqnc by`qmæ
i`j vhdkj` ok`l` `sq`ldmst, ` s`j cÈtfæ, ½d nc oncaqºcj` rhf`È`
lt `½ cn yhdlh; cnç onvhdcyhd, ½d jhdcx jqnbyxÈ, oqyxcdosxv`È
iæ rnahd mnf`lh. Ga` idfn axÈ` s`j rydqnj` i`j bydktç ohdb`,
nbyx vxfkæc`Èx i`j cvhd k`s`qmhd y bydqvnmdfn ryjÈ` y oÈnmæbxlh
vdvmæsqy çvh`sdÈj`lh, ` vhdkjh a`s, jsºqxl rsqydk`È, yqnahnmx axÈ
y v½ºv h khrhbg nfnmºv.
Nhdroncyhdv`md yi`vhdmhd rh cxqdjsnq` y`o`qÈn vryxrsjhl nc-
cdbg. Mn½m` axÈn trÈxryd k`s`mhd ltbgx. Bhdcmd l`qhnmdsjh nanif`
oÈbh cq½`Èx i`j khçbhd.
Cyx oqyxrydcÈdç, ½dax vxvnÈ` y`ls v lnhl sd`sqyd? y`ox-
s`È Phmnjh` vÈ`çbhbhdk l`qhnmdsdj fÈnrdl rhkmhd y`j`s`qynmdi Phdjhdk-
mdi Pnbyv`qx.
J`çmhd o`mhd, oqnry lh vhdqyx, ½d sn mhd lni` vhm`!...
Dnaqyd, cnaqyd! Whdbynqdl onq`bgtidlx rh.
1.
Osiedle Ãçïtych Blokçw szykowaïo si¹ do kataklizmu.
Powietrze byïo nieruchome i lepkie, a ciemniejÖce niebo
chyliïo si¹ nad domami. Ludzie przemykali si¹ chodnikami
i asfaltowymi alejkami ze sïabo skrywanÖ nerwowo´ciÖ. Prç-
bowali nie ulegaÙ panice. Do ko®ca wyprowadzali psy, par-
kowali lub uruchamiali samochody, wpadali do sklepçw
i wypadali z nich, gromadzili si¹ przy kioskach Ruchu,
wzgl¹dnie gnali do klatek schodowych, odczuwajÖc ulg¹,
gdy wreszcie zamkn¹li za sobÖ drzwi.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin