Prus B., Placówka (treść 4 str.).pdf

(57 KB) Pobierz
prus_placowka_tresc
Bolesław Prus Placówka – treĻę
rozdział I
Rzeka Białka leŇy w dolinie otoczonej sieciĢ wĢwozów. Brzeg zachodni jest dziki, bagnisty i nieurodzajny. Na
wschodnim brzegu jest wioska, nad niĢ dwór i las, wszħdzie uprawy. Na północnym kraıcu, na odludziu
swoje gospodarstwo ma Józef ĺlimak z rodzinĢ. Gdy na Ļwiat przyszły dzieci (2 chłopaków, Stasiek i Jħdrek)
najħli pomocnice (Sobieska na pół roku, głupia ZoĻka na 6 lat i sierota Magda, która wolała byę na słuŇbie
niŇ na swoim, gdzie bił jĢ stryj) i parobka (Maciek Owczarz został u nich, gdy wracał ze szpitala). Celem ich
Ňycia było utrzymanie bytu.
rozdział II
Kwiecieı. Po obiedzie wszyscy rozeszli siħ do swoich zajħę, ĺlimak przysypiał pod piecem z fajkĢ, ale po
chwili przemógł siħ i wyszedł do roboty. Słoma wabiła go do drzemki, konie zdawały siħ mówię to samo, ale
wyjĢł brony i poszedł na pola. Krzyczał na wróble, które dziwiły siħ, Ňe tylko ziarna pod ziemiĢ zakopuje.
Narzekał na ziemiħ, ale ona odpowiedziała, Ňe karmi jĢ tylko raz na osiem lat, odpoczĢę daje raz na 10.
Wiatr groził, Ňe do reszty mu ziemiħ wyjałowi.
Jħdrek kopał ziemiħ, Ļpiewał, przekomarzał siħ z MagdĢ. ĺlimakowa prała, a Stasiek patrzył w wodħ. Był
ukochanym synem ĺlimaka, czħsto widział rzeczy niedostħpne dla zwykłego oka. ĺlimak narzekał, Ňe ciħŇko
teraz wyŇyę, zaraz po Ļlubie było im lŇej. Dobrze, Ňe choę na dworze czasem robotħ mu dadzĢ. Chciałby
mieę wiħcej bydła i łĢkħ.
Opodal jechał jakiĻ pan w stroju dŇokeja i z papierosem. Nie mógł zupełnie zapanowaę nad koniem, chyba
dosiadał go pierwszy raz. Goniły za nim psy i dzieciaki ze wsi, a on siħ cieszył, bo miał demokratyczne serce
i kochał lud, choę go nie znał. Był to szwagier dziedzica, przyjechał z Warszawy. Gdy zapytał o coĻ
ĺlimakowej, jej mĢŇ czerwieniał z zazdroĻci. Ona jednak odwinħła jeŅdŅcowi, gdy chciał jĢ pocałowaę. J
Jħdrek Ļmiał siħ z dŇokeja, nie chciał mu podaę spadłej czapki ani swojej przed nim ĻciĢgaę. Paniczowi
podobało siħ to, ale ĺlimak był zdenerwowany. Jeszcze bardziej siħ zdumiał, gdy panicz przezwał go
„obywatelem”, a jego Ňonħ „paniĢ”.
ĺlimakowa kazała mħŇowi kupię krowħ od stryja Magdy, Wojciecha Grochowskiego. Chciał jĢ kupię Grzyb,
wiħc ĺlimakowa nie chciała byę gorsza. Radziła wziĢę łĢkħ w arendħ, by mieę na paszħ. Takie plany miał
sam ĺlimak juŇ dawno, ale bał siħ wprowadzaę je w czyn. Mówił, Ňe chłopska rzecz robię, a paıska
rozkazywaę. Był posłuszny, ale nie samodzielny.
JacyĻ Niemcy, stary i młody (Fryc) wypytywali ĺlimaka o grunta. Fryc mówił do niego na ty, stary per
„gospodarzu”. Dowiedzieli siħ, Ňe pole i wzgórze ĺlimaka otaczajĢ paıskie grunta i odeszli. ĺlimak myĻlał
dalej o kupnie łĢk i krowy – mógłby wtedy odpoczywaę.
rozdz. III
Krowa podobała siħ ĺlimakowi, ale czuł ból w rħkach i nogach, gdy dowiedział siħ, ile kosztuje – tyle trzeba
siħ natrudzię, Ňeby zarobię takie pieniĢdze. Grochowski radził Magdzie, by byłĢ posłuszna we wszystkim
gospodarzom, nawet gdy jĢ bijĢ, bo Ļ wi ħ ta r ħ ka, co bije . Krowħ sprzedaje, bo chce Magdzie dokupię ziemi.
Jak przyjdĢ nowe łaski i nadania (po uwłaszczeniu chłopi, bałamuceni przez pokĢtnych doradców,
spodziewali siħ kolejnych nadaı), to kaŇdy dostanie jeszcze raz tyle ziemi, ile juŇ ma. Maciek Owczarz był
pełen czci dla sołtysa, siedział wpatrzony w niego. Nie dostał ani krzesła z oparciem, ani wódki, ale był
szczħĻliwy, bo sołtys z gospodarzem tacy byli.
Kiedy juŇ popili i rzucali siħ sobie w ramiona, sołtys zgodził siħ sprzedaę krowħ za 33 ruble w zamian za
goĻcinħ, ale ĺlimak oburzał siħ, Ňe on nie ņyd, Ňeby braę za goĻcinħ i chciał dawaę za niĢ 35 rubli! Sołtys
płakał, ĺlimak stawiał siħ Ňonie – Maciek nie mógł siħ nadziwię, jak wódka zmienia ludzi. J
rozdz. IV
ĺlimak natarł włosy i buty sadłem, Ňona poradziła mu, Ňeby siħ umył – szedł do dworu w sprawie kupna łĢki.
Bał siħ, bo wiedział, Ňe chłopi i panowie zawsze muszĢ sobie robię na złoĻę. Szedł z synami, Stasiem i
Jħdrkiem. StaĻ rozumiał, Ňe łĢki potrzebujĢ dla nowej krowy, ale zastanawiał siħ, co myĻli trawa, gdy jĢ
krowa je. Jħdrek sam my skosił trawħ, łĢka wg niego nie jest paıska, bo ani on jej nie posiadł, ani nie jest
przy jego chałupie. Słyszał od JaĻka Grzyba, Ňe musi byę równoĻę, a bħdzie, gdy chłopi panom pola zabiorĢ.
Podziwiali piħtrowy dwór, gdzie na strych wchodzi siħ schodami, a nie drabinĢ. OranŇeriħ, gdzie zimĢ rosnĢ
pomaraıcze. Przed domem z fuzji strzelał szlachcic, którego widzieli na koniu. Kazał ĺlimakowi nakryę
głowħ i nie kłaniaę siħ – cenił sobie równoĻę. Narzekał, Ňe chłop nie umie gospodarowaę na swojej ziemi i
plonów mu ona nie przynosi. Przedstawił sprawħ ĺlimaka swojej siostrze, narzekał na niewolnicze
1
przyzwyczajenia chłopa. Siostra próbowała zbliŇaę siħ do chłopów, ale po pobycie w ich chacie musiała
wyrzucię sukniħ. Chciała uczyę synów ĺlimaka, ale oni nie mieli czasu. Dziedzic od razu zgodził siħ oddaę
ĺlimakowi łĢkħ w dzierŇawħ. Jħdrek wygadał, Ňe matka kazała mu ojca pilnowaę, by coĻ stargował – to
utwierdziło paıstwo w przekonaniu, Ňe chłopi sĢ idiotami. Dziedzic zaproponował, Ňe sprzeda mu łĢkħ nie za
160, ale 120 rubli, ale musi zdecydowaę siħ natychmiast. ĺlimak oczywiĻcie zasłonił siħ ŇonĢ i nie zgodził
siħ.
ĺlimak opowiedział Ňonie, Ňe chcieli go wziĢę podstħpem, ale siħ zmiarkował i nie zgodził siħ kupię łĢki.
Zastanawiał siħ, czy Ņle nie zrobił, wiħc chciał zbię Jħdrka, ale Ňona go od niego odciĢgnħła, mówiĢc, Ňe coĻ
złego jest z krowĢ. ZłoĻę mu przeszła.
rozdz. V
Lipiec. Dziedzic z ŇonĢ od dawna sĢ za granicĢ. Dla ludzi zaczynała siħ najwiħksza praca. ĺlimak ŇĢł zboŇe.
JacyĻ ludzie robili pomiary na łĢce. Jħdrek poszedł wywiedzieę siħ, o co chodzi, ale przyłĢczył siħ do nich.
Poszli potem w goĻcinħ do ĺlimaka i pytali o wylewy rzeki. Chwalili sobie goĻcinħ ĺlimakowej i dziwili siħ, Ňe
kobieta nie chce zapłaty, ale za to kupili sery, kurczħta, chleb itd. Powiedzieli, Ňe przeprowadzĢ tħdy kolej
ŇelaznĢ. Przez tydzieı ĺlimak zarobił jeszcze duŇo, sprzedajĢc inŇynierom róŇne produkty. ņniwami
zajmował siħ Maciek i najħta stara Sobieska. Do południa pracowała, ale potem wypiła okowitħ (gorzałka) i
wyrzekajĢc na ĺlimaka, usnħła.
W niedzielħ ĺlimakowa kupiła sobie fular, dała jałmuŇnħ, siedziała z przodu w koĻciele. Maciek dostał na
buty, bo wstyd mu było iĻę z gospodarzami w swoich. ĺlimaka wiele osób prosiło o poŇyczkħ, zaczħli o nich
plotkowaę. Owczarz butów nie kupił, bo najpierw oddał dług szynkarzowi, a potem robotnicy z kolei kazali mu
postawię gorzałkħ.
We wrzeĻniu, w deszczowy dzieı przyszła do nich ZoĻka z małym dzieckiem na rħku. Szukała słuŇby.
Chciała oddaę swojĢ córkħ Owczarzowi. Na widok palĢcego siħ polana wybiegła z krzykiem, dziecko
zostawiła. Maciek zaopiekował siħ znajdĢ i nie dał jej sobie odebraę.
rozdz. VI
Dwór podupadał, parobcy Ņle pracowali, a rzĢdca wymówił miejsce, bo rozeszła siħ pogłoska, Ňe paıstwo
chcĢ go sprzedaę. Młoda pani nudziła siħ na wsi. ĺlimak nie mógł zrozumieę, jak moŇna opuĻcię ziemiħ
ojców. Stara Sobieska przyniosła wieĻę, Ňe chłopi chcĢ kupię wieĻ. ĺlimaka do spółki nie dopuszczĢ, bo on i
tak dorobił siħ juŇ na kolei. ņyd Josel ofiarował siħ pogodzię ĺlimaka z chłopami, ale ten miał mu w zamian
oddaę 50 rubli, które ņyd stracił przez jego interesy i wybudowaę na swych polach chałupħ, gdzie szwagier
ņyda trzymałby konie, by dojeŇdŇaę do kolei.
ĺlimak chciał iĻę do dworu w sprawie łĢki, ale powstrzymało go to, co chłopi zwĢ nieĻmiałoĻciĢ, szlachta
próŇniactwem, a uczeni brakiem woli. Gdy w koıcu poszedł, pan go zbył, bo był zajħty organizowaniem
taıców.
Maciek nadal opiekował siħ znajdĢ. Nie opuszczał jej, a nocĢ po kryjomu karmił jĢ mlekiem krowy.
Opowiadał dziewczynce o tym, co robi, o okolicy, o pracy. Pewnego razu wyjechali wozem do lasu w czasie
gołoledzi. Mróz i lód utrudniły powrót. Przed wozem Maęka zatrzymał siħ kulik ze dworu. PrzenieĻli go z
wozem przez wzgórze, bo zagradzał im drogħ. Młodzi zrobili sobie wyĻcigi pod oblodzonĢ górħ, a panie
przeprowadzili piechotĢ w rytm poloneza Ogiıskiego. Maciek pokazywał dziecku rycerza, szlachcica,
duchownego, hulakħ, ułana – których juŇ nie ma. Inni przebrani byli za chłopów, kowali i innych.
Na zabawħ pojechał ņyd, Josel Hirszgold, i dał dziedzicowi list od teĻcia, w którym ten polecał go jako kupca
ziemi. Dziedzic zgodził siħ na wszystkie warunki, bo obok taıczono i hrabia obraził siħ, Ňe gospodarz nie
dotrzymuje pary jego narzeczonej. SłuŇba zaczħła inaczej patrzeę na ņyda, z szacunkiem.
Ziemiħ kupił ņyd w imieniu Niemców. Teraz oni przyszli do ĺlimaka – starszy chciał kupię jego wzgórze, by
postawię na nim wiatrak dla syna, by mógł zajĢę siħ młynarstwem i ustatkowaę siħ. ĺlimak nie chciał
sprzedaę swojej ziemi nawet za wygórowanĢ cenħ. Martwił siħ potem, Ňe Niemcy zabiorĢ mu łĢkħ.
ĺlimakowa kazała mu iĻę do dziedzica i spróbowaę kupię łĢkħ. ĺlimak zawziĢł siħ i nabrał odwagi, bo musiał
bronię ziemi.
We dworze wszyscy posnħli nad ranem. Dziedziczka ucieszyła siħ, Ňe ziemia jest sprzedana, bħdĢ mogli
wyjechaę...
2
rozdz. VII
W tydzieı po zabawie paıstwo wyjechali, a sprzħty ze dworu rozprzedano. Wkrótce przyszli Niemcy i wyciħli
las. Nie oszczħdzono nawet stuletniego dħbu, dħbu, na którym powiesił siħ Szymon GołĢb, sosny z dziuplĢ
wiewiórek. Niemcy pozbyli siħ teŇ głazów, wysadzajĢc je dynamitem. Ludzie ich dotĢd nie ruszali, bo
podobno to diabły po stworzeniu Ļwiata rozsypały je tu, rzucajĢc w anioły.
Nad ranem koło chaty ĺlimaka przechodzili koloniĻci zza Wisły. Jedna z kobiet ciĢgnħła na wózku starego
ojca. Starzec uczył dzieci, kobieta zatrudniała siħ do szycia lub pracy w polu. Dobrze mówili po polsku, ale
przedstawiali siħ jako Niemcy. Przyszli tu, bo w ich kraju nie ma pracy i ziemi, za duŇo ludzi, muszĢ płacię
podatki. Pola szybko zaroiły siħ od kolonistów, którzy wziħli siħ za gotowanie, ktoĻ sprzedawał rzeczy z
wozu, inny leczył zwierzħta, inny golił mħŇczyzn. ĺlimak podziwiał ich, a szczególnie dwie cechy nowoŇytnej
pracy – poĻpiech i organizacjħ. Niemcy narzekali na Hamerów, którzy tu kupili ziemiħ droŇej, ale po to, by
było bliŇej kolei.
Grzyb był wĻciekły, bo układał sobie, Ňe kupi grunt, oŇeni syna z córkĢ Orzechowskiego i osadzi ich na
polach jak szlachciców. NocĢ ktoĻ napadł na tabor kolonistów, ale obronili siħ. Wachmistrz wywiadywał siħ u
ņyda i ĺlimaka, kto mógł kraĻę te konie. Wszħdzie pił i ostrzegał przed kradzieŇami. Tymczasem wĻród
Niemców panowała coraz wiħksza zgoda. Geometra wymierzył im grunta, a oni zwieŅli deski, cegły, kamieı i
wapno. Hamer symbolicznie wbił cztery kołki na poczĢtek domu, przy Ļpiewie hymnu Lutra, który chłopom
wydawał siħ pełen potħgi w porównaniu do ich smħtnych Ļpiewów koĻcielnych. Stasiek, wraŇliwy na muzykħ,
aŇ zemdlał. Jħdrkowi spodobała siħ córka bakałarza, którĢ juŇ widział przy chacie. Dała mu piwo, gdy młodzi
Niemcy zaczħli go poniewieraę. Grzyb powiedział, Ňe rodzina ĺlimaka brata siħ z Niemcami, bo Jħdrek do
nich chodzi, a reszta modli siħ, gdy oni ĻpiewajĢ – juŇ ich pokarało, bo diabeł opħtał StaĻka.
rozdz. VIII
Tego roku ĺlimak odpoczĢł sobie, nie musiał wstawaę do pracy we dworze lub w mieĻcie, mógł spaę do 7
nawet! Niemcy juŇ siħ pobudowali. Ich domy były identyczne, czyste i gładkie, ale surowe, bo dachy miały 2-
spadziste, a nie cztero jak chłopskie. Czasem ĺlimakowi Ňal było dawnej pracy, miał wyrzuty sumienia, Ňe
próŇnuje. Bał siħ, Ňe Niemcy go wyrzucĢ tak jak dziedzica, ale uspokajał siħ, widzĢc, Ňe to naród pracowity i
uczciwy, Ňe płacĢ mu za towary. Kupował zwierzħta i roĻliny, by sprzedawaę je, gdy ruszy kolej.
Niemcy jeŅdzili gdzieĻ furmankami co rano. ĺlimak sĢdził, Ňe to kolej juŇ siħ buduje i postanowił to
sprawdzię. Nie chcieli tam od niego kupowaę, bo mieli swoich dostawców. Za namowĢ Hamera przegnali go
nawet, gdy chciał uŇyczyę swego wozu do pracy. Zawstydził siħ, Ňe Ļmiał iĻę do roboty, za którĢ wziħli siħ
Niemcy. Ale gdy zorientował siħ, Ňe to przez Hamera go przegnali, chciał jego ojcu powiedzieę, Ňe sĢ podli.
Od bakałarza dowiedział siħ, Ňe Hamerowie i swoich tak odsuwajĢ od pracy, a na ĺlimaka sĢ szczególnie
zawziħci, bo nie chce im sprzedaę pola i wzgórza pod wiatrak.
Hamer nie wziĢł ĺlimaka do budowy mostu, bo mówił, Ňe mu nie ufa. Starzec, któremu ĺlimak siħ poskarŇył,
powiedział, Ňe zawsze bħdzie go wynajmował, gdy bħdzie potrzebował gdzieĻ pojechaę. Wał kolejowy
wydawał siħ ĺlimakowi złowrogi, bo nie wiedział, Ňe to cywilizacja. Niemcy budowali wały powodziowe w
razie wylewu rzeki. ĺlimak teŇ miał taki zamiar, ale odkładał jego realizacjħ w nieskoıczonoĻę.
W lipcu przyszła straszna burza – noc chciała zniszczyę wszystko, co jest na ziemi. Jħdrek był cały
zadowolony, co chwilħ wybiegał na deszcz. Tylko Stasiek był niespokojny, nie bał siħ burzy, ale cierpiał,
myĻlĢc, skĢd biorĢ siħ nieszczħĻcia na Ļwiecie. Nikt go nie rozumiał. ĺlimaka zalało, bo Niemcy postawili na
swoim polu tamħ. Cała rodzina wylewała wodħ, a StaĻ słuchał Ļpiewu Niemców, którzy wyławiali deski z
rzeki. Poszedł w ich stronħ. ĺlimak wyciĢgnĢł go chwilħ potem z dołka z wodĢ za górkĢ. Bakałarz próbował
go ocucię, ale po pół godzinie przykrył ciało StaĻka, przeŇegnał siħ i wyszedł. Maciek Owczarz powiedział,
Ňe Stasiek od zimy był chory, szybko siħ mħczył. To nie Ļpiewanie Niemców go zamroczyło, ale właĻnie ta
choroba. ĺlimak doszedł do wniosku, Ňe nie dało siħ tego uniknĢę, po prostu Bóg tak chciał. Ze StaĻka
poŇytku w gospodarstwie by nie było. CałĢ noc nie spali, pies wył. Rano ĺlimak zrobił trumnħ. Na trzeci
dzieı sprawili mu pogrzeb. ĺlimak płakał, myĻlĢc, Ňe gdyby górħ ogrodził, to syn by Ňył, ale potem
wytłumaczył sobie, Ňe to wola BoŇa.
rozdz. IX
Na jesieni ruszyła kolej. Zaczħły siħ kradzieŇe. Handlem zajħli siħ Niemcy, od chłopów nikt nic nie kupował.
O StaĻku pomału zapominano. Najgorzej znosił jego brak Jħdrek – gdy nie było roboty, wałħsał siħ bez celu.
Bakałarz z córkĢ uczyli go czytaę i pisaę. W domu brakował im paszy dla zwierzĢt. Musieli sprzedaę
rzeŅnikom krowħ. Patrzyła tak ŇałoĻnie, gdy jĢ zabierali, Ňe wszystkim było okropnie Ňal. Hamer znów
proponował, Ňe kupi jego ziemiħ, ale ĺlimak nie chciał opuszczaę ojcowizny. ĺlimakowa wymówiła miejsce
Magdzie. Chciała, by dziewczyna najħła siħ gdzieĻ za lepsze pieniĢdze. ĺlimak wciĢŇ myĻlał, Ňe złe siħ
samo odwróci. Nie zdobył siħ nawet na zrobienie skobli do drzwi przed kradzieŇami.
3
Pewnej nocy ĺlimak i Owczarz spłoszyli złodziei, którzy zabili i ukradli Niemcom Ļwiniaka. Parobek Hamera
wygadał, Ňe wziħli chłopów za złodziei, wiħc oni nie chcieli pomóc w Ļciganiu przestħpców. Przyszła zima.
Jħdrek pobił siħ z parobkiem Hamera, Hermanem, gdy ten przyłapał go na zaglĢdaniu do okien bakałarza i
oskarŇył o złodziejstwo. Jħdrek przywalił mu kijem aŇ krew poszła. Herman poszedł na skargħ do sĢdu.
Gdy Owczarz był sam w domu, pewien przejezdny poprosił go o pomoc przy naprawie wozu. W zamian dał
mu mocnego, leczniczego trunku. ĺlimakowie wrócili z koĻcioła radoĻni, bo Jasiek Grzyb powiedział im, Ňe
Jħdrkowi nic nie grozi. Poszli spaę. Maciek teŇ chciał siħ połoŇyę, ale trunek od obcego jakoĻ wpadł mu w
rħce. Miał po nim jakieĻ halucynacje, a potem zasnĢł jak kamieı. Przez noc znikły konie, Burek zdechł
otruty. ĺlimak wypħdził Maęka z dzieckiem i kazał mu bez koni nie wracaę. Maciek nie miał za to Ňalu,
szkoda mu było tylko koni, z którymi siħ zaprzyjaŅnił. Maciek poszedł po Ļladach. WstĢpił do sołtysa
Grochowskiego, by nakarmię sierotħ. PrzyjĢł go chħtnie, bo przy goĻciu Ňona nie mogła mu wymyĻlaę. Sołtys
od dawna Ļledził złodziei, kazał Maękowi iĻę dalej Ļladem. Owczarz zbłĢdził w wĢwozach, w Ļniegu i
zapadajĢcym zmroku. W koıcu usiadł, by odpoczĢę, poczuł mrowienie i zasnĢł. Zamarzniħtych znalazł ich
dróŇnik.
Głupia ZoĻka jakiĻ czas błĢkała siħ miħdzy wiezieniem a szpitalem, w koıcu odesłano jĢ w miejsce
urodzenia. Gdy jĢ prowadzili, minħły ich sanie z Maękiem i dzieckiem. ZoĻce pokazali jej córkħ. Chciała
jechaę z dzieckiem, ale nie puszczono jej, wiħc tylko wyklinała na ĺlimaka, który ich wygnał na mróz. Szybko
jednak popadła znów w apatiħ.
rozdz. X
ĺlimak był wĻciekły, pobił krowy, zdechłego Burka, Jħdrka, a potem rĢbał drzewo. ĺlimakowa Ņle siħ czuła,
w nocy miała dreszcze. ņyd Josel przyniósł wieĻę o Ļmierci Maęka. ĺlimakowi przypomniało siħ kazanie:
„byłem głodny, a nie nakarmiliĻcie mnie...” Sołtys zabrał Jħdrka do sĢdu, ale ĺlimakowa pozostała obojħtna.
ĺlimakowi było coraz smħtniej w cichym domu, winħ zrzucał na Szwabów.
Przyszła ZoĻka, a ĺlimak jĢ nakarmił i przenocował. W nocy uciekła, ale przedtem podpaliła dach. ĺlimak
wyniósł z domu Jagnħ (Ňonħ), ubrania i pieniĢdze. Wtedy ZoĻka podpaliła teŇ stodołħ. Nie ratował nic, bo
widział w tym BoskĢ karħ za Ļmierę Maęka. Niemcy przybiegli z pomocĢ, ale niewiele udało siħ uratowaę.
Stary Hamer przyniósł im strawy. Nikt z wioski nie chciał pomóc ĺlimakom. ĺlimak zdecydował siħ sprzedaę
pole, a Hamer wziĢł ich do siebie na zimħ, miał im płacię jak parobkom. Bakałarz radził ĺlimakowi
potargowaę siħ o cenħ, bo Hamerowie musieliby sprzedaę na wiosnħ ziemiħ Grzybowi, nie mogĢc dłuŇej
zaciĢgaę długu u ņyda. NocĢ ĺlimakowa wyciĢgnħła mħŇa, by wracali do domu. Nie chciała umieraę w
cudzej izbie jak wyrobnica. WygraŇała, Ňe jeĻli ĺlimak sprzeda grunt, to ona nawet po Ļmierci bħdzie go
nħkaę. ĺlimakowa umarła, gdy złoŇył jĢ w stajni na sianie. ĺlimak chciał juŇ tylko zasnĢę i umrzeę we Ļnie.
Do ĺlimaka zaszedł Jojna Niedoperz, najbiedniejszy ņyd w wiosce. Napoił krowy, chciał koniecznie pomóc
ĺlimakowi, bo jego nħdza przypominała mu własnĢ. Grochowski wziĢł ņyda za złodzieja. Proboszcz był
młody, piħkny i wykształcony. ņył dobrze ze szlachtĢ, bo pił i hulał z nimi, ale chłopi go bali, nie umiał
rozmawiaę z nimi. Tego wieczoru jechał na bal do sĢsiadów, z drŇeniem wspominał jednĢ paniĢ. Bił siħ z
myĻlami – czy jechaę na raut, czy do potrzebujĢcego pomocy ĺlimaka. Wybrał w koıcu chłopa...
rozdz. XI
Wkrótce ĺlimak płakał w objħciach ksiħdza. Zjadł coĻ i opowiedział swĢ historiħ. KsiĢdz strapił siħ, Ňe jego
„owce” gryzĢ siħ miħdzy sobĢ, z Niemcami, radzĢ siħ ņydów, a on na rauty jeŅdzi. Załatwił ĺlimakowi pomoc
Grzyba i pojechał na zabawħ.
Grzyb rzeczywiĻcie pogodził siħ ze ĺlimakiem, ale nie omieszkał wyrzucię mu jego dawnych „przewin”.
Pogodziła ich niechħę do Niemców. Sołtys Grochowski przyjechał z JaĻkiem Grzybem – złapał go na
kradzieŇy koni. To on ukradł konie ĺlimakowi i innym za polecenie Josela, któremu był winien 100 rubli.
Sołtys chciał odszkodowanie, bo inaczej groził sĢdem. Grzyb chciał, by ĺlimak oŇenił siħ z jego siostrĢ,
wdowĢ GawħdzinĢ. Grzyb wziĢłby jej ziemiħ, ĺlimak dostałby czħĻę łĢki i ziemi Hamera, ale musiałby spłacię
za tħ łaskħ sołtysa i Josela. ĺlimakowi było tylko szkoda, Ňe jego Jagna nie bħdzie widzieę jego nowego
dostatku.
Grzyb kupił folwark Hamerów, a przed postem jeszcze były wesela JaĻka z OrzechowskĢ i ĺlimaka z
GawħdzinĢ. ņona zatruwała ĺlimakowi Ňycie, mówiĢc, Ňe jej wszystko zawdziħcza, a on wspominał wciĢŇ
swoich bliskich zmarłych – Jagnħ, Stasia, Maęka, a nawet Burka i krowħ, którĢ oddał rzeŅnikowi. ZoĻka
zmarła w wiħzieniu, a Sobieska w szynku u Josela. Reszta Ňyje i ma siħ dobrze.
THE END
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin