Herodot- Dzieje I-IV.pdf

(2232 KB) Pobierz
KSIÊGA PIERWSZA
20
3081479.001.png
21
KSIĘGA PIERWSZA
KLIO
Herodot z Halikarnasu przedstawia tu wyniki swych badań,
żeby ani dzieje ludzkie z biegiem czasu nie zatarły się w pa-
mięci, ani wielkie i podziwu godne dzieła, jakich bądź Helle-
nowie, bądź barbarzyńcy dokonali, nie przebrzmiały bez echa,
między innymi szczególnie wyjaśniając, dlaczego oni na-
wzajem z sobą wojowali.
Znawcy dziejów wśród Persów utrzymują, że Fenicja-
nie winni byli tej niezgody. Oni to bowiem przybyli od tak
zwanego Morza Czerwonego nad nasze morze 1 i osiedlili się
w krainie, którą jeszcze teraz zamieszkują; zaraz też puścili się
w dalekie podróże morskie; wywożąc zaś towary egipskie
i asyryjskie, dotarli do różnych stron, między innymi także do
Argos. Argos w owym czasie górowało pod każdym względem
nad miastami kraju, który teraz nazywa się Helladą. Przybyli
więc Fenicjanie do tego Argos i wyłożyli swój towar. Na piąty
czy szósty dzień, kiedy już prawie wszystko wyprzedali, przy-
szła nad morze wraz z wielu innymi niewiastami królewna,
której było na imię, jak to zgodnie również Hellenowie podają,
Io, córa Inachosa. Stanęły przy rufie okrętu i kupowały to-
wary, jakie im najbardziej przypadły do serca, a wtedy Feni-
cjanie porozumieli się z sobą i napadli na nie. Większość ko-
biet umknęła, Io jednak i jeszcze inne zostały porwane. Feni-
cjanie wrzucili je na okręt i odpłynęli do Egiptu.
1 Śródziemne
22
W ten sposób według opowiadania Persów, nie Hellenów,
przybyła Io do Egiptu i to była pierwsza krzywda. Następnie
kilku Hellenów (imion ich nie umieją Persowie podać) wylą-
dowało w fenickim Tyros i porwało stamtąd królewską córkę,
Europę. Byli to zapewne Kreteńczycy. — Tak zatem od-
płacono tamtym równą tylko miarką, ale później Hellenowie
stali się sprawcami drugiej krzywdy. Popłynęli bowiem na
długim okręcie* do kolchidzkiej Aja nad rzeką Fasis i po za-
łatwieniu innych spraw, które były celem ich podróży, porwali
córkę królewską, Medeę. Król Kolchów wysłał herolda do
Hellady, żądając odszkodowania za porwanie i zwrotu córki;
Hellenowie jednak odpowiedzieli, że skoro nie otrzymali od-
szkodowania za uprowadzenie Iony z Argos, i oni go nie
dadzą.
Potem za drugiej generacji, jak mówią Persowie, Aleksan-
der, syn Priama, który słyszał o tych zdarzeniach, zapragnął
zdobyć sobie małżonkę w Helladzie drogą porwania, licząc na
pewno, że odszkodowania nie da, skoro i tamci go nie dają. Tak
tedy porwał on Helenę, a Hellenowie postanowili naprzód
wysłać posłów i zażądać wydania Heleny jako też odszkodo-
wania za jej porwanie. Ale Trojanie na to przytaczali im po-
rwanie Medei: że sami odszkodowania nie dali ani na żądanie
Kolchów jej nie zwrócili, a teraz chcą, żeby inni dawali im
odszkodowanie.
Aż dotąd więc były tylko wzajemne uprowadzenia, teraz je-
dnak Hellenowie w wysokim stopniu zawinili: oni bowiem
wprzód wyprawili się na Azję niż Azjaci na Europę. Zdaniem
Persów, porywać niewiasty jest czynem ludzi niesprawiedli-
wych, ale z powodu porwanych zawzięcie uprawiać dzieło
zemsty mogą tylko nierozumni; rozsądni ludzie zgoła nie
troszczą się o porwane kobiety: boć przecie to jasne, że gdyby
same nie chciały, nie zostałyby uprowadzone. Oni więc, Azja-
ci — powiadają Persowie — z porywania niewiast nic sobie
nie robili. Hellenowie zaś z powodu lacedemońskiej kobiety
zebrali wielkie wojsko, a potem przybyli do Azji i obalili po-
tęgę Priama. Od tego czasu Persowie zawsze myśleli, że to, co
23
helleńskie, jest im wrogie. Persowie bowiem Azję i zamieszku-
jące ją ludy barbarzyńskie uważają za swoje, Europę zaś i ży-
wioł helleński za coś odrębnego.
Tak opowiadają Persowie o przebiegu zdarzeń i w zdobyciu
Troi doszukują się początku swej nieprzyjaźni z Hellenami.
Co do Iony zaś, nie zgadzają się z Persami Fenicjanie. Twier-
dzą bowiem, że nie drogą porwania zawieźli ją do Egiptu, lecz
że w Argos miała ona stosunek z kapitanem okrętu, a kiedy
zauważyła, że jest brzemienna, z obawy, żeby jej sprawka nie
wyszła na jaw przed rodzicami, sama dobrowolnie z Fenicja-
nami odpłynęła. Tak tedy mówią Persowie, a tak Fenicjanie.
Ja zaś nie chcę tu rozstrzygać, czy rzecz miała się tak, czy ina-
czej; o kim jednak z pewnością wiem, że pierwszy zawinił
przeciw Hellenom, tego wskażę*, a potem pójdę dalej w swo-
im opowiadaniu, kolej no przechodząc zarówno małe, jak i wiel-
kie „miasta ludzi" *. Wszak wiele z tych, co były w dawnych
czasach wielkie, stało się małymi, a te, które w moich czasach
są wielkie, dawniej były małe. Wiedząc zatem, że szczęście
ludzkie nigdy nie jest trwałe, wspomnę na równi o jednych
i o drugich.
K r e z u s był z rodu Lidyjczykiem, synem Alyattesa, wład-
cą ludów z tej strony rzeki Halys*, która płynie od południa
na północ między Syryjczykami* a Paflagonami i uchodzi do
tak zwanego Pontu Euksyńskiego 1 . Ten Krezus był pierw-
szym, o ile wiemy, z barbarzyńców, który jednych Hellenów
podbił i zmusił do płacenia haraczu, a z innymi zawarł przy-
jaźń. Podbił on Jonów, Eolów i Dorów w Azji, a przyjaźń
zawarł z Lacedemończykami. Przed panowaniem Krezusa
wszyscy Hellenowie byli wolni. Przedsięwzięta bowiem prze-
ciw Jonii wyprawa Kimmeriów*, wcześniejsza od Krezusowej,
nie doprowadziła do podboju miast, lecz tylko do zagonnego
ich rabunku.
Władza królewska, która przedtem należała do Heraklidów *,
przeszła w taki sposób na rodzinę Krezusa, czyli na tzw. Mer-
1 Morza Czarnego
24
mnadów: Kandaules, którego Hellenowie nazywają Myr-
silosem, król sardyjski, pochodził od Alkajosa syna Herakle-
sa. Mianowicie Agron syn Ninosa syna Belosa, syna Alkajo-
sa, był pierwszym Heraklidą, który został królem w Sardes,
a Kandaules, syn Myrsosa — ostatnim. Ci, co królowali w tym
kraju przed Agronem, pochodzili od Lydosa, syna Atysa *,
od którego cały ten lud został nazwany lidyjskim, bo
przedtem nazywał się m a j o ń s k i m *. Władzę poruczoną im
przez tych Atydów posiedli na mocy wyroczni Heraklidzi. Po-
chodzili oni od niewolnicy Jardanosa * i od Heraklesa, a pa-
nowali w ciągu dwudziestu dwóch pokoleń przez pięćset pięć
lat, tak że zawsze syn otrzymywał rządy z rąk ojca — aż do
Kandaulesa, syna Myrsosa.
Otóż ten Kandaules był tak bardzo rozmiłowany w swej
małżonce, że sądził, iż posiada najpiękniejszą ze wszystkich
kobiet. A miał wśród swoich kopijników niejakiego Gigesa,
syna Daskylosa, który cieszył się jego szczególną łaską. Poru-
czał mu ważniejsze sprawy państwowe, a urodę swej żony
sławił przed nim ponad wszelką miarę. Po upływie niedługie-
go czasu (miało bowiem wedle przeznaczenia spotkać Kandau-
lesa nieszczęście) odezwał się do Gigesa w te słowa: — Gigesie,
zdaje mi się, że ty nie wierzysz w to, co ci opowiadam o wdzię-
kach mojej żony, ponieważ uszy ludzi są bardziej niedowie-
rzające niż ich oczy; dlatego staraj się ujrzeć ją nagą. — Ten
jednak wydał okrzyk zgrozy i rzekł: — Panie, co za niero-
zumne wyrzekłeś słowo, każąc mi moją panią oglądać nagą!
W chwili gdy niewiasta zdejmie szatę, zdejmuje też wstyd
z siebie. Od dawna już wynaleźli ludzie mądre powiedzenia,
z których należy czerpać naukę. A jedno z nich brzmi: „Niech
każdy swego patrzy!" Ja chętnie wierzę, że ona jest najpięk-
niejszą ze wszystkich kobiet, a ciebie proszę, abyś nie żądał
ode mnie rzeczy nieprzystojnych.
Takimi słowy bronił się Giges przed żądaniem króla, w oba-
wie, że z tego wyniknie dlań jakieś nieszczęście. Ale ten od-
powiedział: — Nabierz otuchy, Gigesie, i nie lękaj się, że ja
tak mówię, aby cię tylko wystawić na próbę, ani się nie bój,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin