[Wielkie Poruszenie - Kroniki Lormtu]#2 Morska Twierdza.pdf

(715 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
ANDRE NORTON
P. M. GRIFFIN
MORSKA TWIERDZA
TYTUŁ ORYGINAŁU STORMS OF
VICTORY
PRZEŁOŻYŁA EWA WITECKA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Była późna wiosna i już nie trzeba było
rozpalać ognia w kominku,
przynajmniej za dnia. W nocy, to co
innego. Wilgoć i ziąb od morza dawały
się we znaki po zachodzie słońca i do
walki z nimi ułożono polana w sypialni
pani zamku.
Una przeniosła spojrzenie ze stosu
drew na okopconą kamienną ścianę za
nimi. Widok wygaszonego i ostygłego
paleniska nie wpłynął na nią kojąco, z
niechęcią więc odwróciła wzrok.
Westchnęła w duchu. Miała
 
dostatecznie dużo powodów do
przygnębienia, lecz nie można było
przepędzić smutnych myśli równie
łatwo jak odwrócić się od kominka.
Musi znaleźć jakieś wyjście z trudnej
sytuacji, w jakiej się znalazła, a
decyzjami, które podejmie, postanowi
nie tylko o własnej przyszłości, ale i o
losie zależnych od siebie ludzi.
Nie zamierzała się buntować przeciw
ciążącej na niej odpowiedzialności. Od
dawna przyzwyczaiła się do tego
brzemienia, dźwigała je przecież z
różnym powodzeniem dzień po dniu,
rok po roku, aż wreszcie z trudem
mogła sobie przypomnieć dawno
miniony czas pokoju.
Wojna rozgorzała nagle i
nieoczekiwanie dla odosobnionych i
izolowanych od siebie Dolin z tego
rejonu, chociaż niektórzy co potężniejsi
od Uny wielmoże z południa
przewidzieli ją i usiłowali się
przygotować do niej. Nawet taki
przebiegły wojownik jak ojciec Uny,
 
Harvard w ostatnim roku pokoju
przejmował się tylko szczęśliwym
wydarzeniem: jego ukochana małżonka
po wielu latach wreszcie nosiła w łonie
dziecko. Dobrze ukrył zawód, gdy
urodziła dziewczynkę, i cieszył się, że
przeżyła trudny poród. Ledwie minęły
dwa miesiące od uznania córki i nadania
jej imienia, kiedy Alizon zwrócił swoje
Psy i dziwne bronie przeciwko Krainie
Dolin.
I taki był początek strasznych lat, lat
klęsk i strat. Po raz pierwszy w długiej
historii High Hallacku uparcie broniący
swojej niezależności wielmoże
zjednoczyli się we wspólnej sprawie, gdy
przekonali się w końcu, że w
przeciwnym razie wróg kolejno ich
pokona i podbije wszystkie Doliny. Lecz
nawet po zawarciu tego porozumienia
losy wojny jeszcze długo się ważyły,
nadzieja zaś zwycięstwa była tylko
wątłym płomykiem, który uparcie nie
chciał zgasnąć, i nie wynikała z logicznej
oceny sytuacji. W końcu bieg wydarzeń
 
się zmienił. Żołnierze High Hallacku
przy pomocy swoich tajemniczych
sprzymierzeńców, Jeźdźców–
Zwierzołaków z Wielkiego Pustkowia,
powstrzymali, a później wypędzili
najeźdźców, zadając im druzgocącą
klęskę i bez litości ścigając niedobitków.
Po zwycięstwie armię Krainy Dolin
rozpuszczono do domów. Wielu
żołnierzy ich już nie odnalazło albo
zastali ruiny, gdyż Alizończycy
spustoszyli High Hallack na długo, nim
zostali rozbici, a nie oszczędzali ani
ludzi, ani wytworów ludzkich rąk.
Odbudowa życia własnego i życia
posiadłości okazała się równie trudna
jak wojna, która właśnie się skończyła,
wymagała zaś takiej samej odwagi i siły.
Dolinie Morskiej Twierdzy i jej
sąsiadom zostało to oszczędzone. Żaden
wrogi oddział nie zapuścił się do tego
odległego zakątka i go nie spustoszył.
Mieszkańcy nie znali więc głodu, a brak
dostaw wykwintnych towarów nie
dotknął wieśniaków zbyt biednych, by
 
mogli sobie na nie pozwolić nawet w
najlepszych czasach. Co zaś do innych
potrzeb, to wszystkie Doliny były prawie
samowystarczalne. Okoliczni
mieszkańcy handlowali między sobą,
rzadko zapuszczając się nawet do
Linny, żeby nabyć albo sprzedać
towary. Wprawdzie ponieśli duże straty,
jak wszyscy w High Hallacku, ale
dawali sobie jakoś radę.
Una podniosła wyżej głowę. Morska
Twierdza radziła sobie lepiej od innych.
Mając do dyspozycji garść starych lub
niezdolnych do walki mężczyzn, którzy
w miarę swoich możliwości pomagali
kobietom i młodym chłopcom, delikatna
i łagodna matka Uny sprawiła, że włość
nie podupadła i pozostała wydajna. Pod
jej kierunkiem wieśniacy konserwowali
zamkowe mury i zabudowania, siali,
zbierali plony, dbali o sprzęt i o
zwierzęta. Powodziło im się tak dobrze,
że nie tylko zaspokajali własne
potrzeby, ale mogli też przekazać
niewielką nadwyżkę żywności dla armii
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin