Homilia na I Niedzielę Adwentu.doc

(52 KB) Pobierz
Homilia na I Niedzielę Adwentu (Rok C)

Homilia na I Niedzielę Adwentu  (Rok C)

Adwent – jeszcze jedną szansą, aby siebie i innych przybliżyć do Boga

Rady na początku drogi.

            Pogranicze listopada i grudnia. Pogoda w kratkę. Wielu zapalonych ,,ceprów” wybiera się w góry. Przecież piękna zima, śnieg – jak nowa pierzyna, wędrówka pełna wrażeń. Jednak na początku drogi – doświadczony góral, wytrawny pracownik GOPR-u podpowiadają ... hola, hola – pomału i ostrożnie. Ważne jest wyposażenie, znajomość gór, następstwa zmiany pogody itp. Jednak najpotrzebniejszy rozsadek. Pamiętamy , jak wiele  nieszczęść i tragedii przyniosła już ludzka naiwność ! Jak zawsze ... mądrzy jesteśmy po szkodzie.

            Do wojska odchodzi syn prostej, głęboko wierzącej rodziny. Tato tylko spojrzał spod czoła na syna dając mu ojcowskie przestrogi. Mama – jak mama – długo szeptała ukochanemu dziecku – po prostu, jakim ma być. Co z tego wyniknie – pokaże czas. Wychodząc z domu : znak krzyża, błogosławieństwo, trochę łez. Syn pospiesznie zamknął drzwi za sobą , jakby już było dość kierowanych do niego słów. Domownikom było trochę głupio – nawet się nie pożegnał, pocieszając – przyjedziecie na przysięgę...!

             W drogę z nami – wyrusz Panie, śpiewali kiedyś oazowicze i harcerze. Mam nadzieję, że dzisiejsza niedziela zmieni te słowa wobec naszego ,,podróżowania” przez Adwent roku 2003 – w czasie jeszcze jednej wędrówki naszego ducha przez dany od Boga czas.

Czas Adwentowy  – darem Pana  Boga dla nas.

            Pan Bóg godnie nas potraktował. Jest wielkim dowodem z Jego strony to, że umożliwił nam  jeszcze doczekać i rozpocząć okres adwentowego czuwania. W drogę do Pana , na spotkanie z Przychodzącym Zbawicielem udadzą się wspaniali przewodnicy. Będą nimi Prorocy zwłaszcza Izajasz , a przede wszystkim Jan Chrzciciel i Niepokalana Matka Maryja. To jeszcze jedna  życiowa szansa. Warto ich posłuchać, pójść razem na spotkanie z Jezusem Chrystusem. Gdy z wojska wrócił wspomniany wcześniej syn – mama musiała ubolewać nas nowymi jego nawykami . Raz po raz padały słowa : a przecież cię upominałam, radziłam jak dziecku, błagałam , a ty ...?  Zmarnowane szanse, zniszczone możliwości, czas i trud – poszły na marne. Oby tak nie było w tym Adwencie, w czasie danym nam jeszcze raz przez Boga.

            Co znaczy stracić życiową szansę ? To wiele stracić, zmarnować ogromną ilość darów Bożej łaski. Szansa odrzucona – będzie kiedyś z żalem wspominana . I w tym Adwencie do naszych uszu i serca docierać będą rady, ostrzeżenia, prośby i zachęty. Adwentowi nauczyciele każą nam czuwać, powstać ze snu, aby serca nasze nie były ociężałe na skutek grzechów i skłonności. W ciągu tych dwudziestu pięciu dni trzeba nam będzie prostować drogi naszego życia, wyrównywać , wygładzać szorstkie nierówności naszego charakteru.

Pomocy Bożej nikomu z nas nie braknie.

            Co nam trzeba będzie zrobić ? Po prostu umieć, chcieć  słuchać Boga i dobrych ludzi. Będzie tyle sposobności, aby siebie i innych przybliżyć do Boga. W drodze ku Bożej radości potrzeba dużo roztropności, posłuszeństwa Ewangelii, modlitwy i nawrócenia w czasie adwentowego pojednania. Przecież największym nieszczęściem człowieka jest rozregulowanie swojego sumienia. Lekkomyślność zemści się jak luz w układzie kierowniczym samochodu. To prawda – jestem wolnym – jestem wolnym na serio – ale ta wolność musi być mądrą i odpowiedzialna   wolności.

            Wybaczcie, ze wspomnę ostatnie tygodnie przed tegorocznym Adwentem. Serwer Onet w dniu 11 listopada tego roku podaje : gimnazjaliści bawili się striptizerkami, filmy przez dłuższy czas krążyły po całej gminie. Wydarzenia te wywoływały u jednych sensację, u innych zażenowanie. Młodocianym sprzedaje się powszechnie alkohol. W podkrakowskich Słomnikach uczeń klasy pierwszej liceum – 16-nastolatek umarł w czasie spożywania alkoholu. Młodsi koledzy nawiali, biedka nie dopił... trochę się z ½ litra wylało się na ziemię

       Łódź – 14 listopada – młodociany gang  dokonuje niemoralnych sztuczek, wymusza pieniądze, szantażuje. Ludzie pytają, kiedy za zło będzie należna kara. Telewizyjne seriale – np. ,,Sąsiedzi” 15 listopada ukazują mamę wśród dwóch młodych synalków. Co oni matce robią, jak ją traktują, nie tylko wielokrotnie  kopią w kostkę. Godzinę później pani w ,,Wiadomościach ”  ubolewa nad wychowywaniem dzieci, oskarża, ze przykład zła idzie z góry. To tylko malutki ułamek z wycinka naszej rzeczywistości. Nie wspomnę już pana z naszego tygodnika ,,NIE” i jego planów co do licytacji kościoła i plebanii w  Dalikowie.

Nasza uwaga i ostrożność serca.                  

            Nie jesteśmy aniołami – to prawda! Nie jesteśmy osamotnieni – tez prawda ! Koło nas wielu dobrych ludzi, podawane Słowo Boże w kościele, w prasie katolickiej, tyle lekcji życia przeprowadzonych z naszym udziałem już za nami. Tak wiele różnorakich przeżyć, zdobyczy niespełnionych nadziei. Oto sprawiedliwość i prawo już zaglądnęło na ziemię. O jak szkoda, ze nie zostały przez ludzi przyjęte, bo nie ma dla nich miejsca.

            Przychodzący Pan Jezus jest w stanie wiele zmienić na lepsze, rozjaśnić nasze życie. Jednak oczywiste powiedzenie : nic w nas, bez nas ! Czy  jeszcze nadal chcemy doznawać grozy, czy jeszcze jej za mało na świecie ? Bóg jej nie chce, ale my jesteśmy tacy uparci, oporni. Bóg nie chce siać leku i niepokoju – wręcz odwrotnie – idzie przynieść pokój ludziom dobrej woli. Wszystko to dla naszego wzrastania. Oto czas mobilizacji do Bożego wojska, do nowej akcji wyzwolenia z niewoli złości i obrzydliwości. To czas naszego wysiłku, pracy nad sobą. Cel : przybliżyć siebie i innych do przychodzącego Chrystusa. Naprawdę, Chrystusowi zależy na nas ! 

Oto nadchodzą dni...

            Bóg wypełni swoje zapowiedzi, wzbudzi ludzkości Zbawcę . Jak głosi pierwsze czytanie w Liturgii – będzie On wymierzał prawo i sprawiedliwość, dobry i prawy wskaże drogę grzesznikom, zachęci do otwarcia serc na przyjęcie łaski, do podjęcia drogi nawrócenia.

Oto klucz do Bożych drzwi podany w nasze dłonie. Trzeba go mocno uchwycić i zastosować to, co nam nakazano. Trzeba nam Boga posłuchać bez naszego ,,ale”.  bez żadnych warunków. To klucz do zrozumienia istoty Adwentu ! To droga do najczystszego Źródła. Święty Paweł tak nas mocno prosi, niemal zaklina :,, coście od nas przyjęli – zamieniajcie w czyn, błądźcie bardziej doskonali. Dzisiejsza niedziela jako pierwsza nowego Adwentu stwarza nam ku temu wspaniałą dogodność : - szansę odnowienia naszego przymierza z Bogiem, odnowienia drogi ludzi na serio wierzących, na serio szukających drogi do Boskiego spotkania, urzeczywistnienia Jego objawienia miłości i jedności wobec nas.

           Bóg jest przyszłością człowieka i świata – powiedział w modlitwie na Anioł Pański Jan Paweł II w dniu pierwszym grudnia 2002 roku. Jeśli ludzkość traci poczucie Boga, zamyka się na przyszłość i nieuchronnie zatraca perspektywę swojego pielgrzymowania w czasie. Po co się rodzic – pyta Papież – po co umierać ? Dlaczego się poświęcać, dlaczego cierpieć ?

Daje także odpowiedź ,, bo jedynie Chrystus jest nadzieja ludzkości. To On jest prawdziwym sensem naszej teraźniejszości , jest nasza pewną przyszłością”.

            Dzisiejsza niedziela jest startem  naszego podążania do Betlejem, a potem w drogę z Chrystusem przez życie. Niebawem za tydzień powie nam Boski Zbawiciel, przypomni nam św. Jan znad Jordanu – nie bójcie się, nie lękajcie się – ale nawracajcie, prostujcie drogi swojego życia. Adwent zawsze przypomina, że Chrystus przyszedł i że przyjdzie. Przypomina, ze życie ludzi wierzących   jest nieustannym, czujnym oczekiwaniem na Jego przyjście. Natomiast dany nam czas tych dwudziestu pięciu dni jest szansą zgłębienia tajemnicy Chrystusa i zarazem napomnieniem, abyśmy przez całe życie nieustannie poszukiwali, nie stracili z oczu i z serca Boskiego Syna,  a naszego Zbawiciela.

Nasze postanowienia na Adwent    

            Wraz z całym Kościołem wyruszamy w drogę. Moc i dobroć Boża nie wyczerpuje się z upływem czasu. Łaski starczy dla każdego z nas. Pomocą będzie nam Maryja poprzez Jej obecność z nami na adwentowych Roratach nie tylko w symbolu świecy postawionej na naszym roratnim ołtarzu. Przewodnikiem może trochę wymagającym będzie dla nas nauczający Jan Chrzciciel. Nadzieja w naszym sercu podarowana przez Boga będzie nas pobudzać do czujności. Do czujności dołączy codzienna modlitwa , a jej ubogaceniem będą adwentowe rekolekcje. Dniom adwentowym będzie także towarzyszyć konkretna miłość w dobrym jej znaczeniu. Miejmy też świadomość, że Królestwo Boże przybliża się tam, gdzie ludzie uczą się żyć jak bracia.

            Pokój na świecie – tak dzisiaj zagrożony w tylu miejscach naszego globu musi zacząć się od pokoju w duszy człowieka. Nie ma pokoju nawet w Ziemi Świętej , bo tak jak w czasie przyjścia Chrystusa zabrakło ludziom dobrej woli. Ranią nas i bolą  wciąż dochodzące wiadomości – Nie ma miejsca dla Boga także w tych dniach naszego życia!

            Tak bardzo potrzeba nam modlitewnego wyciszenia. Miała rację św. Faustyna pisząc w swoim Dzienniczku: ,, Milczenie jest mieczem w walce duchowej, nie dojdzie do świętości dusza gadatliwa. Ten miecz milczenia obetnie wszystko, co by się przyczepić do duszy... Dusza milcząca jest silna. Wszystkie przeciwności nie zaszkodzą jej, jeżeli trwa w milczeniu. Dusza milcząca jest zdolna do najgłębszego zjednoczenia z Bogiem. Ona żyje prawie zawsze pod natchnieniem Ducha Świętego. Bóg w duszy milczącej działa bez przeszkody ( Dz. 477)

            Pamiętam głośny śpiew dzieci w kościele ,, Gotujmy drogę Panu  - prostujmy ścieżki Jego. Przemieńmy nasze życie –odwróćmy się od złego. Niech te słowa najmłodszych będą dla nas nie tylko wołaniem, ale dopełnieniem naszej chrześcijańskiej powinności. Amen.     

Barwy naszego Adwentu

Grudniowy świt w górach. Wyszedłem przed ochotnicki kościół. Daleko, w ciemności dziwnie podskakiwały nikłe światełka. Za kwadrans były bliżej. Czworo dzieci szło z lampionami na roraty. „Pochwalony Jezus Chrystus!” zakrzyknęły gromko. „Na wieki! Skąd idziecie?” „Ze Skałki”. Z letnich włóczęg po Gorcach wiedziałem jak to daleko. Musiały dzieciska wstać dobrze przed piątą, żeby na tę godzinę dojść. To pierwsza barwa adwentu: roratnia.

Od lat sceneria naszych dni jest nasycona jeszcze inną barwą: polityczną. Każdego roku na coś czekamy. To z obawą, to z nadzieją. Adwent to czekanie. Także na to, by kształt świata był sprawiedliwszy, lepszy. By światełka w ręku dobrych ludzi stały się zapowiedzią wschodu słońca. Wybieramy co kilka lat posłów i senatorów, radnych i burmistrzów. Także kolejnych prezydentów. Z trudem rodzi się demokracja, powoli dojrzewają jej mechanizmy. Wiadomo, Polska nie odmieni się z dnia na dzień. Ale czekamy i z nadzieją bierzemy udział w formowaniu jej nowego kształtu.

Jest i trzecia barwa Adwentu. Wyjątkowo mocno odczuwamy małość człowieka. Tyle kataklizmów przetacza się przez świat. Powodzie, huragany, błotne lawiny, trzęsienia ziemi. Pamiętamy powódź roku 1997, która jak adwentowe pukanie zjawiła się u drzwi i kazała zostawić wszystko. Kazała w ciągu kilku minut dokonać wyboru: co najważniejsze i kto najważniejszy. Żywioł przypomniał o przemijalności świata, o kruchości tego, co człowiek przez lata buduje. To też adwent. A jest on udziałem każdego, niezależnie od języka, religii, majątku.

Chrześcijański realizm

Człowiek niechętnie o przemijaniu myśli. Dlatego dobrze, że znów czytamy Jezusowe ostrzeżenie. On jest realistą, który więcej wie niż my: Będą znaki..., na ziemi trwoga bezradnych narodów..., ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Nie lubimy takich ostrzeżeń i takich realistów. Tak bardzo byśmy chcieli życia i świata bez stresów: pomyślność i sukces, szczepionki na każdą chorobę. I koniecznie bez powodzi, bez trzęsień ziemi, bez wojen. A tu Jezus ze swoim szorstkim realizmem!

Jego realizm sięga jednak dalej, nie zatrzymuje się na grozie zapowiadanych wydarzeń. A to, co mówi, zda się niedorzeczne: Gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy. Strach i otucha połączone w jedno? Świat ma się rozsypać w proch, zawali się wszystko, a my mamy nabrać ducha i podnieść głowy? Jeśli by to miało być prawdą, co prędzej trzeba wszystko w życiu poustawiać inaczej.

Uwierzyliśmy Jezusowi. Zatem wiele musimy zmienić w sobie i w świecie. Dlatego chrześcijanin jest człowiekiem nieustannego adwentu. To znaczy ciągle jest w drodze, ciągle czeka, wciąż jest świadom ile jeszcze zostało do zrobienia. Dlatego chrześcijanin zawsze i wszędzie jest u siebie, a równocześnie zawsze i wszędzie jest wśród obcych. Dlatego musi szukać wartości, które i u siebie, i wśród obcych zachowują znaczenie. Taką wartością, w istocie jedyną choć o różnych obliczach, jest dobro. Dobro – tak ważne za ziemskiego życia, gdy jesteśmy wśród obcych w drodze. Dobro, owoc naszych wysiłków odnajdziemy u siebie, w domu Ojca. Dobro jest czymś jednym jedynym, co przetrwa czas ziemskiego oczekiwania. Dopiero w takiej perspektywie nabierają sensu Jezusowe słowa o strachu i otusze wstępującej w serca. To sprawdzało się w czas okupacji, gdy ludzie śmiertelnie przerażeni walczyli i pomagali sobie nawzajem. To sprawdzało się w latach zmagań Polaków z niewolącym kraj sowieckim systemem, gdy poczucie obowiązku walki o prawdę i wolność brało górę nad obawą i strachem.

Adwentowa czujność

Nie tylko czas walki musi wyzwalać w chrześcijanach postawę adwentową. Obowiązek czujności wobec panoszącego się zła obliguje zawsze. A tego zła jest tyle! Wrogość, nieuczciwości i złodziejstwo. Lekceważenie prawa. Deptanie godności kobiety. Przemoc i brutalność... Lista nazbyt długa. Zalew zła obniża naszą wrażliwość. Już nie dostrzegamy wielu przejawów zła. Wrażliwość uśpiona. Wrażliwość rodziców i policjantów. Wrażliwość kaznodziejów i senatorów. Wrażliwość poetów i lekarzy. Trzeba się otrząsnąć, czas znowu zacząć adwent! Czas znowu zawołać: Tak być nie może!

Najpierw trzeba zacząć wymagać od siebie. Dlatego codziennie odprawiamy roraty, ten znak naszej czujności. Zapraszam na roratnie Msze nie tylko dzieci. W dawnym polskim obyczaju i król swą świecę na roratach zapalał.

Dlatego trzeba wymagać od samego sobie – jak napomina Apostoł i jak nakazuje Jezus. Także w drobiazgach. Rzeczy wielkie przyjdą w swoim czasie. Tak, jak przyszedł czas na rzeczy wielkie w odbudowie Polski dewastowanej od dziesięcioleci. A przecież i w tej sprawie nie obudziła się jeszcze połowa narodu, wielu wciąż ogląda się za siebie, inni usiłują walczyć ze sprawiedliwością, a nawet ze zdrowym rozsądkiem, sięgając po truciznę archiwów komunistycznej bezpieki. Tym Polakom mówię: sami się obudźcie, zanim nie będzie za późno! Jeszcze inni albo zwątpili, albo nie mogą czekać („raz w życiu mam dwadzieścia lat” – usłyszałem kiedyś) i wybierają emigrację.

Jaki program na najbliższy czas? Wymagać od siebie. Tak. Może przestać pić lub palić. Może przestać kląć i obrażać swoich bliskich. Może przestać tracić czas na sprawy, które nie są ani pracą, ani wypoczynkiem. Może bardziej zadbać o dzieci, zainteresować się ich życiem, problemami, nauką. Może z nową nadzieją włączyć się w sprawy społeczne – swojej wioski, miasta, regionu. Może wreszcie wrócić do starego obyczaju codziennej modlitwy.  Tak wiele jest tych „może”. Także w twoim życiu.

A niczego wielkiego nie zbudujemy, jeśli tylko ludzkim budowaniem trudzić się będziemy. Wielu ludzi z wysiłkiem pracuje, nie ma chwili dla siebie i bliskich, a wszystko zda się być daremne. Jakby ta praca i wysiłek nic nie znaczyły. Bo nie znaczą. Bo to nie my sami, to Pan jest naszą sprawiedliwością.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin