II niedziela wielkanocna C.doc

(30 KB) Pobierz
Dobro wraca, jak On

Dobro wraca, jak On

Zwycięski Jezus

Kiedy Go ujrzałem, do stóp Jego upadłem jak martwy, a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc: Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków. Księga Apokalipsy, czyli Objawienia św. Jana frapuje czytelnika, z jednej strony budząc lęk, z drugiej strony – otuchę. Pełna jest symboli, nie zawsze dla nas czytelnych, wszak powstała dwa tysiące lat temu w innym od naszego środowisku i odmiennej kulturze. Dlatego intryguje do dziś. I dlatego łatwo o jej opaczne rozumienie. Dało to początek kilku współczesnym sektom, których wierzenia biorą początek nie tyle z ewangelii, co z nieporadnego i naciąganego sposobu interpretacji Apokalipsy.

Pierwsze zdania tej księgi ukazują zwycięskiego Jezusa, nazwanego Synem Człowieczym. On sam chętnie tak o sobie mówił, nawiązując do jednego z proroctw. Zwycięski Jezus mówi: Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków. Zdanie to wciąż budzi dreszcz emocji. Różnych zresztą emocji. Przede wszystkim jest to radość nadziei – a trzeba pamiętać, że księga Apokalipsy powstała w czasie dla chrześcijan dramatycznym. Trwały prześladowania, tysiące wyznawców Jezusa przypłaciło wiarę życiem, inni – wygnaniem, jeszcze inni wyłączeniem ze społecznego życia. I właśnie wtedy Janowi, który sam był wygnańcem na wyspie Patmos, ukazuje się Jezus i w symbolicznych wizjach objawia mu tajemnicę zwycięstwa Boga nad złem, nad przemocą, nad śmiercią. Apostoł otrzymuje polecenie spisania wszystkiego, by pokrzepić nadzieję nazbyt już dotkniętych cierpieniem chrześcijan: Ja mam klucze śmierci i Otchłani. Napisz, co widziałeś, i to, co jest, i to, co potem musi się stać. A co ma się stać? Zwycięży prawda, dobro, sprawiedliwość, zwycięży życie. A ci, którzy wysługują się złu i śmierci – śmierci zostaną poddani na zawsze.

Tak trudno uwierzyć

Zwycięski Jezus... Niełatwo uwierzyć. Nie jesteśmy pierwsi, którym wiara przychodzi z oporami. Nie mogli uwierzyć kobietom apostołowie. Nie mogli uwierzyć dwaj uczniowie w drodze do Emaus. Nie mógł uwierzyć przyjaciołom Tomasz. Nie uwierzyli arcykapłani, Piłat. Nie wierzą także ci wszyscy, którzy i dziś wymyślają nowe teorie, by podważyć naszą wiarę, a uciszyć swój niepokój. Ten niepokój udziela się nam, wierzącym. Bo uwierzyć trudno. Zło – i fizyczne czyli cierpienie, i moralne czyli grzech – dotyka nas boleśnie. Śmierć jest powszechnym doświadczeniem. Przemijanie okazuje się nieuniknione i wciąż jest udziałem całego świata. Jakże tu uwierzyć w zwycięstwo życia i w zwycięstwo dobra?

Co znaczy uwierzyć? Przekonać się? Zrozumieć? Wszystko wytłumaczyć? Wyjaśnić wątpliwości? Otóż wątpliwości w każdej dziedzinie życia zostają. Czy można nie mieć wątpliwości, co do drugiego człowieka? Do motywów jego postępowania, do powodów jego decyzji? Czy można wytłumaczyć wszystko w świecie, który nas otacza i kształtuje? Nawet specjaliści różnych dziedzin wiedzy stają przed zagadkami, które muszą pozostać bez wyjaśnień. Czy można zrozumieć wszystko? To dzieciom się zdaje, że wszystko rozumieją. Zaś rzetelna wiedza o świecie uczy pokory i każe przyznać, ile nowych pytań i problemów rodzi się z jednej odpowiedzi. Zatem: co znaczy uwierzyć? Uwierzyć – to dać odpowiedź Bogu. Mimo wątpliwości i pytań, mimo trudności w rozumieniu i oporów wobec tajemnicy dać Bogu odpowiedź nie słowami, ale życiem, życiem skierowanym ku dobru.

Czy nie taką wiarę i niewiarę widzimy w postaciach otaczających Zmartwychwstałego? Dwaj uczniowie przy grobie nie rozumieli, ale uwierzyli – pisze jeden z nich. Tomasz – swoje mówił, ale Jezusa szukał, znalazł i na całe życie z Nim się związał. Nawet Piotr, który słowami zrodzonymi ze strachu Mistrza się wyparł, ale życie bez reszty Jezusowi poświęcił. Nie dał takiej odpowiedzi ani Judasz, ani Piłat, ani Kajfasz, ani tylu innych, którzy tam, wtedy byli.

Dobro, jak Jezus wraca

Dlaczego jedni odpowiedź wiary znaleźli w sobie, a inni nie? Czyżby to Bóg dał im mniejsze szanse? Czy może to oni w którymś momencie swego życia coś zaprzepaścili? Nie ma odpowiedzi na tak pytania. Lepiej pytajmy o samych siebie, o swoją wiarę i niewiarę. Bo uwierzyć trudno. A jeśli nie jest łatwo uwierzyć, to może łatwiej będzie zaufać? Zaufać dobru, które Jezus wokół siebie rozsiewał, doskonale zdając sobie sprawę, że przyjdzie mu za to zapłacić cenę życia. On wiedział, że każdy okruch dobra jest potrzebny, konieczny w wielkim dziele stworzenia i odkupienia świata. Wiedział, że śmierć nie będzie przekreśleniem żadnego z dobrych czynów. Czy takiej postawie i Komuś takiemu nie warto zaufać?

„Jezu, ufam Tobie”. Te słowa z obrazu Jezusa Miłosiernego mogą mieć wiele różnych znaczeń, mogą wyrażać tyle naszych myśli, problemów, nastrojów, próśb, podziękowań, smutków i radości. Także tę myśl: Panie, trudno mi uwierzyć, trudno pojąć, trudno odpowiedzieć życiem, a nawet słowem na Twoje wezwanie. Ale ja i tak ufam Tobie. Ufam Twojej dobroci, bo przecież nie jesteś dziś inny, niż byłeś wtedy, gdy chodziłeś po naszej ziemi – pełen dobroci i mocy.

Zaufać Jezusowi – to uznać fundamentalną, podstawową dla istnienia świata wartość życia i wartość dobra. Innymi słowy – zaufać Jezusowi, to uwierzyć w niemożliwe, to razem z Tomaszem z dzisiejszej ewangelii powiedzieć „Pan mój i Bóg mój”. Ufność stanie się wiarą, ta zaś zakwitnie nadzieją, że każde, nawet najmniejsze dobro jest potrzebne i ludziom, i Bogu. Także wtedy, gdy zdaje się nam, że ani ludzie, ani Bóg tego dobra nie zauważyli. Także wtedy, gdy ludzie usiłują spełnione przez nas dobro zabić, jak zabili Jezusa. Dobro wraca, jak On – Pan mój i Bóg mój.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin