pub_16.doc

(57 KB) Pobierz
Jak pył ciągle formowany w rękach Boga

4

 

Biskup Siedlecki

Zbigniew Kiernikowski

 

Jak proch ciągle formowany w rękach Boga

Podlaskie Echo Katolickie, 10(2003), s. 1.9.

«Bóg stworzył człowieka z prochu ziemi» (Rdz 2,7). Jest to pierwszy moment stworzenia człowieka. Człowiek zostaje uformowany z prochu (pyłu) ziemi ‘aphar min ha’adamah (Rdz 2,7). Warto zwrócić uwagę na różnicę w powstawaniu zwierząt, o których mowa w tym samym opisie, że są utworzone z ziemimin ha’adamah (Rdz 2,19). Nawet jeśli na pierwszy rzut oka sformułowanie z pyłu wydaje się wskazywać głównie na materię, z której uformowany jest człowiek, to faktycznie jednak wskazuje ono na specyficzną naturę procesu stworzenia i tego, kto jest stwarzany, na jego brak konsystencji w samym sobie i na jego tymczasowość. Należy również zauważyć, że użyty tutaj hebr. czasownik yasar nie oznacza po prostu procesu formowania czegoś z jakiegoś materiału, np. z gliny. Dla wyrażenia bowiem samego pojęcia procesu tworzenia w sensie materialnym używany jest zazwyczaj w Biblii inny czasownik hamar. Czasownik yasar natomiast w tekstach prorockich wskazuje również na formowanie się koncepcji, planu lub jakiegoś wydarzenia (np. Iz 22,11; 43,1; Jr 18,11). Istotą przesłania Księgi Rodzaju zatem nie jest fakt materialnego utworzenia człowieka z pyłu ziemi, lecz przekonanie, że człowiek został pomyślany przez Boga jako p, w którym Bóg złoż swój przedziwny plan. Wyraża to stan totalnej przechodniości i tymczasowości człowieka w jego punkcie wyjścia, w zestawieniu z tym, kim jest w planie Boga i kim dzięki temu planowi ma możliwość nieustannie się stawać.

Druga faza stworzenia człowieka wyraża się w darze tchnienia życia. Przez ten dar człowiek stał się istotą żyjącą. Również wszystkie stworzenia uformowane z ziemi i przyprowadzone do człowieka, kiedy poszukiwał odpowiedniej dla siebie pomocy, zostają przez niego nazwane istotami żyjącymi. Bycie istotą żyjącą stanowi niejako drugi etap stworzenia człowieka. W historii stworzenia człowieka nie oznacza to jednak jeszcze wypełnienia Bożego planu co do człowieka. Bóg powie o tym Adamie, iż nie jest dobrze, by człowiek był sam, by był sam dla siebie. Dla człowieka nie jest wystarczający stan bycia żywym, tzn. by tylko żyć, by żyć tylko dla siebie.

Kiedy człowiek – podczas zaaranżowanego przeglądu – nie znajduje wśród stworzeń żyjących odpowiedniej dla siebie pomocy, Bóg zsyła na niego sen, pewien rodzaj ekstazy. Z części człowieka-Adama «buduje» niewiastę - inny byt, stworzenie podobne do niego, a jednak od niego odrębne. Niewiasta przyprowadzona do Adama, zostaje nazwana przez niego ciałem z jego ciała
i kością z jego kości. On odnajduje siebie samego w niej i ona odnajduje siebie samą w nim. Obydwoje mogą być zjednoczeni ze sobą do tego stopnia, że – będąc zdolnymi do porzucenia tego, kim każde z nich jest dla siebie, i wszystkiego, co każde ma jako swoje i skąd naturalnie pochodzi (wyraża to wskazanie na ojca i matkę) – tworzą jedno ciało. Będąc tak ścisłej komunii ze sobą, przy jednoczesnej inności i odmienności, są obrazem Boga. To jest moment kulminacyjny stworzenia człowieka: na obraz Boży go stworzył; stworzył mężczyznę i niewiastę. Oni, w swoim zjednoczeniu, są obrazem Boga żyjącego.

Bóg stwarzając człowieka uzdolnił go do bycia stale czymś więcej niż tym, kim jest; wszczepił w jego egzystencję przedziwną dynamikę wychodzenia ku drugiemu. Dlatego człowiek staje się bardziej człowiekiem, kiedy przekracza siebie samego i jednoczy się z drugim, z daną mu pomocą. Wchodząc w związek z drugim, człowiek uobecnia przekraczającą go siłę i moc Boga. Daje się bowiem kształtować (uległy jak proch) na obraz i podobieństwo Tego, który go stworzył. Ten sposób bycia (tzn. egzystencji dającej się kształtować przez drugiego) umiejscawia człowieka ponad każdym stworzeniem (tylko) cielesnym,
a przez własną cielesność, w której może przeżywać zdolność wychodzenia ku drugiemu i zjednoczenia z nim, człowiek objawia obraz Boga w świecie widzialnym. Warunkiem dla pozostania obrazem Boga była i jest akceptacja przemijalności własnego bycia w sobie. Zostało to wyrażone w przykazaniu nieprzywłaszczania sobie znajomości dobra i zła, i pozostawienia jej jako wyłącznej prerogatywy Boga.

Kusiciel zwiódł człowieka. Jego zazdrość postawiła człowieka na drodze chęci uczynienia własnym tego specyficznego sposobu bycia obrazem Boga. Kuszenie złego wyrażało się w doprowadzeniu człowieka do przywłaszczenia sobie znajomości dobra i zła w sposób niezależny od Boga. Oznaczało to roszczenie sobie prawa do bycia i życia niezależnego do Boga, a w konsekwencji zanegowanie fundamentalnej prawdy o przemijalności o byciu pyłem, któremu zawsze darmowo jest dawane życie i zdolność dzielenia tego życia z drugim. Człowiek zanegował zatem w sobie fakt, że jest manifestacją życia na tyle, na ile jest miejscem, w któ­rym Bóg formuje i daje życie, zanegował swój status bycia prochem, chcąc żyć na własne konto.

Po grzechu człowieka Bóg zamierzył i realizował w historii plan odkupienia człowieka. Ostatecznym i najwyższym wyrazem tego planu jest posłanie na świat Syna Bożego, który przyjął naturę ludzką, przez człowieka zniekształconą. Syn Bo­ży żył w tej naturze, dotykając rzeczywistość prochu. Jego słowami stały się słowa Psalmisty: położyłeś mnie w prochu śmierci (Ps 22,16; por. Lm 3,29). On stał się Tym, który pozwolił się bezwarunkowo formować przez Bogu przez wydarzenia i wolę ludzi (zob. Pieśń o Słudze Jahwe z Iz 50). Bóg Ojciec nie pozostał obojętny wobec tej sytuacji swego Syna. Ten, który przyjął naturę prochu i dał się potraktować jak proch – zrobili(śmy) z Nim to, co chcieli(śmy) (zob. Mk 9,13 i Mt 17,12) – został wyniesiony i ustanowiony Panem, również w swojej cielesności, wy­z­naczając nam perspektywę pełni człowieczeństwa na Jego miarę (zob. Ef 4,12-13).

W świetle tego wydarzenia odzyskują znaczenie słowa Boga skierowane do człowieka po grzechu: «Prochem jesteś i w proch się obrócisz». Nie należy ich rozumieć tylko (ani przede wszystkim) w sposób negatywny, jako groźby, kary itp. Znajduje się bowiem w nich wewnętrzna obietnica możliwości powrotu do prawdziwego i oryginalnego wymiaru egzystencji człowieka przed Bogiem
i w stosunku do drugiego człowieka. Tego aspektu prochu (i śmiertelności) nie można odnosić tylko do śmierci fizycznej i dekompozycji człowieczego ciała. Prawda zawierająca się w tych słowach i wynikająca zeń rzeczywistość ma za zadanie pomóc człowiekowi w każdym momencie i w każdej sytuacji odnaleźć wartość tymczasowości, wpisanej w jego naturę i egzystencję, a drugiej strony pewność, że został on uformowany przez Boga w historii i że Bóg tej historii nie przerwał. Bóg nadal formuje człowieka. Wielkość człowieka leży właśnie w tym uznaniu, że jest prochem i przyzwoleniu na bycie formowanym według obrazu Tego, który go stwarza (zob. Kol 3,10)

Tylko w świetle prawdy Syna Bożego, który przyjął przemijalność ludzką, człowiek wierzący, chrześcijanin otrzymuje moc zrozumienia i akceptacjijako swojego ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin