Gdy muzyka w duszy gra - Luana.pdf

(1348 KB) Pobierz
~ 1 ~
887778544.004.png
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej
publikacji jest zabronione bez pisemnej zgody autora.
Również podawanie się za autora opowiadania, którym jest
Luana, jest zakazane.
Plik jest przeznaczony wyłącznie do użytku prywatnego.
Ostrzeżenie:
Opowiadanie wyłącznie dla osób pełnoletnich. Zawiera ono
szczegółowe opisy seksu męsko męskiego.
Opowiadanie betowała Ay.
~ 2 ~
887778544.005.png 887778544.006.png 887778544.007.png 887778544.001.png
 
Postacie
~ 3 ~
887778544.002.png 887778544.003.png
ROZDZIAŁ 1
Biegł. Wiedział, że jest spóźniony. Po raz pierwszy zaspał. Skarcił siebie za to kolejny raz. Szef
pewnie obetnie mu z pensji lub zwolni go. Po co mu pracownik, który nie wywiązuje się ze swoich
obowiązków na czas. Zachciało mu się oglądać do późna relację z gali rozdania nagród
muzycznych. Chciał wiedzieć, który z zespołów zdobędzie główną nagrodę. Wielkie nadzieje
pokładano w kilku nowych grupach, ale nie mieli szans przy BlueRiver. Zespół zdobył kilka nagród
między innymi dla najlepszego wokalisty i najlepszej piosenki w ciągu ostatnich kilkunastu
tygodniach. Spał może ze cztery godziny. Nadal miałby ochotę przyłożyć głowę do poduszki, a tak
ma teraz za swoje i zamiast pojawić się w pracy na spokojnie w wyznaczonym czasie to teraz
zdyszany wbiegł do budynku drukarni zbudowanego z białych, solidnych płyt. Miał wielką
nadzieję, że szef go nie zauważy, a gazety wyda mu któryś z pracowników, jak zawsze. Niestety
nadzieje poszły w las, kiedy omal nie zderzył się z pracodawcą. Był to rosły facet po czterdziestce,
z małą blizną na lewym policzku i łysiną, którą skrzętnie skrywał pod tupecikiem.
-Hamada o której to się pojawiasz w pracy? - warknął mężczyzna.
-Przepraszam – ukłonił się.
-Co mi po twoich przeprosinach, jak nie będę mógł odpędzić się od telefonów wściekłych
klientów, którzy na czas nie dostali swojej gazety.
-Spóźniłem się pierwszy raz. Przepraszam już zabieram się do pracy.
-Jeszcze jedno spóźnienie, a wylatujesz.
Szef przeszedł obok niego i zaczął krzyczeć na jakiegoś innego pracownika. Wyglądało na to, że
miał zły dzień, więc lepiej mu było zejść z drogi. Haruki czym prędzej zabrał się do pracy. Jako
roznosiciel gazet nie zarabiał wiele, ale wystarczyło na jego drobne wydatki. Później i tak szedł do
pizzerii w której pracował jako rozwoziciel. Zrobił nawet prawo jazdy, żeby móc awansować ze
zmywaka. Szefowa była spoko i jak obiecała dać mu to miejsce po zdaniu prawka, tak słowa
dotrzymała. Lepsze to niż tony garów do mycia.
Musiał się pośpieszyć, bo inaczej spóźni się pizzerii. Zapakował gazety na skuter, który należał
do drukarni i ruszył w drogę. Na szczęście przez trzy miesiące poznał już dokładnie adresy pod
które miał dostarczyć prasę. Ludzie go chwalili, że wywiązuje się ze swoich obowiązków solidnie.
Nie to co inni, kiedy zamiast zostawić gazety tam gdzie było ich przeznaczenie, to rzucali nimi byle
gdzie. Niektóre lądowały w kubłach na śmieci, błocie, jeżeli wcześniej padało lub zwyczajnie na
trawniku, czy też klatce u sąsiada. Rzadko, kiedy znajdując swego właściciela, gdy dobry sąsiad
postanowił sobie przygarnąć za darmo gazetę.
Po godzinie została mu jeszcze ostania gazeta. Zatrzymał się przed małym domkiem i zszedł ze
skutera. Wziął pismo w rękę i skierował się do białych drzwi. Wsunął dziennik do przegródki w
drzwiach i już miał odejść, kiedy te uchyliły się powoli. Starsza pani wyjrzała ze środka. Zawsze
dziękowała mu osobiście. Czasem miał wrażenie, że tylko czeka na jego przyjazd.
-Dziękuję ci chłopcze. Gdyby więcej było takich ludzi jak ty świat byłby lepszy.
Uśmiechnął się ciepło i wrócił do pojazdu. Nie umiał rozmawiać z obcymi, więc cieszył się, że
nigdy nie nalegała na jakąś pogawędkę lub gorzej, nie zapraszała go na poranną herbatkę. Spojrzał
na zegarek, jak się pośpieszy zdąży do drugiej pracy na czas.
***
Ciemno - niebieski bus z dużym napisem BluRiver wjechał na parking przed luksusowym
hotelem. Pisk fanek i nielicznych fanów rozległ się w okolicy.
-Nigdy im się nie znudzi? - zapytał białowłosy chłopak.
-Bez nich by nas nie było – odpowiedział mu Seiki – Marudzisz kochany. Spójrz jak one tylko
czekają na choćby nasz spojrzenie.
-Nie mów do mnie kochany. I miałem na myśli to stanie i czekanie na nas po kilka godzin aż się
~ 4 ~
 
pojawimy.
-Kochają nas – wtrącił chłopak z zielonymi włosami.
-Ciekawe, czy jakbyśmy byli brzydcy i grubi to czy by nas tak kochali – zawsze chciał, żeby
ludzie cenili ich za muzykę, nie wygląd.
-Niedowiarek z ciebie Keizo – odezwał się drzemiący obok niego Isao – Pierwsze co ich przy
nas trzyma to muzyka. Gdyby nie ona bylibyśmy zwykłymi facetami z ulicy.
Bus zatrzymał się niedaleko bramek oddzielających ich od tłumu.. Ochrona miała jednak trochę
roboty, bo niektórzy fani chcieli przeskoczyć przeszkody i pobiec w stronę samochodu. Ludzie
zadrżeli w napięciu i podekscytowaniu, kiedy rozsunęły się drzwi i pięciu chłopaków wysiadło z
pojazdu. Dało się słyszeć głosy zachwytu, słowa „kocham cię” i gratulacje z powodu zdobytych
nagród. Chłopcy mimo zmęczenia podeszli do tłumu i zaczęli rozdawać autografy. Podpisywali
zdjęcia, płyty, zwykłe kartki dając im cząstkę radości.
-Kiedy zagracie kolejny koncert? - zapytał jedna z bliżej stojących dziewcząt. Zarumieniła się
nieznacznie, gdy Seiki puścił jej oczko i się odezwał.
-Dziś wieczorem mamy występ na żywo w programie Muzyka i Ty. Włącz telewizor i oglądaj –
podpisał zdjęcie całego zespołu i oddał dziewczynie.
-Z pewnością będę.
-Miła – Seiki rzucił do brata.
-Dla ciebie wszystkie są miłe.
-Pewnie. Temu co na na nos siadło? - zapytał patrząc na lidera.
-Chyba coś go gnębi.
Keizo dał ostatni autograf. Uśmiechną się nieznacznie i spojrzał na zielonowłosego. Tomiji był
od zawsze jego kolegą, nawet mógł go nazywać przyjacielem i martwił się o niego. Zielonowłosy
oddał spojrzenie i podniósł brew do góry.
-Odpoczynek? - zapytał.
-Tak Tomi.
Cała piątka ruszyła do wejścia hotelu pozostawiając za sobą rozczarowanych fanów.
-Marzę tylko o odpoczynku – mruknął Isao.
-Odpoczniecie, a wieczorem nie zapomnijcie o programie – odwrócili głowy w stronę głosu. Ich
menedżer podszedł do nich – Nie róbcie takich min. Jutro wracacie do domu – weszli do windy i
wcisnął przycisk na ostatnie piętro, które zajmowali – Później będziecie mieć z tydzień wolnego i
zaczynacie pracę nad kolejnym krążkiem.
Seiki uwiesił się na jego ramieniu.
-Natsuo ty nas wykończysz.
-Ciebie? Ty masz energii za nich wszystkich. Pewnie chętnie byś zrobił teraz imprezę.
-Skąd wiesz?
-Znam cię.
Seiki zaczął się jeszcze sprzeczać z Ogatą, że na pewno do końca go nie zna, ale Keizo ich nie
słuchał. Wyszedł z windy i pociągnął za sobą zdumionego przyjaciela. Otworzył drzwi do swego
pokoju i posadził zielonowłosego w fotelu.
-Co ty wyprawiasz?
-Tomiji musimy poważnie porozmawiać.
-Nie ma o czym – próbował wstać, ale na nowo został popchnięty na siedzenie.
-Musimy im powiedzieć. Menedżerowi też. Jak długo zamierzasz przed nimi to ukrywać?
-Ten zespół to moje życie – przeczesał włosy palcami – Tak samo jak śpiewanie. Poczekaj do
powrotu do domu – popatrzył na niego błagalnie.
-Dziś nie śpiewasz.
-Co?! - wstał momentalnie.
-Powiedziałem, nie śpiewasz.
-Wielki pan i władca rozkazuje?! - wnerwił się.
~ 5 ~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin