Śpiewnik 27.pdf

(643 KB) Pobierz
QPrint
10 w skali Beauforta
Koþysaþ nas zachodni wiatr, a d
Brzeg gdzieĻ za rufĢ zostaþ. E7 a
I nagle ktoĻ, jak papier zbladþ - d a
Sztorm idzie ! Panie bosman ! H7 E7
A bosman tylko zapiĢþ pþaszcz FCFC
I zaklĢþ - Ech, do czorta ! FE7a
Nie dajħ þajbie Ňadnych szans FGCE7a
10 w skali Beauforta ! d E7a
10 w skali Beauforta ! d E7a
Z zasþony oþowianych chmur
Ulewa nagle spada.
Rzucaþo nami w grħ, w dþ
I fala zmyþa Ňagle.
A bosman tylko zapiĢþ pþaszcz...
O pokþad znw uderzyþ deszcz,
I padaþ tak do rana.
Diabelnie ciħŇki to byþ rejs,
Szczeglnie dla bosmana.
A bosman tylko zapiĢþ pþaszcz
I zaklĢþ - Ech, do czorta !
Prawdziwe czasem sny siħ ma.
10 w skali Beauforta !
10 w skali Beauforta !
Alleluja
Tajemny akord kiedyĻ brzmiaþ G e
Pan cieszyþ siħ gdy Dawid graþ G e
Ale muzyki nikt dziĻ tak nie czuje C D G D (C D G)
Kwarta i kwinta tak to szþo G H7 (G e D)
Raz wyŇej w dur, raz niŇej w moll e C (C e)
Nieszczħsny krl uþoŇyþ alleluja D e (a G)
C G C
Alleluja, alleluja, alleluja, alleluja G D G
Na wiarħ nie, nie chciaþeĻ braę
Lecz sprawiþ to ksiħŇyca blask
ņe piħknoĻę jej na zawsze ciħ podbiþa
Kuchenne krzesþo tronem twym
Ostrzygþa ciħ, juŇ nie masz siþ
I z gardþa ci wydarþa alleluja
Dlaczego mi zarzucasz wciĢŇ
ņe nadaremno wzywam Go
Ja przecieŇ nawet nie znam Go z imienia
Jest w kaŇdym sþowie Ļwiatþa bþysk
- HALICZ (GP)
1
NiewaŇne czy usþyszysz dziĻ
NajĻwiħtsze, czy nieczyste alleluja
Tak siħ staraþem ale cŇ
Dotykam tylko zamiast czuę
Lecz mwiħ prawdħ, nie chcħ was oszukaę
I chociaŇ wszystko poszþo ĺle
Przed Panem PieĻni stawiħ siħ
ĺpiewajĢc tylko jedno Î alleluja
A my nie chcemy uciekaę stĢd
StanĢþ w ogniu nasz wielki dom a G
Dym w korytarzach krħci sznury e a
Jest gþħboka, naprawdħ ciemna noc a G
Z piwnic pþonĢce uciekajĢ szczury e a
Krzyczħ przez okno, czoþo w szybħ wgniatam
Haustem powietrza robiħ w Ňarze wyþom
Ten, kto mnie widzi, ma mnie za wariata
Woþa : co jeszcze ci siħ Ļwirze Ļniþo
Wiħc chwytam kraty rozgrzane do biaþoĻci
Twarz swojĢ widzħ, twarz w przekleıstwach
A obok sĢsiad patrzy z ciekawoĻciĢ
Jak pþonie na nim kaftan bezpieczeıstwa
Dym w dziurce od klucza, a drzwi bez klamek
PħkajĢ tynki wzdþuŇ spoconej Ļciany
Wsuwam swj jħzyk w rozpalony zamek
ĺmieje siħ za mnĢ ktoĻ jak obþĢkany
Lecz wiħkszoĻę Ļpi nadal, przez sen siħ uĻmiecha aGea
A kto siħ zbudzi, nie wierzy w przebudzenie F G e a
Krzyk w wytþumionych salach nie zna echa a G e a
Na rusztach þŇek milczy przeraŇenie F G e a
Ci przywiĢzani dymem z materacw
PrzepowiadajĢ Ňycia swego sþowa
Nam pod nogami palĢ siħ posadzki
Deszcz iskier czerwonych osiada na gþowach
Dym coraz għstszy, obcy ktoĻ siħ wdziera
A my wciĻniħci w najdalszy sali kĢt
- Tħdy - wrzeszczy - niech was jasna cholera !
A my nie chcemy uciekaę stĢd.
A my nie chcemy uciekaę stĢd
Krzyczymy w szale wĻciekþoĻci i pokory
StanĢþ w ogniu nasz wielki dom
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych.
A po lesie wiatr (karczma w Limanowej ?)
Przy piwie w karczmie w Limanowej
2
- HALICZ (GP)
Zapatrzeni w siwe mgþy jesienne
CzekaliĻmy na autobusowe
Ostatnie w lato poþĢczenie
Bg przez okno zloty talar rzuciþ
Sþonce na obrusie
Od dziewczyny przy barze
PoŇyczyþem uĻmiech
Oddam go w autobusie
A po lesie wiatr
Rwie na strzħpy pajħczyny nię
A po polu wiatr,
Rozsypuje kopce siana w pyþ
Do puszystych traw siħ tuli
Skrada siħ do pustych ptasich gniazd
Po strumieniach z wodĢ Ļpiewa
LekkomyĻlny wiatr
Wpatrzeni w okno milczeliĻmy wszyscy
Nikt nie przerywaþ nam czekania
Nawet gitary zacisnħþy zħby
Wiedziaþy juŇ ze nie bħdzie grania
Oczy dziewczyny szeptaþy "Zostaı
Czas siħ zatrzymaþ w Limanowej"
Oddaþem uĻmiech, przewrciþem kufel
Na stole talar spaþ.
Ataman
a d E a
Jak do groŅnej rzeki, precz kozacy pchnħli
G C E
Precz kozacy pchnħli sto tysiħcy koni w cwaþ
a d G C
I pokryþy pola i pokryþy brzegi
G C E
Setki porĢbanych i poprzestrzelanych ciaþ
a d
Miþo, bracia, miþo
G C
Miþo, bracia, Ňyę
G G4 G7
Z naszym atamanem
C E
nie ma co siħ martwię nic
Ataman wie dobrze i wybiera mĢdrze.
Szwadronami w konie, zapomnieli o mnie wnet
- HALICZ (GP)
3
majĢ przydziaþ doli, tej kozackiej doli
mnie pylista ziemia, rozpalony gorzki step..
Ech, ta pierwsza kula, ech, ta pierwsza kula,
Ech ta pierwsza kula, koı siħ o niĢ potknĢþ sam...
Ech, ta druga kula, ech ta druga kula...
Ech, ta druga kula, co jĢ w sercu nosię mam..
ņonka siħ posmuci, za koleŇkĢ rzuci,
za innego wyjdzie, pamiħę o mnie przyęmi dal
tej wolnoĻci szkoda gdy, juŇ siħ po niej rzeka szkli,
szkoda ostrej szabli, buþanego konia Ňal...
Autobiografia
Miaþem dziesiħę lat, gdy usþyszaþ o mnie Ļwiat a C
W mej piwnicy byþ nasz klub G
Kumpel radio znisþ, usþyszaþem "Blue Sued Shoes"
I nie mogþem w nocy spaę
Wiatr odnowy wiaþ, darowano reszty kar
Znw siħ moŇna byþo Ļmiaę
W kawiarniany gwar jak tornado jazz siħ wkradþ
I ja teŇ chciaþem graę
Ojciec, Bg wie gdzie, Martenowski stawiaþ piec
Mnie paznokieę z palca zszedþ
Z gryfu zostaþ wir, graþem milion rŇnych bzdur
I poznaþem co to seks
Pocztwkowy szaþ, kaŇdy z nas ich piħęset miaþ
Zamiast nowej pary jeans
A w sobotniĢ noc byþ Luksemburg, chata, szkþo
JakŇe siħ chciaþo Ňyę
Byþo nas trzech, w kaŇdym z nas inna krew F G
Ale jeden przyĻwiecaþ nam cel C a
Za kilka lat mieę u stp caþy Ļwiat d B
Wszystkiego w brd F
Alpagi þyk i dyskusje po Ļwit
Niecierpliwy w nas ciskaþ siħ duch
KtoĻ dostaþ w nos, to popþakaþ siħ w gþos
CoĻ dziaþo siħ
PorŇniþa nas, za jej Poly Raksy twarz
KaŇdy by siħ zabię daþ
W pewnĢ letniĢ noc gdzieĻ na dach wyniosþem koc
I dostaþem to, com chciaþ
Powiedziaþa mi, Ňe kþopoty mogĢ byę
Ja jej, Ňe egzamin mam
Odkrħciþa gaz, nie zapukaþ nikt na czas
Znw jak pies byþem sam
Stu rŇnych rl, czym ugasię mj bl
4
- HALICZ (GP)
Nauczyþo mnie Ňycie jak nikt
W wyrku na wznak przechrapaþem swj czas
Najlepszy czas
W knajpie dla braw klezmer kazaþ mi graę
Takie rzeczy, Ňe jeszcze mi wstyd
Pewnego dnia zrozumiaþem, Ňe ja
Nie umiem nic
Sþuchaj mnie tam, pokonaþem siħ sam
Oto wyĻniþ siħ wielki mj sen
Tysiħczny tþum spija sþowa z mych ust
KochajĢ mnie
W hotelu fan mwi, na taĻmie mam
To jak w gardþach im rodzi siħ Ļpiew
Otwieram drzwi i nie mwiħ juŇ nic
Do czterech Ļcian
Banda
Precz smutki niech zginĢ
Wspomnienia niech popþynĢ.
ObsiĢdŅmy ogieı w koþo
Z piosenkĢ wesoþĢ.
UĻmiechnij siħ jasno
Wnet wszystkie troski zgasnĢ
Podajmy sobie rħce
W piosnce, w piosence
Bo w naszej ferajnie przyjħte jest
Zabawię siħ fajnie i Ļpiewaę teŇ.
I zawsze mamy chħę na szaþ
Byleby Ļpiew wesoþo brzmiaþ.
Bando, bando, rozstania nadszedþ juŇ czas
Bando, bando, na zawsze zþĢczyþaĻ nas.
Bando, bando, bez ciebie smutno i Ņle
PoŇegnania to nie dla nas,
Wkrtce znw spotkamy siħ.
Na Ňal nas nie bierzcie,
Bo dosyę smutku w mieĻcie
Niech Ňyje nasza banda,
A reszta Î karamba!
Nam smutkw nie trzeba,
Gdy w grze bþħkit nieba
I gwiazdy z mgieþkĢ sinĢ
Nad gþowami nam popþynĢ.
Ballada na zþe drogi
d E
- HALICZ (GP)
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin