Nie przysyłaj mi kwiatów Send Me No Flowers 1964.txt

(61 KB) Pobierz
00:00:24:W ROLACH G��WNYCH
00:00:42:NIE PRZYSY�AJ MI KWIAT�W
00:00:50:W POZOSTA�YCH ROLACH
00:02:01:"Ch�� przyjmowania lek�w|jest prawdopodobnie najwi�ksz�|cech�
00:02:05:odr�niaj�c� ludzi od zwierz�t."|- Sir William Osler
00:02:28:Czujesz si� os�abiony?
00:02:31:Masz niespokojny sen?
00:02:35:Masz problemy z zasypianiem?
00:02:38:Wiesz co?|Pewnie dokucza ci b�l g�owy.
00:02:42:Wypr�buj wi�c nowego|cudownego leku przeciwb�lowego,|Nipsarin.
00:02:45:Ten lek zapisuje 90% lekarzy.
00:02:47:Poczuj natychmiastow� ulg�.
00:02:53:Dokuczaj� ci zatoki?
00:02:58:Znowu czujesz,|�e zapycha ci si� nos?
00:03:01:Nie martw si�.
00:03:03:Wypr�buj nowego leku|Nauseadrene,
00:03:06:kt�ry zawiera niezwyk�y|sk�adnik N.U.202.
00:03:09:Oczy�� g�ow� z problem�w.
00:03:17:Dokucza ci �o��dek?
00:03:21:Oczywi�cie.
00:03:23:I co robisz?|Bierzesz te nic|niewarte tabletki.
00:03:27:Widzisz? �adnej poprawy.|Tylko zalegaj� w �o��dku.
00:03:30:A teraz patrz, jak za robot�|bierze si� nowy lek Garbagene!
00:03:33:Zobacz o ile szybciej|dzia�a nowa, niezwyk�a formu�a.
00:03:36:O wiele lepiej ni� te|bezu�yteczne tabletki.
00:04:16:George, �niadanie!
00:04:23:Dzie� dobry, Arnoldzie.
00:04:31:Pani Kimball!
00:04:34:Witaj, Ernie.
00:04:36:-Wspania�y poranek, prawda?|-Tak, pi�kny.
00:04:40:Jogurt, sok marchwiowy,|serek wiejski,
00:04:43:mi�d naturalny,|mleko bezt�uszczowe,
00:04:47:i jaja.
00:04:49:-Fisherowe z ulicy Klonowej|odebrali dzisiaj nowy samoch�d.|-�wietnie.
00:04:52:Tylko to nie jest nowy samoch�d.|Jest u�ywany.
00:04:55:Prosz� nikomu o tym nie m�wi�,|ale zna pani Bullard�w?
00:05:13:I prosz� pami�ta�,|�eby nikomu o tym nie m�wi�.
00:05:35:George!
00:05:55:George!
00:06:02:George!
00:06:11:George!
00:06:17:George!
00:07:47:Nash, tu Vito,|z pralni!
00:07:53:Hej, kole�.|Przywioz�em pranko.
00:07:58:Ruth!
00:08:18:George!
00:08:20:George!
00:08:36:Mo�e pom�c, pani Kimball?
00:09:03:-Judy.|-S�ysza�am, kochanie.|Powiedzia�e� "och".
00:09:06:I nic ci� to nie martwi,|�e odczuwam b�l w klatce piersiowej?
00:09:11:Zawsze martwi� mnie b�le|twojej klatki piersiowej.
00:09:15:Chodzi o to, �e mia�am|dzisiaj taki poranek, �e na pewno|w to nie uwierzysz.
00:09:20:Zadzwoni�em do doktora Morrisseya.|Chc� si� gruntownie przebada�.
00:09:24:-To pewnie nic takiego.|-Badania?
00:09:27:Przecie� robi�e� je|dwa tygodnie temu.
00:09:29:Przez dwa tygodnie tw�j|organizm mo�e si� ca�kowicie za�ama�.
00:09:32:Podczas, gdy on si� za�amuje,|ty zjedz �niadanie.
00:09:35:-Chyba nie powinienem,|dop�ki Ralph mnie nie przebada.|-George!
00:09:38:Przynajmniej zjedz kawa�ek tosta.
00:09:41:Zapewniam ci�, �e nie b�dzie|go wida� na prze�wietleniach.|-Jest niezdrowy.
00:09:44:Nie wiem po co|ja w og�le gotuj�.
00:09:48:No dobrze.|Jeden kawa�ek tosta.
00:09:55:Musz� ci co� powiedzie�.
00:10:00:Nigdy by� na to nie wpad�,
00:10:03:ale Bullardowie si� rozwodz�.
00:10:06:-Bullardowie?|-Mleczarz mi powiedzia�.
00:10:09:Co to za jedni?
00:10:11:Mieszkaj� przecznic� dalej.
00:10:13:Nie znam ich za dobrze,|ale musz� przyzna�, �e|spodziewa�am si� tego.
00:10:17:Nie znasz ich,|a spodziewa�a� si�, �e si� rozwiod�?
00:10:21:Wiem o nich wszystko.
00:10:23:Marge opowiedzia�a mi ich ca��|histori� w klubie bryd�owym.|Biedna dziewczyna.
00:10:28:Z tym jej m�em naprawd�|musi by� co� nie tak.
00:10:32:Sk�d wiesz?|Mo�e to z ni� jest co� nie tak.
00:10:35:O nie!|Jest bardzo mi�a.
00:10:39:Spotka�am j� w supermarkecie.
00:10:41:To, �e jest mi�a w supermarkecie,|to nie znaczy, �e jest mi�a w domu.
00:10:46:Nie, Judy. Bez mas�a.
00:10:49:T�uszcz zwierz�cy jest|napakowany cholesterolem.
00:10:52:Dwa lata temu nawet nie s�ysza�e�|o cholesterolu, a dzisiaj|to najwi�ksza rzecz
00:10:56:-w twoim �yciu.|-Prosz� bardzo. �miej si�,|je�li chcesz.
00:11:00:A tymczasem ludzie w moim|wieku padaj� jak muchy.
00:11:03:Czytasz nieraz nekrologi?|To mo�e cz�owieka wystraszy�|na �mier�.
00:11:06:Skoro to takie straszne,|to czemu to czytasz?
00:11:09:-Mam chowa� g�ow� w piach?|-Nie, ale dlaczego|za ka�dym razem,
00:11:12:kiedy us�yszysz o jakiej�|chorobie, od razu my�lisz,|�e te� j� masz?
00:11:15:Co chcesz przez to powiedzie�?
00:11:17:Nie udawaj.
00:11:21:Pami�tasz, kiedy operowano|Whiteya Forda?
00:11:24:My�la�e�, �e te� masz|deformacj� stawu �okciowego.
00:11:28:Ten �okie� naprawd� mnie bola�.
00:11:33:George,|a� zionie od ciebie hipochondri�.
00:11:37:Nie jestem hipochondrykiem!|Pos�uchaj.
00:11:40:Kiedy�, jak b�d� le�a�|w szpitalu na �o�u �mierci,
00:11:43:wtedy zmienisz nastawienie.
00:11:47:Lepiej si� pospiesz.|Sp�nisz si� na poci�g.
00:11:51:Przepraszam.
00:11:54:-Jaki dzisiaj dzie�?|-Pi�tek.
00:11:56:Mo�e b�dzie lepiej, jak|odwo�am lunch z Winstonem Burrem.
00:11:59:Skoro nienajlepiej si� czuj�|i w og�le.
00:12:02:Skarbie, fili�anka herbaty|raczej ci nie zaszkodzi.
00:12:06:No tak.
00:12:10:Fili�anka s�abej herbaty|raczej mi nie zaszkodzi.
00:12:13:Niezale�nie od tego,|co mi dolega.
00:12:19:Pana rozmowa z pani� Bullard|ju� czeka, panie Burr.|-Dzi�kuj�.
00:12:22:Bullard? To ta, kt�ra si�|rozwodzi?
00:12:26:-Tak. Sk�d wiedzia�e�?|-Mamy tego samego mleczarza.
00:12:29:Patrz na to. Metoda post�powania|z potencjalnymi rozw�dkami|wed�ug Winstona Burra.
00:12:34:Witaj, Linda.
00:12:38:Winston.|Winnie Burr.
00:12:41:Linda, s�ysza�em t� straszn�--|Serce mi si� kraje.
00:12:46:Tak. Zawsze uwa�a�em ciebie|i Davida za moich najlepszych|przyjaci�.
00:12:51:Linda, je�li mog� co�|dla ciebie zrobi�, nie|wahaj si� o tym powiedzie�.
00:12:56:Tak. Nadchodz�ce tygodnie|b�d� bardzo ci�kie.
00:13:01:B�dziesz bardzo samotna.|Tak.
00:13:05:Co powiesz na to, �eby�my|spotkali si� dzisiaj na drinka?
00:13:09:Mo�e uda mi si� wymy�le�|spos�b, aby pogodzi� ciebie i Davida?
00:13:15:Dobrze, przyjad� po ciebie|o 20:00.
00:13:18:Mo�e by�?|Dobrze, Linda, kochana.|I nie martw si�.
00:13:27:Jeste� w 100 % niepoprawnym,|niereformowalnym draniem.
00:13:33:Tak. Ale draniem,|kt�ry jest kawalerem.
00:13:38:Zobaczymy si� jutro|w klubie, George.
00:13:41:Powodzenia na badaniach.|Rachunek, prosz�.
00:13:56:Rany, ale jestem wyko�czony.
00:14:01:Zaliczy�em dzisiaj|8 wizyt domowych.
00:14:05:Dlaczego nie zrobi�em|specjalizacji?
00:14:08:Wtedy m�g�bym si� wysypia�,|jak ci szcz�ciarze-alergolodzy.
00:14:13:Pracuj� tyle godzin co bankierzy.|I tyle samo zarabiaj�.
00:14:17:Znam jednego co dorobi� si�|domu za 100 ty�. $
00:14:21:i to na samym py�ku trawy.
00:14:23:Jak wzro�nie liczba alergen�w,|ta dziedzina b�dzie jak|rynek papier�w warto�ciowych.
00:14:27:Ralph,|odczuwam ten b�l i--
00:14:29:Dzi�ki bogu, �e dzisiaj jest|pi�tek. Jad� na weekend na ryby.
00:14:34:M�j przyjaciel ma ma�� ��dk�.
00:14:36:Jest gastroenterologiem.
00:14:38:Nie spojrzy na nic poza|p�cherzem ��ciowym.
00:14:41:Tak si� wycwani�.|Dos�ownie!
00:14:44:-Ca�y weekend sp�dzisz na �odzi?|-Dok�adnie tak.
00:14:47:A jak kto� b�dzie chcia�|skontaktowa� si� z tob�|w razie nag�ego wypadku?
00:14:50:-Wypadku?|-Tak.
00:14:52:Jakiego wypadku?|Nie, nie, nie.
00:14:56:90 % moich pacjent�w jest|zupe�nie zdrowych.
00:15:01:Pozosta�e 10%, kt�rym|naprawd� co� dolega,
00:15:06:wysy�am do specjalisty.
00:15:08:No dobrze, George.|Jaki masz problem?
00:15:13:Co? A tak.|Odczuwam b�l i--
00:15:17:Mo�esz pokaza�,|gdzie ci� boli?
00:15:19:Tutaj.|Boli, jak diabli, kiedy tu uciskam.
00:15:23:Wi�c nie uciskaj.
00:15:26:Powiedz, George.|Czy to jest ostry b�l,|s�aby b�l,
00:15:32:-czy mo�e taki k�uj�cy?|-Tak, tak.
00:15:34:-Nie, nie, nie.|Wybierz jedn� opcj�.|-No c�...
00:15:39:To chyba raczej taki|ostry b�l.
00:15:42:W takim razie pos�uchajmy tego.
00:15:46:Masz jakie� podejrzenie|co to mo�e by�?
00:15:50:-Jeszcze nie.|-To napewno nic gro�nego.
00:15:54:-Ale wiesz, jak Judy|zawsze si� martwi.|-Tak, tak.
00:16:01:Teraz we� g��boki oddech.
00:16:04:Wydech.
00:16:07:Wdech.
00:16:10:Wydech.
00:16:16:Wdech.
00:16:22:Wydech.
00:16:34:Mo�esz si� ubra�, George.
00:16:38:-Jakie s� te z�e wie�ci?|-Co?
00:16:41:Ten b�l w mojej klatce|piersiowej. Czy to ma jak�� nazw�?
00:16:45:Tak.
00:16:47:Nazywamy to niestrawno�ci�.
00:16:50:We� te pigu�ki.
00:16:53:Bierz jedn� przed ka�dym|posi�kiem i jedn� przed snem.
00:16:57:-Co to za pigu�ki?|-Nawet jak ci powiem|to i tak nic ci to nie da.
00:17:00:-Po prostu je za�ywaj.|-Dobrze.
00:17:02:Ralph? A co z tym EKG,|kt�re mi robi�e�, jak|by�em tu ustatnio?
00:17:07:-Tak, i co z nim?|-No w�a�nie o to chcia�em zapyta�.
00:17:11:-O co ci chodzi?|-Jak wypad�o to badanie?
00:17:15:Nie wiem. Dr Peterson|przy�le mi wyniki dopiero|za tydzie�.
00:17:19:Analizuje to ju� od dw�ch tygodni.
00:17:22:To dosy� d�ugo.
00:17:24:Dr Peterson|jest bardzo zaj�ty.
00:17:28:To najlepszy kardiolog w mie�cie.
00:17:30:Trafi� na �y�� z�ota.|Tak�, kt�ra nigdy si� nie wyczerpie.
00:17:33:Wi�c wed�ug ciebie nic mi nie jest?
00:17:38:Tak, George.|Jeste� zdrowy jak ryba.
00:17:41:Tak. Chcia�bym, �eby wszyscy|moi pacjenci byli tak zdrowi,|jak ty, George.
00:17:46:Oczywi�cie m�wi� to w przeno�ni.
00:17:49:A co z tym b�lem w klatce?|Mog� tak po prostu i��
00:17:52:-i �y� normalnie?|-Ja bym tak zrobi�.
00:17:54:Je�li chcesz, mo�esz od razu|�ykn�� jedn� z tych pigu�ek.|Tam jest woda.
00:17:58:-Teraz?|M�wisz, jakby to by�o|co� pilnego.|-To bez r�nicy.
00:18:01:-We� tabletk� teraz, je�li chcesz.|-Wezm�, je�li to takie wa�ne.
00:18:11:Czy to moje akta, Ralph?
00:18:16:Czy aby nie za du�o tam piszesz,|jak na zwyk�� niestrawno��?
00:18:21:Im wi�cej pisz�,|tym wi�ksze wystawiam rachunki.
00:18:24:To dobrze.
00:18:33:Halo?|Tak, doktorze.
00:18:50:Tak. Wiem, �e jest pan|bardzo zaj�ty, doktorze.
00:18:53:Dlatego nie chcia�em|zawraca� panu g�owy.
00:18:56:Czyje EKG?|Williama Malone'a?
00:19:00:Tak, martwi� si� o niego.|Ma ju� swoje lata.
00:19:06:Co wykaza�o to EKG,|doktorze Peterson?
00:19:10:Co?
00:19:13:To wielka szkoda.
00:19:15:Ale co mo�na zrobi�?|Najwy�ej da� jakie� pigu�ki
00:19:20:na z�agodzenie b�lu|w klatce piersiowe...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin