01 Diamentowe imperium - Jameson Bronwyn - Tajemnica diamentów.pdf

(868 KB) Pobierz
422015661 UNPDF
422015661.001.png
Jameson Bronwyn
Diamentowe imperium 01
Tajemnica diamentów
Kimberley odeszła z firmy ojca, potentata na rynku jubilerskim, i porzuciła
swego męża Rica Perriniego, sądząc, że ożenił się z nią dla korzyści. Gdy ojciec
ginie w katastrofie lotniczej, Kimberley wraca do domu. Otrzymuje propozycję,
by znów się zająć rodzinnym biznesem. Musiałaby jednak wówczas pracować z
byłym mężem, którego bliskość wciąż przyprawia ją o szybsze bicie serca...
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kimberley Blackstone szybkim krokiem zmierzała ku wyjściu z holu przylotów lotniska w Auckland.
Nie przeszkadzały jej ani wysokie szpilki, ani walizka od Louisa Vuittona, którą ciągnęła za sobą.
Chciała jak najszybciej dopaść taksówki na postoju. Pochłonięta przestawianiem umysłu z trybu
leniuchowania na tryb gotowości do pracy po przerwie świąteczno-noworocznej za późno dostrzegła
przed sobą tłum reporterów. Lampy aparatów rozbłysły wokół niej niczym noworoczne fajerwerki.
Stanęła tak gwałtownie, że walizka uderzyła ją po nogach.
Na pewno z kimś ją pomylili. Od prawie dekady, odkąd zerwała kontakty z ojcem miliarderem i jego
diamentowym biznesem, nie figurowała już na szczycie listy wśród najbardziej pożądanych przez
paparazzich obiektów do fotografowania.
A jednak to jej imię wykrzykiwali i w jej twarz wycelowali długie obiektywy aparatów brzęczących
niczym rój szerszeni. Strach i adrenalina przyprawiły ją o gwałtowne bicie serca.
Czego od niej chcieli? Co się stało?
156
Bronwyn Jameson
Coraz bardziej zdezorientowana omiotła wzrokiem otaczający ją tłum w poszukiwaniu odpowiedzi. I
wtedy dostrzegła zmierzającą ku niej wysoką męską postać we włoskim garniturze. Znajomą postać.
Ich oczy skrzyżowały się ponad morzem głów, póki lampy aparatów nie rozbłysły na nowo.
Oślepiona fleszami i oszołomiona tą krótką jak błyskawica wymianą spojrzeń Kimberley nie
odczytała intencji mężczyzny, póki ten nie stanął u jej boku, odsunąwszy stojących mu na drodze
reporterów. Otoczył ją ramieniem i przyciągnął do siebie opiekuńczym gestem. Nie miała czasu
zaprotestować i stanowczo odepchnąć go od siebie.
Nie dał jej takiej szansy.
Ric Perrini.
Jej kochanek przez dziesięć namiętnych tygodni, mąż przez dziesięć burzliwych dni.
Jej były przez dziesięć spokojnych lat.
Po tak długim czasie powinien się wydawać obcy, ale jednak nie był. Znała zapach tego mocnego
ciała, jego siłę, żar i umiejętność wzniecania takiego samego żaru w niej.
Znała łatwość, z jaką przejmował kontrolę nad sytuacją, i zdecydowany ton głosu, którym huknął jej
wprost do ucha, przekrzykując gwar:
- Samochód czeka. To cały twój bagaż?
Kimberley kiwnęła głową. Tydzień w tropikalnym ra-
Tajemnica diamentów
157
ju nie wymagał wyszukanej garderoby. Tym bardziej że na sobie miała jedyny formalny strój, jaki
zabrała. Kiedy wypuścił ją z objęć, by wyjąć jej z rąk walizkę, miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w
twarz, gdzie może sobie schować swoje auto i swoją arogancję.
Wiedziała jednak, że pewność siebie i władczość Rica Perriniego osadzi reporterów w miejscu. Choć
wcale nie miała zamiaru dać się ciągnąć tak samo potulnie jak jej walizka.
- Mam nadzieję - zaczęła ostrym tonem - że wyjaśnisz mi, co to za powitanie.
- Nie, póki komitet powitalny słyszy, o czym mówimy.
Tonem nieznoszącym sprzeciwu kazał jednemu z kamerzystów odsunąć się na bok i pociągnął
Kimberley za sobą. Nie protestowała. Dobrze zbudowany, stanowił świetną osłonę przed reporterami.
Z trudem za nim nadążała. Przecinając parking przed terminalem, niemal czuła na plecach gorący
oddech przedstawicieli mediów.
Czas i miejsce nie sprzyjały wyjaśnieniom. Musiała poczekać, aż wsiądą do auta.
Pierwszy szok minął. Odzyskiwała jasność myśli. Jeśli sprawcą tego zamieszania był jej ojciec
Howard Blackstone, musiało chodzić o Blackstone Diamonds, czyli firmę, która zawładnęła jego
życiem.
Wiedziała, że ojciec przylatywał dziś z Sydney na uroczyste otwarcie kolejnego ekskluzywnego
butiku z biżuterią. Ulokowano go w bezpośrednim sąsiedztwie sklepu
Zgłoś jeśli naruszono regulamin