Serge Jacquemard
Requiem dla króla
zbrodni
Przekład: Wojciech Ludwikowski
Rozdział I
Czwartek, 18 stycznia 1974
Frank D'Agricola nie lubił tego widoku zza szyby samochodu. Ponurych doków, magazynów portowych, czarnych od brudu, z dachami pokrytymi grubą warstwą śniegu. Od tygodnia Nowy Jork był dotknięty śnieżną zawieją. Młodzi o opalonych twarzach, do połowy ukrytych pod czapami, opatuleni w kanadyjki, w grubych botach, obrzucali się śnieżnymi kulami.
Śnieżne kule w dzień - pomyślał Frank z niesmakiem -a w nocy noże, brzytwy albo strzelby.
Niebo było ołowiane. Miało się wrażenie, że runie na dachy składów. Na East River, na wysokości Brooklyn Bridge, odzywały się syreny statków.
Trzeba było wariata, żeby wytknąć nos w taki czas. Wariata albo kinomana. Mógł się ostatecznie wybrać do luksusowej sali na Manhattanie, w okolicach Times Squ-are. Tylko że tam. od dawna nie grano „Ojca chrzestnego". A on chciał zobaczyć „Ojca chrzestnego". Uwielbiał ten film. Widział go już czternaście razy, ale zawsze był gotów zobaczyć znowu. Marion Brando grał po prostu fantastycznie jako capo maffioso.
Twórcy filmu, żeby stworzyć postać Don Corleone, wybrali jako modeli wielu różnych capi maffiosi, wśród nich i jego, Franka D'Agricole. Znał ich wszystkich. Od Vita Genovese po Franka Castello. Realizatorzy wzięli z każdego najlepsze i najgorsze cechy, zebrali razem kawałki, pokleili, żeby stworzyć coś w rodzaju Frankensteina, składającego się z wielu istnień naraz. Podczas projekcji Frank D'Agricola powtarzał sobie przy każdej scenie: „To kiedyś zrobił Vito...", „Tego typa Frank kazał sprzątnąć w Jersey City". Albo jeszcze: „Ależ, co on gada, to przecież ja powiedziałem do Giuseppa tuż przed wydaleniem go do Włoch".
Cała młodość Franka odżywała w tym filmie. Nie tylko zresztą młodość, także te lata, gdy jeszcze był na szczycie. Dawne czasy. Teraz czuł się okropnie staro. Jak długo jeszcze będzie stawiał czoło? Jak długo oprze się tej zgrai wilków, która tylko czeka na odpowiedni moment, żeby się na niego rzucić i pożreć?
Było mu zimno mimo specjalnego ogrzewania, w jakie wyposażono chevroleta.
- Włącz więcej ogrzewania - polecił siedzącemu za kierownicą Charliemu, jednemu ze swoich goryli. Charlie wykonał polecenie, ale mruknął:
- Zdechniemy przez pana, szefie!
Frank D'Agricola wzruszył ramionami. Jeszcze sześć ...
lazar.vgr