Family Guy [03x06] Death Lives.txt

(17 KB) Pobierz
00:00:34:Wydarzył się tragiczny wypadek.
00:00:36:Cała rodzina zginęła|gdy ich minivan eksplodował zjerzdżajšc z drogi
00:00:40:prosto do wšwozu.
00:00:43:- Mylisz, że to jest mieszne, Tom?|- O, nie.
00:00:45:Włanie sobie przypomniałem|że dzisiaj rano ubrałem koszulę na drugš stronę.
00:00:49:Ale już jest dobrze. Więc co mówiła?| Co o pokazie mody?
00:00:54:Wyłšcz telewizor. Musimy znaleć|jaki prezent na rocznicę dla rodziców.
00:00:57:Nie patrz! Robimy zakupy!|Robimy zakupy!
00:01:03:Dzieci, nie musicie robić nic specjalnego|na naszš rocznicę. Tylko wasz ojciec.
00:01:08:Mam nadzieję, że nie da ci|prezentu znowu na ostatniš chwilę.
00:01:12:Wielkie nieba. Ludzki kciuk.|Gdzie go znalazłe?
00:01:16:Był na e-bay.|O, Boże! Dzwoń po karetkę!
00:01:20:W tym roku, zamiast wymiany prezentami,
00:01:22:powiedziałam mu, że byłoby miło gdybymy|wspólnie spędzili dzień.
00:01:26:Chyba wszyscy wiemy|co to oznacza. Ochyda.
00:01:33:Hej, chłopaki. Zarezerwowałem nam miejsca|w Klubie Barrington.
00:01:37:- Barrington? Wow.|- Wchodzę.
00:01:39:- Peter, jutro jest twoja rocznica.|- O, cholera!
00:01:42:Jeli Lois się dowie, że jš olewam,|to walnie mnie patelniš.
00:01:46:Więc zamierzam wypić|to antidotum na patelnie.
00:01:52:W porzštku, uderz mnie tym. Nie działa.
00:02:12:Co do diabła?|"Lois, to jest rocznicowe poszukiwanie."
00:02:16:"Pierwsza wskazówka jest w Mini-Markecie.|Kocham cię, Peter." O ale zabawa!
00:02:25:Zanim zaczniecie wecie te|specjalne monogramowane ręczniki,
00:02:30:paczkę piłek,|i tego czyciciela piłek.
00:02:40:- Czysty jak łza, sir.|- Nie zmiejszę się przez dotykanie twojej liny?
00:02:45:Byłby pierwszy, mistrzu.
00:02:48:- Najwyższy czas.|- Sory chłopaki. Nie będę mógł grać.
00:02:53:Matka Loretty przyjechała|i musimy kupić przecieradło do kojca.
00:02:58:- Cleveland!|- To znaczy rozkładanego materaca.
00:03:01:Mógłby być pierwszym czarnym|który tutaj gra. Ludzie będš pod wrażeniem.
00:03:06:- Hej, czarny.|- O fajnie.
00:03:08:- Chod Cleveland.|- Może zagramy innym razem.
00:03:11:Walić to. Za bardzo się narobiłem się przygotowujšc zajęcie dla Lois|żeby tu teraz być.
00:03:15:Akcję będš się obniżać, więc|zabierz wszystkie pienišdze z T-bills i daj je na...
00:03:20:Wafle! Smaczne wafle z dużš ilociš syropu!
00:03:22:Wafle! Kupuj wafle!
00:03:24:Wafle! Wafle! Wafle!
00:03:32:Dobrze dzieci, szukajcie wskazówek.
00:03:38:Co Jughead tutaj robi -|w sumie to całkiem dowcipne -
00:03:42:namalował kropki na swoich powiekach
00:03:45:żeby mógł spać w trakcie zajęć|nie narażajšc się pani Grundy.
00:03:49:On pi.
00:03:52:- Mamo, Znalazłam pierwszš wskazówkę taty.|- Nie mogę uwieżyć, że wasz ojciec to zorganizował.
00:03:56:Zwylke nie może wykonać prostej czynnoci.
00:03:59:Peter, dlaczego pielucha|wisi na lampie?
00:04:02:Lois, znowu to zrobił!|Poczekaj.
00:04:07:Ha!
00:04:13:- Zbierajmy się. Za dużo tu wody.|- Chodmy do baru.
00:04:16:O, dajcie spokój. Sš o wiele gorsze|rzeczy niż deszcz. Jak... jak pajški.
00:04:21:Jest za drzwiami!
00:04:23:Peter, przeszkadza wszystkim.| Powiedz co.
00:04:28:Skopię mu tyłek.|Kto powinien to zrobić.
00:04:31:Nie wchod tam!
00:04:33:- Peter!|- Dobrze już dobrze. Daj mi chusteczkę.
00:04:35:Wiedziałem, że był zły. Wiedziałem...
00:04:38:Z drogi!|cigajš mnie Lucky Charms!
00:04:41:Zapłaciłem mu 10 dolców, żeby to powiedział. Klasyka.
00:04:45:- Będziemy w klubie.|- A idzcie sobie. Więcej golfa dla mnie.
00:04:56:Niewiele brakowało. To wyglšda gronie.|Komu może stać się krzywda.
00:05:05:A, wszystko będzie dobrze.
00:05:14:Znowu ty?!
00:05:20:- Nie zabieraj mnie teraz.|- Wyluzuj. Nie umierasz.
00:05:23:- Masz tylko pozacielesne doznania.|- Dzięku Bogu!
00:05:26:O, tak. Dzięku Bogu że muszę się zadawać|z takim fascynujšcym dżentelmenem jak ty.
00:05:31:- Więc kiedy umrę?|- Dwa lata po tym jak Lois się z tobš rozwiedzie.
00:05:35:O czym ty mówisz?|Lois nigdy by mnie nie opuciła.
00:05:38:Szaleje za mnš|od nocy, w której się poznalimy.
00:05:44:O, mój Boże, to ja! Patrz jaki byłem chudy!
00:05:47:To jest dopiero piękna noc.|Lubię patrzeć w gwiazdy.
00:05:52:- Nic już nie mów.|- Peter, czekaj. Ja...
00:05:54:Bardzo interesujšce... ale głupie.
00:05:58:O, mój Boże! Kocham Arte Johnsona!
00:06:05:- Więc dlaczego go nie pocałujesz?|- Nie. Peter, odejd z tym ode mnie.
00:06:09:- Daj spokój. Daj Arte Johnsonowi całusa.|- Peter, przestań. Naprawdę!
00:06:24:O, mój Boże!
00:06:30:O, Peter, słyszę muzykę.
00:06:33:Tak, ja też.|Od teraz, to będzie nasza piosenka.
00:06:42:Nigdy nie spotkałam faceta takiego jak ty.|Jeste taki pełen życia.
00:06:50:Z tobš mogę być naprawdę|sobš. Jestem taka szczęliwa.
00:06:55:- O, stary, była taka piękna.|- To wyglšda strasznie znajomo.
00:06:59:Poczekaj. Pamiętam to.
00:07:01:To ja! Popatrz na tš fryzurę.
00:07:05:Nie mogę uwieżyć, że mi się to podobało.|Musiałem być na haju.
00:07:09:- Kocham cię, Lois Pewterschmidt.|- A ja ciebie, Peter Griffin.
00:07:13:Spójrz na to.|Nie ma mowy żeby mnie zostawiła.
00:07:18:A teraz odstaw mnie do mojego ciała.
00:07:20:Nie mogę dopóki trwa objawienie .|Jedna z tych rzeczy, które zmieniajš twoje życie.
00:07:25:Do diabła z tym. Idę do domu.
00:07:27:- Nie uda ci się w ten sposób.|- Jestem pewien, że nie wchodzi się tylnim wyjciem.
00:07:34:O, cholera. Nie mam na to czasu.|Słuchaj, Jestem spóniony na spotkanie.
00:07:39:Jeli nie chcesz postępować zgodnie|z procedurš, to dobrze. Zostań w odchłani.
00:07:42:Nie, nie czekaj.|Nie chcę zostać w odchłani.
00:07:52:OK. Tu pisze, że następna|notka będzie dokładnie pod moim nosem.
00:07:56:I ruszyli!
00:07:58:Prowadzenie obejmuje, Silver Dasher,|tuż za nim Mój Nos !
00:08:01:Potrzymaj mi torebkę!
00:08:08:- Co robi mama?|- Powiem ci co ona robi, włanie spieprzyła mój zakład.
00:08:13:Mój Nos obejmuje prowadzenie,|za nim pędzi Morskie Ciastko,
00:08:15:a za nim Jaka Szalona Pani|i redniowieczna Gospodyni Domowa,
00:08:18:za nimi Poczekaj Chwilę, Kto To Jest|i Silver Dasher.
00:08:21:Wyglšda na to|że kobieta goni psa.
00:08:27:- Chodcie dzieci!|- Powiedzcie chłopakom z Kansas City że już po zakładzie.
00:08:31:Za póno, Stewie. Już jest zatwierdzony|a kluski już się gotujš w granku.
00:08:37:Czekaj, już mam. Już rozkminiłem moje objawienie.
00:08:39:- Bóg kocha pracujšcego człowieka.|- Nie!
00:08:45:Cień to w rzeczywistoci Lamont Cranston,|bogaty młody człowiek.
00:08:48:Nie! O, cholera! Spóniłem się. Mam wielkie kłopoty!
00:08:53:Naprawdę się przejmujesz tym spotkaniem.|Jeste mierć. Czego ty się boisz?
00:08:57:Gdzie ty do diabła byłe?|Kiedy mówiłam lunch, miałam na myli południe, nie popołudnie.
00:09:02:- Przepraszam mamo.|- Czy "przepraszam" ponownie nagrzeje granek?
00:09:06:- Więc, kim jest twój kolega?|- To z pracy. Pozacielesne dowiadczenie.
00:09:10:- Gdzie ty idziesz?|- Muszę ić na chwilę.
00:09:12:Nie zapomij się zapišć. Jak się nie zapniesz, to mewa cię dopadnie!
00:09:18:Boże, ale z niej wrzód na dupie!|Chciałbym żeby tata cišgle żył.
00:09:21:O, tak. Mówię ci, ojciec Lois|był też wrzodem na dupie kiedy go poznałem.
00:09:34:- Czeć. Mogę już zdjšć mój krawat?|- O, Peter, wyglšdasz cudownie.
00:09:38:- Nie denerwujesz się, prawda?|- Dowiesz się kiedy będę się denetwował.
00:09:41:- Lois?|- Teraz.
00:09:44:We to na siebie. Mam tylko jednš szansę|na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia.
00:09:49:- Czeć Tatku. To byłam ja. A to jest Peter.
00:09:53:Hej, Panie Pewterschmidt.|Czym pan jš karmi?
00:09:56:Peter Griffin. Mogę zdjšć ten krawat?
00:09:58:Miło cię poznać.|Moja córka zadłużyła się w tobie.
00:10:01:A ja w niej. To znaczy, popatrz na niš.|Co? Zaprezentuj się nam, Lois.
00:10:07:Nie myl, że nie wiem|skšd to się bierze.
00:10:10:Soczek pierwsza klasa|przygotowany jest w pańskim zbiorniczku.
00:10:14:- O tak.|- Idę po mojš torebkę.
00:10:17:Bazujšc na tym co było z twojš żonš,|czego mogę się spodziewać w póniejszym okresie?
00:10:21:Mówimy o spadzistych czy rozwiniętych|jajkach sadzonych zwisajšcych z paznokcia?
00:10:25:- Co mylisz o tej statuetce?|- Jest fajna.
00:10:27:- To Etruscan.|- Nie ma mowy.
00:10:29:- Nie, poważnie.|- O, to wietnie.
00:10:44:- Hej, patrzcie. Krowa morska!|- Możemy z niej zrobić zupę.
00:10:55:Glen Quagmire. Witam na pokładzie.|Wybrałe bardzo dobry dzień na bycie uratowanym.
00:10:59:Włanie mielimy zapiewać|piosenkę o zmywaniu.
00:11:02:"Zmywamy pokład|co jest marynarskš nazwš podłogi
00:11:06:"A kiedy skończymy zmywać|to pozmywamy jeszcze trochę
00:11:09:- O!|- " Zmywak znaczy mop, pokład to podłoga...
00:11:12:Mógłby mnie ostrzec|kiedy następnym razem będziesz się cofać w czasie?
00:11:15:Włanie przez 20 minum mówiłem do jakiej szaty|zanim nie zdałem sobie sprawy, że cię w niej nie było.
00:11:20:Mamo, na miłoć Boskš,|daj mi spokój! Pracuję!
00:11:23:Nie krzycz na matkę! Jeli będziesz krzyczał na matkę| to kura złoży jajka w twoim brzuchu.
00:11:29:- Wspaniała choreografia.|- Na to włanie idš twoje podatki.
00:11:32:Może się do nas przyłšczysz i zwiedzisz wiat?
00:11:34:Sorry, kumplu. Już widziałem wiat,|który nazywa się Lois.
00:11:38:Jak romantycznie.|Dlaczego nie możesz sobie znaleć dziewczyny?
00:11:42:- Mamo, ona go zostawi.|- Przynajmiej doszedł tak daleko.
00:11:45:Wiesz kogo on wzišł|na bal? Swojego kuzyna!
00:11:48:- Ale siara.
00:11:50:Dobra. Dobra, dosyć tego!|Mam już dosyć was obojga. Chod, Peter.
00:11:54:mierć, ubierz kurtkę|bo sobie co odmrozisz!
00:11:58:- Ja nie mam skóry!|- To dlatego, że nie jadłe fasolki!
00:12:02:Chod, chod.|Wracaj do swojego wielkiego, tłustego ciała.
00:12:06:Dlaczego mam ci pomagać w uratowaniu twojego małżeństwa|kiedy nie mogę mieć dziewczyny?
00:12:09:Czekaj! O czym ty mówisz?
00:12:11:O objawieniu, debilu! Powinno ci pomóc|ur...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin