Uważaj, co mówisz, czyli na obserwację do psychiatryka.pdf

(153 KB) Pobierz
Uważaj, co mówisz, czyli na
obserwację do psychiatryka
opublikowano: 16 marca 2012 roku, 11:01
PAP
Drodzy Czytelnicy, radzę wam bardzo uważać na to, co mówicie w urzędach
administracji centralnej. Owszem, można wyrażać głośno swój zachwyt dla świetnej
organizacji pracy, dla polityki rządu Tuska, dla życzliwości urzędników lub dla konkretnego
ministra. Ale nie powinno się nikogo ani niczego krytykować, a już w szczególności nie należy
używać zwrotów frazeologicznych lub jakichkolwiek przenośni czy metafor, mogących sugerować
narastanie w obywatelu uczuć gwałtownych i trudnych do kontrolowania. W tym także emocji,
które obywatel w desperacji mógłby skierować sam przeciwko sobie, bo władza bardzo się o
każdego obywatela troska i również w takiej sytuacji musi interweniować.
Taki los spotkał pewnego pana, którego historię opisał dziennik „Metro” . Pan
ten jest właścicielem domu, który wynajmuje na biura. Państwo zamierza go wywłaszczyć z
parkingu przed nią, żeby zbudować tam wiadukt. Jak nietrudno się domyślić, dla właściciela
domu oznacza to koniec zarabiania na wynajmie. Dlatego złożył protest w dawnym Ministerstwie
Infrastruktury, obecnie – transportu. Protest leżał sobie półtora roku, bo akurat żaden urzędnik
nie miał chwilki, żeby rzucić na niego okiem. Oni tam są od dbania o Polskę, a nie od
wczytywania się w papierki jakichś pieniaczy.
903163725.016.png 903163725.017.png 903163725.018.png 903163725.019.png 903163725.001.png 903163725.002.png 903163725.003.png
 
Wreszcie pana X (nie zdradza nazwiska) dopuszczono do akt, których było 40 tomów.
Oczywiście nie był w stanie przeczytać ich w ciągu jednego dnia, więc spytał, czy może wrócić
dnia następnego. Na co urzędnik odpowiedział: „Nie”. Wtedy zirytowany i jakże nierozważny
obywatel wypalił: „To mam się podpalić, jak ten pod Kancelarią Premiera?”.
Obywatel nie wiedział, że troskliwy urzędnik bardzo się o niego zmartwił. Tak bardzo, że
sporządził notatkę i przekazał ją policji, a ta następnego dnia raniutko przyjechała do obywatela
wybadać, czy na pewno chce się podpalić. Obywatela zabrano na komisariat i przesłuchano. Ale
obywatel nadal był nierozważny, bo w trakcie przesłuchania wyznał, że przez tę sprawę nie chce
mu się żyć. No, tu już władza musiała interweniować na poważnie. Prosto z policji obywatela
zabrano do psychiatryka na badania, gdzie spędził pięć dni. Wypada mieć nadzieję, że po tych
doświadczeniach pan X nabrał już właściwego stosunku do władzy i jej przedstawicieli.
Dbałość urzędników Ministerstwa Transportu o zdrowie psychiczne petentów
jest wzruszająca. Nie wiadomo niestety, czy był to tylko odruch serca jednego urzędnika, czy
też taka jest standardowa procedura w całym MT, a może nawet we wszystkich urzędach
centralnych. Skierowałem w tej sprawie pytanie do rzecznika ministerstwa, ale niestety
odpowiedzi nie otrzymałem.
Ponieważ jednak – jak łatwo się domyślić – pobyt w psychiatryku nie należy do
przyjemnych, nawet jeśli wynika z troski władzy o obywatela, przeto warto sobie zapamiętać, że
podczas wizyt w urzędach nie należy w szczególności używać zwrotów w rodzaju: „ja się
zastrzelę”, „zaraz mnie szlag trafi”, „rzuciłbym chętnie granatem”, „nic, tylko się powiesić” i tym
podobnych.
W jednej ze swoich piosenek Ryszard Makowski śpiewał:
Lepiej się zgłosić na ochotnika na obserwację do psychiatryka, bo nasza władza,
choć prędka, rzutka, to nie wykryje każdego czubka”.
Otóż stara się usilnie wykryć przynajmniej niektórych. Reszta niezadowolonych,
sfrustrowanych, mędzących – na ochotnika na obserwację do psychiatryka.
Dziennikarz, publicysta, autor książek.
tagi: Warzecha
903163725.004.png 903163725.005.png 903163725.006.png 903163725.007.png 903163725.008.png 903163725.009.png 903163725.010.png 903163725.011.png 903163725.012.png 903163725.013.png 903163725.014.png 903163725.015.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin