Angel's Wolf - Anielski Wilk - rozdział 1.pdf

(104 KB) Pobierz
825492295.001.png
Nalini Singh
âAngelsÔ FlightÒ:
Opowiadanie 3
âAngelÔs
âAngelÔs
âAngelÔs Wolf
WolfÒÒÒÒ
âAnielski Wilk
Wolf
âAnielski Wilk
âAnielski WilkÒÒÒÒ
ROZDZIAý 1.
Noelowi dano awans i został przydzielony do zielonego stanu Luizjana, ale to
stanowisko było obosiecznym mieczem. Choć teren był częścią terytorium Raphaela,
archanioł przydzielił codzienną władzę Nimrze, anielicy, która żyła już sześćset lat. Nie
zbliżało się to nawet do wieku Raphaela, ale było to wystarczająco dużo nawet jeśli sam
wiek nie był arbitrem władzy, jeżeli chodzi o nieśmiertelną rasę.
Nimra miała więcej mocy w swoim drobnym ciele, niż aniołowie dwa razy od niej starsi
i rządziła tym regionem od osiemdziesięciu lat. Była już uważana za potężną, podczas gdy
większość jej rówieśników nadal pracowała na dworach swoich seniorów. Nic dziwnego,
mówiono, że miała wolę z żelaza i zdolność do okrucieństwa nie utemperowaną przez
miłosierdzie.
Nie był głupcem. Wiedział, że ten „awans” tak naprawdę był milczącym, ciętym
oświadczeniem, że nie był już mężczyzną, jakim był kiedyś już nie nadawał się do użycia.
Jego ręka zacisnęła się w pięść. Rozdarte i zakrwawione ciało, połamane kości, szkło, które
zostało wbite do jego ran przez sługi oszalałego anioła, to wszystko znikło dzięki uprzejmości
jego wampiryzmu. Jedyne co pozostało, to koszmary... I niewidoczne wewnętrzne
uszkodzenia.
Noel już nie widział tego samego mężczyzny, jakim był kiedyś, zawsze gdy patrzył w
lustro. Widział ofiarę, kogoś, kto został pobity na miazgę i zostawiony na śmierć. Wyłupali
mu oczy, roztrzaskali nogi, rozgnietli palce, aż w worku ze skóry, jakim było powleczone jego
ciało, znajdowały się same kawałki tak małe jak kamyki. Proces rekonwalescencji był
brutalny, zabrał każdą uncję jego woli. Ale jeśli to obraźliwe stanowisko miało być jego
przeznaczeniem, to już byłoby lepiej nie przetrwać. Przed atakiem, znajdował się na krótkiej
liście kandydatów na wyższe stanowiska w Wieży, z której Raphael rządził Ameryką
Północną. Teraz był drugorzędnym strażnikiem w jednym z najciemniejszych dworów.
W którego centrum stała Nimra.
Zaledwie pięć stóp wzrostu, miała bardzo delikatną budowę ciała. Ale anielica nie
wyglądała jak dziewczęcy podrzutek. Nie, Nimra miała doskonale zaokrąglone ciało, które
prawdopodobnie doprowadziło więcej niż jednego człowieka do całkowitej ruiny. Miała
również rozjarzoną skórę o odcieniu roztopionego toffi, co jakby wypełniało ją bujnym
ciepłem tego obszaru, który nazywała swoim własnym, i sprężyste loki, które błyszczały na
niebieskoczarno na tle jej ciemnej nefrytowej sukni. Te ciężkie loki opadały kaskadowo w
dół na jej plecy z figlarnością, która nie pasowała ani do jej reputacji, ani do zimnego serca,
bo przecież musiało jakieś bić pod jej klatką piersiową, która mówiła o grzechu i uwodzeniu,
a jej piersi były dojrzałe i niemal zbyt pełne dla jej drobnej budowy.
Jej oczy utkwiły w nim w tej chwili, jakby wyczuła, że lustrował jej osobę. Te oczy,
barwy głębokiego topazu malowanego drgającymi słojami bursztynu, były ostre i wyraziste.
A teraz, koncentrowały się na nim, gdy szła w poprzek dużego pokoju, którego używała jako
swojej sali audiencyjnej, słychać było tylko szelest skrzydeł i delikatną pieszczotę sukni na jej
skórze.
Była ubrana jak jeden ze starych aniołów, spokojna elegancja jej stroju przypominała
starożytną Grecję. Nie urodził się wtedy, ale widział malowidła trzymane w anielskiej
twierdzy, jaką był Azyl, widział też inne anioły, które nadal ubierały się w sposób, jaki
uznawali za bardziej królewski, niż ubrania z czasów współczesnych. Jednak żaden z nich nie
wyglądał jak ona w tej sukni trzymającej się na ramionach za pomocą prostych złotych
klamer i z cienkim plecionym paseczkiem tego samego koloru, owiniętym wokół jej talii,
Nimra mogłaby być trochę jak starożytna bogini.
Piękna.
Silna.
Śmiercionośna.
Noel – powiedziała, a dźwięk jego imienia został dotknięty szeptem akcentu, który był
charakterystyczny dla tego regionu i jeszcze posiadał w sobie echa innych miejsc, innych
czasów. – Pójdziesz za mną. – Powiedziawszy to, skierowała się ku wyjściu z pokoju, jej
skrzydła koloru bogatego, głębokiego brązu błyszczały lśniącymi smugami, które odbijały się
także echem w kolorze jej oczu. Wyginające się poza jej ramionami i nachylające się ku
dołowi, by pieścić lśniące drewno podłogi, skrzydła były jedyną rzeczą w jego polu widzenia,
gdy odwrócił się, by za nią podążyć.
Przepiękny odcień skrzydeł nie mówił o zimnej złośliwości ciemnego dworu, ale o
stałym spokoju ziemi i drzew. Tyle przynajmniej, że nie było żadnej fałszywej reklamy. Dom
Nimry nie był taki, jak się spodziewał. Rozległy i pełen wdzięku jak starsza dama, z wysokimi
sufitami położony na rozległej posesji około godziny drogi od Nowego Orleanu, miał wiele
okien, a także balkony na każdym piętrze. Większość z nich nie miała balustrad, jak przystało
na dom, którego właścicielka ma skrzydła. Dach również został zbudowany z myślą o
aniołach. Nachylony, delikatnie pod ostrym kątem, nie wystarczająco jednak, by był
niebezpieczny dla lądowania.
Jednakże, bez względu na piękno domu, to właśnie ogrody tworzyły charakter tego
miejsca. Znajdowały się w nim kaskady kwiatów zarówno tych egzotycznych jak i tych
zwyczajnych, był pełen sękatych z wiekiem drzew obok tych nowo posadzonych, te ogrody
szeptały spokojem... Był to rodzaj miejsca, gdzie złamany człowiek może usiąść, spróbować
odnaleźć się ponownie. Tylko że, myślał Noel, idąc za Nimrą w górę po schodach, był niemal
pewien, że przez to, co stracił, kiedy wpadł w zasadzkę i został upodlony, a jego twarz stała
się nie do poznania, jego ciało jak posiekane mięso, człowiek, którym był wcześniej, odszedł
na zawsze.
Nimra zatrzymała się przed parą dużych drewnianych drzwi rzeźbionych w filigranowy
jaśmin w rozkwicie, strzelając mu wyczekujące spojrzenie przez ramię, gdy zatrzymał się za
nią.
Drzwi – powiedziała bardzo poważnym głosem z brzmieniem pocałunku muzyki
zalewiska.
Uważając, aby nie dotknąć jej skrzydła, podszedł i wyciągnął rękę, by je otworzyć.
Przepraszam. Słowo wyszło ostre, jego gardło nie przywykło do mówienia podczas
tych ostatnich dni. Nie jestem przyzwyczajony do bycia… Urwał w pół zdania, nie mając
pojęcia, jak ma nazwać swoją osobę.
Chodź. Nimra kontynuowała spacer korytarzem z tyloma oknami, że kąpały one
lakierowane podłogi w stopionym, słonecznym leniwym świetle tego miejsca, które zawierało
zarówno śmiałe, bezczelne piękno Nowego Orleanu, jak i starszą, cichszą elegancję. Każdy
parapet był zastawiony stonowanymi doniczkami z ziemią, które były przepełnione
najbardziej wesołymi seriami nieprzewidzianych wyciągów barwnych bratków i dzikich
kwiatów, stokrotek i chryzantem.
Noel poczuł, że walczy z chęcią, by doskoczyć do ich płatków i poczuć miękkość
aksamitu na swojej skórze. To był nieoczekiwany impuls, i sprawił, że wycofał się głębiej w
siebie, podciągnął swoje tarcze jeszcze mocniej wokół siebie. Nie mógł sobie tutaj pozwolić
na bycie wrażliwym, nie na tym dworze, gdzie został wysłany, by gnić – i nie było to
naciągane przekonanie, że każdy czekał, by zrezygnował z życia i zakończył to, co jego
napastnicy zaczęli.
Jego szczęka zacisnęła się w brutalnej linii, gdy Nimra przemówiła ponownie. Podczas
gdy jej ton był szorstki niczym jedwab – ten rodzaj głosu, który mówił o tajemnicach w
sypialni i przyjemnościach, które mogą okazać się bólem jej słowa okazały się
pragmatyczne.
Będziemy rozmawiać w moich komnatach.
Te komnaty znajdowały się za kolejnym zestawem drewnianych drzwi, te były
ozdobione obrazami egzotycznych ptaków latających dookoła drzew ciężkich od kwiatów.
Kobiece i ładne, w tych obrazach nie było nic, co mówiłoby o twardości, która była częścią
reputacji Nimry, ale jeśli Noel nauczył się czegoś w tych swoich ponad dwóch stuleciach
istnienia, to tego, że każda istota, która żyła ponad pół milenium, już dawno nauczyła się
ukrywać to, czego nie chce pokazać.
Miał się na baczności, gdy wszedł za nią, zamykając spokojnie ozdobne drzwi za swoimi
plecami. Nie wiedział, czego się spodziewał, ale nie były to wdzięczne białe meble,
rozrzucone poduszki ozdobione stonowanymi klejnotami, płynne słońce wlewało się przez
otwarte francuskie drzwi, a na stole po przeciwnej stronie leżały podniszczone książki.
Rośliny jednak już nie były zaskoczeniem i dawały mu poczucie swobody, nawet gdy tak stał
zduszony i uwięziony przez swoje złamane ja, swoje zobowiązanie służenia Raphaelowi, a
tym samym Nimrze.
Podchodząc do francuskich drzwi, Nimra zamknęła je, zamykając jednocześnie jedyne
dojście do świata, a następnie ponownie się do niego odwróciła.
Będziemy rozmawiać w prywatności.
Noel wykonał sztywny ukłon, kolejna myśl przebiegła mu przez głowę z karzącą
nagłością. Niektórzy z anielskiej rasy, starzy i sterani życiem, znajdywali przyjemność w
znajdywaniu kochanków, których mogli kontrolować, traktując tych kochanków jak... Świeże
mięso, które mogą używać, a następnie wyrzucić. On nigdy taki nie będzie i jeśli Nimra
oczekuje po nim...
Był wampirem, prawienieśmiertelnym, który miał za sobą więcej niż dwa stulecia, by
rozwijać swoją moc. Ona może go zabić, ale on upuści jej krwi zanim ona zdoła z nim
skończyć.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin