Artur G�rski �wiadek �mierci lustra powie�� Lustro, w kt�rym Karol przegl�da� si� z rana, by�o p�kni�te. Prawdopodobnie p�k�o w nocy, bo jeszcze poprzedniego wieczoru, gdy Karol szykowa� si� do snu i swemu odbiciu m�wi� dobranoc wszystko z lustrem by�o w porz�dku. Z nie byle jakim lustrem � starym, solidnym, kryszta�owym, z naci�ciami w kszta�cie kwiat�w, w masywnych drewnianych ramach. Takie lustro nie p�ka ot, tak sobie � trzeba by nim cisn�� o pod�og� i to ze sporej wysoko�ci. Albo uderzy� czym� ci�kim. Karol kupi� sobie to lustro poprzedniego dnia; pierwszy prezent sprawiony samemu sobie z okazji wprowadzenia si� do nowego mieszkania. To znaczy nowego dla Karola, bowiem samo mieszkanie, a w�a�ciwie jeden pok�j z �azienk�, kuchni� i olbrzymim korytarzem by�o bardzo stare: mie�ci�o si� w kamienicy, pami�taj�cej drug� po�ow� dziewi�tnastego wieku. Widok w lustrze te� nie do ko�ca odpowiada� rzeczywisto�ci. To znaczy sam Karol by� taki jak zwykle: poci�g�a twarz, w�skie usta, du�y orli nos, ciemne oczy, przy czym jedno nieco mniejsze od drugiego, czarne w�osy. Ale pok�j bardziej przypomina� jak�� rupieciarni�, jaki� lamus, z rzeczami starymi, ale nie okre�lonymi. By�a tam komoda, co� w rodzaju po�amanego krzes�a, wazon, a wszystko to za mg�� paj�czyny, ale r�wnie dobrze mog�o to by� czym� zupe�nie innym. Karol, kt�rego odbicie przepo�awia�a rysa na szkle, nachyli� si� w stron� lustra, jakby chcia� znale�� si� w tej dziwnej scenerii. Wtedy rupieciarnia znik�a, ust�puj�c miejsca ��ku, sk�rzanemu fotelowi i mosi�nej lampie � niemal jedynym sprz�tom, znajduj�cym si� w mieszkaniu. Karol nie mia� czasu na zastanawianie si� nad tym dziwnym zjawiskiem, tym bardziej, �e rano � gdy senne zwidy dopiero zaczynaj� opuszcza� umys� niedawno obudzonego cz�owieka (dodajmy, �e lekko skacowanego) � �wiat niekiedy wydaje si� nierzeczywisty. Szybko ogoli� si�, zrezygnowa� ze �niadania i w b�yskawicznym tempie wdzia� sw�j szary, jednorz�dowy garnitur. Lubi� w nim chodzi� do pracy � nie odr�nia� si� wtedy od reszty m�skiej cz�ci personelu, ale mia� poczucie dyskretnej elegancji. Ju� na schodach zawi�za� szary krawat w bia�e pr��ki i zbieg� na d�. *** Matylda, w odr�nieniu od Karola, nie mia�a �adnej pracy. Trudno powiedzie�, �e by�a bezrobotna � po prostu nigdy nie szuka�a �adnego p�atnego zaj�cia, nie przysz�o jej do g�owy, by mog�a pojawi� si� w jakim� budynku, gdzie przez wiele godzin musia�aby wykonywa� czyje� polecenia. Kilka miesi�cy wcze�niej otrzyma�a w spadku po bogatej ciotce tyle pieni�dzy, �eby nie my�le� o owych budynkach, w kt�rych nieszcz�nicy, ubrani w szare garnitury czy �akiety tego samego koloru p�dz� po korytarzach z ob��dem w oczach i papierami w r�kach. Mia�a zagwarantowan� wolno�� na nast�pnych kilka lat; �r�d�o, jakim obdarzy�a j� odchodz�ca w niebyt ciotka nie by�o, rzecz jasna, wieczne, ale wystarczaj�co obfite. Tote� Matylda oddawa�a si� swojej najwi�kszej pasji, jak� by�o obserwowanie poci�g�w. Rodzina patrzy�a na ni� jak na niespe�na rozumu, kiedy postanowi�a kupi� sobie liche mieszkanko w starej, dziewi�tnastowiecznej kamienicy tylko dlatego, �e jego okno znajdowa�o si� o kilka krok�w od tor�w kolejowych. A sta� j� by�o, oczywi�cie, na wielki apartament w najlepszej cz�ci miasta, z wszelkimi wygodami, z oknem na miejski park, a nawet pa�ac. Ale Matylda nie oczekiwa�a od �ycia tradycyjnych wzrusze� estetycznych, nie pragn�a wpatrywa� si� ani w szumi�ce platany i topole ani ogl�da� organizowane w pa�acu imprezy ��wiat�o i d�wi�k�. J� poci�ga� poci�g � od lokomotywy, poprzez perony po megafony, zwiastuj�ce nadci�gaj�cy sk�ad. Na �cianie jej mieszkania wisia�y reprodukcje obraz�w belgijskiego malarza Paula Delvaux, kt�ry dzieli� t� pasj�; jego p��tna by�y dziwn� mieszank� wszystkiego, co kojarzy si� z kolej� i erotyzmem. Na obrazach Delvaux cz�sto widzimy nagie kobiety, przechadzaj�ce si� obok lokomotyw, jakby w poszukiwaniu si�y, kt�rej nie dostarczy �aden m�czyzna. Matylda by�a w�a�nie tak� kobiet� z obrazu, cho� belgijski mistrz nigdy jej na swej drodze nie m�g� spotka�. By�a nawet podobna do kobiet z obraz�w Delvaux � blondynka o poci�g�ej, smutnej twarzy, br�zowych oczach, wiecznie wpatrzonych w nieokre�lony punkt na horyzoncie. Matylda tworzy�a ostatnie dzie�o tego malarza, tyle, �e nie na p��tnie, a w rzeczywisto�ci. Ona by�a uczniem w jego szkole, jego epigonem. By�a te� s�siadk� Karola, ale na razie nie znaj� si� � spotkali si� raz na schodach, ale nawet nie powiedzieli sobie �dzie� dobry�. *** Stefan przed niespe�na rokiem zawi�za� ma��e�ski w�ze� z niejak� Cecyli�. Od lat marzy� o tym, by sta� si� m�em tej kobiety, dzieli� z ni�, niczym w filmach i ksi��kach o mi�o�ci, dobre i z�e dnie, chwile pi�kne i ponure. Cecylia da�a mu to, czego chcia�, cho� tylko w cz�ci � ponure dni sta�y si� codzienno�ci� ich zwi�zku. Tote� do�� szybko �w w�ze� zosta� przeci�ty. Cecylia pozosta�a w ich pi�knym mieszkaniu na obrze�ach miasta, natomiast Stefan w wyniku podzia�u maj�tku sta� si� posiadaczem szerokiego �o�a, telewizora oraz stoj�cego wieszaka na ubrania. Skarby te nale�a�o ustawi� w jakim�, cho�by najmniejszym pokoju, wi�c Stefan przyj�� ofert� rodziny pewnej zmar�ej niedawno kobiety i wynaj�� mieszkanie, w kt�rym cieszy�a si� niegdy� �yciem, by z godno�ci� przyj�� decyzj� natury o w�asnej �mierci. Prawd� powiedziawszy � zale�a�o mu w�a�nie na tym, a nie innym mieszkaniu. Czeka�, a� nadarzy si� odpowiednia chwila, by zapyta� w�a�cicieli, czy przypadkiem nie zamierzaj� wynaj��, b�d� sprzeda� ten kawa�ek pod�ogi. I nadarzy�a si� � spadkobiercy poprzedniej mieszkanki natychmiast dokonali ze Stefanem transakcji. Dlaczego to mieszkanie? Stefan mia� swoje powody. �w pok�j mie�ci� si� w niezbyt pi�knej, cho� zabytkowej kamienicy niedaleko stacji kolejowej; tchn�o z niego rado�ci� �ycia i mistyk� �mierci. Stefan sam pomalowa� niewielki pok�j bia�� farb�, zapastowa� zniszczony parkiet i uroczy�cie ustawi� na nim wieszak, ��ko i telewizor. Pok�j, cho� ma�y, nadal wydawa� si� pusty. Nie zrazi�o to Stefana � b�d� co b�d� przysz�o�� nale�a�a do niego, nawet je�li na razie rysowa�a si� w�sk� kresk� na wodzie. Pierwszego dnia po wprowadzeniu si� do owego pokoju kupi� sobie reprodukcj� obrazu nieznanego autorstwa, przedstawiaj�cego Rebek� przy studni. Wkr�ci� �rub� w �cian� � wyda�o mu si� zreszt�, �e przebi� j� na wylot, ale czy to mo�liwe przy tak grubych murach? � i zawiesi� sw�j nabytek. Potem jeszcze kilkakrotnie dokr�ca� �rub�, zmienia� j� na wi�ksz� mocniejsz�. Wkr�tce zdejmie ze �ciany Rebek�, pozostawiaj�c sam� �rub�. Ta �ruba odegra w �yciu Stefana wa�n� rol�... Stefan by� suflerem, pracuj�cym wieczorami na zlecenie. Szuka� zatem bardziej pop�atnego zaj�cia, nawet poza teatrem (nawiasem m�wi�c nigdy nie by� wielbicielem tej muzy). Poza tym by� s�siadem Karola i Matyldy. Widywa� ich na schodach, ale oczekiwa�, �e ka�de z nich b�dzie mu si� k�ania�o jako pierwsze. By� przecie� o wiele lat starszy, co by�o wida� na pierwszy rzut oka. Starszy i zm�czony �yciem � tego te� nie da�o si� ukry�. *** Karol doszed� do centrum na piechot�. M�g� wprawdzie dojecha� autobusem, ale by�y to tylko dwa przystanki, wi�c kupowanie biletu wyda�o mu si� rozrzutno�ci�. Centrum miasta � nie najwi�kszego w kraju, ale z pewno�ci� jednego z wi�kszych � mia�a charakter biurowego city. Sta�o w nim kilka drapaczy chmur, wysokich na trzydzie�ci pi�ter (a i wy�szych), eleganckie hotele kusi�y przyjezdnych efektownymi fasadami i parkingami, pe�nymi najlepszych aut. Karol marzy� o posadzie w jednym z tych biurowc�w, ale na razie musia� si� zadowoli� etatem w ni�szym budynku, zwie�czonym pretensjonaln�, pseudoklasycystyczn� fasad�. By� to miejski teatr � w stolicy wy�miewany, jako prowincjonalna buda, za� tu traktowany, jako �wi�tynia sztuki. Repertuar teatru by� rzeczywi�cie ambitny � grywano tu z r�wnym powodzeniem Szekspira i Racinea co Tennessee Williamsa i Rolanda Topora. Karol piastowa� tu stanowisko ksi�gowego, nie g��wnego wprawdzie, ale jednego z najbardziej zaufanych szefa teatralnych finans�w. Szefowi podoba�o si�, �e Karol traktuje prac� w teatrze niczym posad� w banku czy na gie�dzie. Owszem, tak jak wszyscy pojawia� si� co rano w swym szarym garniturze, ale bardziej, ni� inni przywi�zywa� wag� do detali: mia� lepszy i lepiej zawi�zany krawat, zawsze wypastowane buty i sztywn� od krochmalu bia�� koszul�, do kt�rej zreszt� czasami zak�ada� spinki z malachitowymi oczkami. Starzy pracownicy teatralnej administracji wy�miewali po cichu te przyzwyczajenia Karola, s�dz�c, �e zabiega on o wzgl�dy dyrekcji i awans w najbli�szej przysz�o�ci, ale nie mieli racji. On po prostu przywi�zywa� du�� wag� do prezencji, a poza tym niezwykle podoba�a mu si� pewna m�oda aktorka, o kt�rej zrobi�o si� g�o�no w mie�cie, gdy zagra�a rol� Julii. Gdy tylko mia� na to czas, zakrada� si� za kulisy podczas pr�b i z ukrycia przygl�da� si� grze swojej lubej. Nie znosi� scen, gdy ca�owa�a si� z innym aktorem (a przecie� w �Romeo i Julii� trudno pomin�� sceny mi�osne), ale cieszy� si�, gdy potem wyciera�a z niesmakiem usta. Nie o�mieli� si� jednak podej�� do niej i wyzna� swoich uczu�. *** Wprawdzie najbli�si uwa�ali kolejow� nami�tno�� Matyldy za objaw jakiej� choroby umys�owej, albo emocjonalnego niedowarto�ciowania, a w najlepszym wypadku kaprys zamo�nej panienki, w jej post�powaniu by�o sporo racjonalnej kalkulacji. Odrzuci�a bowiem te uciechy, kt�re przewa�nie staj� si� udzia�em jej r�wie�nic (tak�e obdarzonych spadkami), a wymy�li�a sobie w�asn� drog� do szcz�cia i uczuciowego spe�nienia. Naiwno�ci� by�o twierdzi�, �e lokomotywa uciele�nia�a jej erotyczne marzenia, a nawet je�li to w sensie nie dos�ownym. M�wi�c kr�tko, nie chcia�...
Torentos.pl