58 XI. W CIENIU KOGUCIEJ SKA�Y Wczesnym rankiem (tzn. oko�o� dziewi�tej) wszyscy obudzili si� w dobrych humorach, pr�cz Ma�ego, kt�ry jak zwykle narzeka�: � Ale zmarz�em! Trzeba by� debilem, �eby w �rodku pa�dziernika spa� w namiocie! � C� za samokrytyka� � stwierdzi� wyspany i rze�ki Tomek. � Cicho! � przerwa� sp�r, przyw�dczym tonem, Joe. � Teraz ch�opacy id� ze mn� szuka� resztek Koguciej Ska�y � Dziewczyny tym czasem przygotuj� nam �niadanko, na kt�re lada moment wr�cimy. S� jakie� pytanka? � To jest dyskryminacja p�ciowa � wrzasn�a niezadowolona Ewka, kt�rej bardzo zale�a�o aby i�� szuka� Koguciej Ska�y. � Ja wola�bym zosta� z dziewczynami � oznajmi� Michu. � Nie lubi� szwenda� si� po g�rach z pustym �o��dkiem. Ch�opcy poszli wi�c w tr�jk�. Znalezienie Koguciej Ska�y, a raczej tego co po niej zosta�o, mimo stosunkowo sporej odleg�o�ci, nie zaj�o im wiele czasu. Miejsce wskazane przez g�rala wygl�da�o �adnie, aczkolwiek tajemniczo. By� to du�y kamienny plac o nier�wnej, chropowatej powierzchni w kszta�cie prostok�ta. W po�owie przecina� go w�ski, uroczy strumyk. R�wnolegle do jednego z bok�w placu wznosi�a si� stroma g�rska �ciana. Ca�o�� sprawia�a wra�enie pustki. Brakowa�o w niej czego�... w�a�nie Koguciej Ska�y. Zosta� po niej tylko poszarpany, p�metrowy blok skalny. Joe wyci�gn�� busol� i stan�� obok bloku. Rzuci� okiem na ska�y i s�o�ce, po czym zacz�� g�o�no my�le�: � Skoro Kogucia Ska�a by�a tutaj, a s�o�ce b�dzie zachodzi� tam, to cie� jaki w ten spos�b powsta�by, wska�e nam dok�adnie ten kierunek. Wszyscy pobiegli we wskazan� przez Joego stron�, czyli ku skalistej �cianie wznosz�cej si� na skraju placu. Zacz�li uwa�nie penetrowa� wskazane miejsce, centymetr po centymetrze. Po paru minutach Tomasz spostrzeg�, wyrze�biony w skale, niezbyt wyra�ny znak. Wygl�da� tak samo jak ten, kt�ry widnia� na mapie i kt�ry kiedy� naprowadzi� go i Joego na ukryte wej�cie do jaskini. Po dok�adniejszych ogl�dzinach dawa�o si� zauwa�y�, �e ska�a w kt�rej by� on wyryty, nie tworzy jednej ca�o�ci z reszt� i �e r�ni si� nieco odcieniem. Ch�opacy byli wi�c pewni, i� za t� przegrod� kryje si� korytarz. � Wszycho jak na razie si� zgadza � stwierdzi� Ma�y � ale w dalszym ci�gu nie wiemy o co chodzi z t� wskaz�wk�: �id�c za dwoma ksi�ycami"? � Hm... � Na pewno Rakowicowi chodzi�o o to �eby wej�� do tej jaskini w nocy, w czasie gdy b�dzie �wieci� ksi�yc. Wtedy jego odbicie w strumyku b�dzie tworzy�o drugi. � snu� przypuszczenia Tomek. � Przecie� to g�upie! � zgasi� go Ma�y. � Niby co ma do tego pora dnia? � Mo�e i g�upie, ale jakie romantyczne! � upiera� si� Tomek. � Ma�y chyba ma racj� � orzek� Joe. � To nie trzyma si� kupy! My�l� (a raczej mam tak� nadziej�), �e znaczenie tych s��w oka�e si� jasne dopiero na miejscu, czyli wewn�trz jaskini. � Dobra, dobra, my tu �gadu gadu" a jajecznica stygnie. Zanim rozwalimy t� �cian�, musimy przedyskutowa� wszystko z dziewczynami. � Ewa by nas chyba zabi�a, gdyby�my weszli tam bez niej � stwierdzi� s�usznie Ma�y. Ten w�a�nie argument, po��czony z pustym �o��dkiem, podzia�a� najbardziej. Tr�jka ch�opak�w, podnieconych perspektyw� prze�ycia wspania�ej przygody, wr�ci�a do �obozu". Po drodze Ma�y, ni st�d, ni zow�d spyta�: � Czy Michu nie wydaje si� wam podejrzany? � Absolutnie tak! � stwierdzi�, zaskoczony pytaniem Joe. � Z tym, �e kupi� t� map� na targu, to jeden wielki pic na wod� � kontynuowa� Ma�y. � By�em nawet spyta� si� dziadka, kt�ry podobno mu j� sprzeda�. � I co? � I nic, wy�mia� mnie i powiedzia�, �e nie handluje �papierkami"� � Nie podoba mi si� to� Po tej rozmowie ch�opak�w ogarn�� pochmurny nastr�j. Wr�cili w milczeniu. Pr�dko jednak wszystko wr�ci�o do normy, kiedy posilili si� jajecznic�, kt�ra (o dziwo!) by�a jeszcze ciep�a. Kiedy Ewa i Ania dowiedzia�y si� o odnalezieniu wej�cia do jaskini, upar�y si�, �e za nic na �wiecie nie zrezygnuj� z udzia�u w przygodzie. � Nie mo�emy i�� wszyscy � Joe usi�owa� przekona� dziewczyny. � Kto popilnuje naszych samochod�w? Poza tym, je�li (nie daj Bo�e) co� by nam si� z�ego przydarzy�o, nie b�dzie mia� kto wezwa� pomocy. Wobec tego, kto na ochotnika nie chce wej�� do jaskini? � Joe, Joe! � wykrzykiwali wszyscy. � Nie, nic z tego. Ja musz� wej��. To nie jest zabawa, jestem najstarszy i co za tym stoi, za wszystkich odpowiadam! Joe nie m�g� wiedzie�, �e Anna by�a starsza od niego. Tomek i Ewa, dyskretnie wymienili mi�dzy sob� spojrzenia, jednak nie zdradzili si� ani s�owem. Ania r�wnie� nie chcia�a wyprowadza� Joego z b��du. Ostatecznie na kamienny plac wybra�a si� ca�a sz�stka. Nikt, za �adne skarby, nie chcia� zosta� na stra�y. Gdy byli na miejscu, Michu chwyci� w swoj� wielk� d�o� kilof i pocz�� nim rozkuwa� podejrzan� �cian�. Okaza�a si� krucha, co w po��czeniu z jego ogromn� si��, da�o szybki efekt, w postaci poka�nej szczeliny. Otw�r kry� za sob� szeroki korytarz. Weszli do �rodka. Na przedzie pod��a�a dw�jka: Joe-Tomek, i o�wietla�a latarkami wszystkie zakamarki jaskini. Za nimi dziewcz�ta, a na ko�cu - Ma�y i Michu (jako �stra� tylna"). Po kilkudziesi�ciu metrach, korytarz zw�y� si� i obni�y�. Kontynuacja w�dr�wki by�a wi�c mo�liwa tylko i wy��cznie na czworakach. Nikt na szcz�cie si� tym nie zrazi�, i bez �adnych pyta� ca�a sz�stka przyj�a t�, poniek�d nietypow�, pozycj� marszow�. Nim ktokolwiek zd��y� poskar�y� si� na niewygod�, jaskinia powr�ci�a do normalnych wymiar�w. Mija�y dziesi�tki metr�w. Nieoczekiwanie �wiat�o latarek �prowadz�cej pary" ukaza�o jasny tajemniczy przedmiot. Ca�a zaciekawiona grupa, podbieg�a w okolice o�wietlonego miejsca. � Aaaa! � wrzasn�y ze strachu dziewcz�ta. Oczom ca�ej sz�stki ukaza� si� niecodzienny widok. Droga rozwidla�a si� na dwa korytarze, pomi�dzy kt�rymi szczerzy� z�by ludzki szkielet. � Spokojnie, on ju� nikomu nie zaszkodzi� � powiedzia� spokojnie Joe. � Coraz mniej mi si� tu podoba. � skomentowa�a Ania. � Dlaczego? � spyta� ironicznie Ma�y. � Przecie� ten pan wygl�da ca�kiem sympatycznie� Nawet si� u�miecha� � Zamiast zajmowa� si� szkieletem, mo�e by�cie tak pomy�leli, w kt�r� stron� i�� � przerwa� Joe, kt�ry najwyra�niej nie mia� nastroju do �art�w. � W prawo czy w lewo? � Wot czort! � przekl�� zamy�lony Tomek. � W ostatniej jaskini poszed�em w lewo. � Teraz nie jest ostatnio. Pami�tacie s�owa wskaz�wki? � spyta� Joe, a gdy wszyscy przytakn�li doda�: � Przypatrzcie si� uwa�nie tym znakom nad korytarzami. Co widzicie? � No, zwyk�e �W" jak Witek i �X" jak, jak... iks � odpar� Michu. � Czy nic z tego nie kojarzy si� nikomu z �dwoma ksi�ycami"? Cisza. � No ruszcie g�ow�! � Ja ju� wiem! � wykrzykn�a z u�miechem Anna. � Ta litera �X" nie jest takim zwyk�ym iksem. To s� dwa, odwr�cone, stykaj�ce si� p�ksi�yce. � Brawo! B�d� jeszcze z ciebie ludzie � pochwali� Joe. � Czyli idziemy, tak jak m�wi�em, w prawo � stwierdzi� Tomek. � Ewa, nie kop tego szkieletu� Dalsza w�dr�wka zosta�a uwie�czona nagrod�. Oto, tu� przed grup� m�odych poszukiwaczy ukaza�a si� du�a komnata, na kt�rej ko�cu sta� kamienny st�. Tomasz, kt�ry natkn�� si� na podobne miejsce ostatnim razem, ruszy� przodem. Gdy by� ju� dostatecznie blisko spostrzeg�, �e na stole spoczywa szkatu�ka. Podszed� jeszcze bli�ej, gdy nagle wrzasn�a Ewka: � Rety! Zahaczy�am o jaki� sznurek! Jakby w odpowiedzi na krzyk dziewczyny, �ciany zacz�y dr�e�. � Uciekajmy! � powiedzia� Joe, kt�ry spostrzeg�, �e sklepienie zaczyna p�ka�. Sz�stka m�odych ludzi, w pop�ochu i zamieszaniu, ruszy�a w kierunku wyj�cia. Jak na z�o��, biegn�cy na czele Michu przewr�ci� si�, tarasuj�c drog� innym. � Nie � powiedzia� nagle ni st�d ni zow�d Tomasz. � Nie mo�emy tak zostawi� szkatu�ki� � Wracaj! � Krzykn�� Joe, pomagaj�c Michowi podnie�� si�. � Zakazuj� Ci! By�o jednak za p�no. Tomek zawr�ci� po raz wt�ry i pobieg� w kierunku du�ej komnaty, nie zwa�aj�c na kawa�ki ska�, kt�re zacz�y odrywa� si� od sklepienia. KONIEC ROZDZIA�U
Torentos.pl