Autor: Janusz A. Zajdel Tytu�: Dok�d jedzie ten tramwaj ? (ze zbioru: "Wy�sze racje") Wklepane przez: Krzysztofa "eloya" Krzy�aniaka i Ma�gorzat� "Zuzank�" Opali�sk� - �wi�te s�owa, in�ynierze. Ma�o, �e awansowa� trudno. Utrzyma� si� na swoim stanowisku coraz ci�ej. Wszyscy podwy�szaj� kwalifikacje, wymagania wci�� rosn�, z do�u te� na cz�owieka napieraj� m�odsi. Ci�gle ta walka o pozycj�, o awans... Za bilety, prosz�, p�acimy i przesuwamy si� do przodu, tam jest zupe�nie lu�no! U nas to jeszcze nie najgorzej. Ale niech pan pomy�li, in�ynierze, co si� dzieje tam, wy�ej... Kilku albo kilkunastu czeka w kolejce na ka�de stanowisko. Maj� sta�, stopie� naukowy, tylko etat�w dla nich nie ma odpowiednich, bo nikt nie ust�puje bez walki, chyba �e na emerytur�, , albo... Niedawno rozmawia�em z jednym takim: dwie habilitacje i jedna rehabilitacja... i od pi�ciu lat czeka na etat adiunkta. O stanowisku docenta mo�e ju� tylko marzy�, nie zd��y... Prosz� za bilety, pani wysiada na ��danie, panie , in�ynierze, prosz� zatrzyma� na ��danie, pasa�erka wysiada... Ala babka, pan spojrzy tylko, in�ynierze: co najmniej dwa fakultety! Kiedy by�em ostatnio w Instytucie Biletologii - w sprawie mojego doktoratu - bo ja pisz� prac� na temat optymalizacji kszta�tu i wymiar�w dziurek w biletach komunikacji miejskiej... Ale o czym to ja?... Aha, wi�c spotka�em tam naszego wicedyrektora, kt�ry niedawno habilitowa� si� po raz drugi, z teorii automat�w i kasownik�w biletowych... To taka czysto teoretyczna dziedzina, bo jak dotychczas nie uda�o si� skonstruowa� ani jednego dzia�aj�cego modelu, nic dziwnego zreszt�, bo to przecie� jasne, �e �adna maszyna nie zast�pi wysoko kwalifikowanego fachowca... Wi�c dyrektor powiedzia�, �e od tygodnia na stanowisku zwrotniczego obowi�zuje wykszta�cenie �rednie: dyplom technika komunikacji. Przemys� idzie naprz�d, widzia� pan ju� ten nowy model r�cznej "wajchy", prawda, �e bardzo nowoczesny w kszta�cie? W dzisiejszym "Ekspresie Popo�udniowym" czyta�em, �e w�a�nie kilka dni temu ostatni pe�noletni obywatel naszego kraju uzupe�ni� �rednie wykszta�cenie. To wielki sukces spo�eczny... Nie pami�tam tylko, co ten cz�owiek robi� dotychczas, ale na pewno teraz awansuje, i to szybko. Bo je�li o nim w gazecie napisali, to nie wypada �eby inaczej... W og�le trudno sobie wyobrazi� stanowisko pracy dla cz�owieka z niepe�nym �rednim wykszta�ceniem. Zamiataczki uliczne obs�uguj� in�ynierowie sanitarni, polewaczki - technicy hydrologii... Przecie� to wszystko s� bardzo skomplikowane maszyny. Zaraz, gdzie ja mam ten "Ekspres", tu le�a�. Pewnie kt�ry� z pasa�er�w mi zabra�. Trudno teraz kupi� to pismo, wszyscy tak si� garn� do czytelnictwa. Ale mam znajom� pani� magister w kiosku, kt�ra mi codziennie odk�ada jeden egzemplarz... Dobrze, �e ju� wiecz�r, troch� ch�odniej si� zrobi�o i lu�niej w wozie. Ko�czy si� trzeci szczyt przewozowy, s�uchacze wieczorowych studi�w doktoranckich zacz�li ju� zaj�cia. Jeszcze tylko ko�o dwudziestej trzeciej b�dzie troch� cia�niej, kiedy zaczn� wraca� do domu, a do tego jeszcze dojd� uczestnicy nocnych studi�w habilitacyjnych. S�ysza� pan, �e przysz�orocznych absolwent�w szk� �rednich obowi�zywa� b�dzie wykszta�cenie wy�sze? Pan sobie zdaje spraw�, co to oznacza: za par� lat wajchowym b�dzie in�ynier, a pan i ja b�dziemy musieli mie� doktoraty. Pan ju�, zdaje si�, otworzy� przew�d? Temat, o ile pami�tam, z pogranicza geologii i mechaniki, tak ? Aha, rzeczywi�cie, pami�tam: "Badania nad korelacj� mi�dzy granulacj� piasku a d�ugo�ci� drogi hamowania w funkcji inercji i akceleracji tramwaju podczas jazdy z g�rki". Temat �adny, powi�zany z praktyk�... Panie, panie, nie t�dy si� wsiada, tu jest wyj�cie. S�ucham? Pyta pan, dok�d jedzie ten tramwaj? Przecie� ma pan napisane na tablicy. Nie, dworzec jest w przeciwnym kierunku, musi pan wysi���. Niech pan jeszcze otworzy, in�ynierze, drzwiami go pan �cisn��, o ju� dobrze, odjazd... stop, stop, niech pan hamuje do licha! �azi jak nieprzytomny, prosto pod ko�a. Ju� mo�na jecha�... No, to mamy pusty wagon in�ynierze. Tutaj, do ogr�dk�w dzia�kowych, prawie nikt ostatnio nie przyje�d�a, ludzie nie maj� czasu na g�upstwa, wszyscy si� dokszta�caj�. A zielsko wyros�o nad parkan. O niech pan patrzy tam, znowu te same, co wczoraj, albo podobne. Kosmate takie, du�e... Psy? Nie, za du�e na psy, chyba �e jaka� nowa rasa. Co to mo�e by�? Wa��saj� si� po dwa, po trzy -coraz cz�ciej je tu wida�. Ma�py czy nied�wiedzie... Sk�d to si� wzi�o? W tych zapuszczonych ogr�dkach dzia�kowych si� l�gn� czy jak... A� strach tu wieczorem chodzi�, mog� rzuci� si� na cz�owieka! �e te� nie ma na to sposobu! Co robi Zak�ad Oczyszczania? To doprawdy skandal, trzeba gdzie� wreszcie interweniowa�, napisa� do prasy... �adna gazeta s�owem nawet nie wspomina, �adnego ostrze�enia... O znowu dwa, zupe�nie bezczelne, po ulicy spaceruj�. A gazety zajmuj� si� g�upstwami, ostatnio na przyk�ad: "Tajemnicze znikni�cie czterech profesor�w ponadzwyczajnych", "Gdzie si� podzieli dwaj docenci doktorzy rehabilitowani?" - a co to obchodzi szarego cz�owieka? Wiadomo, profesorowie bywaj� roztargnieni. Mo�e zm�czyli si� prac� i pojechali sobie we czterech gdzie� odpocz��, w bryd�a pogra� i zapomnieli o tym zawiadomi� uczelni�? Oni, biedacy, �yj� w ci�g�ym napi�ciu, w obawie przed wygryzieniem ze stanowiska... Niech pan zatrzyma, in�ynierze, kontroler chce wsi���. Moje uszanowanie dla pana doktora! Zjazd do zajezdni mamy o dwudziestej czwartej pi�tna�cie. Cedu�k�? Prosz� uprzejmie, bileciki podliczone, koniec trasy. Nie boi si� pan doktor zapuszcza� w t� okolic�? Widzia� pan te stwory kosmate, co si� tu kr�c� w pobli�u dzia�ek... Czy to prawda, �e maj� skr�ci� t� tras� o trzy przystanki? Bardzo s�uszna decyzja. Ma�o kto je�dzi tu teraz... M�wi pan, doktorze, �e nie ma si� kto tymi tam zaj��? A hycel, u licha! Co robi hycel? Jak to "nie ma"? Ach, rozumiem, to w�a�nie on uzupe�ni� �rednie wykszta�cenie! A dla stanowiska hycla taryfikator przewiduje zasadnicze wykszta�cenie zawodowe... Rozumiem, oczywi�cie, trudno wymaga�, �eby zootechnik pracowa� na etacie hycla. Ale co teraz b�dzie? Zgoda, �e hycel nie mia� zbyt wiele do roboty. Ale ten problem pojawi� si� w ostatnich dos�ownie dniach i wci�� nabrzmiewa! Codziennie widujemy wi�cej tych kosmatych ma�piszon�w. Zmieni� taryfikator? Panie doktorze, sam pan wie, ile to mo�e potrwa�! A przez ten czas one tutaj sobie spokojnie... No, w�a�ciwie niby racja, jak dot�d nikt nie skar�y� si� na agresywno�� z ich strony, ale kto wie, co b�dzie dalej? prosz� spojrze�! Trzy egzemplarze paraduj� chodnikiem, jakby nigdy nic! Na tylnych �apach. Przednimi chyba gestykuluj� albo mo�e zdawa�o mi si� tylko. a teraz id� na czterech, w�sz�c jakby! Mo�e pan doktor rzeczywi�cie ma s�uszno��, �e to nie nasze kompetencje. Inni lepiej znaj� si� na tym, wiedz�, co robi�... Ale... je�li nie ma specjalist�w od takich w�a�nie, kosmatych? Nie, na pewno s�, przy dzisiejszym stopniu specjalizacji musz� by�. Mamy odjazd, in�ynierze. Pan doktor wraca z nami w kierunku miasta? No, to jedziemy. - Ju�, profesorze, mo�e pan wsta�, pojecha� ten cholerny tramwaj. Tak to niezbyt wygodne. No i gor�co w tym futrze, ale co robi�, wzgl�dy bezpiecze�stwa i tak dalej... Lecz m�wi� panu profesorze... No dobrze, b�d� m�wi� "J�ziu", a ja jestem W�adek. A wi�c m�wi� ci, J�ziu, tu jest wspaniale! W por�wnaniu z tym m�ynem piekielnym, z kt�rego wyrwali�my, to jest raj na ziemi. Nigdy, przez ca�y rok akademicki, nie uda�o mi si� tak efektywnie pracowa� jak tu w ci�gu paru ostatnich dni. Widzisz, mia�em racje! Dobrze obliczy�em! W zesz�y wtorek ostatni hycel uzyska� dyplom zootechnika. Jeste�my bezpieczni, do ogr�dk�w dzia�kowych od dawna nikt nie zagl�da. Uwielbiam pomidory! A poza tym - tyle wolnego czasu, powietrze czyste, cisza, nikt g�owy nie zawraca, nikt nie wygryza, nie robi intryg, nie znajd� ci� tu ani studenci, ani adiunkci, ani dziekan, ano sam diabe�! Nikt nie czyha na twoje stanowisko, na tw�j etat kosmaty. Boj� si� tu przychodzi�. Musimy ich troch� postraszy�, �eby nie �azili. Idealne warunki dla prawdziwych uczonych! Z wierzcho�ka uciekli�my tu, na sam d�, poni�ej najni�szego z niskich. Oni wszyscy patrz� w g�r�, nikt nie spojrzy tutaj. Do diab�a z tytu�em, etatem, uniwersytetem, z tym legionem docent�w czekaj�cych, a� wreszcie szlag ci� trafi. Nareszcie mo�na spokojnie pomy�le�, w gwiazdy popatrze�... Uwaga! Na czworaka! J�ziu! Szybko, zn�w tramwaj jedzie! 1973 r.
Torentos.pl