Legendy Irlandii.pdf

(397 KB) Pobierz
Tłumaczenia i grafika:
Bran © 2000
Opracowano na podstawie:
Lady Augusta Gregory
Irish Myths and Legends
Running Press 1998
(Dublin 1910)
Rozdział I, Walka z Firbolgami
uatha de Danaan, lud bogini Danu, albo, jak ich inaczej nazywano, Ludzie
Dea, przybyli do Irlandii na skrzydłach wiatru.
Nadeszli z północy, gdzie znajdowały się ich cztery miasta, stolice nauki:
wielkie Falias i złociste Gorias, oraz Finias i bogate Murias. W tych czterech
miastach mieszkało czterech mędrców, którzy uczyli synów i córki Danu i
przekazywali im wielką wiedzę. Tuatha de Danaan przywieźli ze sobą cztery
skarby: Lia Fail - Kamień Waleczności zwany także Kamieniem
Przeznaczenia, Miecz, Włócznię Zwycięstwa oraz Kocioł od którego nikt
nigdy nie odszedł głodny.
Wtedy królem Tuatha de Danaan był Nuada. Jego brat miał na imię Ogma. Był też Diancecht
umiejący leczyć i Neit - bóg bitew oraz Credenus - rzemieślnik i Goibniu - kowal. Wśród
kobiet dominowała Badb, bogini wojen oraz Macha, której głównym pożywieniem były
głowy mężczyzn poległych w bitwie. Była także Morrigu, Wrona Bitew oraz trzy córki
Dagdy: Eire, Fodhla i Banba, których imiona stały się później nazwami Irlandii. Eadon była
opiekunką poetów, Brigit - kobietą poezji a poeci ją wielbili, gdyż poruszała się pięknie i
dostojnie. Jedna połowa jej twarzy była szpetna, zaś druga połowa piękna. Jej imię znaczy
tyle, co Breo-Saighit, Ognista Strzała. A wśród reszty kobiet było wiele cieni i wiele wielkich
królowych, a Dana, zwana Matką Bogów, stała ponad nimi wszystkimi.
Tuatha de Danaan wzięli trzy rzeczy za swoje symbole: pług, słońce oraz leszczynę, tak więc
mówiło się, że Irlandia była podzielona pomiędzy te trzy rzeczy: Coll - leszczyna, Cecht -
pług i Grian - słońce.
Był to pierwszy dzień Beltaine, który teraz zwany jest May Day, kiedy Tuatha de Danaan
wylądowali w zachodniej części Conachtu, ale Firbolgowie, którzy dotychczas zamieszkiwali
Irlandię i pochodzili z południa, nie widzieli nic poza mgłą spowijającą wzgórza. Do króla
Firbolgów Eochaida przyszli zwiadowcy z nowiną, że oto w Irlandii jest nowa rasa, ale nie
wiadomo, czy przybyli z ziemi, niebios, czy z powietrza. Osiedlili się na Magh Rein.
Zwiadowcy sądzili, że wiadomość ta wprawi Eochaida w zdumienie, ale tak się nie stało. Król
miał już wcześniej sen, którego znaczenie wyjaśnili mu Druidzi: że niedługo Eochaid zyska
nowego wroga. Król naradził się z doradcami i postanowiono, że zostanie wysłany żołnierz,
aby porozmawiać z przybyszami. Wybrano Srenga, gdyż był wspaniałym wojownikiem. On
zaś wziął swoją mocną, brązowo-czerwoną tarczę, dwie włócznie o grubych drzewcach,
miecz i wyruszył z Teamhair na spotkanie Tuatha de Danaan do Magh Rein, lecz nim dotarł
972994800.003.png 972994800.004.png 972994800.005.png
do celu zwiadowcy Tuatha de Danaan spostrzegli go i wysłali ku niemu wojownika imieniem
Bres, z tarczą, mieczem i dwiema włóczniami. Tak więc dwaj wojownicy zbliżali się powoli
do siebie a każdy bacznie obserwował drugiego, mierzył okiem broń przeciwnika dopóty,
dopóki nie zbliżyli się do siebie na tyle, aby móc rozmawiać. Zatrzymali się i obaj wysunęli
tarcze przed siebie, po czym uderzyli nimi silnie o ziemię i spojrzeli na siebie nawzajem
ponad ich krawędziami. Bres przemówił pierwszy, a gdy Sreng usłyszał, że to był język
irlandzki, ten sam, którym on władał, uspokoił się nieco. Podeszli do siebie jeszcze bliżej i
zaczęli pytać jeden drugiego o rodzinę i pochodzenie. Po chwili odłożyli na bok tarcze, a
wtedy Sreng powiedział, że najbardziej obawiał się ostrej włóczni Bresa, ten natomiast
przyznał, że przestraszył się włóczni o grubym drzewcu Srenga i spytał się, czy właśnie taką
bronią dysponują wszyscy z rodu Filbolgów. Wtedy Sreng zdjął z włóczni wszystkie
wiązania, aby Bres mógł ją sobie lepiej obejrzeć: była bardzo mocna, ciężka i ostra. Sreng
powiedział, że takie włócznie zowią się Craisech i przebijają tarcze, rozszarpują mięśnie i
łamią kości, dlatego pchnięcie taką włócznią jest nie do wyleczenia. Spojrzał jednak Sreng na
ostrą, cienką włócznię Bresa. W końcu wymienili się bronią, żeby każdy mógł dokładnie
wiedzieć, czym włada drugi wojownik. Bres przekazał Srengowi wiadomość od Tuatha de
Danaan: jeżeli Firbolgowie oddadzą im połowę Irlandii, lud bogini Danu weźmie ją i
pozostawi mieszkańców w pokoju. Lecz jeśli tak się nie stanie, będzie wojna. Jednak Bres i
Sreng obiecali sobie, że cokolwiek zdarzy się w przyszłości, oni pozostaną przyjaciółmi.
Sreng wrócił do Teamhair i przekazał wiadomość od Tuatha de Danaan oraz pokazał ich
włócznię. Poradził swoim ludziom, żeby zgodzili się na podział kraju by uniknąć wojny z
tymi, co mają broń dużo lepszą od ich własnej, lecz Eochaid skonsultował się ze swoimi
doradcami i w końcu rzekł:
- Nie oddamy połowy naszej ziemi obcym, bo jeśli tak uczynimy, oni wkrótce zapragną wziąć
ją całą!
Natomiast kiedy Bres wrócił do swoich ludzi, pokazał im ciężką włócznię Srenga i
opowiedział, jacy silni i zawzięci są mieszkańcy tej ziemi, jak dobrze uzbrojeni, wszyscy
pomyśleli że wobec tego na pewno będą chcieli walczyć. Dlatego też przenieśli się w inne,
lepsze miejsce, dalej na zachód do Conachtu, osiedlili się tam, zbudowali mury i fosy na
równinie Magh Nia, a za sobą mieli górę zwaną Belgata. A w czasie kiedy się przeprowadzali
i budowali zabezpieczenia, trzy królowe: Badb, Macha i Morrigu udały się do Teamhair,
gdzie lud Firbolg przygotowywał się do bitwy. Mocą swych czarów przyniosły mgły i
chmury ciemności, które spowiły cały Teamhair oraz sprowadziły ulewy ognia i krwi na ludzi
tak, że nie mogli ani widzieć siebie nawzajem, ani ze sobą rozmawiać przez trzy dni. W
końcu trzech Druidów Firbolg złamało ten czar.
edenaście batalionów Firbolgów wyruszyło i zajęło miejsce po wschodniej
stronie równiny Magh Nia. A Nuada, władca Tuatha de Danaan, wysłał
swoich poetów, aby ponownie złożyli Eochnaidowi tę samą ofertę, co
poprzednio: że Nuada zadowoli się połową kraju, jeśli ten zechce ją oddać.
Król Eochaid zaproponował poetom, aby zapytali o to jego żołnierzy.
Wojownicy nie zgodzili się. Wtedy posłańcy spytali ich, kiedy chcą zacząć
bitwę.
- Musimy mieć trochę czasu - odrzekli - żeby uporządkować naszą broń,
naostrzyć miecze i zrobić takie włócznie, jakimi wy dysponujecie.
Zgodzono się przełożyć bitwę o kwartał.
Kiedy bitwa się zaczęła był środek lata. Trzykroć po dziewięciu miotaczy Tuatha de Danaan
stanęło przeciwko takiej samej liczbie miotaczy Firbolgów, z których wszyscy zostali zabici.
Eochaid wysłał posłów do Nuady z pytaniem, czy chcą walczyć każdego dnia, czy co drugi
dzień. Nuada powiedział, że bitwa będzie odbywać się każdego dnia a po obu stronach ma
972994800.006.png
być zawsze ta sama liczba walczących. Eochaid zgodził się, lecz nie był zbytnio zadowolony
z takiego obrotu sprawy, gdyż jego wojsko znacznie przewyższało liczebnie wojska Nuady.
Bitwa trwała cztery dni, obie strony walczyły dzielnie i poległo wielu walecznych
wojowników a ci, którzy dożywali wieczoru, byli leczeni przez medyków kąpielami ze
wszelkiego rodzaju ziół leczniczych tak, aby następnego dnia byli znów gotowi do walki.
Czwartego dnia Tuatha de Danaan zmusili Firbolgów do odwrotu. Podczas bitwy król
Eochaid poczuł wielkie pragnienie i zszedł z pola bitwy poszukać czegoś do picia a trzykroć
po pięćdziesięciu ludzi szło w jego obstawie. Jednak po trzykroć pięćdziesięciu wojowników
Tuatha de Danaan podążyło za nimi aż doszli do strumienia zwanego Traigh Eothaile i tam
stoczyli walkę, podczas której zginął Eochaid. Pochowano go tam i ułożono wielki stos
kamieni na jego grobie.
Kiedy z jedenastu batalionów Firbolgów zostało zaledwie 300 ludzi ze Srengiem na czele,
Nuada zaproponował im pokój i wybór pomiędzy 5 prowincjami Irlandii. Wybór Srenga padł
na Connacht. I on i jego ludzie osiedlili się tam i tam wychowywali swoje potomstwo. Z tego
rodu pochodził Ferdiad. który walczył z CuCullainem, oraz Erc, który go zabił. Bitwa na
Maigh Nia była pierwszą stoczoną w Irlandii przez Tuatha de Danaan. A lud bogini Danu
zajął Teamhair i od tej pory była to ich siedziba.
Rozdział II, Panowanie Bresa
odczas walki z Firbolgami Nuada stracił rękę. Wśród Tuatha de Danaan
istniało prawo, według którego żaden mężczyzna z widoczną wadą fizyczną
nie mógł być królem. Dlatego Nuada został usunięty z tronu. Na jego
miejsce wybrano Bresa. Był on najurodziwszym ze wszystkich
młodzieńców, więc każdy, kto chciał określić piękno jakiejś rzeczy musiał
porównywać ją do urody Bresa. Jego matka pochodziła z Tuatha de Danaan i
tylko ona jedna znała imię i pochodzenie jego ojca. Jednak rządy Bresa nie
przyniosły szczęścia jego ludowi, gdyż Fomorianie, którzy mieszkali za
morzem, lub, jak twierdzili niektórzy, pod jego powierzchnią, zaczęli
nakładać podatki na Tuatha de Danaan.
Fomorianie przybyli do Irlandii dużo wcześniej. Byli bardzo szpetnym ludem: mieli po jednej
ręce, lub jednej nodze a dowodził nimi olbrzym razem ze swoją matką. Irlandia nie widziała
nigdy bardziej przerażającej armii niż Fomorianie. Zaprzyjaźnili się co prawda z Firbolgami i
nawet zdecydowali się pozostawić im Irlandię, lecz zawsze byli wrogo nastawieni do Tuatha
de Danaan.
Podatki nałożone przez Fomorian były ogromne: Tuatha de Danaan musieli oddawać trzecią
część zboża i mleka oraz co trzecie dziecko. A Bres nie uczynił nic, co polepszyłoby los jego
poddanych. Jakby tego było mało, Bres sam nałożył podatki na każdą rodzinę w Irlandii.
Trzeba było oddawać tyle mleka, aby starczyło dla setki żołnierzy
Bres miał jeszcze jedną wadę: był bardzo niegościnny i jego dowódcy skarżyli się, że w jego
domu nigdy nie można było naostrzyć noży ani napić się piwa. W domu Bresa brakowało
wesołości i zabawy: nie było poetów, harfiarzy, flecistów, kuglarzy ani błaznów. A co do
zawodów, prób sił między wojownikami, które wszyscy zwykli byli oglądać, to nie
organizowano ich już więcej, gdyż wszystkie siły zużywano na to, aby wykonywać za króla te
prace, które należały do jego obowiązków.
Dagda musiał zbudować rath, czyli fortyfikację, jaką wtedy budowano w Irlandii, a wokół
niej wykopać rów. Praca ta bardzo męczyła Dagdę, do tego stopnia, że pewnego razu o mało
co wszystkiego nie porzucił. Dagda spotkał kiedyś w pałacu króla niewidomego mężczyznę -
Cridenbela o ciętym języku, który powiedział mu tak: "Ze względu na swoje dobre imię
powinieneś oddawać mi trzy kęsy twojego jedzenia". I Dagda oddawał mu część swojego
972994800.001.png
posiłku każdego wieczoru, a odbywało się to tak, że dla Cridenbela trzy kęsy stanowiły
trzecią część jedzenia Dagdy.
Pewnego dnia, gdy Dagda pracował kopiąc rów zobaczył swego syna Angusa Og
podążającego w jego kierunku.
- Witaj ojcze - rzekł Angus - miło cię widzieć, lecz co się z tobą dzieje? Nie wyglądasz
najlepiej.
- Powód jest taki - westchnął Dagda - że każdego wieczoru ślepiec Cridenbel wymusza na
mnie, abym oddawał mu część swego jedzenia.
- Poradzę ci coś, ojcze - powiedział Angus. Włożył dłoń do swej torby i wyjął z niej trzy
kawałki złota i podał ojcu - włóż to złoto w tę część jedzenia, którą dasz Cridenbelowi. Będą
one najlepszym "kąskiem" z całego dania - uśmiechnął się - ślepiec od nich umrze, jak tylko
dostaną się do jego żołądka.
Najbliższego wieczoru Dagda uczynił tak, jak mu poradził syn. I zaledwie Cridenbel połknął
złoto - padł martwy. Kilkoro ludzi od razu pobiegło do króla z wieścią, że Dagda zabił ślepca
dodając mu do jedzenia jakieś trujące zioło. Król w to uwierzył i zezłościł się na Dagdę i
skazał go na śmierć. A Dagda powiedział:
- Nie sądzisz dobrze, mój królu - i opowiedział mu wszystko cytując dokładnie słowa
Cridenbela: "daj mi trzy najlepsze kąski z twego dania" - a akurat tego wieczoru najlepszymi
"kąskami" w daniu były trzy kawałki złota, więc mu je dałem.
Wysłuchawszy Dagdy Bres nakazał rozciąć ciało Cridenbela, a kiedy znaleziono w jego
wnętrzu trzy kawałki złota, był to dowód na to, że Dagda mówił prawdę.
Następnego dnia Angus ponownie odwiedził ojca i rzekł mu:
- Niedługo skończysz pracę. Kiedy nadejdzie czas zapłaty nie bierz niczego, co będą ci
ofiarować, dopóki bydło nie zostanie zagnane z pastwisk. Wtedy dopiero wybierz czarną
jałówkę.
I kiedy Dagda skończył pracę i zapytano go jakiego wynagrodzenia żąda, on powiedział tak,
jak doradził mu syn, choć dla Bresa było to czyste szaleństwo. Sądził, że Dagda zechce dużo
więcej za swój trud niż tylko jałówkę.
Pewnego dnia do pałacu króla przybył Carpre - poeta. Dano mu do dyspozycji malutki domek
bez mebli, gdzie nawet nie było łóżka ani możliwości rozpalenia ognia a na kolację
przyniesiono mu jedynie trzy małe kawałki ciasta. Rano obudził się głodny i zły. Pomyślał
sobie: "Bez posiłku ani mleka, bez światła, które rozświetliłoby ciemność nocy, bez godziwej
zapłaty, niech takie będzie powodzenie Bresa". I od tamtego dnia pech ciągle prześladował
Bresa.
iedy Nuada stracił rękę w bitwie przez kilka dni leżał w gorączce leczony
przez Diancechta. On też zrobił dla niego nową rękę, całą ze srebra z
możliwością poruszania każdym palcem. Od tej chwili Nuada zyskał
przydomek "Argat-Lamh", czyli Srebrnoręki.
Syn Diancechta, Miach, także był lekarzem i to nawet lepszym w swoim
fachu od ojca. Spotkał kiedyś chłopca który miał tylko jedno oko.
- Jeśli jesteś dobrym lekarzem - powiedział mu - dasz mi nowe oko na
miejsce tego, które straciłem.
- Mógłbym dać ci kocie oko - zaproponował Miach
- Zgadzam się - odrzekł młodzieniec
Miach włożył więc chłopcu kocie oko na miejsce utraconego ale uprzedził go, że kiedy nocą
ten będzie chciał odpocząć, nowe oko zostanie czujne na każdy pisk myszy, trzepot skrzydeł
ptaka, każdy podmuch wiatru.. A w dzień, kiedy trzeba będzie wypatrywać wrogiej armii,
kocie oko będzie pogrążone w głębokim śnie.
972994800.002.png
Miachowi nie spodobał się sposób Diancechta, w jaki ten poradził sobie z przywróceniem
sprawności Nuadzie. Wziął więc odcięte ramię Nuady i przyłożył je do jego barku
wypowiadając słowa "staw do stawu, ścięgno do ścięgna". Trzy dni i trzy noce spędził
czuwając przy Nuadzie. pierwszego dnia przyłożył mu rękę do boku, drugiego dnia do piersi,
trzeciego dnia nałożył na niego zioła rosnące na mokradłach i w końcu Nuada został
uzdrowiony.
Rozdrażniło to Diancechta, który stał się zazdrosny o syna, że jest lepszym lekarzem niż on
sam. Wziął miecz i uderzył nim Miacha aż rozciął mu mięśnie. Jako zdolny lekarz wyleczył
go z obrażeń, lecz potem uderzył po raz drugi, tym razem łamiąc kości czaszki. Diancecht i
tym razem był w stanie wyleczyć syna i uczynił to. Ale potem ciął go mieczem po raz trzeci i
czwarty aż naruszył mózg. I Diancecht nie znał już lekarstwa na taką ranę. Miach umarł, a
Diancecht pochował go. Na grobie Miacha wyrosło tyle rodzajów ziół ile miał stawów i
ścięgien: trzysta sześćdziesiąt pięć. A Airmed, jego siostra, przyszła i rozciągnąwszy płaszcz
na ziemi zebrała do niego wszystkie zioła układając je według ich właściwości leczniczych.
Lecz Diancecht pomieszał je wszystkie tak, że po dziś dzień nikt nie zna właściwego
przeznaczenia tych ziół.
I kiedy Tuatha de Danaan zobaczyli Nuadę zdrowego, jakim był przed bitwą z Forbolgami,
zebrali się w Teamhair i poprosili Bresa aby oddał tron Nuadzie. Bres zgodził się, co prawda,
lecz bardzo się rozeźlił. Zaczął zastanawiać się jak mógłby zemścić się na tych, którzy usunęli
go z tronu i jak zebrać armię przeciwko nim. Poszedł do swojej matki, Eri, z prośbą, żeby mu
wyjawiła imię i pochodzenie jego ojca. Eri opowiedziała mu, że jego ojciec jest z rodu
Fomorian a na imię ma Elathan. Przybył do niej płynąc wielką, srebrną łodzią poprzez
spokojne morze przybrawszy postać młodzieńca o jasnych włosach. Jego ubranie było bardzo
bogate, a na szyi miał pięć złotych pierścieni. Eri, która wcześniej nie zważała na zaloty
mężczyzn z Tuatha de Danaan, teraz z ochotą ofiarowała swą miłość Elathanowi. On dał jej
pierścień z prośbą, aby oddała go jedynie temu mężczyźnie, na którego palec będzie pasował.
Potem odszedł równie tajemniczo jak się pojawił. Teraz Eri przyniosła ów pierścień Bresowi,
a gdy ten włożył go na środkowy palec okazało się że pierścień pasuje doskonale.
Bres ze swoją matką i kilkoma swoimi ludźmi wyruszyli do kraju Fomorian. Przybywszy na
wielką równinę zobaczyli zebranych tam ludzi i podeszli do z nich.
- Macie ze sobą psy myśliwskie? - spytano ich
- Owszem - odpowiedział Bres
- Zobaczymy, czy są lepsze od naszych - zaproponowali Fomorianie
Porównano wszystkie psy i okazało się że psy Tuatha de Danaan są lepsze.
- A macie rącze konie? - spytano ponownie
- Oczywiście - odparł Bres
Zorganizowano wyścig i konie Tuatha de Danaan okazały się szybsze od koni Fomorian.
W końcu padło pytanie kto spośród przybyłych jest najlepszym wojownikiem. Wszyscy
zgodnie orzekli, że jest nim Bres. Kiedy ten wyciągnął rękę i położył dłoń na rękojeści swego
miecza, Elathan, który stał pośród Fomorian, rozpoznał swój pierścień na palcu Bresa. Spytał
więc, kim jest Bres, na co Eri odrzekła, że Bres jest ich wspólnym synem i opowiedziała całą
jego historię.
Zasmucił się Elathan i spytał:
- Co wygnało cię z kraju, gdzie byłeś królem?
- Nic poza moją własną niesprawiedliwością i surowością. Zabrałem ich majątek, dobytek,
nawet jedzenie. Nikt nie nakładał na nich podatków zanim ja nie zostałem królem.
- To źle - odrzekł Elathan - jako król miałeś myśleć o ich bezpieczeństwie i dostatku, a nie
tylko o tym, jak utrzymać władzę. Ale czego szukasz tutaj, wśród Fomorian?
- Szukam ludzi, którzy zgodziliby się dla mnie walczyć. Chcę siłą zdobyć Irlandię.
- Nie masz prawa zabrać jej drogą niesprawiedliwości, jeśli nie potrafiłeś utrzymać jej dzięki
Zgłoś jeśli naruszono regulamin