Halldorson Phyllis - Gwiazdka miłości (1995) 01 - Noel (Harlequin Special 04).pdf

(447 KB) Pobierz
356970195 UNPDF
Halldorson Phyllis
GWIAZDKA MIŁOŚCI
Noel
GALARETKA TRUSKAWKOWA
Przepis Phyllis Halldorson
1 torebka galaretki truskawkowej (300 gramów)
2 szklanki wrzącej wody
800 gramów mrożonych truskawek
600 gramów pokrojonego ananasa z puszki
0,5 litra bitej śmietany
Galaretką rozpuścić we wrzątku. Dodać truskawki oraz ananasy i dobrze wymieszać.
Wlać pól mieszanki do płaskiego i szerokiego naczynia, posmarować bitą śmietaną i wlać
drugą polową. Przestudzić i wstawić do lodówki
Danie jest dziecinnie proste i doskonale na święta. Starcza dla wielu biesiadników i ma
piękny czerwony, świąteczny kolor. Smacznego!
ROZDZIAŁ PIERWSZY
To była koszmarna noc. Kapral Policji Greg Remington miał wrażenie, jakby cały
światek przestępczy z okolic San Francisco skupił się na patrolowanym przez niego
obszarze. Już od godziny powinien być w swoim domu w Brisbane na
przedmieściach San Francisco, a musiał jeszcze napisać raport z nocnego patrolu.
Otworzył drzwi policyjnego samochodu i spojrzał nako-legę, który siedział za
kierownicą. Znajdowali się w parku Golden Gate. Wszędzie wokół leżały potłuczone
butelki i kawałki ławek - pozostałości po bitwie gangów młodzieżowych. Choć na
chodniku widniało wiele plam krwi, tym razem na szczęście nikt nie zginął. Greg nie
mógł zrozumieć, skąd w tych dzieciakach bierze się tyle agresji.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Świątecznie przystrojone ulice tchnęły
radością i spokojem. Nie dla wszystkich jednak był to czas radości.
- Nie wiem jak ty - odezwał się Greg do swojego towarzysza - ale ja na dzisiaj
skończyłem. Zawiadom dyspozytora, że wracamy na komisariat.
Posterunkowy Dylan Griffith skinął głową i uruchomił silnik. Był to młody,
dwudziestotrzyletni policjant świeżo po Akademii. Jeździł z Gregiem dopiero od
dwóch dni i po
8
GWIAZDKA MIŁOŚCI
raz pierwszy w swej karierze miał okazję widzieć bitwę gangów. Był tym widokiem
nieco wystraszony, lecz skutecznie to ukrywał.
Ruszyli. Greg rozparł się wygodnie w fotelu i spod lekko zmrużonych powiek
obserwował drogę. Nagle w bocznym lusterku mignął jakiś dziwny kształt.
- Zatrzymaj się! - krzyknął. Dylan z całych sił nacisnął hamulec.
- Cofnij trochę. Coś dziwnego leży przy drodze - powiedział Greg już ciszej, po czym
naszykował latarkę i odbezpieczył pistolet. Ostrożnie wysiadł z samochodu i
trzymając przed sobą broń, skierował strumień światła na tajemniczy obiekt.
Na trawie leżała młoda kobieta. Sprawiała wrażenie nieprzytomnej.
-, Hej, ty! - zawołał ostrym głosem. - Wstań i podejdź tutaj! Ręce w górze, wysoko!
Młoda kobieta odwróciła głowę. Na czole miała wyraźnie widoczny ślad silnego
stłuczenia. Podniosła rękę, aby zakryć oczy przed oślepiającym światłem, ale nie
odezwała się anf słowem.
Greg dał znak Dylanowi, aby go ubezpieczał, schował pistolet do kabury i wolnym
krokiem podszedł do dziewczyny. Wyglądała na śmiertelnie przerażoną.
- Nie bój się - powiedział, wyciągając do niej dłoń. - Jestem policjantem. Nic ci nie
grozi z mojej strony. Chcę tylko pomóc. Co się stało?
Uważnie spojrzała na jego brązowe włosy, brązowe oczy, ciemne wąsy i wreszcie na
niebieski mundur. Najwidoczniej wzbudził w niej' zaufanie, ponieważ przymknęła
oczy, dotknęła dłonią czoła i powiedziała cichym głosem:
Noel 9
- Boli... Boli mnie głowa.
Nie wyglądała na prostytutkę czy osobę bezdomną. Była ubrana czysto i elegancko.
Jej kręcone, ciemnobrązowe włosy opadały łagodnie na ramiona.
- Domyślam się, że boli - powiedział spokojnie. -Masz ogromnego guza. Czy ktoś cię
uderzył? A może napadnięto cię i okradziono?
Oczy młodej kobiety wyrażały zupełną pustkę.
- Nie wiem... Nie pamiętam. Wiem tylko, że ocknęłam się tu, w trawie i bardzo bolała
mnie głowa. - Rozejrzała się dokoła. - Próbowałam wstać... nie byłam w stanie.
Przeczołgałam się kilka metrów, a potem... chyba straciłam przytomność. Gdzie
jestem? Skąd się tutaj wzięłam?
- Jesteś w San Francisco, w parku Golden Gate.
Dziewczyna skinęła głową, lecz zdaje się, że słowa policjanta niewiele jej wyjaśniły.
Podciągnęła kolana pod brodę i otoczyła je ramionami.
- Zimno mi.
Greg zaklął cicho i pobiegł do samochodu. Jak mógł o tym nie pomyśleć? Był
przecież środek grudnia, a ta dziewczyna od kilku godzin leżała na ziemi. Nic
dziwnego, że zdążyła przemarznąć.
Wrócił po chwili z grubym kocem i owinął ją szczelnie.
- Znacznie lepiej - szepnęła i bez oporu pozwoliła, aby pomógł jej usiąść.
Greg otoczył ją ramionami. Przeraźliwie drżała na całym ciele. Odwrócił się do
Dylana. - Zadzwoń do dyspozytora. Niech przyśle tutaj karetkę. Znów pochylił się
nad dziewczyną i przytulił ją, jak
tylko potrafił najmocniej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin