HaH9.doc

(19 KB) Pobierz

Nie był moim chłopakiem, oczywiście, że nim nie był. Ale to nie znaczy, że nie chciałby nim być, prawda? Mówię poważnie, który chłopak poświęca tyle uwagi co Edward mnie, jeśli mu się nie podoba? Typ faceta, który chce się dostać do jej majtek. Pomyślałam i westchnęłam. Jednak szybko odrzuciłam tę myśl z mojej głowy. Edward nie starał się dostać do moich majtek, odkąd pamiętał był typem mężczyzny, który przyprawia kobiety o zawrót głowy, chociaż miał tylko jedną dziewczynę w liceum.  Poza tym jeśli tylko o to mu chodziło to wydaje mi się, że starałby się o to bardziej. Na dodatek przecież ukończył liceum jako najlepszy  uczeń oczywiste jest zatem , że nie jest na tyle głupi by bawić się w taką dziecinadę i dla zabawy uwieść swoją współlokator, która na dodatek jest córką przyjaciółki jego matki. To wszystko zaczynało mnie przygnębiać, dlatego postanowiłam przenieść swoje myśli na inny tor.

- Zatem Bella, nie odpowiedziałaś jeszcze na moje pytanie, nie lubisz grać w bilard? – zapytał Edward
- To nie jest tak, że nie lubię, po prostu nie jestem w tym zbyt dobra – przyznałam się gdy tylko zabraliśmy nasze rzeczy.

- Zatem będziemy musieli nad tym popracować, nie sądzisz? – zapytał Edward biorąc mnie za rękę i prowadząc do stołów bilardowych. Udało nam się znaleźć w pobliżu  stolik, przy którym z Alice usiadłyśmy, a chłopcy poszli po niezbędny sprzęt.

- Więc wszystko idzie dobrze. Wygląda na to, że nie może oderwać rąk od ciebie. – Stwierdziła Alice
- On już taki jest, jest po prostu zazdrosny. – odpowiedziałam
- Zazdrosny? Bella nie cierpię  się wtrącać w nie swoje sprawy, ale nie jest się zazdrosnym jeśli jakiś koleś uderza do twojej  – powiedziała Alice – chyba,  że sądzisz iż jest gejem. .
- Oh nie – powiedziałam. – nawet tak nie żartuj-  powiedziałam do niej śmiejąc się jednocześnie.

Edward z Jasperem wrócili kilka minut później z pagerem. – Wszystkie stoły są zajęte, ale jesteśmy pierwsi na liście. – powiedział brunet siadając obok mnie.
- Brzmi świetnie– usłyszałam Alice.

Przez następne pół godziny rozmawialiśmy o wszystkim i o  niczym,  kiedy pager  zawibrował. Jasper z Edwardem zniknęli w kierunku baru, a my z Alice ruszyłyśmy w stronę pustego stołu bilardowego. Sięgałam po jeden z kii, kiedy poczułam że ktoś od tyłu przyciska się ciałem do mnie.
- Edward, aż tak bardzo za mną tęskniłeś? Nie było ciebie tylko minutę – powiedziałam odwracając się, by stanąć twarzą w twarz z Jamsem.
-James- powiedziałam.
- Cześć
- Bells, idę po Edwarda – powiedziała Alice i pobiegła w stronę baru.
- Nie brzmiałaś jakbyś chciała grać wcześniej w bilard – powiedział, umieszczając ręce po obu stronach mojej osoby, łapiąc mnie tym samy  w pułapkę.

- Ja… uhh.. po prostu nie jestem w tym zbyt dobra – zaczęłam się jąkać
- Więc dlaczego nie pozwolisz mi nauczyć ciebie, taka piękna kobieta powinna być dobra we wszystkim.
- Tak, mój chłopak..przyjaciel to znaczy Edward ma zamiar mnie podszkolić.
- Tylko, że on jest ofermą, dlaczego go nie rzucisz i nie pójdziesz ze mną do mnie.
- Cóż, jedynym miejscem do którego dzisiaj wrócę jest mieszkanie mojej najlepszej przyjaciółki - Alice.
- Och, zatem Edwardowi się dzisiaj nie poszczęści, jaka szkoda. Przekazałaś już mu to.? - zapytał mnie Jams.
- Jesteś świnią. Edward i ja jesteśmy tu tylko przejazdem z Bostonu, dlatego zatrzymujemy się u brunetki. Jesteśmy na pierwszym roku na Harvardzie, a to czy Edwardowi się dzisiaj poszczęści czy nie to nie twój biznes. – powiedziałam kładąc obie moje dłonie na jego klatkę i odpychając go. Miał więcej siły niż mogłam sądzić, nim zdążyłam jednak zareagować mocniej byłam już w objęciach Edwarda. 

- Bells, wszystko w porządku? – zapytał
-Tak, tylko zabierzcie tego idiotę z dala ode mnie.

Spojrzałam do góry z miejsca gdzie stałam z przytulającym mnie Edwardem i zobaczyłam  jak Jasper szarpie się z Jamsem.

- Panowie, jeśli zaraz nie przestaniecie, to będę musiał prosić was o wyjście – powiedział manager, który pojawił się nie wiadomo skąd.
- Przepraszam, ale powinien Pan lepiej dobierać pracowników.  James dostawiał się do mojej dziewczyny. – odpowiedział Edward, który wyglądał jakby najchętniej wykopał z stąd naszego kelnera. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy, kiedy usłyszałam że nazwał mnie swoją dziewczyną. Bez względu na to co się właśnie stało.

- W takim razie przepraszam. Jeśli jest coś co mogę dla was zrobić do końca waszej wizyty, nie krępujcie się o to prosić. Jams, pójdziesz ze mną – powiedział kierownik, Jasper patrzył to na chłopaka to na mężczyznę,  po czym puścił  Jamsa.
- Cokolwiek będziecie potrzebować, nie bójcie się powiedzieć – powtórzył kierownik po czym wziął Jamsa za ramię i odszedł,
- Nic ci nie jest Bella?- zapytał Jasper
- Nic mi nie jest, naprawdę.  Nic takiego nie zrobił, na szczęście nie zdążył zrobić nic poważnego. – odpowiedziałam
- Jesteś pewna? Możemy przecież wrócić do domu – usłyszałam Alice
- Nie ma mowy. Edward obiecał mi, że nauczy mnie jak się gra w bilard i nie zamierzam z tego zrezygnować. – powiedziała, odwracając się do Edwarda, który wciąż mnie przytulał z tyłu.  – Obiecałeś, pamiętasz? – zapytałam
Wiem, tylko wciąż mam ochotę  coś zrobić temu dupkowi - odpowiedział
- Już w porządku Edward, nie rób nic głupiego, dobrze? – zapytałam, na co jedynie skinął głową.
- Okay, w takim razie zaczynajmy. – Powiedziałam pochylając się i całując go w policzek zaraz po tym jak przytuliłam się do niego.
- Dobrze, będziemy grać w dwuosobowych zespołach. Ty i ja razem przeciwko Alice i Jasperowi.
- Mam tylko nadzieję, że jesteś w tym dobry, bo ja nie za bardzo.
- Nie bój się w razie czego pomogę tobie – powiedział Edward, mrugając do mnie

Oczywiście jak we wszystkim innym Edward był świetny, a bilard nie był wyjątkiem. Już na samym  początku udało mu się wbić dwie pełne bile, jednak przy trzecim podejściu już mu się nie udało.  Natomiast Jasperowi udało się wpić jedną połówkę bili[1] przed spudłowaniem, a wtedy przyszła moja kolej. Sięgnęłam po kij i pochyliłam się nad stołem, kiedy poczułam jak Edward zajmuję tę samą pozycję, przyciskając swoje ciało do mojego.

- To zupełnie wynagradza mi sprawę z Jamsem.
- Naprawdę? – zapytał
- Oczywiście- odpowiedziałam mu, gdy tylko pomógł mi z moim strzałem.
- Dobrze wiedzieć/miło to słyszeć

Razem z Alice zagrałyśmy jeszcze dwa razy z chłopakami po czym poddałyśmy się i pozwoliłyśmy im dokończyć grę.
- Drogie panie wydaje cię być już znudzone – stwierdził Jasper podchodząc do swojej dziewczyny. Na co skinęłyśmy głowami.
- To co powiecie na lody? - zapytał Edward 
- Brzmi nieźle- stwierdziłam. Wzięłam swoją kurtkę i torebkę i poszłam z Edwardem do baru, by mógł uregulować rachunek.
- Dobrze się bawiłaś? – zapytał mnie, biorąc mnie za rękę gdy ruszyliśmy w stronę wyjścia
- Tak, zwłaszcza w trakcie lekcji gry w bilard – odpowiedziałam ściskając jego dłoń
- Sądzę, że miałem przy tym więcej frajdy niż ty.
- Oh nie jestem tego taka pewna.

Przespacerowaliśmy się do Friendly[2],gdzie  zamówiliśmy nasze desery lodowe i ruszyliśmy z powrotem do mieszkania Alice.

- Więc gdzie będziemy dzisiaj spać? – zapytałam się jej , gdy wszyscy jedliśmy nasze lody.
- Hm właśnie siedzicie na swoim łóżku – odparła
- Oboje śpimy na kanapie?
- Niezupełnie, ona się wysuwa – powiedziała. W tym momencie mogłam ją pocałować, miałam spędzić dwie następne noce, w tym samym łóżku co Edward Cullen.  – Oh

- Nie wydajesz się być z tego powodu zadowolona – usłyszałam Edwarda – Nie martw się nie mam pcheł.[3]
- Mogę się założyć, że tak – stwierdziłam, śmiejąc się.
Pokiwał głową na mnie po czym zapytał się – Może pójdziesz przygotować się do snu, a ja w tym czasie rozłożę kanapę?
- Okay

Wzięłam swoją pidżamę na która składały się spodenki do jogi i różowy top.
- Czyli dasz sobie z nim dzisiaj radę? – zapytała się Alice, która siedziała na łóżku, kiedy wyszłam z łazienki.
- Tak, nie martw się. To nie jest tak, że nigdy z nim nie byłam sama. Przecież z nim mieszkam.
- Owszem, ale nigdy nie byłaś z nim sama w łóżku. – odparła. Nie odpowiedziałam, no bo co miałam powiedzieć? Oh nie martw się o nas, jeśli usłyszysz jakieś dziwne odgłosy to nie wchodź do salonu? To najprawdopodobniej tylko ja, skacząca po nim? Potrząsnęłam na te myśli głową i udałam się w stronę salonu, gdzie Edward już trzymał swoje rzeczy, by przygotować się do pójścia spać.

- Którą stronę łóżka wolisz? – zapytałam się.
- Lewą, jest bliżej drzwi – odpowiedział
Zaśmiałam się przed odpowiedzią. – Jesteś bardzo zabawny
- Dlaczego? Chcę mieć możliwość obronienia ciebie w razie konieczności.  To ciebie śmieszy?
- Nie, to bardzo słodkie Edward. – Powiedziałam, gdy on zaczął się już kierować w stronę łazienki. Dzisiaj powinno być ciekawie, będę zarówno w niebie jak i w piekle. W niebie, bo będę blisko Edwarda, a w piekle bo nie był mój.


[1] Chodzi mi o bilę z paskiem. Jak wiecie w bilardzie są dwa rodzaje bill

[2] Nazwa baru, gdzie możesz także zamówić hamburgery, frytki itp.

[3] W oryginale jest cooties, ale nie mogłam znaleźć znaczenia. Choć coot znaczy łyska, ale to nie miało wg mnie sensu.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin