Macomber Debbie - Synowie Północy 06 - Kto się lubi, ten się czubi.pdf

(772 KB) Pobierz
Microsoft Word - Macomber Debbie - Synowie Północy 06 - Kto się lubi, ten się czubi.doc
DEBBIE MACOMBER
Kto się lubi, ten się czubi
ŚWIĄTECZNE ŻYCZENIA OD AUTORKI dla polskich
czytelniczek.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia... A może już siedzicie
przy wigilijnych stołach? Przyjmijcie więc od wszystkich
mieszkańców Hard Luck, małego miasteczka na dalekiej północy
Alaski, gdzie teraz panuje polarna noc, najserdeczniejsze życzenia
wszelkiej pomyślności.
Do tych życzeń dołączam się ja, Debbie Macomber, amerykańska
pisarka, autorka sześciotomowego cyklu ,,Synowie Północy", która
stworzyła te postacie, jak również to miasteczko.
Ofiarowałam Wam, drogie Czytelniczki z Polski, sześć historii,
sześć opowieści, i mam nadzieję, że odczuwałyście taką samą
przyjemność przy ich lekturze, jaką ja odczuwałam w trakcie pracy
nad nimi.
Święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku to okres pogodnej
ciszy, w którym dajemy sobie wiele dowodów miłości i sympatii, to
czas nadziei i mocnych postanowień, dlatego podwójna jest moja
radość, że właśnie w tym czasie, świętym i uświęconym, łączę się z
Wami ponad przestrzenią, która dzieli nasze kraje.
Debbie Macomber
Krótka historia Hard Luck na Alasce
Hard Luck, miasteczko rozciągnięte wzdłuż jednej ulicy, leży
prawie sto kilometrów na północ od koła podbiegunowego, w pobliżu
Brooks Range. Początek dali mu Adam O'Halloran i jego żona Anna,
którzy jako pierwsi wybudowali tu swoje domostwo. Adam przybył na
Alaską gnany gorączką złota, lecz działki, które nabył, nie przyniosły
mu fortuny. Niemniej O'Halloranowie, pokochawszy tą północną
surową krainą, postanowili się tu osiedlić. Mieli dwóch synów,
Charlesa i Davida. Pięcioletnią córeczkę, Emily, utracili w
tragicznych i bardzo niejasnych okolicznościach.
Wkrótce w pobliżu domu O'Halloranów zaczęły powstawać inne
domy. Pierwsi sąsiedzi również byli poszukiwaczami złota, a
niebawem dołączyli do nich także kupcy i rzemieślnicy. Rodzina
Fletcherów przybyła w 1938 roku i otworzyła sklep tekstylny.
W dzień wybuchu drugiej wojny światowej Hard Luck liczyło już
prawie pół setki mieszkańców. Młodzi mężczyźni, włączając obu
O'Halloranów, zgłosili się do wojska. Pierwszy wyruszył Charles;
skierowano go do Anglii. W dwa lata później tą samą drogą przebył
David. Charles poległ niemal tuż przed zakończeniem działań
wojennych. Do domu wrócił tylko David, przywożąc ze sobą
młodziutką żoną, Ellen, Angielką. A przecież, zanim wdział mundur,
związał się słowem z Catherine Fletcher, dziewczyną do szaleństwa w
nim zakochaną.
David natychmiast rzucił się w wir pracy. Skończył kurs pilotażu,
służył jako przewodnik myśliwym i wędkarzom, wybudował kolonię
domków myśliwskich, a następnie hotel, który miał zapewnić turystom
lepsze warunki pobytu. Niestety, w połowie lat osiemdziesiątych hotel
spłonął. David i Ellen dochowali się trzech synów, chociaż zostali
rodzicami stosunkowo późno. Charles (imię swoje odziedziczył po
stryju) urodził się w 1960 roku, Sawyer w 1963, a najmłodszy -
Christian - przyszedł na świat w dwa lata później.
Hard Luck powoli rozrastało się i w 1970 roku osiągnęło setkę
mieszkańców. W okresie boomu naftowego władze stanowe
sfinalizowały budowę szkoły i budynku gminy. Przy głównej ulicy
pojawił się szyld restauracji, a wywiesił go Ben Hamilton, eks-
żołnierz, który przez wiele lat walczył w Wietnamie. Osoba
restauratora sprawiła, że lokal prędko stał się ośrodkiem życia
towarzyskiego w miasteczku.
Pod koniec lat osiemdziesiątych bracia O'Halloranowie założyli
lotnicze przedsiębiorstwo pasażersko-transportowe pod nazwą
„Synowie Północy", które świadczyło najprzeróżniejsze usługi. Piloci
dostarczali i odstawiali pocztę, zaopatrywali miasteczko w paliwo i
inne niezbędne produkty, przewozili pasażerów. Najczęściej kursowali
na linii Hard Luck - Fairbanks, najbliżej położonym miastem z
prawdziwego zdarzenia.
W chwili, gdy zaczynamy naszą opowieść, Hard Luck liczy sobie
stu pięćdziesięciu mieszkańców - z przewagą mężczyzn...
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Tracy Santiago zawsze roniła łzy podczas ślubnych uroczystości.
Lecz teraz do wzruszenia dołączyło się zakłopotanie. Wyobraziła
sobie, że inni gotowi są jeszcze przypisać jej pragnienie wyjścia za
mąż. A przecież nic bardziej nie mijało się z prawdą. Tracy była
idealistką i na stosunki męsko-damskie patrzyła z wyżyn swych
szczytnych wyobrażeń.
Nie kryła swojego stanowiska w rozmowach z mężczyznami. I
dlatego wszyscy oni już na początku znajomości z nią widzieli siebie
praktycznie bez szans.
- Ukochani, zgromadziliśmy się w tym miejscu, by wziąć udział w
zaślubinach tej oto...
Tracy spuściła głowę, próbując powstrzymać cisnące się do oczu
łzy. Stała w pobliżu wielebnego Wilsona w małym kościółku w Hard
Luck na Alasce, zaś jej najbliższa przyjaciółka, Mariah Douglas,
wypowiadała słowa małżeńskiej przysięgi, składanej Christianowi
O'Halloranowi.
Prawie dwa lata temu, w odpowiedzi na zamieszczone w
amerykańskiej prasie ogłoszenie odpowiedniej treści, do tej mieściny
na dalekiej północy zaczęły napływać kobiety, przeważnie młode i
samotne. Głównymi animatorami tej akcji byli bracia O'Halloranowie,
właściciele lotniczego przedsiębiorstwa pasażersko-transportowego o
nazwie „Synowie Północy".
W ogłoszeniu oferowano każdej z ochotniczek pracę, dom oraz
dwadzieścia akrów ziemi na własność, o ile przepracuje w Hard Luck
co najmniej dwanaście miesięcy.
- Czy ty, Mariah Mary Douglas, biorąc tego mężczyznę za...
Tracy wzięła się w garść, zmobilizowana myślą, że przecież nie
będzie robiła z siebie widowiska na oczach całego miasta, a już na
pewno nie okaże słabości przed Dukiem Porterem. Przypomnienie
sobie tego człowieka podziałało na nią niczym zimny prysznic.
Wyprostowała się, rozluźniła i ukazała wszystkim dumną i pogodną
twarz.
Pamiętała swoją pierwszą wizytę w Hard Luck. Przyjechała tu w
roli mścicielki, trochę szpiega, trochę agentki do specjalnych
poruczeń. Jako wzięta już adwokatka, zatrudniona została przez
rodziców Mariah, zaniepokojonych losem córki, która, jak się
dowiedzieli, znalazła pracę w jakimś podejrzanym przedsiębiorstwie
lotniczym gdzieś na krańcach świata.
Państwo Douglasowie zwrócili się do Tracy z prośbą, by
pojechała tam, zorientowała się, czy istnieją jakieś podstawy prawne
do zerwania umowy i ewentualnie przywiozła ich córkę, całą i
zdrową, do Seattle.
Tracy dziś jeszcze mogłaby wyrecytować podaną jej przez
Douglasów charakterystykę Mariah: delikatna, krucha, łatwowierna,
naiwna, łatwa do zdominowania przez autorytatywnego mężczyznę.
Starszych państwa dręczył strach, że ich jedyne dziecko, uczyniwszy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin